000343b |
Previous | 15 of 16 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
fi "'Tir~ifrihWi?ra % 'X W-- m r„Łn -- 3L %' r4Wm4? Wrłfi?S " "--- -: PrrZ-- sljah j_ ririr mywi O '' ii ii M ra Ii L1 i4 mr F- - i"M Ś1 "li 3 1 SI i P[iai ii te I i! i NR 4 —„_______ STRESZCZENIE POPRZEDNICH ODCKK6W Na statku reżymowym "M S Poniatowski" przybyłym do AngIM młodszym kucharzem Zygmunt Błoński kli-r- y edynlo mySII aby spotkać się ze swym bratem bllfnla _ Jankiem Zmyliwszy czuJnoSĆ polltruka Zygmunt jchodzl ze statku I mleszaąc się z tłumem odieidła "na gap?" do Londynu Nie znajdu]e jednak Janka ale za to natrafia na liczne "girl frlends" brata ktćre biorą go za Janka Truda zabiera go do kasyna gry które nachodzi po-lic a Truda z Zygmuntem uciekają Zygmunt trafia wresz-cie na Siady swogo brata bliiniaka Rozchorowawszy się został przypadkowo przewieziony do rodziców Elżbiety na-rzeczonej Janka Policja tymczasem zapytuje Trud o Zygmunta Dlaczego ją okłamywać? Dlaczego pozosta-wiać jej złudzenia i komplikować życie? Nie wie-dział o co się z Jankiem pokłóciła ale wyczuł w czasie jej krótkiej wizyty w pokoju że na coś czeka jakby na wyjaśnienia może na przepro-szenie albo skruchę Jednak w tej chwili Zygmunt czuł że na zwierzenia za wcześnie Zaufać Elżbiecie to zna-czy zaufać całej dość dużej rodzinie Łaskich do której jaksdotąd nie zdążył jeszcze nśbrać ani serca ani zaufania Postanowił że przed ustaleniem swoich sto-sunków z policją nikomu zwierzać się nie będzie Nawet Krystynie która jedyna na całej kuli ziemskiej wzbudzała w Zygmuncie zaufanie i przed którą chciałby już jak najprędzej otwo-rzyć swoje serce Nie mógł się jeszcze zdecydować jak zezna-wać na policji Detektyw kazał mu przyjść gdy tylko wstanie z łóżka Ale co jeżeli czekać nie będzie? Jeżeli jutro zgłosi się znowu? powie-dzieć? Jak wytłumaczyć dlaczego zaginiony brat nie figurował w rejestrze cudzoziemców? ro-bił? Kim był? Jak się tu znalazł? A może machnąć ręką na tę plątaninę i po-wiedzieć prawdę? Może uwzględnią może-zrozu-miej- ą może nie deportują? wstrząsnął dreszcz Nie to nie-bezpieczna stawka Już lepiej plątać kręcić kła-mać bronić się tak długo jak można dla Zygmunta deportacja oznaczała nie' tylko śmierć ale mękę i powolne konanie przed śmiercią Wieczorem przyszła Elżbieta i Zbyszek Przy-nieśli owoce i kruche ciastka Zbyszek wyjaśnił ze je pani Łaska specjalnie dla chorego upiekła Prócz tego Elżbieta przyniosła puszkę kury Chciała ją odgrzać odrazu ale Zygmunt powie-dział że nie jest głodny Czuł się niezwykle głupio Elżbieta i Zby-szek usiedli przy łóżku i Zbyszek opowiadał o kolegach Janka o których Zygmunt nigdy nie słyszał Wspomniał że w niedzielę będzie zjazd Kola Brygady — Jakbyś do niedzieli wyzdrowiał to war-to przyjść — Jeżeli tylko będę mógł — powiedział' Zygmunt Elżbieta stwierdziła że pokój jest dawno niesprzątany Wyszła z pokoju i poichwi-l- i przyniosła dużą szczotkę Mrs Shrud nie było w domu i Zygmunta zastanowiło skąd Elżbieta wiedziała gdzie takiej szczotki szukać Otworzyła szeroko okno wyrzuciła na koryt-arz wypłowiały chodniczek leżący przy łóżku Uklękła przy komodzie "i ku zdziwieniu Zygmun- - =§ Dumas m s= 1 fci r5q n Jest kicm Co Co Bo STESZCZEŃIE POPRZEDNICH ODCINKÓW Edmund Bantes teglarr i Marsylii oskartony nie-"usin- le prjcz swych rywali c udział w spisku bonapar-it6- w zostają wtrącony do wicfenia wyspie If Tu za-przylal- nU się z opatern Farlą który w chwili zgonu prze-kazał mu tajemnicę ukrytych skarbów Dantes ucieka z więzienia 1 odnalazszy skaibv wraca do Francji by się dowiedzieć o łosio swych bhskleh i wrogów którym za-przysiągł zemstę W Paryiu wszedł w posiadanie 'pałacu w którym natrafia na siady swego 'prześladowcy prokuratora Villefort przez którego tyle długich lat przesiedział w więzieniu ¥ — Pani — bronił się Debray — chciej mi wierzyć że gdybym miał do pół miliona to bym go użył na co'inncgo niż na zbie-ranie wiadomości o panu Monte Chfisto Według mego zdania wszystkie jego zalety i wady na tym polegają że jest on co najmniej dwa razy bogats-zy od nababa — Nabab z pewnością nie przysłałby mi pa-ry koni wartości trzydziestu tysięcy franków z z czterema "diamentami wartości pięciu tysięcy franków każdy — Sianie brylantami to jego słabość — po-wiedział śmiejąc śię Morcerf — Chyba odkrył riieznaną nikomu kopalnię? Czy wie pan że on ma kredyt u mego męża? — O tym nie wiedziałem — odpowiedział Morcerf — jakkolwiek jest to rzecz zupełnie na-turalna — Panie Lucjanie — odezwała się Eugenia czy zauważył pan kobietę która z hrabią Monte Christo siedzi razem w loży? Jakaż' ona piękna! — Zaprawdę ze znanych mi kobiet pani jed-j- a jest dla osób swej płci — mówiąc o Debray przyłożył lornetkę do oczu — Istotniej Jest czarująca nieziemsko piękna — Panie llorcerf kto to jest? — Niestety wiem o niej bardzo mało- - tyle l)lko że jest Greczynka i osobą bardzo muzykal-n- ? Hrabia Monte Christo twierdzi ze to jego nie-wolnica — Wygląda raczej na królowę Pty tym — Ma ich trochę za wiele — zauważyła pan-łaJłaH2b- rs — Gdyby nie ta powódź drogich ka-"fc- ni mielibyśmy sposobność jej — No a hrabia jak się pani podoba? Ma pani zupełną słuszność — przyznaj rcerf — hrabina G uważa go za upiora — To hrabina G ' już powróciła? — zapy- - baronowa Jest loży naprzeciwko nas — powie- - "d Ługenia —-- 'Niech mama spojrzy ta S£ H Sadek m o 22 z życia ta wyciągnęła spod komody niewielką miotełkę i szuflę na śmiecie Zygmunt nie wiedział że te przedmioty