000264a |
Previous | 12 of 14 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
NR 44 "ZWIĄZKOWIEC" LISTOPAD (NOYEMBER) 9 — 1952 STRONA 12 iBCFlTl lir 1
IiMBhkibi)''V % ilf u fi Bu n Wr vi
Redaguje Barbar Głogowska
TAJNA LEKCJA
Warszawa podczas okupacji
Tego ranka wyazła Marysia z do-mu
jak gdyby nigdy nic Mama
włożyła do koszyczka drugie śnia-danie
a potem pocałowała ją w
czoło i powiedziała: "Wracaj có-reczko
proto do domu" I tylko
gdy dziewczynka zawracała do pro-gu
mama nieco drżącą ręką na-kreśliła
za nią w powietrzu krzy-żyk
Marysia idzie ulicą wprost przed
siebie jakby nigdy nic Mija stoją-cego
na rogu policjanta z niewin-ną
minką Za rogiem zadźwięczały
ostrogi: ogromny oficer niemiecki
w wysokich lśniących butach
wpadł wprost na dziewczynkę na
chwilę krótką spoczęły na niej je-go
oczy Marysia zachowała spo-kój
zupełny ale serce jej zabiło
— coby się stało gdyby oczy tego
Niemca przeniknęły przez pokrywę
jej koszyczka i dostrzegły na dnie
zniszczoną książeczkę z tytułem:
"Geografia Polski"? Zaraz by się
zorientował że Marysia idzie na
tajną lekcję Tak się zdarz)ło ma-łemu
Stefkowi w zeszłym tygodniu
Żandarm niemiecki wziął go na po-sterunek
I chciał się dowiedzieć
gdzie mieszka nauczycielka Ale
Stefek nic powiedział ani słowa
choć gp mocno zbili Totem ojciec
Stefka poszedł do więzienia za to
że dziecka "nie pilnował" — alej
on także nic zdradził nauczycielki
Niemiec minął Marysię obojęt-nie
Dziew czjnka odetchnęła Skrę-ciła
na prawo potem na lewo —
l już widać zdała znajomą kamie-nicę
Marysia przyspieszyła kroku
Nagle jakaś ręka wysunęła się z
bramy i wciągnęła ją do sąsiednie-go
domu
mcnTT'
% lin
Tadeusz DołcKaMos(ovicz
i
ii i u
A
i i M i
wiat
— —
— Pst! — usłyszała szepL —
Ani kroku dalej Tam rewizja
W mroku bramy rozpoznała Ma
rysia znajome rysy To Franka jej
przyjaciółka Nie trzeba było dal
szych wyjaśnień Skuliły się obie
dziewczynki pod ścianą Na ulicy
pusto — tylko na rogu stoi samo-chód
z kierowcą żandarmem Do
zorca domu w którym mieszka pa-ni
nauczycielka wyglądał trwożnie
ze swojej bramy Wtem jakieś kro-ki
odezwały się na ulicy Pędem
nadbiega mały Józek Spóźnił się
na lekcję — spieszy się aby nad-robi- ć
czas Kierowca samochodu
policyjnego poruszył się odwrócił
Marysia otworzyła usta aby krzy-knąć
ostrzec Józka Franka szybko
położyła jej rękę na ustach
Józek do bramy domu i aż krzyknęła )kc j "„arna zmora" lustro
nauczycielki Dozorca wyskoczył
nagle chwycił go za kołnierz:
— A ty gdzie się włóczyłeś pęd-raku!
— zawołał głośno — Matka
na ciebie od rana czekaj — Potem
tonem wyjaśnienia do żandarma-kierowcy- :
— To mój szkrab Cały-mi
dniami po mieście lata jeszcze
się czego złego napyta
I wepchnął Józka do domu
Marysia i Franka odetchnęły
Kochany dozorca — uratował Józ-ka
— Gdzie reszta dzieci? — pyta
Marysia ledwie dosłyszalnym szep-tem
— Witek czekał na rogu ostrzegł
je — odpowiada Franka — Ty się
trochę spóźniłaś bałam się o cie-bie
Potem już milczą obie i tylko
patrzą patrzą bo oto z bramy
dwóch żandarmów wyprowadza
bladą jak płótno panią nauczyciel- -
11 1 1! !!'
