000116b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
:rnoł na slowe i o-- i-- = niiw' — o _ - i--TSCi_ nf—e-- Jrr m2iT- -ri iu --śr łov&~ -- — - feśŁ doszedł do osiedla jeszcze w niektó-l- u c7(łfu ulica ro-- ri dffoma rzędami "par- - KSeh (tomów- - ao ale iuaiie liwj""' ?Li u-ia- tr wdzierał się Ewenie do mieszkań Kiro czasu mmęlo zanim Efał duża i mroczną bra-ElMte- m 'drzwi z wysokim Eml Teresa prrywitała rT ni nrwnaimniei 1HSLi rhwili tak się mu Stalą oparta o ku- - $Tł Nie była elegancka Kędyś na stuaiacn _ Matka już śpi — moze- - rozmawiać — po-dała jakby me zauwa- - itrpzeiioo ieiesJzciz"e"'wł"aśvciw'vie fcego słowa poza kilkoma powitania j-i-ami Pnvsz!o mu do głowy py-- ple Kiure5u J"J — "- -— i trlko przez lojj -- "''-ni sobie samemu: "Czy t5a czeKaw ji Tzcie przerwać na- - Łaiace pomiędzy nimi mil-fiai- e zaczął mówić o oboje- - p nic nie iim-t}vi- " "- - cip wa- - Kategorycznie Łoiywiemem- - w spo- - _ się że pod--- c (imoi odmrozić uszy Je- - przeszło pięćdziesiąt K)em w nieopalonym jonie Maił o sobie w ten spo- - h próbował wzudzić COS W luusti siebie aiDO przynajmniej fcteresowanie pewnym momencie zau- - Kjl śmieszność — nyje-ie- m po Tereso 0-it- ni raz Nie dłużej Powinien powiedzieć: "Nie i$ czekać" i to było-- najoaraziej Miasuwe mu- - Ponieważ nie odezwała 'się Wal: - Matka ciągle jeszcze na to pytanie wydoby- - i niej szybką i nerwowa [powiedź -- Przecież wiesz że czeka isze powtarzać ojciec KcL Inaczej płacze i nie mo jej uspokoić Czasem pro-żeb- y przez Czerwo-Krzy- i Tylko ża dna Ale zwykle robi żeby i '- -Tj-telat iv JrtO - czyszczę jego ne buty Od odejścia ojca już nic w jej życiu nie wydarzyło się Teresa siedziała naprzeciw Cyryla i jej oczy zza okularów kwłyedawały się zupełnie wypu- wy—rpoebłAnisizatyszc—ałwymipeoicwzdoiernydizaimałniie—dczziyecm-o le miesiące Nie szkoda życia? dzTieejącpyyctahniasiędoptyoczzayłykucsphrnaiwa w której teraz siedzieli i tam-tym pokojem z matką na sta- romodnym rodzinnym łożu Mówił w dalszym ciągu nie czekając na odpowiedź: — I potem już nie wrócisz nigdy do Instytutu Przyjdą młodsi z mocnymi łokciami! Zajmą twoje miejsce O tobie wszyscy zapomną Przepadnie ci cała szansa wszystko zdobyłaś przez sześć lat Pro- fesor Tarska jeszcze ciebie pamięta ale jak długo można pamiętać — Po co przyjechałeś? — Żeby porozmawiać o nrozie — Pieniądze za podróż mo gę ci zwrocie — Matka twoja może je szcze zyc przecież — Nie licz mojej matce lat idnak za- - życia- - Nie masz do tego pra-- i --SSp ci tego JsióbrbanidaommnPirezemstóawńić ten Bałem mogę jakby jjej ruuzaju K' sytuacji {fly powieaziai: ciebie mogę dłużej ego czeka? Dopiero ze szukać chwilami wszyt-o pamiętać Ciągle to ty godziny ci tutaj co I w nim wybuch jak kilka tygodni przedtem kiedy po raz pierwszy mu o tym powiedziała Tak jak wte-dy w nocnym lokalu w któ-rym Teresa cieszyła się głoś-no i manifestacyjnie że or- kiestra gra dla niej węgiers-kie tango Zgasił wtedy jej radość mówiąc pomiędzy któ-rymś z rzędu kieliszkiem wi-na kiedy już grali Czerwone maki że to on Cyryl zapłacił za tę przyjemność Ale teraz chciał się opanować — Spróbujmy się jeszcze ra"z zastanowić — powiedział W tym momencie usłyszeli szmer w sąsiednim pokoju — Wyjdźmy stąd matka może się zbudziła — Teresa powiedziała te słowa prawie z lekiem Pomógł jej ubrać się w sta ry zniszczony płaszcz który pamiętał jeszcze ze studenc-kich czasów i wyszli Teresa szła przed nim wskazując dro-gę chociaż wiadomo było że mogą pójść tylko do "Micha-ła" jedynej w miasteczku knajpki Cyryl nacisnął" klamkę dzwonek zaterkotał n:weiśoia ziipełhie jak drewniana' kołat- - Łanie' Glansuję stare czar-k- a Wenątrz było pusto Pod " autorskie lozumie aby nie ściągać uwagi bo Mów tu mamy podejrzanych jeden U-fci-ec zwłaszcza urządzamy czasem małe rócia Rozumie pani? — trochę rmrzyki wm mała pooiiaweczka Wie pani we-m- k Ja sama tak lubię młodzież My rc-sist- ki też potrzebujemy trochę oóMch-- K Przecież nie samvn cWebem i troska- - ołowick żyje prawią? A pani te taka utną Przyda się pani czasem trochę ve- - m„ Nie?") tó na 'schodach Marta domyśliła sie że ł™ie dziś jest "wesoło" schodo- - przestronna i pusta dudniła jak rezo-P- r odgłosami zabawy na drugim piętrze fą pijanych głosów dźwiękami forte-a- n Wolno ciężko stopień po stopniu u ciężej dźwigała sie ku górze na obn-- Wi do cna stooach Na nółoietrze łWiTi ftnipf miótł za witrażu skośnymi smugi- - ledwie majaczył w szarudze mglisty TeKnu" zbiorowiska TUder na Wik-?k- j które w śnieżnej mgle nabierało nwani2 k~tałtów iakieeoś fantasty tosztrtu czy zamczyska z bajki a KJ~ ber-i-dilej- na ciemna próżnia O-łj- 1 Ctey i pusty świat zaludniony uem grozą i widmami Pełna ogromnego nieludzkiego znużenia w™ się czołem o futrynę okna Nie ru-- J ani kroku daleJ am' kr°ku- -') zawsze — w chwili oeromnei nie-- & w chwili ostatecznego zmęczenia i '"} — on "" Stefuś mói Stpfui Tinwipriziała bez- - w i śnieżną próżnię — wiedział jak mi ciężko Jak mi aee mińtł --rk „!! c-n-M- -i Ły a z nim czeredy larw gnane OStrori Mńrłlwłtn ftzemAoJo rj- - xi:- - -- i- :~i ™ń Ę} yj °° °'C- - rie może praetiei ota ?'Ciez sensu 7nU moi nn-ii-oł- -i cip nń tszj-ł- a — jeszcze te pół piętra w ftoTa dzwonipniu Unra Tiio mnołii Tr7p Łw5!!2 ic wrzawę w mieszkaniu w7-- a sama pani Tosia- - :jej chóralne — "Sto— o lat --sto—o pŁ- - ymn Polski pijącej te Paiu& Marta — klasnęła-- w dło- - ŻdrTTri — XNareszae narastał 'a ' z °rzyem radości pod-r-o- o Marty zarzuciła ręce na jej szyje U-JłTw-ała pocałunkami ucieszona i rŁaŁ CianTi&łł ita i„- - '- - i--n orzwi do salonu '-wyg-lądały czj-je-ś sufitenrtrochę'dvmu po zaga- szonych papierosach zap—ytaNł apijesz sie kawy? — — Jasne piwo — TWoże kawę — Piwo powtórzyła z na- ciskiem — Zawsze byłaś teoretvcz-k- ą wybierałaś to co najbar-dziej odpowiednie w określo-nej sytuacji Milczała Wtedy zaatakował — Jak możesz czyścić ciąg- le te jego buty I ubranie To jest coś takiego co można tyl- ko znienawidzieć Przecież możesz zabrać matkę do sie-jbeieżeldi ozndeacsy—dujepsozprawsięił swięyj—e-chać Rozumiemona chce tu- taj umrzeć Przywiązanie I tv się jej podporządkowujesz swoje życie Przyszłość Ta- lent Teoretyczny co prawda ale zawsze Obojętnie ile lat to będzie jeszcze trwało Nie mogę sobie wyobrazić iak tu-taj można żyć Rok Pół roku nawet Chodzić po tych ulicz-kach beznadziejnie wptę i z powTotem Uczyć dzieci do-re-- mi A tymczasem życie Co-dziennie czyściłbym te buty do glancu do idealnego osta-tecznego połysku Z nienawi-ści Stara płacze o-zyw-iście