000308b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
—--— $£ is?:i:
_
j -- "_- -- „ - w-- - -- ' '-
-'f v vs „„ n Ąii!'-]--- -- ovr-" '--'-
?-% -
- "- - - - - - vvł -- - i RH --P ' - '- -'' C "' -
" - i
aeaf ' U ' "" r ' ' ~~r y -- ~ ' : ' a 9f 3ff Mj : 'v' 'r"""ZWrĄZKOWIEC WRZESIEŃ (Sepłeitiber) sobola 19 - 1964
' " 2"-- '
'ic 4a - — - ~ = = ~r '
- yUc przecież nic na to nie po _ i ISk&W3J1M- Mifor&rw hi " t t ' ' SBfffJWRW ' JÓZEF ŻMIGRODZKI radzę — mowH mi rozsądek i i HflB M fi fl II - - JM t lifISSmI ' - postanowiłem przerwać ten wą- tek g IW! W B '--
fKrS i© ' BSł S" ffS I I I 1 ' ™5I ' Przmeyzślicały czas mych rozmy- ślań % $ §a3ćS§' Vi T? ' - - I'
'lia i vt -- - - VI dać się Aż do Lublina? równowagę umysłu ich nad tragedią Polski do I ® I IT ' fj ma nic ma Chodźcie — Jak to: poddać się?! — zwróciła się ku sprawoMmyślpozio- mym
świadomości mojej nie docho-dziły
1 ' § HuKJfl :'' '
Siasyi ?3Sa „tłimv SiadZCie na krzyknąłem ze i słowa towarzyszy W ł e r n T 2 i i I - v ? "S3effi_niifip Dostaniecie was jest? Siedmiu?
:--
' i f starczy
'tPnefe -d-ziała nam gospoayni
1 &ać w jej szopce na u-- n fe SnogUbyśray ze jednak
u?fc rfTuo wiazke siana
1U nR 3JWe""'" --
„- c:„ j„ V -- JH nam uuamu iy "u
łif-Słto-i
i zagrody
'Stn Właściciel człowiek zna-- a
-- aiti ilcynności nie odmówi
kachl fv ffdźciny Znajdowała sę
róża U ta zagroda przy trakcie
też SłSma wiCf jaknależało
czy owak
m tamtędy
atbyło tam rzeczywiście fCs Zakopaliśmy się w
d0 nt frcrźed snem gwarzyliśmy
Myliśmy dobrej myśli
" jęliśmy się do Lublina o te Helcia kilometrów Mozę i
oiKłjttifogi dobrze pójdzie A
pr-er- fti rócili! Eliasz znów był
SS'#&y optymistycznie i o- -
podrc
zasobnej
aySli&m
Sm iii iasne rano edy vro--
i ikofr skrzypnęły Stanął w
H-fonrla-rz
'cjalnecfepinottie a to jesteście z
TA Sił HinNiemce mogą nadejść
becnic r Hhlila Może się zdarzyć
"ługi W tóbldziecie bronić Spalą mi
eh tófel3 za stodołą chałupę
u - f była w paru wsiach w tych
km Nie przyzostajcie tu za
0 Wy Etfam pewnie trzeba w
zemjtC-og- ę niech was Bóg ma
firojej opiece i 4iueie oman-ie
] £ fdobre dać wam każę
rA- -fe -- Dobrze panie gospodarzu
aufca PÓwę - tak czy owak na
CmS jBtjajwyzszy czas A wedle
Feg° biadania to bar- -
~e Mjcieszymy ze będzie
]l'' kto' (o 20 września godzina
" ""? itfaeplych i słonecznych
ichjakie niezmiennie nastę- -
ipi'ift Ń'H° so'3'e ° same8° P°" y tóojny był to pierwszy
"Ml a'dmurny ponury Powia- -
Mu pdm
po'jĄ llódrównież pojawił się w
nadi sercach gdy szliśmy w
— benin tym traktem Opty-KOBIE- H
c"Móry nas nawiedził przed
TORU' piędąn rozwiał się bez śla-'pafós- E
-- To0 m°wil ten gospodarz
dzieEf 'ło nic dobrego
n rm?WĄPny drodze kościsty 1 vpMtypowej dla tych okolic
a piapj4f cc Przyglądał się nam
elapaHfnles w" zamyśleniu '"
pP?d wy panowie idzie- -
ItdlU ' R H&i
'm Lublina
DfNiemców idziecie pod
przypuszczać
jpfofia
Artńflmy bez nic'i się obejść chociaż
jyniFalhn !! k!„ _iu_ _
Easł
y""u "-- " i"t iiia aiuu uzuaczają
1 ®cz przeciwnego Właśnie dlatego
gniatOTrawiedliwości HnPmnt winv i
dogmat odkupienia Jest to zbudo- -
b ponad życiem — aby to życiu na- -
'%iby życie uczynić — możliwym
sluzy dogmat — ojczyzny
W7na — ciaenał — oto iesf snn- -
PjPJte same rzeczy oznaczać innymi
aby tym samym wartościom
[ycbi aJ°aniienne kwalifikacje Cenimy 'Jedług ich cnót bojowych i pa- - ROych ale dopiero kryterium oj- - fOPatruje je znakiem dodatnim
Y i lOTnym Lubi się 'we wrogu to 7Buia się u siebie Niemiec -
jest illfiral ~"Mua iiiiiirr iii-nvMińn -n- -i#nini
ont 'iiueuolnik - to jest dobry Moskal HP- - Jakże zaś nienawidzimy we
co jest pożądaną
tófStępnj dla nas wartością Jakaż 'IfjPociechę jaką ulgę moralną
ciu'? 3 świat Podczas pierwszych lat
ife £3 menawiści do Niemców Rbzpę- -
' Su prowadzili te znakomicie—
eolZ ?byc bardziej godnego pochwa- - ££ Wldzenia ojczyzny gdyby
lcJi(--e tej nie po tamtej
rontu? Odkąd przegrali stali
jwnie mniej nienawistni Ich u-lemoralizacj-abudzą
u dawnych
wyrozumiałość i {współczucie
?n3 jako kryterium iposługuje
niesprawiedliwość Jest
porządku postulat nienawiś-Mle- :
Bóg i Ojczyzna — zawie- -
1?C i TiliiTnWsfwn
Win llld71 U nnittn-4c7rfV- i iV
godzi i jednoczy
eutug najwyższych haseł —
'jczyzna przywTaca Doliteizm:
a do sweeo'Bóea modli sie o
°- - Lepiej by milczeli zanim
hymny woipnnp rn7H7irraó
strzępy __ Boga ojca Judzi któ- - "inie nadaniPtn trwmllrim if
olnej nazwy: braci
więc — znalazłeś "Boga?"—
uterna nagle podnosząc gło--
1 umilkł popatrzył na ojca "i
Uśmiechnął
SS15"111 Juz niebedziemy mówil£
-- tB?WL W f" odejść " " "
IMMS Wyie—żHyaMCWTtt ? — „nłół- - t ŁaJ KU
- r" # - _ _ _ j n o f (1 Z I C - i zniecierpliwie-niem
— A toż pan powiedział: do Lublina A w Lublinie przecież
Niemcy
— Niemożliwe! — zawołaliś-my
wszyscy
Spojrzał na nas ze zdumieniem
Przytaczał wszystkie jakie mu
się nasunęły dowody na to że Lublin został zajęty przez nie-przyjaciela
Sam nie był w Lu- blinie ostatnio Ale szwagier je-go
był tam dwa dni temu i widział Niemców na własne o-c- zy a kupa tego szwabstwa tam
stoi chyba jakieś dwa pułki
Urwał nagle widząc na na-szych
twarzach niedowierzanie
Zamyślił się przez chwilę Szu- kał widocznie w słowie' bardzie!
argumentu
— A loc zeoy mmc Bos noka- - rał i żebym się zapadł pod zie-mię
jeżeli mówię nieprawdę! —
grzmocił się przy tym pięścią w
piersi 'z całej siły się odgłos
rozlegał A toć ludzie! A co by
rni zależało żeby was zwodzić
Ale mówię wam po chrześcijań-sku:
do Lublina nie macie po co
nareszcie mnie przekonał Ten
człowiek mówił prawdę Tego
Dy przez Kogoś został wprowa
dzony w błąd nie sposób było
— Kiedy tam weszli?