IMI1!!"!"!! Vi '! "M !
pani
"T"T7T
Pfezejł urzędował na drugim piętrze Trzeba było przejść długi
korytarz zejść szerokimi marmurowymi schodami minąć dwie wiel-kie
sale pełne hałasu maszyn wspaniałą poczekalnię gdzie siedziało
kilka osób l wejść do sekretariatu Urzędnicy wchodzili do gabinetu
prezesa Szuberta nic przez poczekalnię lecz tędy Borowicz skonstato-wał
że Dani Bogny nie ma przy biurku przywitał się z wyblakłą błon
dyncczką stukającą na maszjnie 1 zapukał do wielkich drzwi chociaż
nad nimi paliła się czerwona lampka znak że prezes jest zajęty
Gabinet Szuberta orgomna sala o dwóch oknach sięgających od
6ufitu do podłogi wywierał na Borowicza zawsze wstrząsające wrażenie
Wzywano go tu dość rzadko nie mógł więc oswoić się z tym nagroma
dzeniem kontrastów Między oknami zakrytymi tanimi firankami roz-pięty
b)ł na ścianie sztandar z białym orłem poniżej wisiały
portrety dostojników państwa oddzielone od siebie skrzyżowanymi
rusznicami Przy ciężkim gdańskim biurku z czarnego dębu stał żółty
amerykański fotel na śrubie i trzcinowy koszjk na śmiecie Na ścianie
wprost rozwieszony b)ł przepiękny gobelin wyobrażający Afrodytę
wychodzącą z muszli i właśnie nagość bogini w partii najbardziej dra-stycznej
przesłaniało skrzyżowanie starej karabeli ze zwykłą szablą w
żelaznej pochwie Nad gobelinem w owalnej secesyjnej ramie Ko
ściuszko przysięgał narodowi na krakowskim rynku pod gobelinem
stał mahoniowy stoliczek i na nim wielki japoński wazon z pę-kiem
przczroczystjch celofanowych kwiatów pod stolikiem rozesłany
był łowicki pasiak na którym wygodnie rozpierały się dwa czerwone
klubowe fotele W prawym kącie gabinetu bliżej do biurka na perskim
dywanie sterczał amerykański stolik z maszyną do pisania obok wol-terows- ki
fotel na którym siadywał prezes ilekroć dktował a dalej
też amerykańska szafa z rolowaną żaluzją W lewym za to kącie było
coś w rodzaju buduaru: garnitur nowoczesnych mebelków szeroki
tapczan drewniana stojąca lampa nakryta batikicm i okrągły orze
chowy stół na którego szklannym blacie rozłożone były pomnikowe wy-dawnictwa
Kąt ten wyglądałby prawie zalotnie gdjby nic po-piersia
wyrastające ponad tapczanem na wysokich palisandrów) eh ko-lumnach:
gipsowy Sokrates i bronzowy Napoleon Z sufitu na grubym
łańcuchu zwieszał się gotycki świecznik krzyżacki kuty w czerwonej
miedzi Na ścianach na barwnych kilimach lub wprost na złocistej
tapecie obficie rozwieszono plany fotografie i szkicowe elewacje gma
chów kościołów fabryk i domów w budowanych dzięki paparciu Fun-duszu
Budowlanego
Tod jednym z takich planów stał właśnie prezes pani Bogna w
czarnej sukience i naczelnik Jagoda Mężczjżni sprzeczali się zawzięcie
zaś pani Bogna śmiała się i rozpaczliwie załamywała ręce Zeszczuplała
I jej jasne popielate włosy zdawało się jeszcze bardziej zajaśniały
przy opalonej twarzy
— Przyszła pani Malinowska — pomjślał lecz ogarnęło go jakieś
bezsensowne rozczulenie Gdy odwróciła głowę i uśmiechnęła się doń
radośnie od razu przestał wierz} ć w te zaręcz) ny w Malinowskiego
w kajak Zapomniał o tym
— Jest pan Borowicz — zawołała
Zanim jednak zdążył z nią się przywitać Szubert podskoczył jak
na sprężynie
— Borowicz? Chodź" pan tu! Towtedz sam czy to nie jest
idiotyzm! Majone nie przeszkadzaj! CImhH pan panie Borowicz!
— Moje uszanowanie panu prezesowi — ukłonił się Borowicz
wyciągając dłoń w kierunku równie wyciągniętej bokiem ręki prezesa
Ten jednak tego nie spostrzegł natomiast chwycił go za ramię i popy-chając
ku ścianie puknął w ramę planu:
— Patrz pan' Jagoda chce im pozwolić wyciąć ten las i wybudo-wać
stację sportową
Stadion poprawił Jagoda
kę a trzeci nieałe paczkę z kaiąa
kami Nauczycielka jeat drobną
czarno ubraną siwiejącą kobietką
Trzyma się prosto i dumnie Fran-ka
i Marysia patrzą na nią z wy-tężeniem
aby jej rysy dobrze za
pamiętać — bo jej już pewnie ni-gdy
nie zobaczą
Żandarmi wprowadzają nauczy
cielkę do samochodu — drzwiczki
trzaskają samochód rusza i znika
na zakręcie
Długa chwila minęła zanim
dziewczynki odważyły się wyjść z
bramy Jednocześnie z tamtej bra
my wysuwa się Józek Ma oczy za-czerwienione
od płaczu — wstyd
— chłopiec! — Marysia i Franka
obie zaciskają usta zacięte z su-chymi
oczyma idą ulicą
Tui przy rogu głównej ulicy stał
starszy chłopiec z rękami w kie-szeniach
i gwiżdżąc gapił się na
przechodniów Józek oszołomiony
płaczem i wzruszeniem wlazł
wprost na niego Dopiero wtedy
poznał — Witka
— Co się pchasz smarkaczu —
rzekł ctro Witek pozornie wcale
Józka nie poznając A potem dodał
cicho i szybko: — Jutro o tej sa-mej
godzinie na Wierzbowej 10
drugie piętro
Marysia wraca do domu sama
rozstawszy się z Józkiem i Franką
kiedy ją zobaczyła:
— Marysiu! Dlaczego tak wcześ-nie?