tam leżą — Już bardzo dawno nikt tej miotełki nie używał — stwierdziła z — A skąd tyś wiedziała że ona leży pod komodą? — zainteresował się Zbyszek — Bo ją tam sama położyłam — powiedzia-ła obojętnie Omiotła cały pokój i dopiero pod koniec wymiotła spod łóżka Szczotka razem z kurzem przyniosła jakąś kartkę Elżbieta wzię-ła ją do ręki i rzuciła okiem — A to co? Kto ci takie dyspozycje zosta-wił? „Każ sobie podać gorącej herbaty weź proszek z pudelka" Zdaje się że znam ten charakter pisma Kto to pisało — Krystyna — powiedział Zygmunt Już się potem rozmowa całkiem nie kleiła Elżbieta szybko zebrała śmiecie wyniosła z po-koju razem ze szczotką Potem szufelkę i mio-tełkę schowała spowrotem pod komodę Dywa-nika już nie trzepała Pożegnała się bardzo chło-dno Powiedziała „dobranoc" i bardzo oficjalnie życzyła polepszenia X X X Nazajutrz był piątek trzynastego ale nic znamiennego nie zaszło Noc z czwartku na piątek Zygmunt przes-pał spokojnie bez przeszkód obudził się wypo-częty czuł że wraca do zdrowia Rano Mrs Shrud przyniosła mu śniadanie Zaliczka na zaległe komorne widocznie ją nie-co udobruchała bo spoglądała teraz na Zyg-munta znacznie łaskawiej życzliwiej Razem ze śniadaniem przyniosła pocztę: trzy listy "za-adresowane do Janka W pierwszym liście czło-wiek o nieznanym Zygmuntowi nazwisku upo-minał się o jakieś pieniądze Z listu nie wyni-kało jaka to była suma i za co się należy Było tylko dość ostro postawione pytanie: „Kiedy pan mi nareszcie zwróci pieniądze? Przyzwo-itość każe w takim wypadku przynajmniej się odezwać i przeprosić za zwłokę" List był pod-pisany ale adresu nadawcy ani w liście ani na kopercie nie było W drugim liście znalazł Zygmunt papie-rową serwetkę na której był zapisany jakiś numer telefonu Do serwetki była załączona karteczka: „Tę serwetkę z numerem telefonu zos-tawił jakiś młody człowiek który podał że nazywa sie Tomasz Prosił żeby się z nim jaknajprędzej skomunikować obecnej pobłażaniem tymi pysznymi włosami jakby ze złota Krystyna" 58 — panie Greczynkę pownien zrobić teraz"? zwróciła się pani Dan-- glars do wicehrabiego — Nie lecz gotów spełnić wszelkie rozkazy pani — Powinieneś złożyć teraz wizytę hrabie-mu Monte Christo a następnie go do nas O — rzekł Morcerf — zdaje mi się że sam tu przyjdzie Niech pani uważa spostrzegł pa-nią i składa jej ukłon Baronowa odkłoniła się hrabiemu z wdziękiem — — oświadczył Morcerf — może mi się uda pomówić z hrabią Do loży jego wprawdzie wejść nie mogę ponieważ nie byłem jego towarzyszce Być mo-że jednak że gdy mnie zobaczy wychodzącego z sam będzie chciał się ze mną spotkać Morcerf skłonił się wyszedł Nadzieje je-go zostały spełnione Gdy przechodził koło lo-ży hrabiego drzwi rozwarły się Monte Christo szepnął coś po arabsku Alemu Ali zamknął drzwi stanął przed jak-by na straży gdy tymczasem Monte Christo zbliżył się do wicehrabiego Na korytarzu zgro-madziły się tłumy ludzi się Nu-bijczykowi — Bardzo dziwny jest ten wasz Paryż i ci wasi paryżanie — rzekł Monte Christo — Myś-lałby kto że po raz pierwszy widzą czarnego człowieka Zaręczam że gdyby paryżanin przy-był do Tunisu Kairu czy Bagdadu nikt by1 nie spojrzał na niego — Hrabio nie sądź tak źle mieszkańców Oni przyglądają się Alemu tylko"' dla-tego że jest twoim niewolnikiem A ty hrabio jesteś modny —j Czyżby? Skąd taka łaska? — Sam jesteś hrabio winien Rozdajesz cugi po tysiąc iuidorów wyrywasz z objęć śmierci żony królewskich wygry-wasz na wyścigach najcenniejsze nagrody pod — Z tysiąca i jednej noc! Co za brylanty bardzo oryginalnymi wreszcie podziwiania iigorsu" w rozsyłasz w darze złote puchary nieznajomym kobietom — ci opowiadał te wszystkie dzie-ciństwa? — Kto? Pierwsza 'pani Danglars która wprost umiera z pragnienia ujrzenia cię w — Powtarzam ci wicehrabio ze sa to wszystko dzieciństwa Powiedz mi jednak czy pan hrabia de Morcerf twój ojciec nigdy nie jr teatrze? — Dziś będzie o ile wiem w loży ba-ronowej "it: agrattatts iLwvk%ąs'-'iw#-a" "liWfc K ViWlS! 'JSjSct 4ft''-wgM'WMrei-M- Wi --— ~_ _„ -- "— M -- IIL WlHLHWHMWt'Wl!"fftqJlfli 'UUI WM1H—"— ffi 31 sFsssmffiss&si ££ ""'f"" ! T -- x t '"V 'H f"aH sf Fi s H " V ZWIĄZKOWIEC" GRUDZIEŃ (Dscembsr) 15 — STR 13 j ~ " ~ u "-- CTjp-Vji3~i~~"-"'-"- " _ " I ' ' Cr t r ' Zygmuntem Aleksander na rozporządzenia nieograniczony sprawiedliwa - ' " Napoleon a gf% fes mu w (powieść emigracji) i u 1 przyprowadzić niepo-równanym Pójdę„spróbuję przedstawiony przyglądających prokuratorów pseudonimami 29 Z każdego słowa tej suchej notatki bił chłód Ani nagłówka ani słowa pozdrowienia Już z relacji pani Shrud o jak się Krysty-na niezwykle zmieszała po rozmowie telefo-nicznej z doktorem wywnioskował Zygmunt że ją wiadomość o jego przeprowadzce do Elż-biety bardzo zabolała Niemiły ton notatki pot-wierdził te przypuszczenia Numer telefonu jak informowała notatka Krystyny podał człowiek o imieniu Tomasz Zygmunt pamiętał doskonale kiedy po raz pierwszy usłyszał to imię w związku z Jankiem Usłyszał je z ust Trudy Truda' mówiła o nim „major Tomasz" Majora Tomasza spotkała u „Czarnego Jima" to właśnie major Tomasz po- informował ją że Janka w jakimś miasteczku pobili i że leży w szpitalu Trzeci list był od krawca Zawiadamiał krótko że jeżeli w ciągu dwóch tygodni zaleg-ły rachunek nie zostanie uregulowany to spra-wę skieruje do sądu Tego dnia poza przykrymi listami już żadna inna przykrość nie spotkała Zygmunta więc jak na „piątek — trzynastego" dzień przeszedł wcale nieźle Nikt