— Akuratnie to nanom nic
powiem Będzie ze cztery dni te-mu
Więc wiadomość podana nam
wówczas przez uciekinierów nie
była objawem paniki Była praw-dziwa
Lublin upadł I Polska upadła
—Wam panowie dwie tylko
rzeczy pozostają do wyboru —
ciągnął gospodarz — Jeżeli
chcecie iść do Niemców i pod-dać
się to idźcie do Bychawy
takie miasteczko tylko -- diieaicć
wiorst stąd Tam jest' duży od-dział
niemiecki z kupą jeńców
Całe 'setki Dużo bliżej niż do
Lublina Albo przebierzcie się
i idźcie do domu To chyba by-łoby
rozumniejsze Tak zrobili
prawie wszyscy z naszych od-działów
w tej okolicy Innego
wyboru nie macie moi ludzie
Nie będziecie przecież w sied-miu
prowadzić wojny i Zła nowina uderzyła we mnie
iak grom Spojrzawszy na zblad
ło twarze Rosiewicza Warciń-skieg- o
Eliasza Kowalskiego i
trzech pozostałych zrozumiałem
że i oni przeżyli ten sam prze
szywający ból Szczęśliwie jed-nak
dla siebie odzyskali szybko
uiiu wtjv ijuwimw -- —
CO
bieżącym
- Ro- siewicza:
-
Nałkowska
Wszystkiego
iobejrzałfsicza-ubra- -
przekonywującego
Głuchą ciszę przerwał głos jednostajny
dźwięczał mi £?ł!!£: I o n c 1 ' I ' : A
— Musi ktoś iść do tamtych
wiaiup i Kupie jakieś łachy E-ua- sz wy to chyba najlepiej zro- -
Zaczęli supłać nieniaHrn
Ze mn było gorzej Nie mo- - sicJuaik uotojbcwyatołumsiaecoziyeć że moja depresja była tak długotrwała
podczas gdy towarzysze moi
szybko z niej się otrząsnęli?
Tym zapewne że byłem star-szy
od nich wszystkich nie wy- łączając "węglarza" Z nich jed- ni przyszli na świat już w wol- nej Polsce inni w czasie pierw-szej
wojny światowej Okres po- przedzający odzyskanie niepod-lleagtałoścgidvtoniebwyłiynloichsinszmczmenmięicoe
Polska dla jednych i drugich
uyia czymś Diiskim i drogim a-l- e zwyczajnym i cnrizinnnvm łat-- chleb codzienny Dla mnie uro-- uuuego na początku wieku Pol- ska była wizją i wyśnionym mi- tem W roku 1918 w moich o-cza- ch stała sie rzeczwistninin
wyśnionym mitem jednak bvć
nie przestała — częścią duszy I oto ta wyśniona Polska znów po- grążyła się w nicość
— Nie mówcie nic do mnie
przez jakichś dziesięć minut —
zwróciłem się do swych towarzy-szy
— muszę to wszystko w so- bie przetrawić
waPlrizłaez stięychprzdezziesmięćojąmginłouwt ęprznea-- wałnica myśli:
— To prawdziwe przekleństwo
— myślałem — być Polakiem A
nie mogę nie być Polakiem sko-rkoleńsisętwnoimtrzuerboadzidłeźmwigaIć
prze-
Dziś wiem że myliłem się
myśląc tak Trudno jednak od
człowieka ogłuszonego ciosem
wymagać by myślał przytomnie
—-Ni- kt w Europie palcem nie
kiwnął by nas wspomnieć w
lej samotnej walce I co nas cze- ka teraz? Przede wszystkim nie-wola
stokroć gorsza niż dawne
zabory A poza tym co najwyżej
jakieś "nocne rodaków rozmo-wy"
"cichy płacz kobiecy" i bez-płodne
cierpiętnictwo To wszy- stko mogło być uzasadnione w
stuleciu ubiegłym Po roku 1918
orzeczono że tamten mesianis-tyczn- y kompleks — to był stan
wżyciu narodu anormalny lecz
wyjątkowy Okazuie się że anor-malny
i wcale nie wyjątkowy
— myślałem — no znów się na
to zanosi
31
I Liii] (I
--Poc-zekaj
papo twoja formuła zba-wienna
brzmi że życie ratuje się samo
Nazbyt ufałeś temu zawsze — i lękam
się Bo Zosię zostawiam wyłącznie pod
twoją 'opieką czy to rozumiesz? — wy-łącznie
— Niepotrzebnie mi przypominasz —
rzekł Lalerna z niechęcią i zniecierpli-wieniem
Twarz Andrzeja zmieniła się po-bladła
od nagłego uniesienia
— Przypominam — i więcej przy-pomnę
Słuchaj miałem szesnaście lat
gdy matka umierała tam na gruźlicę
Umarła z głodu i nędzy — gdy woda za-marzała
w izbie gdy nikogo bliskiego
nio lwi- - nantnłn i Hamnn znikł—a nadzie- -
leniuch
J„u_ pokorny — to dla ja powrotu który przecież obiecywałeś
_t
po
to
go
antymnnia
ojczyzna
aż
to
obiecyAvałeś Jakże cierpiała jakże tę-skniła
za tobą i czekała Jakże do koń
ca ciebie kochała nie skarżąc się nigdy
Wierzyła że zdeptana została przez po-chód
bohatera A przecież nie mogła
chyba nie wiedzieć że miałeś tam ko-chankę!
Kiedy odszedł ojciec Andrzej wsu-n- uł
się cicho do pokoju Zosi Spała
wciąż spała tak głęboko i spokojnie
Zaplótł dłonie i patrzył na nią dłu-go
stając bez ruchu
Oglądał jeszcze raz jej nosek ostry
cieniutki jej oczy jak dwie czarne pla-my
jej małą kościstą twarzyczkę — ta-ką
zmienioną taką zmienioną Gdyby
już nie żyła nie mogłaby inaczej wy-glądać
'Wiedział już że potrwać to może
jeszcze tydzień albo dni dziesięć i to bez-bronne
umęczone dziecko umrze Jedy-na
na ziemi którą wszystkimi siłami ser-ca
kochał
Musi umrzeć po życiu krótkim peł-nym
tylko smutku i cierpienia Nic nie
mógł jej dać niczym odmienić jej losu
Cicho podszedł do łóżka-ukląk- ł w no-gach
i oparł czoło o brzegi koca Przekli-nał
swój los że nie może tu przy niej
pozostać do końca trzymać w rękach jej
chudych rączek nasuwać się spojrzeniu
jej oczów -
Przyszło mu na myśl ze może nadejs
taka chwila żZosia będzie się bała-Mo- j
że7się zdarzyćże się nagle' przerazi tym
nieuniknionym że zrozumie'
Zerwał się 'słysząc że ktoś wchodzi
Topraz'mer:am)auctetdrzwi powró-ciłLater- na
który przypomniał sobie nie
spełnioną prośbę BinL
u-sza- ch
bezkształtny
szum ii u o o i $ k i 'j n r i o d i m q f
Teraz już ucho moje chwyta
sirzępy siow
— Aha! Mówią o czekającej
ich wędrówce do ciomów I ja
muszę pomyśleć o sobie
żałośnie ta sprawa się przed-stawiała
Oni mieli przy sobie przynaj-mniej
trochę pieniędzy Ja —
od czasu utraty plecaka — ani
grosza Oni mieli określony cci
wędrówki Jeden z nich szcdl
do Radomia drugi do Tarnowa
Nie tak znów daleko na młode
i zdrowe nogi Ja niebardzo wie-działem
dokąd pójść
— Dokadże póide? — zasta
nawiałem się — w tej części
Polski nic mam przecież żad-nych
bliskich ani przyjaciół Do
Kalisza? 300 kilometrów Nic
doczłapię się lam na swoich o
kaleczonych nogach w dodatku „łka Pctcrboro Orit odbędzie
kilnmrtrńw Tin Warcjai dzynarodowy Konkurs Orania
się najchętniej Ale Przewidziane są zawody pokazy
Warszawa podobno się!parada wybór królowej orki
Przez oblężnicze wojska niemiec
kie nie przejdę A pragnąłem
by broniła się jak najdłużej A
nuż — opierając się
aiaKom doczeka sie az te ospa
łe Francuzy ruszą się?