Czy się co stało?
Teraz dopiero chce się Marysi
płakać — płakać bardzo głośno i
bardzo długo Ale nagle przypo-mina
sobie portret Emilii Plater
który wisiał na ścianie obok port-retu
Kościuszki w pokoju pani na-uczycielki
Pani nauczycielka zaw-sze
mówiła: — Wy dziewczynki
starajcie się wzorować na Emilii
Plater a wy chłopcy na Kościu-szce
Więc Marysia odpowiada matce
spokojnie choć głos ma trochę na-tężony:
— Naszą nauczycielkę żan
darmi zabrali a jutro to będziemy
mieli lekcję gdzieindziej
Polskie dzieci w domu
z rodzicami
zawsze mówią po polsku
I'' ' ' ''"" ti'77i
Każdemu człowiekowi zdarza się
chociaż raz w życiu mieć jakiś do-bry
pomysł ideę czy myśl Mnie o-sobi- ście
taki właśnie "dobry po-mysł"
zdarzył się ostatni raz przed
siedmioma laty gdy zdecydowa
łam się wyjść za mąż za obecnego
mego męża Od tej pory cierpliwie mówi małego miejsca na ten cel w
czekam na iakaś "natchniona i-- 1 "Babskim Kąciku
deę" ale Jak dotąd nic nie wy
myśliłam fiodneao zanotowania
Nie tylko nie tracę nadziei żemkto wzajemnej wy- -
znów zdany mi się cośniany myśli i aby były
ale zaczynam na
wet ostatnio miewać symptomy
"genialne" Mianowicie odkryłam umieszczać:
(a może że alumi- - 1- - Pomysły ułatwiające
niowy garnek po zgotowaniu w na pracę
nim szparagów jest idealnie czar-ny
i aby przywrócić mu poprzedni
wygląd zajmuje moc czasu Po co
jedzenia doskonałej
jarzyny zatruwać sobie byle jakim
garnkiem? Po co utrudniać sobie
życie które i bez garnca jest dość
Czy nie łatwiej
po prostu wrzucić kilka kawał
ków rubarbarum pogotować chwil
dobiegł Matka ze zdziwienia lśni jak
dwa
dwa
pan
Właśnie o tych małych codzien-nych
pomysłach nie tych dużych
chcę napisać słów
kilka
każda z Pań szcze-gólnie
starych gospodyń (starych
nie wiekiem a po-siada
jakieś swoje tajemnice do-mowe
Nie należy lekceważyć drob-nych
rzeczy i zdawałoby się co-dziennych
i nie z nich
bowiem składa się całe nasze ży-cie
Dlaczego więc go sobie nie
ułatwić?
Proponuję przeto abyśmy się
nawzajem dzieliły
sugestiami czy pomysłami na ła-mach
naszego pisma
nie idziemy
slj wzajemnie znały na tym Bożym
świecie nie mniej przyjemnie bę-dzie
gdzieś za 100 lat spotkać się
"w charakterze aniołka" w innym
HTTTT "'" ' " ' '"'' ' "
Malinowskiej
ZE ŚWiATA KOBIECEGO
Genialne pomysły
nadzwyczajnego
wymyśliłam)
przyjemność
skomplikowane?
zasadniczych
Niewątpliwie
doświadczeniem)
spostrzeżeniami
Prawdopodobnie
iM
- : i " TTt '!!
na klub A teraz oddać im to
— Nie możemy im oddać — rzeczowo odezwał się Jagoda — bo
to ich własność panie prezesie Ale las 1 tak wytną
— Otóż nie wytną Jeżeli nie damy im na budowanie — gniewnie
wytrzeszczył oczy prezes Ja panu powiadam majorze że( nie wytną!