się o Zygmunta nie pytał nikt go nie szukał nikt go nie odwiedził Coprawda po południu w czasie nieobecności Mrs Shrud telefon na korytarzu hałasował wie-lokrotnie i natrętnie Ale ponieważ nikt do te-lefonu nie podchodził więc wreszcie przycichł i już się do wieczora nie odezwał Noc z piątku na sobotę przeszła również spokojnie i rano gdy1 pani przyniosła Zygmuntowi śniadanie powiedział jej że czuje się już dobrze i że dzisiaj wstanie Mrs Shrud radziła żeby był ostrożny i jeszcze choć jeden dzień poleżał ale koło południa Zygmunt pod-niósł się umył ogolił ubrał i wyszedł na mias-to żeby odetchnąć świeżym powietrzem roz-ruszać odleżało nogi i przy okazji zjeść obiad na mieście Czuł się jeszcze słabo ale już nie mógł znieść dłużej ani leżenia w łóżku ani swo-jego ponurego pokoju Dzień był słoneczny przyjemny i po obie-dzie Zygmunt chciał zażyć dłuższego spaceru ale mu nogi bardzo szybko odmówiły posłu-szeństwa Zaledwie minął dwa czy trzy auto-- ' busowe przystanki kiedy poczuł że braknie mu oddechu i nogi w kolanach miękną mu coraz bardziej Zrezygnował z dalszego spaceru wsiadł w autobus i wrócił do domu Choć to była sobola i czternasty pecha miał znacznie większego niż w piątek trzy-nastego !w'ł£a583S53Ka35!SrsS'Ł'Ss5ss Czy to jej córka ta piękna pan siedzi z ma razem? Tak jest — W takim razie winszuję cl Moicerf uśmiechnął się zadowolony Wtem rozległ się dzwonek Gdy 'trzeci akt się skończył hrabia Monte Christo ukazał się w loży baronowej Danglars Rozmowa która się potoczyła miała charak-ter bardzo konwencjonalny Po raz nie wiado-mo który wyrażano hrabiemu podziw i wy chwalano jego „bohaterskie" czyny Zapytano Nie domyślasz się Morcerf co byś wreszcie o piękną jestem loży i nimi Paryża Któż swej fwssfiŁ' 1555 tym Czy to może pańska córka? wała się udając naiwność Eugenia dowiady- - Nie pani odrzekł Monte Christo to jest bezdomna Greczynka znajdująca się pod moją opieką Jakże się nazywa? — Hayde Greczynka Hayde szepnął 'zdzi-wiony wielce hrabia dc Morcerf który wszedł przed chwilą do łozy obud-ził- o jakieś spraw ci przyjemne wspomnienia Rozdział VI GRA NA GIEŁDZIE Następnego dnia rano wicehrabia de Mor-cerf Lucjan Debray odwiedzili hrabiego de Christo Apartamenty przy Polach Elizejskich były już prawie całkowicie urządzone Poza zwykłym przepychem zwracała uwagę mnogość doskona-łych (płócien najprzedniejszych mistrzów fran-cuskich widząc Alberta zajętego jakąś har-dz- o osobistą rozmową hrabią Christo oglądał szczegółowo najpiękniejsze obrazy po- tem jednak rozsiadł się na fotelu i wyjąwszy ołówek coś tam gryzmolić zaczął — Cóż to zapytał po pewnym czasie Al-bert — czy sporządzasz jakiś szkic wedle Poussina? Bynajmniej — odparł liebray po prostu robię rachunki Liczę mianowicie ile dom Danglarsa mógł'zyskać na ostatniej zwyżce akcji Haiti które z 206 skoczyły na 409 i to w ciągu trzech dni Przezorny bankier tych akcji bardzo dużą ilość Zarobił na tej" ope-racji co najmniej 3000000 franków Nie jest to jego najszczęśliwsza ope-racja powiedział Albert Czyż niedawno nie zyskał miliona na bonach hiszpańskich? Mój drogi nie rozumiesz się na grze gieł-dowej najzupełniej Gdyby pan Danglars nie był sprzedał wczoraj akcji pó kursie 409 ló' byłby na papierach nie zyskał lecz stracił bardzo wiele — A z jakiej przyczyny akcje te tak bardzo - skoczyły gorę- - a następnie spadły jeszcze Hrabia — wyznała panna Danglars po ]oży albo raczej z żądzy ażeby ciebie w jej lo- - chili bardziej? - namysłu hrabia' jest zbyt blady" zobaczono! zapytał Monte Chnsto -P-rzepraw — i i bywa Shrud Monte Monte szam panów znam się na togo operacjach- - Wszystko zależyod napływających z róż-nych stron wiadomości które często są niepo-dobne do siebie odpowiedział z uśmiechem Morcerf i"W""i~~™™" _ Lhl UJM -- (łt1f?Mti5lłirirll!lń(llWlriJTl! g Gdy podszedł do domu w którym miesz-kał drzwi do sieni zastał szeroko otwarte Wi-docznie' tak je zostawił któryś z lokatorów że-by wpuścić trochę słońca do zawsze wilgotnej klatki schodowej Tak przynajmniej rozumował Zygmunt i po wejściu do sieni drzwi zostawił otwarte Nie zdążył podejść do schodów gdy drzwiach parterowego mieszkania ukazała się dziewczyna „której Zygmunt dotychczas jeszcze nigdy nie widział Wyglądała na lat 16 najwy-żej 17 Ładną choć zmizerowaną twarzyczkę okalały bujne jasne włosy Przekroczyć os-trożnie próg wyciągnęła rękę oparła się o ścia-nę jakgdyby na kogoś czekając Oczy dziew-czyny nieruchomo patrzyły przed siebie Nie-trudno było ocenić że dziewczyna nie widzi Zygmunt zatrzymał się Przeczucie mu pod-szepnę- lo że ta biedna niewidoma dziewczy-na to właśnie niepokojąca go oddawna tajem-nicza Norma z którą spotkania tak gwałtow-nie unikał Nie omylił się Tuż za dziewczyną ukazała się znana dob-rze Zygmuntowi młoda sąsiadka o zawsze zmę-czonej twarzy Na widok Zygmunta zawołała radośnie: Cóż za niespodzianka! John! Już pan zdrowy? zwróciła się prawie że z triumfem do niewidomej dziewczyny Norma! Naresz-cie mamy Johna! Twarz niewidomej ożywiła się niezwykle rozjaśnił ją uśmiech zaróżowiły się policzki Wyciągnęła przed siebie rękę John John! Jakże się cieszę że pan już jest zdrowy Taka w jej glosie była żarliwość aż Zyg: muntowi wzruszenie podeszło pod gardło Pierw-szy raz na drodze życia brata natknął się na ślad dobrego uczynku Zrozumiał że Janek wie-dziony współczuciem rozjaśniał czasami ciem-ne godziny biednej Normy Zygmunta ogarnęło wzruszenie ale i wstyd kiedy wyciągnął rękę żeby przyjąć uścisk