i nagle na nowo zabłysła mi
iskierka wygasłych już zupełnie
jak się zdawało nadziei Prze
mawiałem mysią do miasta
re w pewnym sensie było moim
miastem rodzinnym
Bron sie Warszawo bron!
Jeśli nie mogąc się dostać w
twoje obleżone( mury zdechnę
gdzieś zabłąkany po polach to
trudno A ty się broń! Niech u
twoich przedmieść krwawi się to
zmotoryzowane bydło!
— W każdym razie — posta-nowiłem
— nóide w stronę War
szawy Jeżeli na ńrzekór moim
nadziejom obrona stolicy usta
nie będę mogi się udać do sio
stry n jezen uurona ueuie
trwać gdy znajdę się pobliżu
Warszawy — to co zrobię? Li
cho wie Pójdę chyba do tego
zaścianka na Podlasiu Kto wie
może odnajdę tam Wiesiołow-skich
może tam jeszcze wciąż " są
Słaba coprawda nadzieja bo
cościem tam byłem czternaście
}Iat temu po tym 'z Wiesio- -
iowsKim przyjacielem
kontakt wszelki utraciłem
(Ciąg dalszy nastąpi) '
Przez chwilę i on patrzył na pogrą-żoną
we śnie Zosię a później podniósł
oczy na syna
— Chciałem cię prosić Andrzeju —
zaczął półgłosem
— O co?
Laterna się zawahał
— Binia chciała żebyś nie przycho-dził
tam więcej
— Aha tak — i Andrzej pokiwał gło-wą
na znak że zrozumiał
Stali naprzeciw siebie jak gdyby jesz-cze
się wahając
— Tobie musi być ciężko Andrzeju
— rzekł wreszcie Laterna i wyciągnął
do syna obie wielkie swCjTęce
— Ciężko — odrzekł Andrzej
21
Omski przyszedł do licnncilów Wan-dy
nic zastał a Teresa miała twarz za-smuconą
— Ach panie pułkowniku — we-stchnęła
na jego widok
— się stało? — zapylał
— Lin strzelał do siebie dziś w no-cy
przestrzelone lewe płuco i krwo-toki
Jest w szpitalu
Omski zrobił minę zagniewaną
— Nic o tym nie słyszałem' — nie-chętnie
mruknął
I to było niego najważniejsze że
wie coś pierwej od niego i to' czyni
mu ją obcą To był ciągle ten cały świat
od którego nie mógł jej odgrodzić
Teraz mówiła łagodnie
— Wanda jest tam u niego nie mam
serca jej w tym przeszkadzać Ta wiado-mość
zrobiła na niej straszne wrażenie
Poprosiła go żeby usiadł i sama u-sia- dła
na swej małej kanapce
— Właśnie wczoraj byłyśmy w tea-trze
Wanda dawała mu znać ale
przyszedł
— Pani była w teatrze? — oburzył
się_ nagle
Tak była w teatrze na tej nowej sztu-ce
jednego z najmłodszych budzącej na
przemian zgorszenie entuzjazm i sensa-cję
Teresa nie unosiła się nad niczym
ale wobec wszystkiego miała miłe zacie-kawienie
i życzliwość
—i Zdaje się że to tylko na razie
wydaje się dziwne i okropne Był pro-fesor
Laterna — on mówi wie pan
Omski gotował się i pieniłJego zda-niem
tych młodych należało pozamy-kać
i dać rózgi s kpiny z ludzi
co oni robią
Nienawidził ich — tych jakichś zu-chwalców
kpiących sobie z wojska z
władzy z miłości j ojczyzny Lin
podobny był nich i oto czego go
to doprowadziło
Tak mówił a w sobie myślał że
zawsze możejpójść dokąd chce„iźe mię-dzy
nią a nim jest cały świat iByła tam
— i on nie wiedział nic Był 'tam Later
S % J - I g f J - SfessKsrrssnrcfe uprawniony "dealer" 6 } --- !- r' a i t atliSrjciwM-WK-f
ndianskie lato w Ontario
(dokończenie ze 5)
PARK W REZERWACIE
W rezerwacie indiańskim nad
"Garden Kivcr" kolo Sault Ma
rie OnL został otwarty park w
którym można nie tylko wypoży-czyć
przyczepkp samochodowa czy
namiot ale również zaopatrzyć
w pamiątki indiańskie
KONKURS ORKI
W fłntnrłi nt 7 rln in nitii-tt- n
w
niż 2(10
wy udałbym
broni i
skutecznie
któ
w
zaś
swym
Co
Ma
dla
ona
nie
mi
im To
także
'do do
ona
str
Stc
się
W ubiegłym roku do konkursu
stanęło 33 zawodników reprezen-tujących
18 państw z całego świa-ta
Spodziewany jest napływ około
150000 widów na tegoroczny kon-kurs
ROZWÓJ RĘKODZIELNICTWA
ARTYSTYCZNEGO
Na początku bieżącego roku Au-dre- y
Spencer i Walter Sunahara
otworzyli "Craft ilousc' w Iro-quoi- s
Ont Oboje dążądo lego by
zachęcić jak największą ilość lu-dzi
do uprawiania rękodzielnictwa
W "Craft Ilouse" zobaczyć można
materiały ręcznie tkane malowa-ne
haftowane posiadające dużą
wartość artystyczną
KONKURS RYBACKI
Od chwili ogłoszenia nowego
konkursu dla rybaków w sezonie
1964 przez "Ontario Fcderation of
Anglers & Huntcrs" przy współ-udziale
"Molson's Brcwery" nad-chodzą
wiadomości o niezwykłych
połowach
Oto kilka z nich: E V Zaleski z
Kirkland Lakę informuje źe zła
pał rybę "Northern Pikc" wagi 33
funtów i 4 uncji D Findra z St
Catharincs ma "Lakc Trout" wagi
na i każdy człowiek z widowni — tylko
właśnie nie1 on nie on
Pożegnał się zachmurzony gniewny
Ale już na ulicy podziwiał jej dobroć
jej urok nieodparty jak przeznaczenie
Widział w tym łaskę nieba że ototak
zestąpiła w jego życie i nie wiadomoj
skąd się wzięła W duszy miał chylenie
się czołem do ziemi przed czarem tej jc-- j
dynej lej wybranej najtkliwsze dzięk-czynienie
już za to samo że jest
Wiedział źe przyjdzie tam nazajutrz
wiedział co powie jak ustali pochwyci
7a skrzydła ten cud Jak wprzęgnie go
w życic swoje nieodwołanie uczyni go
rzeczywistym
I zaraz zjawiała się trudność rzeczy-wistości
zupełna niemożliwość uczynie-nia
pragnienia prawdą
I znowu przyszedł Ona wyszła do
niego — nie jak inne kobiety w takiej
a takiej sukni podnoszącej tę lub inną
stronę jej urody Była w jakiejś sukni
której się nic zauważało ale która nic
mogła być inna Teresa nic miała szcze-gółów
nie miała jakichś momentów
szczęśliwych Jej uroda była syntetycz-na
jej twarz i posiać zawsze jednakowo
urok siejąca
Zanim jeszcze zdążyła powiedzieć lub
uczynić coś zaledwie tylko się uśmiech-nęła
ledwie spojrzała słodkimi spokoj-nymi
oczami — już uczuwał w sobie głu-chą