Jego siwe krótko przystrzyżone włosy na okrągłej czapce zdawały
się jeżyć sinoczerwony nos rozpęczniał a gruby mięsisty tułów zach-wiał
się w przód i w tył na rozkraczonych krótkich nogach Wyglądał
jak urżnięty i wściekły ekonom który za chwilę rzuci się na prze-ciwnika
z pięściami I Borowicz tak się tym porównaniem zasugestio-nowa- ł
że dopiero po chwili przypomniał sobie że ten pijany gbur jest
gołębiego serca człowiekiem który nigdy w życiu kropli alkoholu nie
miał w ustach który w swej niekształtnej głowie ostrzyżonej maszyn-ką
nosi kolosalną wiedzę a tymi grubymi rękami napisał najpiękniej-sze
dzieło o botanice które cz)ta się Jak poezję Borowicz nie lubił
Szuberta Nie lubił gdyż nie mógł się w nim rozeznać Był takąż
mieszaniną przeciwieństw jak jego gabinet Był hałaśliwy zaczepny
apodyktyczny nieporządnie ubrany każdym dźwiękiem każdym ru
chem raził A przy tym znany był z jakiejś wprost dziecinnej dobroci
umiał godzinami chodzić po swoim ogródku na kolonii Lubcckiego 1 w
uśmiechniętym zamyśleniu przyglądać się kwiatom Jeżeli kogoś o-bra- ził
co mu się często zdarzało czym prędzej starał się przeprosić
obrażonego albo w ogóle kogoś kto mu się obrażonym
O tym wszystkim Borowicz mniej wiedział z własnego doświid- -
czenia najwięcej zaś od pani Bogny która i teraz odciągnęła go na bok:
— W) począł pan panie Stefanie? — zapjtała
— Dziękuję Ale czy prezes
— Ach nic już zapomniał że pana tu wezwał Zresztą sam wie
z góry że zgodzi się z Jagodą a co najzabawniejsze że i Jagoda też nie
ma w tym wTględzie najmniejszych wątpliwości
Borowicz spojrzał ku nim Oddalili się obaj już dość znacznie a
oddalali się coraz bardziej gdyż Szubert z furią następował a Jagoda
cofał się w porządku na z góry upatrzoną pozjeję Fozycją tą było
biurko prezesa gdzie leżał gotowy do podpisu akt subwencji na bu-dowę
stadionu
— Jednego nie rozumiem — odezwał się Borowicz — czemu Ja-goda
tak poważnie argumentuje skoro skutek będzie ten sam?
— Major? Ależ on musi wszystko traktować poważnie! Czułby się
nieszczęśliwy gdby ktoś mógł go o lekceważący stosunek do
zwierzchnika Woli wierzyć że naprawdę z trudem zdobył u prezesa
subwencję i że go przekonał Czyż pan nie wie że przynajmniej raz
na miesiąc Jagoda podaje się do d) misji To zawsze jest ostatni argu-ment
Staje na baczność i powiada: wobec zasadniczej różnicy po
glądów panic prezesie proszę o zwolnienie mnie z zajmowanego sta-nowiska
— I mówi to z grobową ale szczerze grobową miną chociaż
z góry wie że Szubert swojej opozycji wcale nie uważa za mur nie dc
obalenia
Borowicz słyszał co mówiła lecz nie zdawał sobie z tego sprawy
Nie mógł oderwać oczu od jej ust poruszających się w słowach i u-śmiech- ach
od oczu których spojrzenie promieniowało ciepłem l ja-snością
— Nie nie — konstatował w myśli — Ja jej nie kocham Tylko
jest mi droga jest mi potrzebna jak powietrze W jej pobliżu ina-czej
czuję myślę rozumujęl nie tylko w pobliżu
Wręcz sama świadomość istnienia pani Bogny stwarzała jakąś mag-netyczną
aurę sięgającą ai tam do Zakopanego Każde odebrane wTa-żen- ie
każde odkrycie obserwacja wniosek myślowy nabierały przez
to znaczenia że będzie mógł o tym mówić z nią łapał siebie na
świecie i móc sobie nawzajem po-dziękować
za wyrządzone gdzieś
przed laty przysługi
żarty na bok ale warto się nad
tym zastanowić i podzielić się z
bliźnim tym co nam ułatwia żywot
Myślę że Pan Redaktor nie od
"Związkowiec" prowadzi podob
ny dział proponuję jednak aby to
charakter
wymyśleć autorkami
same
więc aby w
codzien- -
ważnych
wydawał
posądzić
Nieraz
czytelniczki
Proponuję "Kąciku"
2 Dobre rady gospodyni
3 Wypróbowane przepisy kuli-narne
Irena
#
Dop Redakcji — Pani Irena zna
widocznie dobrze mężczyzn (a re-daktorzy
Związkowca jak wszyscy
mężczyźni lubią by kobiety za nich
coś robiły) i słusznie przewidzia
ła że redakcja zgodzi się na ten
pomysł
Drogie czytelniczki którym od