dłoni 'niewidomej Wydało mu się że oszukanie niewidomej jest większym grzechem' niż wszystkie do tej chwili popeł-nione oszustwa John John powtórzyła Norma ściskając dłoń Zygmunta Jakże się cieszę! Czy pan aby naprawdę zdrów? Jej siostra wesoło potrząsnęła głową dając Zygmuntowi znaki żeby mówił żeby mówił jak najwięcej żeby wreszcie biednej Normie wyjaś-nił że jej nie okłamywano że się jej ulubień-cowi nic nie stało Zygmunt zrozumiał sens tych znaków ale glos utkwił mu w gardle Nic mógł mówić John! zaniepokoiła się niewidoma —' Dlaczego pan nic nie mówi? Uchwyciła jego rękę w obydwie dłonie: Nicch mi pan powie całą prawdę Czy pan jest zdrów? Siostra Normy wyczekująco wpatrywała sie w Zygmunta W jej oczach było błaganie: „Niechże jej pan nareszcie coś powie" — Tak — powiedział "wreszcie Zygmunt —i jestem juz zupełnie zdrów — osoba co — To Danglars — zdziwił sic hrabia — — — — — — — — i z — — — — — — — — ży ale — — — — — — — — — — — — gra tak ostro na giełdzie że- - może zyskać lub stracić w jednym dniu do trzechkroć ' tysięcy franków J — Alboż-o- n gra na giełdzie?! — zawołał Debray — To pani Danglars jest graczem nie: 'uslraszonym I — W takim razie ty Lucjanie który wiesz] jak bardzo zawodne są informacje lego rodzaju będąc- - u ich źródła powinieneś starać się ją powstrzymać — zauważyła Morcerf z uśmiechem — Cóż' bym zdziałał w tym kierunku jeżeli mąż nic daje rady Znasz przecież charakter baro nowej Nikt absolutnie nikt nic ma najmniej-szego na nią wpływu Robi to co się jej podoba — Gdybym ja był na twoim miejscu — rzeki Albert — starałbym się ją wyleczyć By-łaby to wielka przysługa wobec jej przyszłego zięcia — Jakim mógłbym to zrobić sposobem? — Cóż łatwiejszego Dałbym jej jedną ale dobrą lekcję Stanowisko twoje jako sekretarza To imię w nim dawne nic-- ministra wewnętrznych daje możność Debray zakupił w nie rodzaju w jiic uyjnu puMaudwa uju i iworzcnia wiauomos-c- i Zaledwie usta otworzysz ajenci giełdowi w lot stenografują twoje wyrazy Otóż zrób tak by pani Danglars poniosła kiedy stratę jakich stu tysięcy — Nic nie rozumiem — bąknął Debray — A przecież to bardzo proste — odpo-wiedział Morcerf — Dostarcz jej któregokol-wiek dnia informację bardzo sensacyjną- - na przykład że Henryk IV był wczoraj u Gabriela Wiadomość ta musiałaby podnieść kurs takich a takich papierów:-obniży- ć zaś wartość innych Na podstawie tych pewnych bo od ciebie po-chodzących wiadomości pani Danglars ulokowa-łaby odpowiednio swe kapitały no i poniosłaby straty ponieważ nazajutrz Beauchamp napisał-by w swym dzienniku: „Osoby bliskie Minis-terstwu Spraw Wewnętrznych rozsiewały wczo-raj pogłoski z gruntu fałszywe jakoby Henryk IV miał być widziany onegdaj u Gabriela Otóż jesteśmy upoważnieni do zawiadomienia naszych czytelników że Henryk IV od dwóch dni nie opuszcza swoich apartamentów" "' Debray roześmiał się na całe gardło Monte Christo przysłucłiiwał się całej roz-mowie na pozór obojętnienie stracił jednak z niej ani jednego słowa Jego przenikliwe oko zdawało się w zakłopotaniu "sekretarza wyczyty-wa- ć jakąś tajemnicę Zakłopotanie to sprawiło że Debray zabawił krócej niż' zamierzał Hrabia odprowadziwszy go wrócił do Mor-cerf- a — Panie wicehrabio — rzekł — postąpiłeś trochę niezręcznie mówiąc w len sposób panu Debrayowl o swej przyszłej' teściowej — Hrabio"— odpowiedział Morcerf — pro- - szę cię nie uprzedzaj wypadków ' — Czy istotnie twoja matka przeciwna jest temu małżeństwu? — Tak dalece że baronowa bardzo rzadko" bywa u nas a moja malka o ile mnie pamięć nie myli dwa razy tylko odwiedziła panią Danglars Wielka wyprzedaż FOTER najnowsi!) ce-nach bezkonk-urencyjnych i dłu-goterminowo łplaty w Iii 5 Ai jjsSi I bór 1 3 c7Vfh mnrlnll lit i" futer po Łatwa 'Pt' ¥r Długoletnia gwnrunc Klnna naeza oluty kołatom od 34 lat I Dwa iklpr do Wasza) dyapozycll PRINCESS Fashion Fors 506 Quoen St W EM 3-88- 84 750 Yong Sł WA 1-8- 971 S CITY DRIVIHG SGII00L (Licencjonowana Szkoła Jazdy) $125 za lekcję Gwarantowane wyniki nauki 806 Balhurst St — LE 2-36- 56 I (róg Iiloor) (22-51- ) Jedyny Polski Salon Piękności Maryate Eeauty Parlor Specjalizacja w trwałej Ondulacji "Pcrmancnt Waves" 216 Bathurst St EM B-44- 32 S INSTALACJE elektryczne wykonuje STANISŁAW' BABW 57 GraYJford Śt Tel EM 4-26- 75 William Śhoe Storo WIiIc:Jb Cznrnota rolcca obuwie J Importowano i kanadyjskie - j Wysyłamy 'row nici' obuwie doTolskl 750 Quon St W —{CtA 3-48- 98 Wiele polskich sklepów! przed-siębiorstw' nic' prowadzi 1ksieco-- ( wości aż władze podatkowcte-go- ' nic zadaj Powoduje to wtedy wjelc nieprzyjemności i kosztów Jest 7iiacznic wygodniej l ta-niej prowadzić' księgowość1 re-gularnie KSIĘGI '!Af!DL0WE zakłada prowadzi i T L U B A C Z ' 118 Roncosvallos Avo Apt-2- 2 Toronto — Tol LE 2-65- 70 s MASZYNY PISANIA Tylko 89 tygodniowo ł będies? 'właścicielem lej pięknej maszyny do pisania I JSHAROUN CO 781 Qlioen St W - Toronto Dostarczamy w całej Kanadzie" Zawiadamiamy naszych K U E II T 0 W # T że obecnia prócz WEGLĄ' ma-my na sprzedaż i dostarczarny do domówi olej do- - opate' t dzwoń do — POLSKIEJ SKŁADNICY OPALU Telefon tKC2152??Kiy T"r1 "c"łu" ł9i3&Uf polskiego ifc&sj&dSfej RE-220- 0 (dwadwa zero) 406 Gilbert [f Ave do JESTEŚ KMMlis 'm&pmmftr i — it i iT zorb ~ ~ CZY % is "V i W PORZĄDKU Z PRENUMERATĄ?- - Tl m - iMiTi1wA! Pr I' H -- " tefeH s ri C3'T (Ba
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 15, 1956 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1956-12-15 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | ZwilaD3000050 |