złość chęć odwetu za marzenia głu-pie
chęć upokorzenia samego siebie i
jej Całe najtkliwsze drżenie serca nie-śmiałość
szczęścia błogość pokory prze
dzierzgała się nagle w ten gniew bez
sensu gniew jakby sponiewieranego ho-noru
Od razu stawało mu się niewątpliwe
że to jest płytka pospolita kobieta zwy-kła
salonowa lalka taka jak wszystkie
Z pochmurną miną dowiedział się że
Lin jeszcze żyje ale jest z nim coraz
gorzej O przyczynie samobójstwa Tere-sa
nic nie mówiła przypuszczała pewno
że zakochanemu Linowi szło o Wandę
--Teraz czekała na powrót córki Wie-czorem
jechała na jakiś obiad z mężem
Chwilę mówiła później umilkła Ci-sza
i spokój były naokoło
Powiedział: — I znów odejdę znów
będę sam znów będę szalaŁ
' — O już pan zaczyna panie" pułków-nik- u
— przerwała z łagodnym wyrzutem
bez cienia obawy Ton jej głosu był pra-wie
macierzyński
Ona wiedziała dobrze jak jest kocha-na
Jego złośliwość i impertynencje bra-ła
po prostu za inwersję wyznań śmiała
się wyrozumiale gdy zarzucał jej próż-ność
kokieterię krzywiła się z lekkimi
niesmakiem gdy w napaściach stawał i
się szorstki i brutalny
Myślałr — teraz ona znów 'gdzieś wyj- -
dzie Wymyka mu się zawsze jest pozai
jego moźnością„i wiedzą
— Tak dłużej nie będzie tak dłużej
nie będzie
Toronto Ont 3 £ :'
21 funtów T Wassink z Kcttlcby
"Pickcrcl" 14 funtów 8 uncji n dr T D McKce z Long Lic "Spcck-le- d
Trout" wagi 7 funtów i 5&
uncji
Na ucucstników którzy 'łapali
największe okazy rb czekają na-grody
pieniężne wartości ogólnej
sumy ponad $3000 Poza tym każ-dy
rybak który schwyta okaz od-powiadający
minimalnym warun-kom
konkursu otrzyma jako pa-miątkę
plakietę rybackę "Molsona"
Zgłoszenia do1 konkursu upływa-ją
w dniu 31 października br
r
RET0NE
USUWA SIWIZNĘ
w utyciu
Pnywraca niturtl-n- y kolor wlosćw
Gwarantowany iku ttk lub plt-- l nlcdiy 3
oi butelka — S30a
klcrowni
ANCHOR
DISTRIBUTORS
Box 83 Statlon "C" Toronto Ont
lub
ROTHBARTS DRUG STORO
676 Oucen St W Toronło'
DYMONDS PHARMACY
Branlford Ontario
B3 Ki
OKULIŚCI
OKULISTA
S BRODOWSKI OD
420 Roncctvsllet Av
(blisko Howard Part)
Godrlny prryjęć od 10—830 ornz u
tclcfonlrmytn poroiumlcnlcm Tl LE 1-4-
251 — CL 9-80-
29
V
OKULISTKA
J T SZYDŁOWSKA
OD PBOA
Dadanla oczu dobiera ni o stklct lido
panowywanlo "conlact lenscs" —
cod7tonnlo od 10-- r7 aobotywlncnlo
iw Innych godzinach za uprzednim
porozumieniem
1063 Bloor St Weit LE 2-87-
93
(rog HvcIock) I7r
MWłMWrpłW
Lnlwe
iiwrol
HMłniK K Lunsky
WA 1-39- 24
8-21-
29
Kezzss
Zamówienia
fJ-fqr--ŁT- £ 3
PEKAO DEALER
Jadwiga Piekarz "ANDYfS"
746 Quccn Słrcor 'West
- Toronto 3 Ont
EM 31 83S
43 I'-- 1 03
mmn
J$L±-Jlsam-jfl
811 Oueen St W i
TORONTO ONTJ
Pomoc pieniężna
i wysyłka PEKAO
LEKI — ŻYWNOŚĆ
WSZELKIE DARYr
DO POLSKI
Tcl EM 4-55-
74
DENTYŚCI
Dr T L Granowikl
DENTYSTA CHIRURG
' Mówi po polsku- - !
292Spadina Avo — Toronto
%%Ty 3&R903B
Vi
Dr DANUTA1 SAWASZKIEWICZ
POLSKA 4JEMTYSTKA '
Przyjmuje za uprzednim telefonie- -
nym porozumlenlcmłA" "
fol LE 5-99-
17 W'Ąll
Roncotvalli Av s
" (róg Gcotfrcy -St) W I
Dry J Mllu
LCKARZ DENTYSTA1 _ }
wryjmiije taittoT 'wieczorami 1 I wf
toboły za uprzednim porozumieniem
telefonicznym
262 Roncewallti 5-70-
25 7P
DR M JINDRA
DR'VMINDRA'j
OENTYiCI
1-- P
przyjmujt 'lakto'- - wieczorami I w
loboly za uprzednim' porozumieniem
telefonicznym' "
- 18 Spadlna Rd rWA 2-08-
44 nioor) " 4JP
DR v£ ŚADAUSKAŚ1
LEKARZDENTYSTA
t Przyjmują" m "uprzednim tclofonlci- -
nym porozumieniem
Tclófon LE l50 4
129'GrcnadloriRd' i (drugi dom' od llonccvall)t
'df „MHtf' nifjftt
LEKARZE
(powytej
—lUc-jrynjss- -
inlWvv" '
'T --
Yj
mmmmmmmmmr
Llkulisfa
470 College Sł
Oczy badamy' okulary dostosowujemy do wszystkich defckl
tów wzroku na nerwowość na ból głowyMówimy popoLiku i
DOKTORZY jJHIROPRAKTYKI V T0R0HT0
S J LACH DC
124 RONCESVALLES AVE — TEL LE 5-12-
11
R ŁUKOWSKI (ŁUCK) DC
1848 BLOOR STREET WEST — TElfi RO 9-22-
5?
Badani I Itcitnl choroby krcgołlupa''krzyM)
EM APTEKA LAflBSSA 6-05-
84
462 QUEEN ST W ' TORONTO ONT
Obilugujaca Poloni'- - Kanadylśka od lat
Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz innych krajów
Europy — Wykonujemy recepty kanadyjskie lub' krajowe
Nadchodzi okres letni a wraz z nim wyjazdy wakacyjne Posia-damy
na składzie okulary słoneczne olejki do opalania podręczne
apteczki pierwszej potrzeby oraz wicie innych artykułów niezbęd-nych
wtymokrcsic roku
Wyicidiaiacym na wakacodo Krafó polecamy artykuły
którycMam brak
Mila polska obsługa ►
PALM PLAŻA RESTAURĄNT - '
89 Roncc$vallcs Ave — Toronto — Tel LE5-4S4-0
Najsmaczniejsza polska kuchnia — Sale na wesela lprzyjccła i
Przyjmuje zamówienia na wesela i dostarcza do domu
— NAJROZMAITSZE TRUNKI DO OBIADU — S
Lokal otwarty do godziny 1-t-zoj
w nocy'
TORONTO INSURANCE SERVICE
Najstarsza polska Agencja wszelkich ubezpieczeń
PHILIP BOMBIER i RAY BOMBIER
1366 Dundas St West — Toronto Ont
LE 2-64-
33
ri'h
182
LE
SgSŁgiJ- - 1 1 T i nnS
9i1![iS0K TiłAHSLATIOK -
'LE' 2-583-
35
ffÓMIHIOH THMEŁ OFFICE
teraz w swoim poprzednim lokalu pod kierownictwem
Sj HEIFETZ — Notariusz Publiczny
55 Wellington St Wcst{kofołBoySt) — Tcl3634816
3 Sprowadzanie ikrewnych z'Po!ski — Wyjazdy I wiz-tyd- o Polski
ŁmlEracJJ ao U5A — oiaARe ł-en-non
— noine oa rap" ""
Tłumaczenia notarialne wszelkich dokumentów
UDsmga woezyKupoisKim _ _
i
ZSSSfy
znów
BILETY NA MS BATORY l WSZYSTKIE LINIE LOTNlCłEg
imi !ąj_yn —u ""- -l u- - '" " i ! i _ r-- r aa
t
fl"h
A"'
'i
i?