powiada ten pomysł pani Jrcny —
proszone są o nadsyłanie swych u- -
[wag rad i pomysłów do Związko
wca z zaznaczeniem — Dział Ko
biecy Jeśli pomysł chwyci — re-dakcja
zafunduje pani Irenie cały
kosz rubarbarum — by miała
czym odczerniać garnki aluminio-we
a oszczędzony czas mogła po
święcić na nowe "genialne" po-mysły
Red
RADY PRAKTYCZNE
Wiemy jak nieprzyjemną woń
wydają gotujące się kalafiory ka-pusta
i inne jarzyny Chcąc zapo
biec nieprzyjemnej woni w kuch-ni
należy włożyć do naczynia w
którym gotuje się jarzyna kawałek
chleba Naczynia z jarzyną nic
przykrywać
Smaśąc ryby mim mlai mą-ki
do ełyiyw8Bła kh utywoć
HrohniutWej kaszki kukurydzanej
(commeal) Wtedy Żaden kawa-łek
ryby nie przylgnie do patelni
LEKARSTWO DLA PALACZY
Angielski doktór Johnston któ-ry
przeprowadził badania 10 000 o-só- b
które wyrzekły się palenia
twierdzi że "palenie jest chorobą
8 LUNA
STUDIO SZTUKI
FOTOGRAFICZNEJ
ME 3967
984 Dundas Y Toronłc
POPIERAJ FIRMY OGŁASZ-ANE
SIE W TWOIM PIŚMIEI
n
Cc
I
O
PIĘKNE LUSTRA NAD KOMINKI
LUSTRA
8 dniach
407 St — Tel: WA 6858
K &
AVE Dundas i Spadim
COLLEGE STREET — koło Brunswick
Telefon: 8964
Posiadamy składzie bogaty wybór używanych
Sypialnie z 5 cteici jadalnie urzadienia kuchenne łóiki
wraz z siatka $1295 materace sprężynowe stoły krzesła
szafy gazowe elektryczne od pralki elektryczne
bleliżniarki $1500 — Za gotówkę i dogodne spłaty
Kupujemy i zamieniamy wszelkiego płacąc naj-wyższe
— Wstąpcie do naszej firmy a przekonane się ii
jest to jed)ne w Toronto miejsce gdzie meble tai
33-335- 3
tym co już uważał za proste L ostateczne — nowe złożone znaczenia ]
często w rzeczach dziwnych umiała wkrć ich zjciowe jakże natural
ne jądro Zawsze odkąd sam nauczył się patrzeć na świat i naucz) ł
się myśleć w rozmowach z panią Bogną znajdował tę niezwykłą roz-kosz
jaką daje poznawanie rzeczy A właśnie dzięki pani Bognie o-twie- rał
się dlań nowy nieznany dostęp rzeczywistości Wśród roz-gałęzień
zawiłych dróg jej drogi zdumiewały krótkością
Była to jej subtelna jak sejsmograf czuła inteligencja i zdu-miewająca
intuicja Sama w tylko doszukiwała się swoich plusów
kategoocznie protestując ilekroć mówiło się o jej rozmowie
— Pewna gimnastyka umysłu — twierdziła — nie przeszkadza mi
bardzo niemądrą To trzeba rozróżnić: funkcja i narząd
Podnosiła palec wskazujący do góry przechylała głowę i z uśmie-chem
— Wszelkie badanie zaczynać się winno od dysocjacji elementów
Tak świetnie naśladowała swego ojca W takich momentach Bo-rowi- cz
wprost widział profesora stojącego przed kate-drą
widział wypełnioną aulę i siebie opartego w kącie o ścianę i ry-sującego
na szkiców niku profile nieskończoną ilość profilów kobie-cych
Właściwie mówiąc jeżeli studiując na tak ciężkim i wymaga-jącym
tyle pracy wydziale jak architektura zdob)ł się na ukończenie
wydziału filozoficznego zawdzięczał to ojcu Bogny W ich domu na-uczył
się zagłębiać w zagadnienia filozoficzne i nawet pasjonował się
nimi Sam profesor pani Brzostowska enoklopedia podręczna i
swego męża wreszcie ich goście z profesorem Je-zierskim
na czele b)ła to grupa wyizolowana od życia codziennego od
życia które właśnie przewalało się wtedy wściekłymi falami przez
świat podcięty ranami frontów Ilekroć Borowicz zjawiał się w tym
domu jakąś groźną radosną wieścią z
dodatkiem w kieszeni swego mundurku po kilku
już minutach zapominał o wydarzeniu i zatapiał się w
tej atmosferze intelektu gdzie sub specic aeternitatis największe zda-rzenia
dnia schodziły do roli przycz)nków w argumentacji
Cóż dziwnego że Bogna wychowana w takim środowisku miała
tę gimnast)kę umysłu o której odzywała się z odrobiną lekceważenia
Raczej wypadało się dziwić że nic zatraciła tam zdolności ludzkiej
karmienia się chlebem dnia powszedniego ż chociaż zdecidowała sic
na małźestwo z świętej pamięci profesorem Jezierskim umiała nawią-zać