płacze bez powodu W dzień i w nocy Około godziny pier-wszej i później przed trzecią ja wiem doskonale umiem sobie wyobrazić jak to może wyglądać Boi się wichury mrozu Wszystkiego Co mó-wią lekarze? Trzymają ją przy życiu za twoje pieniądze Czy tak? Płacisz im za to Teraz powinna uderzyć go w twarz albo tylko wzruszyć ramionami Czekał Milczała — Kiedy moja matka cho rowała nie miałem nawet czasu odwiedzić jej w sanato-rium Ale nic się nie stało żyje 'Starzy ludzie powinni nas zrozumieć Tereso chcę cie uratować Drzwi się otworzyły i stru ga deszczu wpadła do gospo- dy' Obydwoje zobaczyli mat-kę Teresy Wiatr ja wepchnął do środ ka O mało nie przewróciła się o wystający próg Cyryl podszedł do niei właściwie podbiec! i przypro wadził do stolika Usiadła nie witając się Spojrzała podej-rzliwie na Teresę — Ja nigdy nie śpię — po wiedziała — bałam się że ty możesz już nie z nim uciec Przeczuwa-łam to od dawna Ja cię nie będę zatrzymywać i Jerzy I JMrWfci OA Wszelkie prawa zastrzelone Klatka przy- - [3?laabvzapzprnnn£ jaskiego ko noc och 'Hffl Zza wróci&£!hcia-ła- ś głowy t i — Do nas proszę pani — czepiała się Marty pani Tosia — do nas u nas we-soło pani z drogi na rozgrzewkę — W salonie brzęczał fortepian w 6mugach tytoniowego dymu snuły sie jakieś postacie ledwie oświetlone nikłym światłem jedynej żarówki tkwiącej w żyrandolu pojedyncze głosy tonęły w zamęcie ogólnej wrzawy Pusty długi kurytarz dudnił echem jak rezonator — Do nas najmilsza panno Marto zdjąć płaszczyk i do nas — nudziła z pija-ckim uporem pani Tosia rozczochrana ro-zogniona w siódmym niebie — Do nas kotuchno — Nie — wymknęła się z jej chwytli-wych rak Marta — może później Muszę przebrać sie Później Zulo — Chodź tu — ciągnęła Martę Żula do kuchni — tu Musieńko W kuchni ciemnej i niechlujnej zatło-czonej gratami i ziejącej stęchlizną żarzył się ogarek świeczki przyklejony do rop stolika Od okna wiało i błędny płomyk trzymał się knota resztkami sił i w jego chimerycznym migotaniu pokraczne cienie poruszały się na ścianach w fantastycznej chwiejnej galopadzie Pod ścianą na polo-wym łóżku z głową zwieszoną nad miedni-cą stojącą na podłodze chrapał jakiś jego-mość w ubraniu i butach — Co się tu dzieje? — powiedziała Mar-ta z odrazą — Zuleńko Co to jest? Dla-czego tu? — Ja tu siedzę cały czas Musieńko — oni tam wszyscy od południa Tam imie-niny i wszyscy są strasznie pijani Pani go-spodyni chciała żebym tam też była ale ja siedzę tu i czekam na ciebie Ja bałam sie bardzo Musieńko " Przygarnęła się do Marty i zaniosła się dziecinnym rozpaczliwym szlochem Jego-mość nałóżku przewrócił się na bok jęczał i mamrotał przez sen wstrząsany czkawką odrażający plugawy w swoim "nieprzytom-nym bezwładzie — A ten? —"wzdrygnęła się Marta Kto to jest? Dlaczego tu? Nie wiem Musieńko Przyszedł W zupełnie pijany "Musieńko on mówił takie brzydkie rzeczy- - Ja schowałam się w ko-mórce- On tu pnewracał się a -- potem zasnął i śpi Tak okropnie --bałam ę — Biedactwo moje Przygarnęła dziewczynkę do siebie Przysiadły obie na 'taborecie bardzo sobie buskie i bardzo samotne Gradowa krupa sipkła o szyby suchym złowrogim-szeleste- m wiatr targał zamierającym płonrytaem resa — to przecież iniepraw aa—Ja cię nie będę zatrzy-mywać — 'powtórzyła "stara-- — musisz tylko zostać do pow- rotu ojca Nie mogę byc "sa-ma 'Boję się Słyszysz ten wiatr Ktoś do mnie może przyjść Wybić okno Proszę cię zostań do ieeo powrotu!1 Musisz zostać 'to jest twój '0-- oowiazek wobec matki 'On przecież wróci na pewno 'wró-ci ja w to wierzę Może nawet już idzie Przestała mówić Siornala z kufla Teresy piwo Po bro dzie ściekała jej biała piana Cyryl patrzył z odrazą 1 może dlatego nie zdołał się o-pano- wać — Pani nie wie — powie-dział — że Teresa ukryła przed panią zawiadomienie o jego śmierci Dziwne że pa ni jeszcze tego nie wie? Podniosła głowę Chwilę patrzyła na córkę widocznie czekała od niej zaprzeczenia Zwyrodniały morderca śledztwo przeciwko wielo-krotnemu mordercy Karolowi Kotowi zostało zakończone K Kot urodzony w 1946 r uczeń ostatniej klasy Techni-kum- # Energetycznego w Kra-wi- e 'oskarżony jest o: dwa za-bójstwa 4 usiłowania zabój-stwa 6-kro-tne usiłowanie o-tru- cia oraz 4 próby spowodo-wania pożaru Przestępstw tvch dokonał w okresie od la-ta 1964 r do kwietnia 1966 r Pierwszych prób truciciel-skic- h dokonał Kot w 1964 r M in wsypał arsenian sodu do termosu z herbatą swego kolegi Jana K dawka truciz-ny była jednak za słaba Jan K po wypiciu zatrutej her-baty dostał torsji i boleści nie przypuszczał jednak że rozchorował się po zażyciu trucizny We wrześniu 1964 r 18-let-- ni wówczas Kot napadł w od-stępach kilkudniowych na 3 kobiety Helena w miała 48 lat Franciszka L — 73 lata Maria P — 77 lat Kot nie znał swoich ofiar po prostu wieczorem wyszukiwał na uli-cy samotne starsze kobiety wyczekiwał odpowiedniego momentu i uderzał nożem Maria P zmarła Franciszka L polowy ciała Helenę W uda ło się uratować W Krakowie zawrzało poszuki-waniami zbrodniarz zaprzestał na półtora roku swej prze-stępczej działalności lutym 1966 r Kot znowu zaczął mordować Charakte-rystyczne jesti 'że wybierał zawsze na ' ofiary osoby bez-bronne: początkowo stare ko-- 'ona nad stoliL-ip- m ołnwn Wtedy stara zapytała zupełnie cicho: --—Dlaczego pan o tvm powiedział? Dlaczego? — po-wtórz- jła głośniej I schowała twarz w otwarte dłonie I A za chwilę: I — Ty nie jesteś moja cór-ką Tereso Nigdy nia nie by-łaś — zaczęła krzyczeć —Nie Nie! Co wy możecie wiedzieć! Niczego nie potraficie zrozu- mieć wierzycie w to co jacś dranie wam na świstku papie- - j ru naDicnli KłfimipHn TTmńJ wiliście się żeby tylko ode mnie uciec a on na pewno wróci już wraca idzie zmę-czony może jest zupełnie blisko Może teraz puka do okna Wiatr słyszycie ten wiatr? Cyryl wziął matkę Teresy pod rękę i poprowadził do drzwi — Wracajmy szybko do do-mu Wracajmy czekać Tere- - 30 Tłoman Samsel biety potem dzieci W lutym 1966 r zamordował ciosami noża 11-letnie-go Leszka C a w dwa miesiące później zadał 8 ciosów nożem 7-letn-iej Mał-gosi P dziewczynkę udało się jednak uratować od śmierci W tym samym okresie strzelił również z ukrycia z karabin-ka sportowego do swej kole-żanki ale chybił śledztwo ustaliło także ze w lecie 1964 r Kot 4 razy próbował wywołać pożar na strychu jednego z domów mieszkalnych w piwnicy lub zapalając rozlaną benzynę na drewnianej klatce schodowej We wszystkich jednak przy-padkach lokatorzy domów do-strzegli i 'ugasili ogień Usta-lono że Kot planował dalsze zamachy na życie ludzkie Wr™ ncwtatrAu "Jestem MrCKOIM WSpa człowiekiem lecz wykazało n10 bywa zł'm bójcy Ze na ogrom zawsze bije Mówi popełnionych zbrodni tym to nic sprawdzenia tych badań Kot skierowany został na 3-nii- e-sieczną obserwację psychia-tryczna w Szpitalu Psychiatrii Sadowej Grodzisku Maz Wyniki obserwacji również nie wykazały istnienia choro została kaleką z niedowładem by psychicznej niedorozwoju przerażony "W umysłowego ani innych zabu rżeń czynności psychicznych Biegli psychiatrzy stwierdzili że Kot miał pełną zdolność ro-zumienia swych czynów i kie-rowania sw7in postępowa-niem W tych warunkach pro kuratura sporządziła akt os-karżenia Przypuszcza sie że proces Kota odbędzie się kwietniu br Krakowie 'świecy a zza drzwi i ścian zwielo-krotnione echo fortepianu i głosów wywo-dzących nieze"=troione nodobne do desoe-rack'p°"- o wrzasku — "Choć burza — huczy — nas" rnbne kroczki na kurytarzu Znów pa-ni Tosia — Jelcze oani nie gotowa panno Mar-to? Przecież czekamy Odmówiła rfanowc7n Te:t bsrdo 7rrf-C7nn- a no oodrÓ7v i nie ma nairnnipiwjj ochołv ani na zabawę ani na towarzvfwo PanrTosia orosiła molestowała namawiali aż HTPcip obraziła pi — woli oani bvć dzikuska nanno Marto to trudno J-d- 7?p nni żałowała okazii Teraz w tych ciężkich czasach każda okazia Ni& nnekonała Martv ani cienkimi cza-sami ?ni nersoektywa noznania kilku bar-dzo miłych panów Zostawiła je wreszcie same nrooonuiac ("skoro się pani uparła aby być dzikuska") nocleg pokoiku cłuż-bowy- m przy kuchni gdyż nokoju który zaimowała Marta zostanie kilka osób na noc Nie mogła usnąć Małe okienko nod su-fitem jaśniało już mglistvm kwadratem Światło Skulona obok Żuli na niewygod-nym polowym łóżku rozstawionym wśród gratów patrzyła ten mglisty kwadrat modląc sie o sen Sen nie nadchodził głuchei ciszy iaka zapanowała wreszcie do-okoła każdy dźwięk urastał i zwielokrot-niał sie — taiemniczy i groźny 'Chrapanie śniących pokotem dalszych pokoiach zle-wało się w przeciągły zduszony jęk nie-ludzkich gardzieli Krople wody z kranu uderzały blachę zlewu z odgłosem mono-tonnego kucia młota Gdzieś daleko kie-runku Różanej beknął klakson auta— zło-wieszczy kruczy krzyk tamtych warszaw-skich ciemnych nocy Tajemnicze ciche kroki dźwięczące echem w studni podwór-ka Kto to chodzi o tej porze i po co? Nad-słuchiwała Słychać cichy szept na pod-wórzu klakson auta — dalej i głu-sz- ej Głośniejsze echo szeptu jak west-chnienie ulgi Z pół-sn- u pół-jaw- y wyłaniała się znów widziana'dziś twarz — różowa przymilnie uśmiechnięta wygolona i syta Szary -- glan zamaszysty ruch kapeluszem Znajo-my głos i to — kiedyś takie nawet dość miłe: "Marciątko" Tak nazywał ją tylko — takie — bezosobowe trochę pro-tekcjonalne -p-ół- koleżeńskie Coś jak do kota jak 'do dziecka — "Ja si? tobą zao-piekuję "Marciątko Widzę że jesteś bez męskiej opieki Męska opieka Tylko raz w za-znała jej --prawdziwej słodyczy i obezwład-niającej mocy Eaz tylko — o jakże daw-no i jakże na krótko! — znalazła się jej okrutnym i zniewalającym kręgu Jakże dawno! Bo Stefan Ach bo Stefan za-padał coraz' straszniej i głębiej w coraz straszniejsze i głębsze "dawno" W coraz straszniejsze i głębsze daw-no ™" Dni tygodniermesiąceiillata stępiły już ostrze lego ciosu gdy nazajutrz:po po-- V s&nj-aaałart- - sv iS H WYSIIJ swym bliskim wolną od cła gwarantowaną paczkę Pekao najlepszy dar z Kanady BOGATE W WITAMINY POŁUDNIOWE REWELACYJNY EKSPERYMENT Zwjczajna nierasowa krowa rodząca — o dziwo! — cielęta najwyższej hodowlanej jakości Jak? A tak że jej organizm jest tylko rodzajem inkubatora którym dojrzewa i rozwija się embrion transplatowany z inne-go materiału matecznego Od krowy której człowiek wyzna-cza rolę hurtowej producentki embrionów "na najwjższy po-łysk" W sumie — rewelacja ho- - idouli BrMyjscy uczeni utrzy mują że pełni eksperyment ten im sip udał oznaczać to może w przyszłości dość specy-ficzny podział Na "krowy-mat-ki- " rodów wolne od kłopotów macierzyństwa i "krowynaczy-nia- " na które spadnq tjlko cie-żrr- y żadnej chwały HUMOR GENIUSZ Człowiek genialny to ten któ-ry potrafi przekonać kobietę że futro z nurków ja postarza NIE WIE Pinr — ZC wsze badanie (ambulatoryj-n!ay- m płat-ne) poczytalność za-- 1 °" w humorze względu ' wtedy mnie dla przy ze jeszcze w w w w huczało wkoło Skoro w w w Z w o w Znów Wojtek życiu w w w w A porównaniu z tym co będzie po ślubie Poradźcie mi proszę — chciałabym wyjć za niego ale nie wiem jak opanować tę sy tuację" (z listu do angielskie go tygodniaka "Voman's Own") PRAWDZIWI DŻENTELMENI Właściciel hotelu w londy-ni- e pan Boothby nie ma nic przeciwko przebywaniu psów w pokojach Wyjaśnił on jednemu z gości: — Nic znam psa który by palił w łóiku kradł na pamiąt-kę popielniczki wycierać ręcz-nikiem buty lub próbował cało-wać pokojówkj! wrocie ze Stefanem z Obornik uświadomiła sobie ostatecznie i nieodwołalnie że Ste-fana nie ma że jego nieobecność jest fak-tem Jeszcze łudząc się że może nie wyje-chał że może spóźnił się na ten swój po-ciąg do Skarżyska — wczesnym rankiem pobiegła na Szczygła Dzień zaledwie się zaczął Było już po pierwszym nalocie na Warszawę lecz jeszcze nikt i nic nie wie-dział Mówiono że to próbny alarm że to ćwiczenia przeciwlotnicze a dalekich de-tonacji od Okęcia prawie nikt nie słyszał Biegła pod górę Tamki zdyszana otu-maniona i nieczuła na to co się dzieje do-okoła na Szczygła wiedziona desperacką nadzieją że nie wyjechał Nieżyczliwa spło-szona jejmość na Szczyglej na pjtanie o in-żyniera Gocieicwskiego mruknęła "wyje-chał wczoraj do wojska" i zatrzasnęła przed Msrtą drzwi Te trzy słowa przypieczęto-wały nieszczęście Powoli krok za krokiem wracała teraz do domu na Dobrą niosąc w sobie i trawiąc okrutną świadomość że nie ma go Gdy schodziła Tamką — wyły syreny alarmowe ludzie tłoczyli się w bramach zbierali się w grupki 7adzierali głowy wypatrując cze-goś na lazurowym czystym jesiennym nie-bie Wszyscy do schronów — krzyczał na środku jezdni jakiś zadzierżysty chłopak z opaską OPL — wszyscy do schronów A-lar-m! — Co się stało? — zapytała Marta bu-dząc sie J2k ze snu przechodząc obok grup-ki kobiet w bramie — Co to jest? — Coś pani z byka spadła? — odpowie-działa gniewnie jedna z kobiet — Wojna jest ot co się stało — Gdzie? — zapytała porażona O — o — o — wołano dookoła Po-kazywano palcami Marta podniosła głowę Na oślepiającym lazurze migotał drobny srebrny punkcik Wysoko nad dachami trzę-sło się echo ostrych gwałtownych strzałów Z otwartych okien z radioodbiorników lał się niski wyjący ton alarmu a w przerwach monotonny i' dobitny