Ł
H$
'
ffBFKU
&
4
-- Jia
4
li I
n m
'ii
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, September 19, 1964 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1964-09-19 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | ZwilaD3000226 |
Description
| Title | 000308b |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | —--— $£ is?:i: _ j -- "_- -- „ - w-- - -- ' '- -'f v vs „„ n Ąii!'-]--- -- ovr-" '--'- ?-% - - "- - - - - - vvł -- - i RH --P ' - '- -'' C "' - " - i aeaf ' U ' "" r ' ' ~~r y -- ~ ' : ' a 9f 3ff Mj : 'v' 'r"""ZWrĄZKOWIEC WRZESIEŃ (Sepłeitiber) sobola 19 - 1964 ' " 2"-- ' 'ic 4a - — - ~ = = ~r ' - yUc przecież nic na to nie po _ i ISk&W3J1M- Mifor&rw hi " t t ' ' SBfffJWRW ' JÓZEF ŻMIGRODZKI radzę — mowH mi rozsądek i i HflB M fi fl II - - JM t lifISSmI ' - postanowiłem przerwać ten wą- tek g IW! W B '-- fKrS i© ' BSł S" ffS I I I 1 ' ™5I ' Przmeyzślicały czas mych rozmy- ślań % $ §a3ćS§' Vi T? ' - - I' 'lia i vt -- - - VI dać się Aż do Lublina? równowagę umysłu ich nad tragedią Polski do I ® I IT ' fj ma nic ma Chodźcie — Jak to: poddać się?! — zwróciła się ku sprawoMmyślpozio- mym świadomości mojej nie docho-dziły 1 ' § HuKJfl :'' ' Siasyi ?3Sa „tłimv SiadZCie na krzyknąłem ze i słowa towarzyszy W ł e r n T 2 i i I - v ? "S3effi_niifip Dostaniecie was jest? Siedmiu? :-- ' i f starczy 'tPnefe -d-ziała nam gospoayni 1 &ać w jej szopce na u-- n fe SnogUbyśray ze jednak u?fc rfTuo wiazke siana 1U nR 3JWe""'" -- „- c:„ j„ V -- JH nam uuamu iy "u łif-Słto-i i zagrody 'Stn Właściciel człowiek zna-- a -- aiti ilcynności nie odmówi kachl fv ffdźciny Znajdowała sę róża U ta zagroda przy trakcie też SłSma wiCf jaknależało czy owak m tamtędy atbyło tam rzeczywiście fCs Zakopaliśmy się w d0 nt frcrźed snem gwarzyliśmy Myliśmy dobrej myśli " jęliśmy się do Lublina o te Helcia kilometrów Mozę i oiKłjttifogi dobrze pójdzie A pr-er- fti rócili! Eliasz znów był SS'#&y optymistycznie i o- - podrc zasobnej aySli&m Sm iii iasne rano edy vro-- i ikofr skrzypnęły Stanął w H-fonrla-rz 'cjalnecfepinottie a to jesteście z TA Sił HinNiemce mogą nadejść becnic r Hhlila Może się zdarzyć "ługi W tóbldziecie bronić Spalą mi eh tófel3 za stodołą chałupę u - f była w paru wsiach w tych km Nie przyzostajcie tu za 0 Wy Etfam pewnie trzeba w zemjtC-og- ę niech was Bóg ma firojej opiece i 4iueie oman-ie ] £ fdobre dać wam każę rA- -fe -- Dobrze panie gospodarzu aufca PÓwę - tak czy owak na CmS jBtjajwyzszy czas A wedle Feg° biadania to bar- - ~e Mjcieszymy ze będzie ]l'' kto' (o 20 września godzina " ""? itfaeplych i słonecznych ichjakie niezmiennie nastę- - ipi'ift Ń'H° so'3'e ° same8° P°" y tóojny był to pierwszy "Ml a'dmurny ponury Powia- - Mu pdm po'jĄ llódrównież pojawił się w nadi sercach gdy szliśmy w — benin tym traktem Opty-KOBIE- H c"Móry nas nawiedził przed TORU' piędąn rozwiał się bez śla-'pafós- E -- To0 m°wil ten gospodarz dzieEf 'ło nic dobrego n rm?WĄPny drodze kościsty 1 vpMtypowej dla tych okolic a piapj4f cc Przyglądał się nam elapaHfnles w" zamyśleniu '" pP?d wy panowie idzie- - ItdlU ' R H&i 'm Lublina DfNiemców idziecie pod przypuszczać jpfofia Artńflmy bez nic'i się obejść chociaż jyniFalhn !! k!„ _iu_ _ Easł y""u "-- " i"t iiia aiuu uzuaczają 1 ®cz przeciwnego Właśnie dlatego gniatOTrawiedliwości HnPmnt winv i dogmat odkupienia Jest to zbudo- - b ponad życiem — aby to życiu na- - '%iby życie uczynić — możliwym sluzy dogmat — ojczyzny W7na — ciaenał — oto iesf snn- - PjPJte same rzeczy oznaczać innymi aby tym samym wartościom [ycbi aJ°aniienne kwalifikacje Cenimy 'Jedług ich cnót bojowych i pa- - ROych ale dopiero kryterium oj- - fOPatruje je znakiem dodatnim Y i lOTnym Lubi się 'we wrogu to 7Buia się u siebie Niemiec - jest illfiral ~"Mua iiiiiirr iii-nvMińn -n- -i#nini ont 'iiueuolnik - to jest dobry Moskal HP- - Jakże zaś nienawidzimy we co jest pożądaną tófStępnj dla nas wartością Jakaż 'IfjPociechę jaką ulgę moralną ciu'? 3 świat Podczas pierwszych lat ife £3 menawiści do Niemców Rbzpę- - ' Su prowadzili te znakomicie— eolZ ?byc bardziej godnego pochwa- - ££ Wldzenia ojczyzny gdyby lcJi(--e tej nie po tamtej rontu? Odkąd przegrali stali jwnie mniej nienawistni Ich u-lemoralizacj-abudzą u dawnych wyrozumiałość i {współczucie ?n3 jako kryterium iposługuje niesprawiedliwość Jest porządku postulat nienawiś-Mle- : Bóg i Ojczyzna — zawie- - 1?C i TiliiTnWsfwn Win llld71 U nnittn-4c7rfV- i iV godzi i jednoczy eutug najwyższych haseł — 'jczyzna przywTaca Doliteizm: a do sweeo'Bóea modli sie o °- - Lepiej by milczeli zanim hymny woipnnp rn7H7irraó strzępy __ Boga ojca Judzi któ- - "inie nadaniPtn trwmllrim if olnej nazwy: braci więc — znalazłeś "Boga?"— uterna nagle podnosząc gło-- 1 umilkł popatrzył na ojca "i Uśmiechnął SS15"111 Juz niebedziemy mówil£ -- tB?WL W f" odejść " " " IMMS Wyie—żHyaMCWTtt ? — „nłół- - t ŁaJ KU - r" # - _ _ _ j n o f (1 Z I C - i zniecierpliwie-niem — A toż pan powiedział: do Lublina A w Lublinie przecież Niemcy — Niemożliwe! — zawołaliś-my wszyscy Spojrzał na nas ze zdumieniem Przytaczał wszystkie jakie mu się nasunęły dowody na to że Lublin został zajęty przez nie-przyjaciela Sam nie był w Lu- blinie ostatnio Ale szwagier je-go był tam dwa dni temu i widział Niemców na własne o-c- zy a kupa tego szwabstwa tam stoi chyba jakieś dwa pułki Urwał nagle widząc na na-szych twarzach niedowierzanie Zamyślił się przez chwilę Szu- kał widocznie w słowie' bardzie! argumentu — A loc zeoy mmc Bos noka- - rał i żebym się zapadł pod zie-mię jeżeli mówię nieprawdę! — grzmocił