kontakt z rzeczywistym życiem ba że w tym życiu się od
razu zorientowana zasymilowana i potrzebna
— Potrzebna innym prezesowi instytucji krewnym znajowym
a mnie potrzebna Jak powietrze — myślał patrząc na nią i słuchając
dźwięku jej głosu
Z końca gabietu dolatywały wykrz)kł prezesa i od
do czasu krótkie siekane tonem wojskowego raportu
odpowiedzi Jagody
— Oczywiście przyjdzie pan do mnie na herbatkę panie
Stefanie? — zapjtała Bogna
chwi—li uZprzytomnił sobie —żesksipnoątłkagłotwamą Borowicz leci wi tzeajciąsłamseięj
— tak z Ale jeszcze nie wiem Ja zatelefonuję
— Co za głupstwa ~ oburzyła się — musi pan przyjść
— o zwolnienie mnie z zajmowanego stanowiska — doleciał ich
uroczysty głos Jagody
Tani Bogna roześmiała się:
— No to już sprawa skończona Niech pan patrzy'
oburzRezneicezmyw: iś-cie Tporeczzeosrt chwwicycciło ptoióro l pwoiwe teaorz"aj_ąc pwodpnisaajłw)żdsokzum- msięentna JaBgoorodwaicrzzaeczowo zbierał z biurku rommfie papiery i oglądał
powi"hWa P™ Bo™ - pana trudzi Stracił pan sporo prezes
zabieBraorowicz dotylwkoyjiscpiaojrzuakł łonnaił nsiie zprweyzrezcuwteim poac ponieważ Jag„odja oo dwi Nagle tttrtyiIUI g0
— Borowicz! Stój pan czekaj p„ „„ do "W"
j -v- - --w „ A taieieionuicie do inłtmir v 11—
uśmiechu z jakim rozmyślał o jakiejś spostrzeżonej przez siebie wła- - a jeżeli on się nie zgodzi merh pani ooiedm rin v„_l „ '
ściwośd ludzkiej drobnej zdawało się nieistotnej I wiedział że mysia im od ostatnich Niech pani zrobi iara mowin „ „_ ij _ i_ iriii t i 41 i i n _i- - _ i i -- i _:- - nnłrsfl „in łor!vnv n ? 1 }- - ~ uinn iv
— WSZysiKO J" n3 Ale ID JCSI zapas' Tvre hijij- - ju i m uuiy poi panią isuj"4 "ie poiraii ocenie lej peeM = iu - -- r~ - - iutuió
daliśmy tym lekko:Uctk~ c-a- -e pieniędzy na schronisko lnn)a nouu szyc sę mą i znalció w tym temata do rouowy tCbto w (Dalszy cig nasłąpit
i której Jednak każdy kto - pragnie wyleczenia mC mołe
"
wyleczyć" odzyskując iepS2y
petyt więcej energii m mvi ej zbywając się nieraz męczącego kt
szlu"
Johnson twierdzi
jest urwać palenie
Z€ najlepitj
odrazu i
Jednym dniu i jedne i nnt _ łowa bitwy jest juz warana Tra
ba tylko mieć siłę woli i mocne
stanowienie popraw
HHP Zasada -- FBMielko
Realtorzy
Posiadamy najw u ln j
domów nowych i Mitn w nie od $2 000 wzwz ou? Me„v
"poolrooms" hotele i rtamemr
oraz farmy małe i dui pn m
szych cenach i na bn ' „ korzW
nych warunkach Pi PHje „j
formacje i porad pi o un jgjj szać się do biura
M P ZASADA
Tel 5-18-
53 729 Barton St E Hamilton j
BELGI U M MIRRORS & GLASS
Lustra przeróżnych rodzajów
SPRZEDAJEMY POJEDYNCZO
ODSREBRZAMY STARE
GWARANTUJEMY Dostawa w
Dundas W — Toronto
CO FURHITURE
24 KENSINGTON — kolo
352 Avi
WA
na I nowych mebli
$7900
$1995
kuchnie i $1250
dressers od na
rodzaju meble
ceny
znajdziecie po
niskich cenach
do
bezpośre-dniością
tym
b)ć
wypowiadała:
Brzostowskiego
istna
współpracowniczka
rozpromieniony czy nadzw)czaj-ny- m
gimnazjalnego
znalazła
Szuberta czasu
wypowiedziane
dziś
przyjemnością
Malinowskiego
przyjemnością
czort
niepotrzebnie
czasu
sie ol Itr?™™} WierzotTuz-
-
nikt
111 rvncih
odnajdjwjła
HURTOWNIE
WYKONANIE
wstrząsającym
Jedyny Polski Salon
Piękności
MARYA'S BEAUTY PARL0R
Specjalizacja w trwalej
Ondulacji " "Permanent
Waves" S
216 Bathurst St WA 4431
POLSKI SKLEP
Z OBUWIEM
Wielki wybór obuwia
DAMSKIEGO
MĘSKIEGO
DZIECINNEGO
GUMOWEGO
Gierek Shoe Siore
W R MALKIEWICZ właść
660 Queen St W — Toronto
S
FRANK MUYSTRA
Wszelkie prace Instalacyjne
(Plumbing - heating)
! 26 Biggar Ave Tel L0 4439
FRENCH'S ART ST0RE
Przyrządy 'by malankle
obrazów na poczekaniu 0ł"
do godziny t witcior
561-56- 3 Yonge St 'koło We""'
ley) Toronto - Tel KI 57
S NIZIO
Malowanie Papiero""'
Nowe I Staro Domy
Solidna Robota
EM 4-57- 13 - wiecierm
Siybkotnlo '?# wykonuił łlmowo
KING WOODWORKING £
IM M IMKIn9ltE jeb
384 King St E--M WIATR
IA 9000
feW r"T
Witcior"-T-el ru
SID0
U5554
Taksówki ć) i-- h-J
dla PlV ?