głos skandował: — "Al2rm lotniczy — dla miasta Warszawy — alarm lotniczy — dla miasta Warszawy — dla miasta Warszawy" Zrozumiała nagle i boleśnie aż do o-kropn- ego zawrotu głowy: a więc to wojna Wąski kanion Tamki dudnił echem de-tonacji przelewających się wśród stromych murów a przeraźliwy monotonny głos z ra-dioodbiorników powtarzał swoje: — "Dla miasta W&TSzawy — dla miasta Warsz-awy" Lazur przeczystego nieba oślepiał oczy swą intensywną emaliową barwą Lu-h7- p nodnosili dłonie do oczu wypatrywali m pokazywali sobie wzajem srebrny punkt] rntnarv iak drobna kronla w nieskalanym pogodnym błękicie — "Zejść z jezdni! Wszyscy do bram!" wołał OPLowiec prze-krzykując złowrogie buczenie radioodbior-ników W lazurze wykwitały i zaraz gasły małe śnieżne obłoczki pękających pocis-ków 392!BAY ST TORONTO lub "dealer" Ń a p e w n o kłoś czeka na paczkę od Ciebie INCOME TAX Wypełnienie form dla osób prywatnych i drobnjch przedsiębiorstw 835 Queen Street West Tel 364-40- 25 21-M- 5 M 8S ROOFING and SHEET METAL CONTRACTOR Specjalista od płaskich dachów kr} cle duchów ku (shtnglas) ko-miny obijanie iclon Praca swarantowana Bciplatne osiacou anie 41 Warren Cresc Toronro 9 Tel 766-776- 1 89 P-- 87 Nowociisny Polikl Salon Pleknoicl "MARY'S HAIR STYLING" Specjalność: modne układania wtosow — kolorowanie — roi- - Janlanlc I trwała ondulacja KU BLO0R ST W TORONTO 4 w iiobllłu Lansdowne Ae TEL 513-567- 1 Otwarto wieczorami 11-P- 9 Adwokaci i Notariusze A LIUDZIUS BL NOTARIUSZ Adwokat z Wilna 408 Ronccsvalles Av Toronto (róg Howard Park Ae) Tel Biuro: 537-170- 8 Mlesik: 279-616- 6 SP Okuliści OKULISTKA J T SZYDŁOWSKA OD FBOA nndnnlo ociu dobieranie ntklełi I dopnsowyuanlo "contact lenoi" — codilcnnlo od 10—7 aoboty w łacinie w Inn) eh godzinach io uprzednim porozumieniem '637 St Clair Ave W Tel LE '2-87- 93 Ol-- P OKULISTA S BROGOWSKI 03 '412 Roncosvalloi Ave (blUko Howard Park) Godziny przyjęć od 10—030 oraz za telefonicznym porozumieniem Tel LE 1-42- 51 — CL 9-80- 29 f( v Lunski WA Oczy J W TECHNICY (Opticlans) 2479A Bloor St Wett Toronto 9 Ont Specjalizujemy ile w dobieraniu okularów t recepty lekarzy oku listów TER fi Z są zlecenia "dowyboru" Odbiorca sam wybierze co tylko zechce "' _v OWOCE Radford's Special Rub Jest od lat znanym skutecz-nym środkiem na reumatyzm atretyzm oraz wszelkiego ro-dzaju bóle mięśni Maść ta przyniosła ulgę w cierpie-niach tysiącom ludzi Jul po pierwszym użyciu odczujecie duża poprawę Zamówienia przyjmujemy osobiście listownie i telefo-nicznie LANDIS PHARMACY 462 Queen St W Toronto Tel 366-058- 4 — '368-212- 9 P Dentyści Dr ANDRZEJ DUKSZTA LEKARZ DENTYSTA rozpoczął praktykę dentystyczna 94 Cumberland St Suitę 412 Toronto 5 Ont Tel 921-252- 8 21-P2- 3 Dr M JINDRA Dr V JINDRA LEKARZE DENTYŚCI przyjmujo takłe wieczorami 1 w soboty zn upnednlm porozumie-niom telefonicznym 18 Spodlna Rd WA 2-08- 44 (poK)ieJ Dloor) }P Dr V J Melluf LEKARZ DENTYSTA przyjmuje takło wieczorami I w koboty za uprzednim porozumie-niem telefonicznym 262 Roncesvallet LE 5-70- 25 37-- r Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA Przyjmujo za uprzednim telefo-nicznym porozumtenlom Tel LE'M250 mt Grenadier Rd (drugi dom od KoncevUe) Dr T L Granowtki mjniw i' 1 1 i ) DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku rit 292 Spadlna Avo ' Toronto Tel 368-903- 8 1-- Pi 1-39- 24l badamy okulary dostosowujemy 470 St do wszystkich defektów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku MacDONALD OPTYCY najpopularniejsze Okulista College Klientów mówiących po poUr" przyjmujo E niłycka Godziny codziennie od 8 rano do B30 po pou sooute od 9 do 1ZJ0JJ Tel '769-260- 3 Specjaliści od "Contaet Lenset"! Doktorzy Chiropraktyki w Toronto STANISŁAW J LACH 124 Roncoiyalloi Ave — LE 5-12- 11 i RYSZARD LUCK-LUKOWS- KI 1848 Bloor St Wett — RO 9-22- 59 RYSZARD S WYNN-WINIARS- KI 153 St Clair Ave W — 923-624- 7 Badanie i leczenie chorób kręgosłupa (krzyża) I nerwów 368-21- 29 APTEKA WNDISfl 3683126 462 CJUEEN ST W TORONTO ONT Obsługująca Polonie Kanadyjtk od lat Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz Innych kra-jów Europy Wykonujemy recepty kanadyjskie i krajowe £:bka I fichowa obtługa W okrcale Jesiennym polecamy gorąco doikonaie witaminy dla dorosłych I dzieci nie tylko zdrowotne ale I popra-AlaJac- c ogólne aamopoczuclc Wzpanlałe wyroby rumo!-lczn- e Jak pończochy e!atycznc paiy chirurgiczne I portowe Itp Przed wyjazdem radzimy zaopatrzyć ale-- na dioge --w apteczki pierw-az-ej pomocy Waielkle zamówienia przyjmujemy listownie telefo-nicznie lub osoblScle Miła polska obsługa % ?jTTawjrn K mmmI 'ZTPeł H rT 7 i fcŁfBTIir Naturalna leki zbawienne W kaldej pacztł Jest 12 fatnoków 'ł-wltzy-cb specjalnych ziół któryeb wartołe potwierdziły naukowe badania farmakoloflezni Jest data witnołrl Znane od Ut ZIOŁA ZAKONNIKA ti nlee w rożnych nledomatanlacb: — MIZSZANXA No 1— artretyzra zła krew ałaba wątroba nerki No Z nlestrawnoSc zgaga kolka razy bóle No J — ła rodnie przeczrtzczsjae No 4 — na nerwowość bez-senność wyczerpanie No J — niedomagania neresj 1 pęcherza No ( —pruca przeziębienie kaszel flegma No ! — specjalne na reumatyzm I serce No li — utatwlajaee schudniecie bez 'głodowania Karda paczka ZIOL ZAKONNIKA kosztuje tylko $200 razem z prze-syłka Paczki m dułe z przepisem użycia po polsku 1 angielzVu Mamy wiele podaclcowan Polecamy uku oodtc i wyzmim' w uiun KAPSUŁKI ZIOŁOWE ZAKONNIKA No - 80 kapsułek ułatwUJł cena $3:00 No 25 - KTlcapjuek na artretyzm wątrobę! nerki il4 krew cena t3M No 2 -t- aodnle prtecrszczająos aa eioYNo: 27 - S0 kapsułek Waleriana --Rehur bezsen-ność Kle ńarkityezne $2 No 12-d- U zdrowia eodzlen herbata złołowa-$- 2 WyłUJ zaraz Money Order z zamCwIenlcm Prorimy Vtt6i ao-kłsd- ny adres I numery ziół Zaraz wyłlemy Na CO nlesyUmy taldemu polska broszurkę --Jak Czywjć Zlolar-{zXt7- Ć W certów na przesyłkę) Zamówieni ą4resows6 _ i-- _l „ oean uifnVaai lva PhiMen I II EubA7 KIOSK B nero WUUn AWtw mii- -a "—i — --- o- - 21 31 35 tli nm 1BSSIIH n W mn SMm Ś3i mim i' m mą SłAJ liii mm%-- i5 mBSSJffil M i sltl mwiMmłmł £? lt w Ł ?♦' Wffilffi m I Xii Ltlfe mm my fm¥ OT m i -- M ml1 i Mi hm HK m H4SJ 18 W Wm Mi m m1 m1S wml W as iii EUŁiml 'ti a &A9 I m im ® munmmm w m4ii Mm -- ( m M i Wbl 'fti m m Eml 5'i Si wm HI M £AM lim vm IH m m w-- lhfi ¥"' --J4 i W}?' lni?tfctti a R-M- i K rtlf '?mm miu 'HiKh: Mim W-W- 1 W3 m
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, April 01, 1967 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1967-04-01 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | ZwilaD3000382 |