się przy tym pięścią w piersi 'z całej siły się odgłos rozlegał A toć ludzie! A co by rni zależało żeby was zwodzić Ale mówię wam po chrześcijań-sku: do Lublina nie macie po co nareszcie mnie przekonał Ten człowiek mówił prawdę Tego Dy przez Kogoś został wprowa dzony w błąd nie sposób było — Kiedy tam weszli? — Akuratnie to nanom nic powiem Będzie ze cztery dni te-mu Więc wiadomość podana nam wówczas przez uciekinierów nie była objawem paniki Była praw-dziwa Lublin upadł I Polska upadła —Wam panowie dwie tylko rzeczy pozostają do wyboru — ciągnął gospodarz — Jeżeli chcecie iść do Niemców i pod-dać się to idźcie do Bychawy takie miasteczko tylko -- diieaicć wiorst stąd Tam jest' duży od-dział niemiecki z kupą jeńców Całe 'setki Dużo bliżej niż do Lublina Albo przebierzcie się i idźcie do domu To chyba by-łoby rozumniejsze Tak zrobili prawie wszyscy z naszych od-działów w tej okolicy Innego wyboru nie macie moi ludzie Nie będziecie przecież w sied-miu prowadzić wojny i Zła nowina uderzyła we mnie iak grom Spojrzawszy na zblad ło twarze Rosiewicza Warciń-skieg- o Eliasza Kowalskiego i trzech pozostałych zrozumiałem że i oni przeżyli ten sam prze szywający ból Szczęśliwie jed-nak dla siebie odzyskali szybko uiiu wtjv ijuwimw -- — CO bieżącym - Ro- siewicza: - Nałkowska Wszystkiego iobejrzałfsicza-ubra- - przekonywującego Głuchą ciszę przerwał głos jednostajny dźwięczał mi £?ł!!£: I o n c 1 ' I ' : A — Musi ktoś iść do tamtych wiaiup i Kupie jakieś łachy E-ua- sz wy to chyba najlepiej zro- - Zaczęli supłać nieniaHrn Ze mn było gorzej Nie mo- - sicJuaik uotojbcwyatołumsiaecoziyeć że moja depresja była tak długotrwała podczas gdy towarzysze moi szybko z niej się otrząsnęli? Tym zapewne że byłem star-szy od nich wszystkich nie wy- łączając "węglarza" Z nich jed- ni przyszli na świat już w wol- nej Polsce inni w czasie pierw-szej wojny światowej Okres po- przedzający odzyskanie niepod-lleagtałoścgidvtoniebwyłiynloichsinszmczmenmięicoe Polska dla jednych i drugich uyia czymś Diiskim i drogim a-l- e zwyczajnym i cnrizinnnvm łat-- chleb codzienny Dla mnie uro-- uuuego na początku wieku Pol- ska była wizją i wyśnionym mi- tem W roku 1918 w moich o-cza- ch stała sie rzeczwistninin wyśnionym mitem jednak bvć nie przestała — częścią duszy I oto ta wyśniona Polska znów po- grążyła się w nicość — Nie mówcie nic do mnie przez jakichś dziesięć minut — zwróciłem się do swych towarzy-szy — muszę to wszystko w so- bie przetrawić waPlrizłaez stięychprzdezziesmięćojąmginłouwt ęprznea-- wałnica myśli: — To prawdziwe przekleństwo — myślałem — być Polakiem A nie mogę nie być Polakiem sko-rkoleńsisętwnoimtrzuerboadzidłeźmwigaIć prze- Dziś wiem że myliłem się myśląc tak Trudno jednak od człowieka ogłuszonego ciosem wymagać by myślał przytomnie —-Ni- kt w Europie palcem nie kiwnął by nas wspomnieć w lej samotnej walce I co nas cze- ka teraz? Przede wszystkim nie-wola stokroć gorsza niż dawne zabory A poza tym co najwyżej jakieś "nocne rodaków rozmo-wy" "cichy płacz kobiecy" i bez-płodne cierpiętnictwo To wszy- stko mogło być uzasadnione w stuleciu ubiegłym Po roku 1918 orzeczono że tamten mesianis-tyczn- y kompleks — to był stan wżyciu narodu anormalny lecz wyjątkowy Okazuie się że anor-malny i wcale nie wyjątkowy — myślałem — no znów się na to zanosi 31 I Liii] (I --Poc-zekaj papo twoja formuła zba-wienna brzmi że życie ratuje się samo Nazbyt ufałeś temu zawsze — i lękam się Bo Zosię zostawiam wyłącznie pod twoją 'opieką czy to rozumiesz? — wy-łącznie — Niepotrzebnie mi przypominasz — rzekł Lalerna z niechęcią i zniecierpli-wieniem Twarz Andrzeja zmieniła się po-bladła od nagłego uniesienia — Przypominam — i więcej przy-pomnę Słuchaj miałem szesnaście lat gdy matka umierała tam na gruźlicę Umarła z głodu i nędzy — gdy woda za-marzała w izbie gdy nikogo bliskiego nio lwi- - nantnłn i Hamnn znikł—a nadzie- - leniuch J„u_ pokorny — to dla ja powrotu który przecież obiecywałeś _t po to go antymnnia ojczyzna aż to obiecyAvałeś Jakże cierpiała jakże tę-skniła za tobą i czekała Jakże do koń ca ciebie kochała nie skarżąc się nigdy Wierzyła że zdeptana została przez po-chód bohatera A przecież nie mogła chyba nie wiedzieć że miałeś tam ko-chankę! Kiedy odszedł ojciec Andrzej wsu-n- uł się cicho do pokoju Zosi Spała wciąż spała tak głęboko i spokojnie Zaplótł dłonie i patrzył na nią dłu-go stając bez ruchu Oglądał jeszcze raz jej nosek ostry cieniutki jej oczy jak dwie czarne pla-my jej małą kościstą twarzyczkę — ta-ką zmienioną taką zmienioną Gdyby już nie żyła nie mogłaby inaczej wy-glądać 'Wiedział już że potrwać to może jeszcze tydzień albo dni dziesięć i to bez-bronne umęczone dziecko umrze Jedy-na na ziemi którą wszystkimi siłami ser-ca kochał Musi umrzeć po życiu krótkim peł-nym tylko smutku i cierpienia Nic nie mógł jej dać niczym odmienić jej losu Cicho podszedł do łóżka-ukląk- ł w no-gach i oparł czoło o brzegi koca Przekli-nał swój los że nie może tu przy niej pozostać do końca trzymać w rękach jej chudych rączek nasuwać się spojrzeniu jej oczów - Przyszło mu na myśl ze może nadejs taka chwila żZosia będzie się bała-Mo- j że7się zdarzyćże się nagle' przerazi tym nieuniknionym że zrozumie' Zerwał się 'słysząc że ktoś wchodzi Topraz'mer:am)auctetdrzwi powró-ciłLater- na który przypomniał sobie nie spełnioną prośbę BinL u-sza- ch bezkształtny szum ii u o o i $ k i 'j n r i o d i m q f Teraz już ucho moje chwyta sirzępy siow — Aha! Mówią o czekającej ich wędrówce do ciomów I ja muszę pomyśleć o sobie żałośnie ta sprawa się przed-stawiała Oni mieli przy sobie przynaj-mniej trochę pieniędzy Ja — od czasu utraty plecaka — ani grosza Oni mieli określony cci wędrówki Jeden z nich szcdl do Radomia drugi do Tarnowa Nie tak znów daleko na młode i zdrowe nogi Ja niebardzo wie-działem dokąd pójść — Dokadże póide? — zasta nawiałem się — w tej części Polski nic mam przecież żad-nych bliskich ani przyjaciół Do Kalisza? 