KIDD'S TAXI
!296CUEENSTREEtW!f
Obsługa 24 - u
Wyekwipowania radio
Zatrudniamy P'" r
W POLSKIM DOMUi -
POLSKA KSIA
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, November 09, 1952 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1952-11-09 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | Zwila000544 |
Description
| Title | 000264a |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | NR 44 "ZWIĄZKOWIEC" LISTOPAD (NOYEMBER) 9 — 1952 STRONA 12 iBCFlTl lir 1 IiMBhkibi)''V % ilf u fi Bu n Wr vi Redaguje Barbar Głogowska TAJNA LEKCJA Warszawa podczas okupacji Tego ranka wyazła Marysia z do-mu jak gdyby nigdy nic Mama włożyła do koszyczka drugie śnia-danie a potem pocałowała ją w czoło i powiedziała: "Wracaj có-reczko proto do domu" I tylko gdy dziewczynka zawracała do pro-gu mama nieco drżącą ręką na-kreśliła za nią w powietrzu krzy-żyk Marysia idzie ulicą wprost przed siebie jakby nigdy nic Mija stoją-cego na rogu policjanta z niewin-ną minką Za rogiem zadźwięczały ostrogi: ogromny oficer niemiecki w wysokich lśniących butach wpadł wprost na dziewczynkę na chwilę krótką spoczęły na niej je-go oczy Marysia zachowała spo-kój zupełny ale serce jej zabiło — coby się stało gdyby oczy tego Niemca przeniknęły przez pokrywę jej koszyczka i dostrzegły na dnie zniszczoną książeczkę z tytułem: "Geografia Polski"? Zaraz by się zorientował że Marysia idzie na tajną lekcję Tak się zdarz)ło ma-łemu Stefkowi w zeszłym tygodniu Żandarm niemiecki wziął go na po-sterunek I chciał się dowiedzieć gdzie mieszka nauczycielka Ale Stefek nic powiedział ani słowa choć gp mocno zbili Totem ojciec Stefka poszedł do więzienia za to że dziecka "nie pilnował" — alej on także nic zdradził nauczycielki Niemiec minął Marysię obojęt-nie Dziew czjnka odetchnęła Skrę-ciła na prawo potem na lewo — l już widać zdała znajomą kamie-nicę Marysia przyspieszyła kroku Nagle jakaś ręka wysunęła się z bramy i wciągnęła ją do sąsiednie-go domu mcnTT' % lin Tadeusz DołcKaMos(ovicz i ii i u A i i M i wiat — — — Pst! — usłyszała szepL — Ani kroku dalej Tam rewizja W mroku bramy rozpoznała Ma rysia znajome rysy To Franka jej przyjaciółka Nie trzeba było dal szych wyjaśnień Skuliły się obie dziewczynki pod ścianą Na ulicy pusto — tylko na rogu stoi samo-chód z kierowcą żandarmem Do zorca domu w którym mieszka pa-ni nauczycielka wyglądał trwożnie ze swojej bramy Wtem jakieś kro-ki odezwały się na ulicy Pędem nadbiega mały Józek Spóźnił się na lekcję — spieszy się aby nad-robi- ć czas Kierowca samochodu policyjnego poruszył się odwrócił Marysia otworzyła usta aby krzy-knąć ostrzec Józka Franka szybko położyła jej rękę na ustach Józek do bramy domu i aż krzyknęła )kc j "„arna zmora" lustro nauczycielki Dozorca wyskoczył nagle chwycił go za kołnierz: — A ty gdzie się włóczyłeś pęd-raku! — zawołał głośno — Matka na ciebie od rana czekaj — Potem tonem wyjaśnienia do żandarma-kierowcy- : — To mój szkrab Cały-mi dniami po mieście lata jeszcze się czego złego napyta I wepchnął Józka do domu Marysia i Franka odetchnęły Kochany dozorca — uratował Józ-ka — Gdzie reszta dzieci? — pyta Marysia ledwie dosłyszalnym szep-tem — Witek czekał na rogu ostrzegł je — odpowiada Franka — Ty się trochę spóźniłaś bałam się o cie-bie Potem już milczą obie i tylko patrzą patrzą bo oto z bramy dwóch żandarmów wyprowadza bladą jak płótno panią nauczyciel- - 11 1 1! !!' IMI1!!"!"