Description
Title | 000116b |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | :rnoł na slowe i o-- i-- = niiw' — o _ - i--TSCi_ nf—e-- Jrr m2iT- -ri iu --śr łov&~ -- — - feśŁ doszedł do osiedla jeszcze w niektó-l- u c7(łfu ulica ro-- ri dffoma rzędami "par- - KSeh (tomów- - ao ale iuaiie liwj""' ?Li u-ia- tr wdzierał się Ewenie do mieszkań Kiro czasu mmęlo zanim Efał duża i mroczną bra-ElMte- m 'drzwi z wysokim Eml Teresa prrywitała rT ni nrwnaimniei 1HSLi rhwili tak się mu Stalą oparta o ku- - $Tł Nie była elegancka Kędyś na stuaiacn _ Matka już śpi — moze- - rozmawiać — po-dała jakby me zauwa- - itrpzeiioo ieiesJzciz"e"'wł"aśvciw'vie fcego słowa poza kilkoma powitania j-i-ami Pnvsz!o mu do głowy py-- ple Kiure5u J"J — "- -— i trlko przez lojj -- "''-ni sobie samemu: "Czy t5a czeKaw ji Tzcie przerwać na- - Łaiace pomiędzy nimi mil-fiai- e zaczął mówić o oboje- - p nic nie iim-t}vi- " "- - cip wa- - Kategorycznie Łoiywiemem- - w spo- - _ się że pod--- c (imoi odmrozić uszy Je- - przeszło pięćdziesiąt K)em w nieopalonym jonie Maił o sobie w ten spo- - h próbował wzudzić COS W luusti siebie aiDO przynajmniej fcteresowanie pewnym momencie zau- - Kjl śmieszność — nyje-ie- m po Tereso 0-it- ni raz Nie dłużej Powinien powiedzieć: "Nie i$ czekać" i to było-- najoaraziej Miasuwe mu- - Ponieważ nie odezwała 'się Wal: - Matka ciągle jeszcze na to pytanie wydoby- - i niej szybką i nerwowa [powiedź -- Przecież wiesz że czeka isze powtarzać ojciec KcL Inaczej płacze i nie mo jej uspokoić Czasem pro-żeb- y przez Czerwo-Krzy- i Tylko ża dna Ale zwykle robi żeby i '- -Tj-telat iv JrtO - czyszczę jego ne buty Od odejścia ojca już nic w jej życiu nie wydarzyło się Teresa siedziała naprzeciw Cyryla i jej oczy zza okularów kwłyedawały się zupełnie wypu- wy—rpoebłAnisizatyszc—ałwymipeoicwzdoiernydizaimałniie—dczziyecm-o le miesiące Nie szkoda życia? dzTieejącpyyctahniasiędoptyoczzayłykucsphrnaiwa w której teraz siedzieli i tam-tym pokojem z matką na sta- romodnym rodzinnym łożu Mówił w dalszym ciągu nie czekając na odpowiedź: — I potem już nie wrócisz nigdy do Instytutu Przyjdą młodsi z mocnymi łokciami! Zajmą twoje miejsce O tobie wszyscy zapomną Przepadnie ci cała szansa wszystko zdobyłaś przez sześć lat Pro- fesor Tarska jeszcze ciebie pamięta ale jak długo można pamiętać — Po co przyjechałeś? — Żeby porozmawiać o nrozie — Pieniądze za podróż mo gę ci zwrocie — Matka twoja może je szcze zyc przecież — Nie licz mojej matce lat idnak za- - życia- - Nie masz do tego pra-- i --SSp ci tego JsióbrbanidaommnPirezemstóawńić ten Bałem mogę jakby jjej ruuzaju K' sytuacji {fly powieaziai: ciebie mogę dłużej ego czeka? Dopiero ze szukać chwilami wszyt-o pamiętać Ciągle to ty godziny ci tutaj co I w nim wybuch jak kilka tygodni przedtem kiedy po raz pierwszy mu o tym powiedziała Tak jak wte-dy w nocnym lokalu w któ-rym Teresa cieszyła się głoś-no i manifestacyjnie że or- kiestra gra dla niej węgiers-kie tango Zgasił wtedy jej radość mówiąc pomiędzy któ-rymś z rzędu kieliszkiem wi-na kiedy już grali Czerwone maki że to on Cyryl zapłacił za tę przyjemność Ale teraz chciał się opanować — Spróbujmy się jeszcze ra"z zastanowić — powiedział W tym momencie usłyszeli szmer w sąsiednim pokoju — Wyjdźmy stąd matka może się zbudziła — Teresa powiedziała te słowa prawie z lekiem Pomógł jej ubrać się w sta ry zniszczony płaszcz który pamiętał jeszcze ze studenc-kich czasów i wyszli Teresa szła przed nim wskazując dro-gę chociaż wiadomo było że mogą pójść tylko do "Micha-ła" jedynej w miasteczku knajpki Cyryl nacisnął" klamkę dzwonek zaterkotał n:weiśoia ziipełhie jak drewniana' kołat- - Łanie' Glansuję stare czar-k- a Wenątrz było pusto Pod " autorskie lozumie aby nie ściągać uwagi bo Mów tu mamy podejrzanych jeden U-fci-ec zwłaszcza urządzamy czasem małe rócia Rozumie pani? — trochę rmrzyki wm mała pooiiaweczka Wie pani we-m- k Ja sama tak lubię młodzież My rc-sist- ki też potrzebujemy trochę oóMch-- K Przecież nie samvn cWebem i troska- - ołowick żyje prawią? A pani te taka utną Przyda się pani czasem trochę ve- - m„ Nie?") tó na 'schodach Marta domyśliła sie że ł™ie dziś jest "wesoło" schodo- - przestronna i pusta dudniła jak rezo-P- r odgłosami zabawy na drugim piętrze fą pijanych głosów dźwiękami forte-a- n Wolno ciężko stopień po stopniu u ciężej dźwigała sie ku górze na obn-- Wi do cna stooach Na nółoietrze łWiTi ftnipf miótł za witrażu skośnymi smugi- - ledwie majaczył w szarudze mglisty TeKnu" zbiorowiska TUder na Wik-?k- j które w śnieżnej mgle nabierało nwani2 k~tałtów iakieeoś fantasty tosztrtu czy zamczyska z bajki a KJ~ ber-i-dilej- na ciemna próżnia O-łj- 1 Ctey i pusty świat zaludniony uem grozą i widmami Pełna ogromnego nieludzkiego znużenia w™ się czołem o futrynę okna Nie ru-- J ani kroku daleJ am' kr°ku- -') zawsze — w chwili oeromnei nie-- & w chwili ostatecznego zmęczenia i '"} — on "" Stefuś mói Stpfui Tinwipriziała bez- - w i śnieżną próżnię — wiedział jak mi ciężko Jak mi aee mińtł --rk „!! c-n-M- -i Ły a z nim czeredy larw gnane OStrori Mńrłlwłtn ftzemAoJo rj- - xi:- - -- i- :~i ™ń Ę} yj °° °'C- - rie może praetiei ota ?'Ciez sensu 7nU moi nn-ii-oł- -i cip nń tszj-ł- a — jeszcze te pół piętra w ftoTa dzwonipniu Unra Tiio mnołii Tr7p Łw5!!2 ic wrzawę w mieszkaniu w7-- a sama pani Tosia- - :jej chóralne — "Sto— o lat --sto—o pŁ- - ymn Polski pijącej te Paiu& Marta — klasnęła-- w dło- - ŻdrTTri — XNareszae narastał 'a ' z °rzyem radości pod-r-o- o Marty zarzuciła ręce na jej szyje U-JłTw-ała pocałunkami ucieszona i rŁaŁ CianTi&łł ita i„- - '- - i--n orzwi do salonu '-wyg-lądały czj-je-ś sufitenrtrochę'dvmu po zaga- szonych papierosach zap—ytaNł apijesz sie kawy? — — Jasne piwo — TWoże kawę — Piwo powtórzyła z na- ciskiem — Zawsze byłaś teoretvcz-k- ą wybierałaś to co najbar-dziej odpowiednie w określo-nej sytuacji Milczała Wtedy zaatakował — Jak możesz czyścić ciąg- le te jego buty I ubranie To jest coś takiego co można tyl- ko znienawidzieć Przecież możesz zabrać matkę do sie-jbeieżeldi ozndeacsy—dujepsozprawsięił swięyj—e-chać Rozumiemona chce tu- taj umrzeć Przywiązanie I tv się jej podporządkowujesz swoje życie Przyszłość Ta- lent Teoretyczny co prawda ale zawsze Obojętnie ile lat to będzie jeszcze trwało Nie mogę sobie wyobrazić iak tu-taj można żyć Rok Pół roku nawet Chodzić po tych ulicz-kach beznadziejnie wptę i z powTotem Uczyć dzieci do-re-- mi A tymczasem życie Co-dziennie czyściłbym