300 kilometrów Nic doczłapię się lam na swoich o kaleczonych nogach w dodatku „łka Pctcrboro Orit odbędzie kilnmrtrńw Tin Warcjai dzynarodowy Konkurs Orania się najchętniej Ale Przewidziane są zawody pokazy Warszawa podobno się!parada wybór królowej orki Przez oblężnicze wojska niemiec kie nie przejdę A pragnąłem by broniła się jak najdłużej A nuż — opierając się aiaKom doczeka sie az te ospa łe Francuzy ruszą się? i nagle na nowo zabłysła mi iskierka wygasłych już zupełnie jak się zdawało nadziei Prze mawiałem mysią do miasta re w pewnym sensie było moim miastem rodzinnym Bron sie Warszawo bron! Jeśli nie mogąc się dostać w twoje obleżone( mury zdechnę gdzieś zabłąkany po polach to trudno A ty się broń! Niech u twoich przedmieść krwawi się to zmotoryzowane bydło! — W każdym razie — posta-nowiłem — nóide w stronę War szawy Jeżeli na ńrzekór moim nadziejom obrona stolicy usta nie będę mogi się udać do sio stry n jezen uurona ueuie trwać gdy znajdę się pobliżu Warszawy — to co zrobię? Li cho wie Pójdę chyba do tego zaścianka na Podlasiu Kto wie może odnajdę tam Wiesiołow-skich może tam jeszcze wciąż " są Słaba coprawda nadzieja bo cościem tam byłem czternaście }Iat temu po tym 'z Wiesio- - iowsKim przyjacielem kontakt wszelki utraciłem (Ciąg dalszy nastąpi) ' Przez chwilę i on patrzył na pogrą-żoną we śnie Zosię a później podniósł oczy na syna — Chciałem cię prosić Andrzeju — zaczął półgłosem — O co? Laterna się zawahał — Binia chciała żebyś nie przycho-dził tam więcej — Aha tak — i Andrzej pokiwał gło-wą na znak że zrozumiał Stali naprzeciw siebie jak gdyby jesz-cze się wahając — Tobie musi być ciężko Andrzeju — rzekł wreszcie Laterna i wyciągnął do syna obie wielkie swCjTęce — Ciężko — odrzekł Andrzej 21 Omski przyszedł do licnncilów Wan-dy nic zastał a Teresa miała twarz za-smuconą — Ach panie pułkowniku — we-stchnęła na jego widok — się stało? — zapylał — Lin strzelał do siebie dziś w no-cy przestrzelone lewe płuco i krwo-toki Jest w szpitalu Omski zrobił minę zagniewaną — Nic o tym nie słyszałem' — nie-chętnie mruknął I to było niego najważniejsze że wie coś pierwej od niego i to' czyni mu ją obcą To był ciągle ten cały świat od którego nie mógł jej odgrodzić Teraz mówiła łagodnie — Wanda jest tam u niego nie mam serca jej w tym przeszkadzać Ta wiado-mość zrobiła na niej straszne wrażenie Poprosiła go żeby usiadł i sama u-sia- dła na swej małej kanapce — Właśnie wczoraj byłyśmy w tea-trze Wanda dawała mu znać ale przyszedł — Pani była w teatrze? — oburzył się_ nagle Tak była w teatrze na tej nowej sztu-ce jednego z najmłodszych budzącej na przemian zgorszenie entuzjazm i sensa-cję Teresa nie unosiła się nad niczym ale wobec wszystkiego miała miłe zacie-kawienie i życzliwość —i Zdaje się że to tylko na razie wydaje się dziwne i okropne Był pro-fesor Laterna — on mówi wie pan Omski gotował się i pieniłJego zda-niem tych młodych należało pozamy-kać i dać rózgi s kpiny z ludzi co oni robią Nienawidził ich — tych jakichś zu-chwalców kpiących sobie z wojska z władzy z miłości j ojczyzny Lin podobny był nich i oto czego go to doprowadziło Tak mówił a w sobie myślał że zawsze możejpójść dokąd chce„iźe mię-dzy nią a nim jest cały świat iByła tam — i on nie wiedział nic Był 'tam Later S % J - I g f J - SfessKsrrssnrcfe uprawniony "dealer" 6 } --- !- r' a i t atliSrjciwM-WK-f ndianskie lato w Ontario (dokończenie ze 5) PARK W REZERWACIE W rezerwacie indiańskim nad "Garden Kivcr" kolo Sault Ma rie OnL został otwarty park w którym można nie tylko wypoży-czyć przyczepkp samochodowa czy namiot ale również zaopatrzyć w pamiątki indiańskie KONKURS ORKI W fłntnrłi nt 7 rln in nitii-tt- n w niż 2(10 wy udałbym broni i skutecznie któ w zaś swym Co Ma dla ona nie mi im To także 'do do ona str Stc się W ubiegłym roku do konkursu stanęło 33 zawodników reprezen-tujących 18 państw z całego świa-ta Spodziewany jest napływ około 150000 widów na tegoroczny kon-kurs ROZWÓJ RĘKODZIELNICTWA ARTYSTYCZNEGO Na początku bieżącego roku Au-dre- y Spencer i Walter Sunahara otworzyli "Craft ilousc' w Iro-quoi- s Ont Oboje dążądo lego by zachęcić jak największą ilość lu-dzi do uprawiania rękodzielnictwa W "Craft Ilouse" zobaczyć można materiały ręcznie tkane malowa-ne haftowane posiadające dużą wartość artystyczną KONKURS RYBACKI Od chwili ogłoszenia nowego konkursu dla rybaków w sezonie 1964 przez "Ontario Fcderation of Anglers & Huntcrs" przy współ-udziale "Molson's Brcwery" nad-chodzą wiadomości o niezwykłych połowach Oto kilka z nich: E V Zaleski z Kirkland Lakę informuje źe zła pał rybę "Northern Pikc" wagi 33 funtów i 4 uncji D Findra z St Catharincs ma "Lakc Trout" wagi na i każdy człowiek z widowni — tylko właśnie nie1 on nie on Pożegnał się zachmurzony gniewny Ale już na ulicy podziwiał jej dobroć jej urok nieodparty jak przeznaczenie Widział w tym łaskę nieba że ototak zestąpiła w jego życie i nie wiadomoj skąd się wzięła W duszy miał chylenie się czołem do ziemi przed czarem tej jc-- j dynej lej wybranej najtkliwsze dzięk-czynienie już za to samo że jest Wiedział źe przyjdzie tam nazajutrz wiedział co powie jak ustali pochwyci 7a skrzydła ten