Description
Title | 000343b |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | fi "'Tir~ifrihWi?ra % 'X W-- m r„Łn -- 3L %' r4Wm4? Wrłfi?S " "--- -: PrrZ-- sljah j_ ririr mywi O '' ii ii M ra Ii L1 i4 mr F- - i"M Ś1 "li 3 1 SI i P[iai ii te I i! i NR 4 —„_______ STRESZCZENIE POPRZEDNICH ODCKK6W Na statku reżymowym "M S Poniatowski" przybyłym do AngIM młodszym kucharzem Zygmunt Błoński kli-r- y edynlo mySII aby spotkać się ze swym bratem bllfnla _ Jankiem Zmyliwszy czuJnoSĆ polltruka Zygmunt jchodzl ze statku I mleszaąc się z tłumem odieidła "na gap?" do Londynu Nie znajdu]e jednak Janka ale za to natrafia na liczne "girl frlends" brata ktćre biorą go za Janka Truda zabiera go do kasyna gry które nachodzi po-lic a Truda z Zygmuntem uciekają Zygmunt trafia wresz-cie na Siady swogo brata bliiniaka Rozchorowawszy się został przypadkowo przewieziony do rodziców Elżbiety na-rzeczonej Janka Policja tymczasem zapytuje Trud o Zygmunta Dlaczego ją okłamywać? Dlaczego pozosta-wiać jej złudzenia i komplikować życie? Nie wie-dział o co się z Jankiem pokłóciła ale wyczuł w czasie jej krótkiej wizyty w pokoju że na coś czeka jakby na wyjaśnienia może na przepro-szenie albo skruchę Jednak w tej chwili Zygmunt czuł że na zwierzenia za wcześnie Zaufać Elżbiecie to zna-czy zaufać całej dość dużej rodzinie Łaskich do której jaksdotąd nie zdążył jeszcze nśbrać ani serca ani zaufania Postanowił że przed ustaleniem swoich sto-sunków z policją nikomu zwierzać się nie będzie Nawet Krystynie która jedyna na całej kuli ziemskiej wzbudzała w Zygmuncie zaufanie i przed którą chciałby już jak najprędzej otwo-rzyć swoje serce Nie mógł się jeszcze zdecydować jak zezna-wać na policji Detektyw kazał mu przyjść gdy tylko wstanie z łóżka Ale co jeżeli czekać nie będzie? Jeżeli jutro zgłosi się znowu? powie-dzieć? Jak wytłumaczyć dlaczego zaginiony brat nie figurował w rejestrze cudzoziemców? ro-bił? Kim był? Jak się tu znalazł? A może machnąć ręką na tę plątaninę i po-wiedzieć prawdę? Może uwzględnią może-zrozu-miej- ą może nie deportują? wstrząsnął dreszcz Nie to nie-bezpieczna stawka Już lepiej plątać kręcić kła-mać bronić się tak długo jak można dla Zygmunta deportacja oznaczała nie' tylko śmierć ale mękę i powolne konanie przed śmiercią Wieczorem przyszła Elżbieta i Zbyszek Przy-nieśli owoce i kruche ciastka Zbyszek wyjaśnił ze je pani Łaska specjalnie dla chorego upiekła Prócz tego Elżbieta przyniosła puszkę kury Chciała ją odgrzać odrazu ale Zygmunt powie-dział że nie jest głodny Czuł się niezwykle głupio Elżbieta i Zby-szek usiedli przy łóżku i Zbyszek opowiadał o kolegach Janka o których Zygmunt nigdy nie słyszał Wspomniał że w niedzielę będzie zjazd Kola Brygady — Jakbyś do niedzieli wyzdrowiał to war-to przyjść — Jeżeli tylko będę mógł — powiedział' Zygmunt Elżbieta stwierdziła że pokój jest dawno niesprzątany Wyszła z pokoju i poichwi-l- i przyniosła dużą szczotkę Mrs Shrud nie było w domu i Zygmunta zastanowiło skąd Elżbieta wiedziała gdzie takiej szczotki szukać Otworzyła szeroko okno wyrzuciła na koryt-arz wypłowiały chodniczek leżący przy łóżku Uklękła przy komodzie "i ku zdziwieniu Zygmun- - =§ Dumas m s= 1 fci r5q n Jest kicm Co Co Bo STESZCZEŃIE POPRZEDNICH ODCINKÓW Edmund Bantes teglarr i Marsylii oskartony nie-"usin- le prjcz swych rywali c udział w spisku bonapar-it6- w zostają wtrącony do wicfenia wyspie If Tu za-przylal- nU się z opatern Farlą który w chwili zgonu prze-kazał mu tajemnicę ukrytych skarbów Dantes ucieka z więzienia 1 odnalazszy skaibv wraca do Francji by się dowiedzieć o łosio swych bhskleh i wrogów którym za-przysiągł zemstę W Paryiu wszedł w posiadanie 'pałacu w którym natrafia na siady swego 'prześladowcy prokuratora Villefort przez którego tyle długich lat przesiedział w więzieniu ¥ — Pani — bronił się Debray — chciej mi wierzyć że gdybym miał do pół miliona to bym go użył na co'inncgo niż na zbie-ranie wiadomości o panu Monte Chfisto Według mego zdania wszystkie jego zalety i wady na tym polegają że jest on co najmniej dwa razy bogats-zy od nababa — Nabab z pewnością nie przysłałby mi pa-ry koni wartości trzydziestu tysięcy franków z z czterema "diamentami wartości pięciu tysięcy franków każdy — Sianie brylantami to jego słabość — po-wiedział śmiejąc śię Morcerf — Chyba odkrył riieznaną nikomu kopalnię? Czy wie pan że on ma kredyt u mego męża? — O tym nie wiedziałem — odpowiedział Morcerf — jakkolwiek jest to rzecz zupełnie na-turalna — Panie Lucjanie — odezwała się Eugenia czy zauważył pan kobietę która z hrabią Monte Christo siedzi razem w loży? Jakaż' ona piękna! — Zaprawdę ze znanych mi kobiet pani jed-j- a jest dla osób swej płci — mówiąc o Debray przyłożył lornetkę do oczu — Istotniej Jest czarująca nieziemsko piękna — Panie llorcerf kto to jest? — Niestety wiem o niej bardzo mało- - tyle l)lko że jest Greczynka i osobą bardzo muzykal-n- ? Hrabia Monte Christo twierdzi ze to jego nie-wolnica — Wygląda raczej na królowę Pty tym — Ma ich trochę za wiele — zauważyła pan-łaJłaH2b- rs — Gdyby nie ta powódź drogich ka-"fc- ni mielibyśmy sposobność jej — No a hrabia jak się pani podoba? Ma pani zupełną słuszność — przyznaj rcerf — hrabina G uważa go za upiora — To hrabina G ' już powróciła? — zapy- - baronowa Jest loży naprzeciwko nas — powie- - "d Ługenia —-- 'Niech mama spojrzy ta S£ H Sadek m o 22 z życia ta wyciągnęła spod