te buty do glancu do idealnego osta-tecznego połysku Z nienawi-ści Stara płacze o-zyw-iście płacze bez powodu W dzień i w nocy Około godziny pier-wszej i później przed trzecią ja wiem doskonale umiem sobie wyobrazić jak to może wyglądać Boi się wichury mrozu Wszystkiego Co mó-wią lekarze? Trzymają ją przy życiu za twoje pieniądze Czy tak? Płacisz im za to Teraz powinna uderzyć go w twarz albo tylko wzruszyć ramionami Czekał Milczała — Kiedy moja matka cho rowała nie miałem nawet czasu odwiedzić jej w sanato-rium Ale nic się nie stało żyje 'Starzy ludzie powinni nas zrozumieć Tereso chcę cie uratować Drzwi się otworzyły i stru ga deszczu wpadła do gospo- dy' Obydwoje zobaczyli mat-kę Teresy Wiatr ja wepchnął do środ ka O mało nie przewróciła się o wystający próg Cyryl podszedł do niei właściwie podbiec! i przypro wadził do stolika Usiadła nie witając się Spojrzała podej-rzliwie na Teresę — Ja nigdy nie śpię — po wiedziała — bałam się że ty możesz już nie z nim uciec Przeczuwa-łam to od dawna Ja cię nie będę zatrzymywać i Jerzy I JMrWfci OA Wszelkie prawa zastrzelone Klatka przy- - [3?laabvzapzprnnn£ jaskiego ko noc och 'Hffl Zza wróci&£!hcia-ła- ś głowy t i — Do nas proszę pani — czepiała się Marty pani Tosia — do nas u nas we-soło pani z drogi na rozgrzewkę — W salonie brzęczał fortepian w 6mugach tytoniowego dymu snuły sie jakieś postacie ledwie oświetlone nikłym światłem jedynej żarówki tkwiącej w żyrandolu pojedyncze głosy tonęły w zamęcie ogólnej wrzawy Pusty długi kurytarz dudnił echem jak rezonator — Do nas najmilsza panno Marto zdjąć płaszczyk i do nas — nudziła z pija-ckim uporem pani Tosia rozczochrana ro-zogniona w siódmym niebie — Do nas kotuchno — Nie — wymknęła się z jej chwytli-wych rak Marta — może później Muszę przebrać sie Później Zulo — Chodź tu — ciągnęła Martę Żula do kuchni — tu Musieńko W kuchni ciemnej i niechlujnej zatło-czonej gratami i ziejącej stęchlizną żarzył się ogarek świeczki przyklejony do rop stolika Od okna wiało i błędny płomyk trzymał się knota resztkami sił i w jego chimerycznym migotaniu pokraczne cienie poruszały się na ścianach w fantastycznej chwiejnej galopadzie Pod ścianą na polo-wym łóżku z głową zwieszoną nad miedni-cą stojącą na podłodze chrapał jakiś jego-mość w ubraniu i butach — Co się tu dzieje? — powiedziała Mar-ta z odrazą — Zuleńko Co to jest? Dla-czego tu? — Ja tu siedzę cały czas Musieńko — oni tam wszyscy od południa Tam imie-niny i wszyscy są strasznie pijani Pani go-spodyni chciała żebym tam też była ale ja siedzę tu i czekam na ciebie Ja bałam sie bardzo Musieńko " Przygarnęła się do Marty i zaniosła się dziecinnym rozpaczliwym szlochem Jego-mość nałóżku przewrócił się na bok jęczał i mamrotał przez sen wstrząsany czkawką odrażający plugawy w swoim "nieprzytom-nym bezwładzie — A ten? —"wzdrygnęła się Marta Kto to jest? Dlaczego tu? Nie wiem Musieńko Przyszedł W zupełnie pijany "Musieńko on mówił takie brzydkie rzeczy- - Ja schowałam się w ko-mórce- On tu pnewracał się a -- potem zasnął i śpi Tak okropnie --bałam ę — Biedactwo moje Przygarnęła dziewczynkę do siebie Przysiadły obie na 'taborecie bardzo sobie buskie i bardzo samotne Gradowa krupa sipkła o szyby suchym złowrogim-szeleste- m wiatr targał zamierającym płonrytaem resa — to przecież iniepraw aa—Ja cię nie będę zatrzy-mywać — 'powtórzyła "stara-- — musisz tylko zostać do pow- rotu ojca Nie mogę byc "sa-ma 'Boję się Słyszysz ten wiatr Ktoś do mnie może przyjść Wybić okno Proszę cię zostań do ieeo powrotu!1 Musisz zostać 'to jest twój '0-- oowiazek wobec matki 'On przecież wróci na pewno 'wró-ci ja w to wierzę Może nawet już idzie Przestała mówić Siornala z kufla Teresy piwo Po bro dzie ściekała jej biała piana Cyryl patrzył z odrazą 1 może dlatego nie zdołał się o-pano- wać — Pani nie wie — powie-dział — że Teresa ukryła przed panią zawiadomienie o jego śmierci Dziwne że pa ni jeszcze tego nie wie? Podniosła głowę Chwilę patrzyła na córkę widocznie czekała od niej zaprzeczenia Zwyrodniały morderca śledztwo przeciwko wielo-krotnemu mordercy Karolowi Kotowi zostało zakończone K Kot urodzony w 1946 r uczeń ostatniej klasy Techni-kum- # Energetycznego w Kra-wi- e 'oskarżony jest o: dwa za-bójstwa 4 usiłowania zabój-stwa 6-kro-tne usiłowanie o-tru- cia oraz 4 próby spowodo-wania pożaru Przestępstw tvch dokonał w okresie od la-ta 1964 r do kwietnia 1966 r Pierwszych prób truciciel-skic- h dokonał Kot w 1964 r M in wsypał arsenian sodu do termosu z herbatą swego kolegi Jana K dawka truciz-ny była jednak za słaba Jan K po wypiciu zatrutej her-baty dostał torsji i boleści nie przypuszczał jednak że rozchorował się po zażyciu trucizny We wrześniu 1964 r 18-let-- ni wówczas Kot napadł w od-stępach kilkudniowych na 3 kobiety Helena w miała 48 lat Franciszka L — 73 lata Maria P — 77 lat Kot nie znał swoich ofiar po prostu wieczorem wyszukiwał na uli-cy samotne starsze kobiety wyczekiwał odpowiedniego momentu i uderzał nożem Maria P zmarła Franciszka L polowy ciała Helenę W uda ło się uratować W Krakowie zawrzało poszuki-waniami zbrodniarz zaprzestał na półtora roku swej prze-stępczej działalności lutym 1966 r Kot znowu zaczął mordować Charakte-rystyczne jesti 'że wybierał zawsze na ' ofiary osoby bez-bronne: początkowo stare ko-- 'ona nad stoliL-ip- m ołnwn Wtedy stara zapytała zupełnie cicho: --—Dlaczego pan o tvm powiedział? Dlaczego? — po-wtórz- jła głośniej I schowała twarz w otwarte dłonie I A za chwilę: I — Ty nie jesteś moja cór-ką Tereso Nigdy nia nie by-łaś — zaczęła krzyczeć —Nie Nie! Co wy możecie wiedzieć! Niczego nie potraficie zrozu- mieć wierzycie w to co jacś dranie wam na świstku papie- - j ru naDicnli KłfimipHn TTmńJ wiliście się żeby tylko ode mnie uciec a on na pewno wróci już wraca idzie zmę-czony może jest zupełnie blisko Może teraz puka do okna Wiatr słyszycie ten wiatr? Cyryl wziął matkę Teresy pod rękę i poprowadził do drzwi — Wracajmy szybko do do-mu Wracajmy czekać Tere- - 30 Tłoman Samsel biety potem dzieci W lutym 1966 r zamordował ciosami noża 11-letnie-go Leszka C a w dwa miesiące później zadał 8 ciosów nożem 7-letn-iej Mał-gosi P dziewczynkę udało się jednak uratować od śmierci W tym samym okresie strzelił również z ukrycia z karabin-ka sportowego do swej kole-żanki ale chybił śledztwo ustaliło także ze w lecie 1964 r Kot 4 razy próbował wywołać pożar na strychu jednego z domów mieszkalnych w piwnicy lub zapalając rozlaną benzynę na drewnianej klatce schodowej We wszystkich jednak przy-padkach lokatorzy domów do-strzegli