cud Jak wprzęgnie go w życic swoje nieodwołanie uczyni go rzeczywistym I zaraz zjawiała się trudność rzeczy-wistości zupełna niemożliwość uczynie-nia pragnienia prawdą I znowu przyszedł Ona wyszła do niego — nie jak inne kobiety w takiej a takiej sukni podnoszącej tę lub inną stronę jej urody Była w jakiejś sukni której się nic zauważało ale która nic mogła być inna Teresa nic miała szcze-gółów nie miała jakichś momentów szczęśliwych Jej uroda była syntetycz-na jej twarz i posiać zawsze jednakowo urok siejąca Zanim jeszcze zdążyła powiedzieć lub uczynić coś zaledwie tylko się uśmiech-nęła ledwie spojrzała słodkimi spokoj-nymi oczami — już uczuwał w sobie głu-chą złość chęć odwetu za marzenia głu-pie chęć upokorzenia samego siebie i jej Całe najtkliwsze drżenie serca nie-śmiałość szczęścia błogość pokory prze dzierzgała się nagle w ten gniew bez sensu gniew jakby sponiewieranego ho-noru Od razu stawało mu się niewątpliwe że to jest płytka pospolita kobieta zwy-kła salonowa lalka taka jak wszystkie Z pochmurną miną dowiedział się że Lin jeszcze żyje ale jest z nim coraz gorzej O przyczynie samobójstwa Tere-sa nic nie mówiła przypuszczała pewno że zakochanemu Linowi szło o Wandę --Teraz czekała na powrót córki Wie-czorem jechała na jakiś obiad z mężem Chwilę mówiła później umilkła Ci-sza i spokój były naokoło Powiedział: — I znów odejdę znów będę sam znów będę szalaŁ ' — O już pan zaczyna panie" pułków-nik- u — przerwała z łagodnym wyrzutem bez cienia obawy Ton jej głosu był pra-wie macierzyński Ona wiedziała dobrze jak jest kocha-na Jego złośliwość i impertynencje bra-ła po prostu za inwersję wyznań śmiała się wyrozumiale gdy zarzucał jej próż-ność kokieterię krzywiła się z lekkimi niesmakiem gdy w napaściach stawał i się szorstki i brutalny Myślałr — teraz ona znów 'gdzieś wyj- - dzie Wymyka mu się zawsze jest pozai jego moźnością„i wiedzą — Tak dłużej nie będzie tak dłużej nie będzie Toronto Ont 3 £ :' 21 funtów T Wassink z Kcttlcby "Pickcrcl" 14 funtów 8 uncji n dr T D McKce z Long Lic "Spcck-le- d Trout" wagi 7 funtów i 5& uncji Na ucucstników którzy 'łapali największe okazy rb czekają na-grody pieniężne wartości ogólnej sumy ponad $3000 Poza tym każ-dy rybak który schwyta okaz od-powiadający minimalnym warun-kom konkursu otrzyma jako pa-miątkę plakietę rybackę "Molsona" Zgłoszenia do1 konkursu upływa-ją w dniu 31 października br r RET0NE USUWA SIWIZNĘ w utyciu Pnywraca niturtl-n- y kolor wlosćw Gwarantowany iku ttk lub plt-- l nlcdiy 3 oi butelka — S30a klcrowni ANCHOR DISTRIBUTORS Box 83 Statlon "C" Toronto Ont lub ROTHBARTS DRUG STORO 676 Oucen St W Toronło' DYMONDS PHARMACY Branlford Ontario B3 Ki OKULIŚCI OKULISTA S BRODOWSKI OD 420 Roncctvsllet Av (blisko Howard Part) Godrlny prryjęć od 10—830 ornz u tclcfonlrmytn poroiumlcnlcm Tl LE 1-4- 251 — CL 9-80- 29 V OKULISTKA J T SZYDŁOWSKA OD PBOA Dadanla oczu dobiera ni o stklct lido panowywanlo "conlact lenscs" — cod7tonnlo od 10-- r7 aobotywlncnlo iw Innych godzinach za uprzednim porozumieniem 1063 Bloor St Weit LE 2-87- 93 (rog HvcIock) I7r MWłMWrpłW Lnlwe iiwrol HMłniK K Lunsky WA 1-39- 24 8-21- 29 Kezzss Zamówienia fJ-fqr--ŁT- £ 3 PEKAO DEALER Jadwiga Piekarz "ANDYfS" 746 Quccn Słrcor 'West - Toronto 3 Ont EM 31 83S 43 I'-- 1 03 mmn J$L±-Jlsam-jfl 811 Oueen St W i TORONTO ONTJ Pomoc pieniężna i wysyłka PEKAO LEKI — ŻYWNOŚĆ WSZELKIE DARYr DO POLSKI Tcl EM 4-55- 74 DENTYŚCI Dr T L Granowikl DENTYSTA CHIRURG ' Mówi po polsku- - ! 292Spadina Avo — Toronto %%Ty 3&R903B Vi Dr DANUTA1 SAWASZKIEWICZ POLSKA 4JEMTYSTKA ' Przyjmuje za uprzednim telefonie- - nym porozumlenlcmłA" " fol LE 5-99- 17 W'Ąll Roncotvalli Av s " (róg Gcotfrcy -St) W I Dry J Mllu LCKARZ DENTYSTA1 _ } wryjmiije taittoT 'wieczorami 1 I wf toboły za uprzednim porozumieniem telefonicznym 262 Roncewallti 5-70- 25 7P DR M JINDRA DR'VMINDRA'j OENTYiCI 1-- P przyjmujt 'lakto'- - wieczorami I w loboly za uprzednim' porozumieniem telefonicznym' " - 18 Spadlna Rd rWA 2-08- 44 nioor) " 4JP DR v£ ŚADAUSKAŚ1 LEKARZDENTYSTA t Przyjmują" m "uprzednim tclofonlci- - nym porozumieniem Tclófon LE l50 4 129'GrcnadloriRd' i (drugi dom' od llonccvall)t 'df „MHtf' nifjftt LEKARZE (powytej —lUc-jrynjss- - inlWvv" ' 'T -- Yj mmmmmmmmmr Llkulisfa 470 College Sł Oczy badamy' okulary dostosowujemy do wszystkich defckl tów wzroku na nerwowość na ból głowyMówimy popoLiku i DOKTORZY jJHIROPRAKTYKI V T0R0HT0 S J LACH DC 124 RONCESVALLES AVE — TEL LE 5-12- 11 R ŁUKOWSKI (ŁUCK) DC 1848 BLOOR STREET WEST — TElfi RO 9-22- 5? Badani I Itcitnl choroby krcgołlupa''krzyM) EM APTEKA LAflBSSA 6-05- 84 462 QUEEN ST W ' TORONTO ONT Obilugujaca Poloni'- - Kanadylśka od lat Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz innych krajów Europy — Wykonujemy recepty kanadyjskie lub' krajowe Nadchodzi okres letni a wraz z nim wyjazdy wakacyjne Posia-damy na składzie okulary słoneczne olejki do opalania podręczne apteczki pierwszej potrzeby oraz wicie innych artykułów niezbęd-nych wtymokrcsic roku Wyicidiaiacym na wakacodo Krafó polecamy artykuły którycMam brak Mila polska obsługa ► PALM PLAŻA RESTAURĄNT - ' 89 Roncc$vallcs Ave — Toronto — Tel LE5-4S4-0 Najsmaczniejsza polska kuchnia — Sale na wesela lprzyjccła i Przyjmuje zamówienia na wesela i dostarcza do domu — NAJROZMAITSZE TRUNKI DO OBIADU — S Lokal otwarty do godziny 1-t-zoj w nocy' TORONTO INSURANCE SERVICE Najstarsza polska Agencja wszelkich ubezpieczeń PHILIP BOMBIER i RAY BOMBIER 1366 Dundas St West — Toronto Ont LE 2-64- 33 ri'h 182 LE SgSŁgiJ- - 1 1 T i nnS 9i1