komody niewielką miotełkę i szuflę na śmiecie Zygmunt nie wiedział że te przedmioty tam leżą — Już bardzo dawno nikt tej miotełki nie używał — stwierdziła z — A skąd tyś wiedziała że ona leży pod komodą? — zainteresował się Zbyszek — Bo ją tam sama położyłam — powiedzia-ła obojętnie Omiotła cały pokój i dopiero pod koniec wymiotła spod łóżka Szczotka razem z kurzem przyniosła jakąś kartkę Elżbieta wzię-ła ją do ręki i rzuciła okiem — A to co? Kto ci takie dyspozycje zosta-wił? „Każ sobie podać gorącej herbaty weź proszek z pudelka" Zdaje się że znam ten charakter pisma Kto to pisało — Krystyna — powiedział Zygmunt Już się potem rozmowa całkiem nie kleiła Elżbieta szybko zebrała śmiecie wyniosła z po-koju razem ze szczotką Potem szufelkę i mio-tełkę schowała spowrotem pod komodę Dywa-nika już nie trzepała Pożegnała się bardzo chło-dno Powiedziała „dobranoc" i bardzo oficjalnie życzyła polepszenia X X X Nazajutrz był piątek trzynastego ale nic znamiennego nie zaszło Noc z czwartku na piątek Zygmunt przes-pał spokojnie bez przeszkód obudził się wypo-częty czuł że wraca do zdrowia Rano Mrs Shrud przyniosła mu śniadanie Zaliczka na zaległe komorne widocznie ją nie-co udobruchała bo spoglądała teraz na Zyg-munta znacznie łaskawiej życzliwiej Razem ze śniadaniem przyniosła pocztę: trzy listy "za-adresowane do Janka W pierwszym liście czło-wiek o nieznanym Zygmuntowi nazwisku upo-minał się o jakieś pieniądze Z listu nie wyni-kało jaka to była suma i za co się należy Było tylko dość ostro postawione pytanie: „Kiedy pan mi nareszcie zwróci pieniądze? Przyzwo-itość każe w takim wypadku przynajmniej się odezwać i przeprosić za zwłokę" List był pod-pisany ale adresu nadawcy ani w liście ani na kopercie nie było W drugim liście znalazł Zygmunt papie-rową serwetkę na której był zapisany jakiś numer telefonu Do serwetki była załączona karteczka: „Tę serwetkę z numerem telefonu zos-tawił jakiś młody człowiek który podał że nazywa sie Tomasz Prosił żeby się z nim jaknajprędzej skomunikować obecnej pobłażaniem tymi pysznymi włosami jakby ze złota Krystyna" 58 — panie Greczynkę pownien zrobić teraz"? zwróciła się pani Dan-- glars do wicehrabiego — Nie lecz gotów spełnić wszelkie rozkazy pani — Powinieneś złożyć teraz wizytę hrabie-mu Monte Christo a następnie go do nas O — rzekł Morcerf — zdaje mi się że sam tu przyjdzie Niech pani uważa spostrzegł pa-nią i składa jej ukłon Baronowa odkłoniła się hrabiemu z wdziękiem — — oświadczył Morcerf — może mi się uda pomówić z hrabią Do loży jego wprawdzie wejść nie mogę ponieważ nie byłem jego towarzyszce Być mo-że jednak że gdy mnie zobaczy wychodzącego z sam będzie chciał się ze mną spotkać Morcerf skłonił się wyszedł Nadzieje je-go zostały spełnione Gdy przechodził koło lo-ży hrabiego drzwi rozwarły się Monte Christo szepnął coś po arabsku Alemu Ali zamknął drzwi stanął przed jak-by na straży gdy tymczasem Monte Christo zbliżył się do wicehrabiego Na korytarzu zgro-madziły się tłumy ludzi się Nu-bijczykowi — Bardzo dziwny jest ten wasz Paryż i ci wasi paryżanie — rzekł Monte Christo — Myś-lałby kto że po raz pierwszy widzą czarnego człowieka Zaręczam że gdyby paryżanin przy-był do Tunisu Kairu czy Bagdadu nikt by1 nie spojrzał na niego — Hrabio nie sądź tak źle mieszkańców Oni przyglądają się Alemu tylko"' dla-tego że jest twoim niewolnikiem A ty hrabio jesteś modny —j Czyżby? Skąd taka łaska? — Sam jesteś hrabio winien Rozdajesz cugi po tysiąc iuidorów wyrywasz z objęć śmierci żony królewskich wygry-wasz na wyścigach najcenniejsze nagrody pod — Z tysiąca i jednej noc! Co za brylanty bardzo oryginalnymi wreszcie podziwiania iigorsu" w rozsyłasz w darze złote puchary nieznajomym kobietom — ci opowiadał te wszystkie dzie-ciństwa? — Kto? Pierwsza 'pani Danglars która wprost umiera z pragnienia ujrzenia cię w — Powtarzam ci wicehrabio ze sa to wszystko dzieciństwa Powiedz mi jednak czy pan hrabia de Morcerf twój ojciec nigdy nie jr teatrze? — Dziś będzie o ile wiem w loży ba-ronowej "it: agrattatts iLwvk%ąs'-'iw#-a" "liWfc K ViWlS! 'JSjSct 4ft''-wgM'WMrei-M- Wi --— ~_ _„ -- "— M -- IIL WlHLHWHMWt'Wl!"fftqJlfli 'UUI WM1H—"— ffi 31 sFsssmffiss&si ££ ""'f"" ! T -- x t '"V 'H f"aH sf Fi s H " V ZWIĄZKOWIEC" GRUDZIEŃ (Dscembsr) 15 — STR 13 j ~ " ~ u "-- CTjp-Vji3~i~~"-"'-"- " _ " I ' ' Cr t r ' Zygmuntem Aleksander na rozporządzenia nieograniczony sprawiedliwa - ' " Napoleon a gf% fes mu w (powieść emigracji) i u 1 przyprowadzić niepo-równanym Pójdę„spróbuję przedstawiony przyglądających prokuratorów pseudonimami 29 Z każdego słowa tej suchej notatki bił chłód Ani nagłówka ani słowa pozdrowienia Już z relacji pani Shrud o jak się Krysty-na niezwykle zmieszała po rozmowie telefo-nicznej z doktorem wywnioskował Zygmunt że ją wiadomość o jego przeprowadzce do Elż-biety bardzo zabolała Niemiły ton notatki pot-wierdził te przypuszczenia Numer telefonu jak informowała notatka Krystyny podał człowiek o imieniu Tomasz Zygmunt pamiętał doskonale kiedy po raz pierwszy usłyszał to imię w związku z Jankiem Usłyszał je z ust Trudy Truda' mówiła o nim „major Tomasz" Majora Tomasza spotkała u „Czarnego Jima" to właśnie major Tomasz po- informował ją że Janka w jakimś miasteczku pobili i że leży w szpitalu Trzeci list był od krawca Zawiadamiał krótko że jeżeli w ciągu dwóch tygodni zaleg-ły rachunek nie zostanie uregulowany to spra-wę skieruje do sądu Tego dnia poza przykrymi listami już żadna inna przykrość nie spotkała