i 'ugasili ogień Usta-lono że Kot planował dalsze zamachy na życie ludzkie Wr™ ncwtatrAu "Jestem MrCKOIM WSpa człowiekiem lecz wykazało n10 bywa zł'm bójcy Ze na ogrom zawsze bije Mówi popełnionych zbrodni tym to nic sprawdzenia tych badań Kot skierowany został na 3-nii- e-sieczną obserwację psychia-tryczna w Szpitalu Psychiatrii Sadowej Grodzisku Maz Wyniki obserwacji również nie wykazały istnienia choro została kaleką z niedowładem by psychicznej niedorozwoju przerażony "W umysłowego ani innych zabu rżeń czynności psychicznych Biegli psychiatrzy stwierdzili że Kot miał pełną zdolność ro-zumienia swych czynów i kie-rowania sw7in postępowa-niem W tych warunkach pro kuratura sporządziła akt os-karżenia Przypuszcza sie że proces Kota odbędzie się kwietniu br Krakowie 'świecy a zza drzwi i ścian zwielo-krotnione echo fortepianu i głosów wywo-dzących nieze"=troione nodobne do desoe-rack'p°"- o wrzasku — "Choć burza — huczy — nas" rnbne kroczki na kurytarzu Znów pa-ni Tosia — Jelcze oani nie gotowa panno Mar-to? Przecież czekamy Odmówiła rfanowc7n Te:t bsrdo 7rrf-C7nn- a no oodrÓ7v i nie ma nairnnipiwjj ochołv ani na zabawę ani na towarzvfwo PanrTosia orosiła molestowała namawiali aż HTPcip obraziła pi — woli oani bvć dzikuska nanno Marto to trudno J-d- 7?p nni żałowała okazii Teraz w tych ciężkich czasach każda okazia Ni& nnekonała Martv ani cienkimi cza-sami ?ni nersoektywa noznania kilku bar-dzo miłych panów Zostawiła je wreszcie same nrooonuiac ("skoro się pani uparła aby być dzikuska") nocleg pokoiku cłuż-bowy- m przy kuchni gdyż nokoju który zaimowała Marta zostanie kilka osób na noc Nie mogła usnąć Małe okienko nod su-fitem jaśniało już mglistvm kwadratem Światło Skulona obok Żuli na niewygod-nym polowym łóżku rozstawionym wśród gratów patrzyła ten mglisty kwadrat modląc sie o sen Sen nie nadchodził głuchei ciszy iaka zapanowała wreszcie do-okoła każdy dźwięk urastał i zwielokrot-niał sie — taiemniczy i groźny 'Chrapanie śniących pokotem dalszych pokoiach zle-wało się w przeciągły zduszony jęk nie-ludzkich gardzieli Krople wody z kranu uderzały blachę zlewu z odgłosem mono-tonnego kucia młota Gdzieś daleko kie-runku Różanej beknął klakson auta— zło-wieszczy kruczy krzyk tamtych warszaw-skich ciemnych nocy Tajemnicze ciche kroki dźwięczące echem w studni podwór-ka Kto to chodzi o tej porze i po co? Nad-słuchiwała Słychać cichy szept na pod-wórzu klakson auta — dalej i głu-sz- ej Głośniejsze echo szeptu jak west-chnienie ulgi Z pół-sn- u pół-jaw- y wyłaniała się znów widziana'dziś twarz — różowa przymilnie uśmiechnięta wygolona i syta Szary -- glan zamaszysty ruch kapeluszem Znajo-my głos i to — kiedyś takie nawet dość miłe: "Marciątko" Tak nazywał ją tylko — takie — bezosobowe trochę pro-tekcjonalne -p-ół- koleżeńskie Coś jak do kota jak 'do dziecka — "Ja si? tobą zao-piekuję "Marciątko Widzę że jesteś bez męskiej opieki Męska opieka Tylko raz w za-znała jej --prawdziwej słodyczy i obezwład-niającej mocy Eaz tylko — o jakże daw-no i jakże na krótko! — znalazła się jej okrutnym i zniewalającym kręgu Jakże dawno! Bo Stefan Ach bo Stefan za-padał coraz' straszniej i głębiej w coraz straszniejsze i głębsze "dawno" W coraz straszniejsze i głębsze daw-no ™" Dni tygodniermesiąceiillata stępiły już ostrze lego ciosu gdy nazajutrz:po po-- V s&nj-aaałart- - sv iS H WYSIIJ swym bliskim wolną od cła gwarantowaną paczkę Pekao najlepszy dar z Kanady BOGATE W WITAMINY POŁUDNIOWE REWELACYJNY EKSPERYMENT Zwjczajna nierasowa krowa rodząca — o dziwo! — cielęta najwyższej hodowlanej jakości Jak? A tak że jej organizm jest tylko rodzajem inkubatora którym dojrzewa i rozwija się embrion transplatowany z inne-go materiału matecznego Od krowy której człowiek wyzna-cza rolę hurtowej producentki embrionów "na najwjższy po-łysk" W sumie — rewelacja ho- - idouli BrMyjscy uczeni utrzy mują że pełni eksperyment ten im sip udał oznaczać to może w przyszłości dość specy-ficzny podział Na "krowy-mat-ki- " rodów wolne od kłopotów macierzyństwa i "krowynaczy-nia- " na które spadnq tjlko cie-żrr- y żadnej chwały HUMOR GENIUSZ Człowiek genialny to ten któ-ry potrafi przekonać kobietę że futro z nurków ja postarza NIE WIE Pinr — ZC wsze badanie (ambulatoryj-n!ay- m płat-ne) poczytalność za-- 1 °" w humorze względu ' wtedy mnie dla przy ze jeszcze w w w w huczało wkoło Skoro w w w Z w o w Znów Wojtek życiu w w w w A porównaniu z tym co będzie po ślubie Poradźcie mi proszę — chciałabym wyjć za niego ale nie wiem jak opanować tę sy tuację" (z listu do angielskie go tygodniaka "Voman's Own") PRAWDZIWI DŻENTELMENI Właściciel hotelu w londy-ni- e pan Boothby nie ma nic przeciwko przebywaniu psów w pokojach Wyjaśnił on jednemu z gości: — Nic znam psa który by palił w łóiku kradł na pamiąt-kę popielniczki wycierać ręcz-nikiem buty lub próbował cało-wać pokojówkj! wrocie ze Stefanem z Obornik uświadomiła sobie ostatecznie i nieodwołalnie że Ste-fana nie ma że jego nieobecność jest fak-tem Jeszcze łudząc się że może nie wyje-chał że może spóźnił się na ten swój po-ciąg do Skarżyska — wczesnym rankiem pobiegła na Szczygła Dzień zaledwie się zaczął Było już po pierwszym nalocie na Warszawę lecz jeszcze nikt i nic nie wie-dział Mówiono że to próbny alarm że to ćwiczenia przeciwlotnicze a dalekich de-tonacji od Okęcia prawie nikt nie słyszał Biegła pod górę Tamki zdyszana otu-maniona i nieczuła na to co się dzieje do-okoła na Szczygła wiedziona desperacką nadzieją że nie wyjechał Nieżyczliwa spło-szona jejmość na Szczyglej na pjtanie o in-żyniera Gocieicwskiego mruknęła "wyje-chał wczoraj do wojska" i zatrzasnęła przed Msrtą drzwi Te trzy słowa przypieczęto-wały nieszczęście Powoli krok za krokiem wracała teraz do domu na Dobrą niosąc w sobie i trawiąc okrutną świadomość że nie ma go Gdy schodziła Tamką — wyły syreny alarmowe ludzie tłoczyli się w bramach zbierali się w grupki 7adzierali głowy wypatrując cze-goś na lazurowym czystym jesiennym nie-bie Wszyscy do schronów — krzyczał na środku jezdni jakiś zadzierżysty chłopak z opaską OPL — wszyscy do schronów A-lar-m! — Co się stało? — zapytała Marta bu-dząc sie J2k ze snu przechodząc obok grup-ki kobiet w bramie — Co to jest? — Coś pani z byka spadła? — odpowie-działa gniewnie jedna z kobiet — Wojna jest ot co się stało — Gdzie? — zapytała porażona O — o — o — wołano dookoła Po-kazywano palcami Marta podniosła głowę Na oślepiającym lazurze migotał drobny srebrny punkcik Wysoko nad dachami trzę-sło się echo ostrych gwałtownych strzałów Z otwartych