Zygmunta więc jak na „piątek — trzynastego" dzień przeszedł wcale nieźle Nikt się o Zygmunta nie pytał nikt go nie szukał nikt go nie odwiedził Coprawda po południu w czasie nieobecności Mrs Shrud telefon na korytarzu hałasował wie-lokrotnie i natrętnie Ale ponieważ nikt do te-lefonu nie podchodził więc wreszcie przycichł i już się do wieczora nie odezwał Noc z piątku na sobotę przeszła również spokojnie i rano gdy1 pani przyniosła Zygmuntowi śniadanie powiedział jej że czuje się już dobrze i że dzisiaj wstanie Mrs Shrud radziła żeby był ostrożny i jeszcze choć jeden dzień poleżał ale koło południa Zygmunt pod-niósł się umył ogolił ubrał i wyszedł na mias-to żeby odetchnąć świeżym powietrzem roz-ruszać odleżało nogi i przy okazji zjeść obiad na mieście Czuł się jeszcze słabo ale już nie mógł znieść dłużej ani leżenia w łóżku ani swo-jego ponurego pokoju Dzień był słoneczny przyjemny i po obie-dzie Zygmunt chciał zażyć dłuższego spaceru ale mu nogi bardzo szybko odmówiły posłu-szeństwa Zaledwie minął dwa czy trzy auto-- ' busowe przystanki kiedy poczuł że braknie mu oddechu i nogi w kolanach miękną mu coraz bardziej Zrezygnował z dalszego spaceru wsiadł w autobus i wrócił do domu Choć to była sobola i czternasty pecha miał znacznie większego niż w piątek trzy-nastego !w'ł£a583S53Ka35!SrsS'Ł'Ss5ss Czy to jej córka ta piękna pan siedzi z ma razem? Tak jest — W takim razie winszuję cl Moicerf uśmiechnął się zadowolony Wtem rozległ się dzwonek Gdy 'trzeci akt się skończył hrabia Monte Christo ukazał się w loży baronowej Danglars Rozmowa która się potoczyła miała charak-ter bardzo konwencjonalny Po raz nie wiado-mo który wyrażano hrabiemu podziw i wy chwalano jego „bohaterskie" czyny Zapytano Nie domyślasz się Morcerf co byś wreszcie o piękną jestem loży i nimi Paryża Któż swej fwssfiŁ' 1555 tym Czy to może pańska córka? wała się udając naiwność Eugenia dowiady- - Nie pani odrzekł Monte Christo to jest bezdomna Greczynka znajdująca się pod moją opieką Jakże się nazywa? — Hayde Greczynka Hayde szepnął 'zdzi-wiony wielce hrabia dc Morcerf który wszedł przed chwilą do łozy obud-ził- o jakieś spraw ci przyjemne wspomnienia Rozdział VI GRA NA GIEŁDZIE Następnego dnia rano wicehrabia de Mor-cerf Lucjan Debray odwiedzili hrabiego de Christo Apartamenty przy Polach Elizejskich były już prawie całkowicie urządzone Poza zwykłym przepychem zwracała uwagę mnogość doskona-łych (płócien najprzedniejszych mistrzów fran-cuskich widząc Alberta zajętego jakąś har-dz- o osobistą rozmową hrabią Christo oglądał szczegółowo najpiękniejsze obrazy po- tem jednak rozsiadł się na fotelu i wyjąwszy ołówek coś tam gryzmolić zaczął — Cóż to zapytał po pewnym czasie Al-bert — czy sporządzasz jakiś szkic wedle Poussina? Bynajmniej — odparł liebray po prostu robię rachunki Liczę mianowicie ile dom Danglarsa mógł'zyskać na ostatniej zwyżce akcji Haiti które z 206 skoczyły na 409 i to w ciągu trzech dni Przezorny bankier tych akcji bardzo dużą ilość Zarobił na tej" ope-racji co najmniej 3000000 franków Nie jest to jego najszczęśliwsza ope-racja powiedział Albert Czyż niedawno nie zyskał miliona na bonach hiszpańskich? Mój drogi nie rozumiesz się na grze gieł-dowej najzupełniej Gdyby pan Danglars nie był sprzedał wczoraj akcji pó kursie 409 ló' byłby na papierach nie zyskał lecz stracił bardzo wiele — A z jakiej przyczyny akcje te tak bardzo - skoczyły gorę- - a następnie spadły jeszcze Hrabia — wyznała panna Danglars po ]oży albo raczej z żądzy ażeby ciebie w jej lo- - chili bardziej? - namysłu hrabia' jest zbyt blady" zobaczono! zapytał Monte Chnsto -P-rzepraw — i i bywa Shrud Monte Monte szam panów znam się na togo operacjach- - Wszystko zależyod napływających z róż-nych stron wiadomości które często są niepo-dobne do siebie odpowiedział z uśmiechem Morcerf i"W""i~~™™" _ Lhl UJM -- (łt1f?Mti5lłirirll!lń(llWlriJTl! g Gdy podszedł do domu w którym miesz-kał drzwi do sieni zastał szeroko otwarte Wi-docznie' tak je zostawił któryś z lokatorów że-by wpuścić trochę słońca do zawsze wilgotnej klatki schodowej Tak przynajmniej rozumował Zygmunt i po wejściu do sieni drzwi zostawił otwarte Nie zdążył podejść do schodów gdy drzwiach parterowego mieszkania ukazała się dziewczyna „której Zygmunt dotychczas jeszcze nigdy nie widział Wyglądała na lat 16 najwy-żej 17 Ładną choć zmizerowaną twarzyczkę okalały bujne jasne włosy Przekroczyć os-trożnie próg wyciągnęła rękę oparła się o ścia-nę jakgdyby na kogoś czekając Oczy dziew-czyny nieruchomo patrzyły przed siebie Nie-trudno było ocenić że dziewczyna nie widzi Zygmunt zatrzymał się Przeczucie mu pod-szepnę- lo że ta biedna niewidoma dziewczy-na to właśnie niepokojąca go oddawna tajem-nicza Norma z którą spotkania tak gwałtow-nie unikał Nie omylił się Tuż za dziewczyną ukazała się znana dob-rze Zygmuntowi młoda sąsiadka o zawsze zmę-czonej twarzy Na widok Zygmunta zawołała radośnie: Cóż za niespodzianka! John! Już pan zdrowy? zwróciła się prawie że z triumfem do niewidomej dziewczyny Norma! Naresz-cie mamy Johna! Twarz niewidomej ożywiła się niezwykle rozjaśnił ją uśmiech zaróżowiły się policzki Wyciągnęła przed siebie rękę John John! Jakże się cieszę że pan już jest zdrowy Taka w jej glosie była żarliwość aż Zyg: muntowi wzruszenie podeszło pod gardło Pierw-szy raz na drodze życia brata natknął się na ślad dobrego uczynku Zrozumiał że Janek wie-dziony współczuciem rozjaśniał czasami ciem-ne godziny biednej Normy Zygmunta