okien z radioodbiorników lał się niski wyjący ton alarmu a w przerwach monotonny i' dobitny głos skandował: — "Al2rm lotniczy — dla miasta Warszawy — alarm lotniczy — dla miasta Warszawy — dla miasta Warszawy" Zrozumiała nagle i boleśnie aż do o-kropn- ego zawrotu głowy: a więc to wojna Wąski kanion Tamki dudnił echem de-tonacji przelewających się wśród stromych murów a przeraźliwy monotonny głos z ra-dioodbiorników powtarzał swoje: — "Dla miasta W&TSzawy — dla miasta Warsz-awy" Lazur przeczystego nieba oślepiał oczy swą intensywną emaliową barwą Lu-h7- p nodnosili dłonie do oczu wypatrywali m pokazywali sobie wzajem srebrny punkt] rntnarv iak drobna kronla w nieskalanym pogodnym błękicie — "Zejść z jezdni! Wszyscy do bram!" wołał OPLowiec prze-krzykując złowrogie buczenie radioodbior-ników W lazurze wykwitały i zaraz gasły małe śnieżne obłoczki pękających pocis-ków 392!BAY ST TORONTO lub "dealer" Ń a p e w n o kłoś czeka na paczkę od Ciebie INCOME TAX Wypełnienie form dla osób prywatnych i drobnjch przedsiębiorstw 835 Queen Street West Tel 364-40- 25 21-M- 5 M 8S ROOFING and SHEET METAL CONTRACTOR Specjalista od płaskich dachów kr} cle duchów ku (shtnglas) ko-miny obijanie iclon Praca swarantowana Bciplatne osiacou anie 41 Warren Cresc Toronro 9 Tel 766-776- 1 89 P-- 87 Nowociisny Polikl Salon Pleknoicl "MARY'S HAIR STYLING" Specjalność: modne układania wtosow — kolorowanie — roi- - Janlanlc I trwała ondulacja KU BLO0R ST W TORONTO 4 w iiobllłu Lansdowne Ae TEL 513-567- 1 Otwarto wieczorami 11-P- 9 Adwokaci i Notariusze A LIUDZIUS BL NOTARIUSZ Adwokat z Wilna 408 Ronccsvalles Av Toronto (róg Howard Park Ae) Tel Biuro: 537-170- 8 Mlesik: 279-616- 6 SP Okuliści OKULISTKA J T SZYDŁOWSKA OD FBOA nndnnlo ociu dobieranie ntklełi I dopnsowyuanlo "contact lenoi" — codilcnnlo od 10—7 aoboty w łacinie w Inn) eh godzinach io uprzednim porozumieniem '637 St Clair Ave W Tel LE '2-87- 93 Ol-- P OKULISTA S BROGOWSKI 03 '412 Roncosvalloi Ave (blUko Howard Park) Godziny przyjęć od 10—030 oraz za telefonicznym porozumieniem Tel LE 1-42- 51 — CL 9-80- 29 f( v Lunski WA Oczy J W TECHNICY (Opticlans) 2479A Bloor St Wett Toronto 9 Ont Specjalizujemy ile w dobieraniu okularów t recepty lekarzy oku listów TER fi Z są zlecenia "dowyboru" Odbiorca sam wybierze co tylko zechce "' _v OWOCE Radford's Special Rub Jest od lat znanym skutecz-nym środkiem na reumatyzm atretyzm oraz wszelkiego ro-dzaju bóle mięśni Maść ta przyniosła ulgę w cierpie-niach tysiącom ludzi Jul po pierwszym użyciu odczujecie duża poprawę Zamówienia przyjmujemy osobiście listownie i telefo-nicznie LANDIS PHARMACY 462 Queen St W Toronto Tel 366-058- 4 — '368-212- 9 P Dentyści Dr ANDRZEJ DUKSZTA LEKARZ DENTYSTA rozpoczął praktykę dentystyczna 94 Cumberland St Suitę 412 Toronto 5 Ont Tel 921-252- 8 21-P2- 3 Dr M JINDRA Dr V JINDRA LEKARZE DENTYŚCI przyjmujo takłe wieczorami 1 w soboty zn upnednlm porozumie-niom telefonicznym 18 Spodlna Rd WA 2-08- 44 (poK)ieJ Dloor) }P Dr V J Melluf LEKARZ DENTYSTA przyjmuje takło wieczorami I w koboty za uprzednim porozumie-niem telefonicznym 262 Roncesvallet LE 5-70- 25 37-- r Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA Przyjmujo za uprzednim telefo-nicznym porozumtenlom Tel LE'M250 mt Grenadier Rd (drugi dom od KoncevUe) Dr T L Granowtki mjniw i' 1 1 i ) DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku rit 292 Spadlna Avo ' Toronto Tel 368-903- 8 1-- Pi 1-39- 24l badamy okulary dostosowujemy 470 St do wszystkich defektów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku MacDONALD OPTYCY najpopularniejsze Okulista College Klientów mówiących po poUr" przyjmujo E niłycka Godziny codziennie od 8 rano do B30 po pou sooute od 9 do 1ZJ0JJ Tel '769-260- 3 Specjaliści od "Contaet Lenset"! Doktorzy Chiropraktyki w Toronto STANISŁAW J LACH 124 Roncoiyalloi Ave — LE 5-12- 11 i RYSZARD LUCK-LUKOWS- KI 1848 Bloor St Wett — RO 9-22- 59 RYSZARD S WYNN-WINIARS- KI 153 St Clair Ave W — 923-624- 7 Badanie i leczenie chorób kręgosłupa (krzyża) I nerwów 368-21- 29 APTEKA WNDISfl 3683126 462 CJUEEN ST W TORONTO ONT Obsługująca Polonie Kanadyjtk od lat Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz Innych kra-jów Europy Wykonujemy recepty kanadyjskie i krajowe £:bka I fichowa obtługa W okrcale Jesiennym polecamy gorąco doikonaie witaminy dla dorosłych I dzieci nie tylko zdrowotne ale I popra-AlaJac- c ogólne aamopoczuclc Wzpanlałe wyroby rumo!-lczn- e Jak pończochy e!atycznc paiy chirurgiczne I portowe Itp Przed wyjazdem radzimy zaopatrzyć ale-- na dioge --w apteczki pierw-az-ej pomocy Waielkle zamówienia przyjmujemy listownie telefo-nicznie lub osoblScle Miła polska obsługa % ?jTTawjrn K mmmI 'ZTPeł H rT 7 i fcŁfBTIir Naturalna leki zbawienne W kaldej pacztł Jest 12 fatnoków 'ł-wltzy-cb specjalnych ziół któryeb wartołe potwierdziły naukowe badania farmakoloflezni Jest data witnołrl Znane od Ut ZIOŁA ZAKONNIKA ti nlee w rożnych nledomatanlacb: — MIZSZANXA No 1— artretyzra zła krew ałaba wątroba nerki No Z nlestrawnoSc zgaga kolka razy bóle No J — ła rodnie przeczrtzczsjae No 4 — na nerwowość bez-senność wyczerpanie No J — niedomagania neresj 1 pęcherza No ( —pruca przeziębienie kaszel flegma No ! — specjalne na reumatyzm I serce No li — utatwlajaee schudniecie bez 'głodowania Karda paczka ZIOL ZAKONNIKA kosztuje tylko $200 razem z prze-syłka Paczki m dułe z przepisem użycia po polsku 1 angielzVu Mamy wiele podaclcowan Polecamy uku oodtc i wyzmim' w uiun KAPSUŁKI ZIOŁOWE ZAKONNIKA No - 80 kapsułek ułatwUJł cena $3:00 No 25 - KTlcapjuek na artretyzm wątrobę! nerki il4 krew cena t3M No 2 -t- aodnle prtecrszczająos aa eioYNo: 27 - S0 kapsułek Waleriana --Rehur bezsen-ność Kle ńarkityezne $2 No 12-d- U zdrowia eodzlen herbata złołowa-$- 2 WyłUJ zaraz Money Order z zamCwIenlcm Prorimy Vtt6i ao-kłsd- ny adres I numery ziół Zaraz wyłlemy Na CO nlesyUmy taldemu polska broszurkę --Jak Czywjć Zlolar-{zXt7- Ć W certów na przesyłkę) Zamówieni ą4resows6 _ i-- _l „ oean uifnVaai lva PhiMen I II EubA7 KIOSK B nero WUUn AWtw mii- -a "—i — --- o- - 21 31 35 tli nm 1BSSIIH n W mn SMm Ś3i mim i' m mą SłAJ liii mm%-- i5 mBSSJffil M i sltl mwiMmłmł £? lt w Ł ?♦' Wffilffi m I Xii Ltlfe mm my fm¥ OT m i -- M ml1 i Mi hm HK m H4SJ 18 W Wm Mi m m1 m1S wml W as iii EUŁiml 'ti a &A9 I m im ® munmmm w m4ii Mm -- ( m M i Wbl 'fti m m Eml 5'i Si wm HI M £AM lim vm IH m m w-- lhfi ¥"' --J4 i W}?' lni?tfctti a R-M- i K rtlf '?mm miu 'HiKh: Mim W-W- 1 W3 m |
Tags
Comments
Post a Comment for 000116b