ogarnęło wzruszenie ale i wstyd kiedy wyciągnął rękę żeby przyjąć uścisk dłoni 'niewidomej Wydało mu się że oszukanie niewidomej jest większym grzechem' niż wszystkie do tej chwili popeł-nione oszustwa John John powtórzyła Norma ściskając dłoń Zygmunta Jakże się cieszę! Czy pan aby naprawdę zdrów? Jej siostra wesoło potrząsnęła głową dając Zygmuntowi znaki żeby mówił żeby mówił jak najwięcej żeby wreszcie biednej Normie wyjaś-nił że jej nie okłamywano że się jej ulubień-cowi nic nie stało Zygmunt zrozumiał sens tych znaków ale glos utkwił mu w gardle Nic mógł mówić John! zaniepokoiła się niewidoma —' Dlaczego pan nic nie mówi? Uchwyciła jego rękę w obydwie dłonie: Nicch mi pan powie całą prawdę Czy pan jest zdrów? Siostra Normy wyczekująco wpatrywała sie w Zygmunta W jej oczach było błaganie: „Niechże jej pan nareszcie coś powie" — Tak — powiedział "wreszcie Zygmunt —i jestem juz zupełnie zdrów — osoba co — To Danglars — zdziwił sic hrabia — — — — — — — — i z — — — — — — — — ży ale — — — — — — — — — — — — gra tak ostro na giełdzie że- - może zyskać lub stracić w jednym dniu do trzechkroć ' tysięcy franków J — Alboż-o- n gra na giełdzie?! — zawołał Debray — To pani Danglars jest graczem nie: 'uslraszonym I — W takim razie ty Lucjanie który wiesz] jak bardzo zawodne są informacje lego rodzaju będąc- - u ich źródła powinieneś starać się ją powstrzymać — zauważyła Morcerf z uśmiechem — Cóż' bym zdziałał w tym kierunku jeżeli mąż nic daje rady Znasz przecież charakter baro nowej Nikt absolutnie nikt nic ma najmniej-szego na nią wpływu Robi to co się jej podoba — Gdybym ja był na twoim miejscu — rzeki Albert — starałbym się ją wyleczyć By-łaby to wielka przysługa wobec jej przyszłego zięcia — Jakim mógłbym to zrobić sposobem? — Cóż łatwiejszego Dałbym jej jedną ale dobrą lekcję Stanowisko twoje jako sekretarza To imię w nim dawne nic-- ministra wewnętrznych daje możność Debray zakupił w nie rodzaju w jiic uyjnu puMaudwa uju i iworzcnia wiauomos-c- i Zaledwie usta otworzysz ajenci giełdowi w lot stenografują twoje wyrazy Otóż zrób tak by pani Danglars poniosła kiedy stratę jakich stu tysięcy — Nic nie rozumiem — bąknął Debray — A przecież to bardzo proste — odpo-wiedział Morcerf — Dostarcz jej któregokol-wiek dnia informację bardzo sensacyjną- - na przykład że Henryk IV był wczoraj u Gabriela Wiadomość ta musiałaby podnieść kurs takich a takich papierów:-obniży- ć zaś wartość innych Na podstawie tych pewnych bo od ciebie po-chodzących wiadomości pani Danglars ulokowa-łaby odpowiednio swe kapitały no i poniosłaby straty ponieważ nazajutrz Beauchamp napisał-by w swym dzienniku: „Osoby bliskie Minis-terstwu Spraw Wewnętrznych rozsiewały wczo-raj pogłoski z gruntu fałszywe jakoby Henryk IV miał być widziany onegdaj u Gabriela Otóż jesteśmy upoważnieni do zawiadomienia naszych czytelników że Henryk IV od dwóch dni nie opuszcza swoich apartamentów" "' Debray roześmiał się na całe gardło Monte Christo przysłucłiiwał się całej roz-mowie na pozór obojętnienie stracił jednak z niej ani jednego słowa Jego przenikliwe oko zdawało się w zakłopotaniu "sekretarza wyczyty-wa- ć jakąś tajemnicę Zakłopotanie to sprawiło że Debray zabawił krócej niż' zamierzał Hrabia odprowadziwszy go wrócił do Mor-cerf- a — Panie wicehrabio — rzekł — postąpiłeś trochę niezręcznie mówiąc w len sposób panu Debrayowl o swej przyszłej' teściowej — Hrabio"— odpowiedział Morcerf — pro- - szę cię nie uprzedzaj wypadków ' — Czy istotnie twoja matka przeciwna jest temu małżeństwu? — Tak dalece że baronowa bardzo rzadko" bywa u nas a moja malka o ile mnie pamięć nie myli dwa razy tylko odwiedziła panią Danglars Wielka wyprzedaż FOTER najnowsi!) ce-nach bezkonk-urencyjnych i dłu-goterminowo łplaty w Iii 5 Ai jjsSi I bór 1 3 c7Vfh mnrlnll lit i" futer po Łatwa 'Pt' ¥r Długoletnia gwnrunc Klnna naeza oluty kołatom od 34 lat I Dwa iklpr do Wasza) dyapozycll PRINCESS Fashion Fors 506 Quoen St W EM 3-88- 84 750 Yong Sł WA 1-8- 971 S CITY DRIVIHG SGII00L (Licencjonowana Szkoła Jazdy) $125 za lekcję Gwarantowane wyniki nauki 806 Balhurst St — LE 2-36- 56 I (róg Iiloor) (22-51- ) Jedyny Polski Salon Piękności Maryate Eeauty Parlor Specjalizacja w trwałej Ondulacji "Pcrmancnt Waves" 216 Bathurst St EM B-44- 32 S INSTALACJE elektryczne wykonuje STANISŁAW' BABW 57 GraYJford Śt Tel EM 4-26- 75 William Śhoe Storo WIiIc:Jb Cznrnota rolcca obuwie J Importowano i kanadyjskie - j Wysyłamy 'row nici' obuwie doTolskl 750 Quon St W —{CtA 3-48- 98 Wiele polskich sklepów! przed-siębiorstw' nic' prowadzi 1ksieco-- ( wości aż władze podatkowcte-go- ' nic zadaj Powoduje to wtedy wjelc nieprzyjemności i kosztów Jest 7iiacznic wygodniej l ta-niej prowadzić' księgowość1 re-gularnie KSIĘGI '!Af!DL0WE zakłada prowadzi i T L U B A C Z ' 118 Roncosvallos Avo Apt-2- 2 Toronto — Tol LE 2-65- 70 s MASZYNY PISANIA Tylko 89 tygodniowo ł będies? 'właścicielem lej pięknej maszyny do pisania I JSHAROUN CO 781 Qlioen St W - Toronto Dostarczamy w całej Kanadzie" Zawiadamiamy naszych K U E II T 0 W # T że obecnia prócz WEGLĄ' ma-my na sprzedaż i dostarczarny do domówi olej do- - opate' t dzwoń do — POLSKIEJ SKŁADNICY OPALU Telefon tKC2152??Kiy T"r1 "c"łu" ł9i3&Uf polskiego ifc&sj&dSfej RE-220- 0 (dwadwa zero) 406 Gilbert [f Ave do JESTEŚ KMMlis 'm&pmmftr i — it i iT zorb ~ ~ CZY % is "V i W PORZĄDKU Z PRENUMERATĄ?- - Tl m - iMiTi1wA! Pr I' H -- " tefeH s ri C3'T (Ba |
Tags
Comments
Post a Comment for 000343b