!! Vi '! "M ! pani "T"T7T Pfezejł urzędował na drugim piętrze Trzeba było przejść długi korytarz zejść szerokimi marmurowymi schodami minąć dwie wiel-kie sale pełne hałasu maszyn wspaniałą poczekalnię gdzie siedziało kilka osób l wejść do sekretariatu Urzędnicy wchodzili do gabinetu prezesa Szuberta nic przez poczekalnię lecz tędy Borowicz skonstato-wał że Dani Bogny nie ma przy biurku przywitał się z wyblakłą błon dyncczką stukającą na maszjnie 1 zapukał do wielkich drzwi chociaż nad nimi paliła się czerwona lampka znak że prezes jest zajęty Gabinet Szuberta orgomna sala o dwóch oknach sięgających od 6ufitu do podłogi wywierał na Borowicza zawsze wstrząsające wrażenie Wzywano go tu dość rzadko nie mógł więc oswoić się z tym nagroma dzeniem kontrastów Między oknami zakrytymi tanimi firankami roz-pięty b)ł na ścianie sztandar z białym orłem poniżej wisiały portrety dostojników państwa oddzielone od siebie skrzyżowanymi rusznicami Przy ciężkim gdańskim biurku z czarnego dębu stał żółty amerykański fotel na śrubie i trzcinowy koszjk na śmiecie Na ścianie wprost rozwieszony b)ł przepiękny gobelin wyobrażający Afrodytę wychodzącą z muszli i właśnie nagość bogini w partii najbardziej dra-stycznej przesłaniało skrzyżowanie starej karabeli ze zwykłą szablą w żelaznej pochwie Nad gobelinem w owalnej secesyjnej ramie Ko ściuszko przysięgał narodowi na krakowskim rynku pod gobelinem stał mahoniowy stoliczek i na nim wielki japoński wazon z pę-kiem przczroczystjch celofanowych kwiatów pod stolikiem rozesłany był łowicki pasiak na którym wygodnie rozpierały się dwa czerwone klubowe fotele W prawym kącie gabinetu bliżej do biurka na perskim dywanie sterczał amerykański stolik z maszyną do pisania obok wol-terows- ki fotel na którym siadywał prezes ilekroć dktował a dalej też amerykańska szafa z rolowaną żaluzją W lewym za to kącie było coś w rodzaju buduaru: garnitur nowoczesnych mebelków szeroki tapczan drewniana stojąca lampa nakryta batikicm i okrągły orze chowy stół na którego szklannym blacie rozłożone były pomnikowe wy-dawnictwa Kąt ten wyglądałby prawie zalotnie gdjby nic po-piersia wyrastające ponad tapczanem na wysokich palisandrów) eh ko-lumnach: gipsowy Sokrates i bronzowy Napoleon Z sufitu na grubym łańcuchu zwieszał się gotycki świecznik krzyżacki kuty w czerwonej miedzi Na ścianach na barwnych kilimach lub wprost na złocistej tapecie obficie rozwieszono plany fotografie i szkicowe elewacje gma chów kościołów fabryk i domów w budowanych dzięki paparciu Fun-duszu Budowlanego Tod jednym z takich planów stał właśnie prezes pani Bogna w czarnej sukience i naczelnik Jagoda Mężczjżni sprzeczali się zawzięcie zaś pani Bogna śmiała się i rozpaczliwie załamywała ręce Zeszczuplała I jej jasne popielate włosy zdawało się jeszcze bardziej zajaśniały przy opalonej twarzy — Przyszła pani Malinowska — pomjślał lecz ogarnęło go jakieś bezsensowne rozczulenie Gdy odwróciła głowę i uśmiechnęła się doń radośnie od razu przestał wierz} ć w te zaręcz) ny w Malinowskiego w kajak Zapomniał o tym — Jest pan Borowicz — zawołała Zanim jednak zdążył z nią się przywitać Szubert podskoczył jak na sprężynie — Borowicz? Chodź" pan tu! Towtedz sam czy to nie jest idiotyzm! Majone nie przeszkadzaj! CImhH pan panie Borowicz! — Moje uszanowanie panu prezesowi — ukłonił się Borowicz wyciągając dłoń w kierunku równie wyciągniętej bokiem ręki prezesa Ten jednak tego nie spostrzegł natomiast chwycił go za ramię i popy-chając ku ścianie puknął w ramę planu: — Patrz pan' Jagoda chce im pozwolić wyciąć ten las i wybudo-wać stację sportową Stadion poprawił Jagoda kę a trzeci nieałe paczkę z kaiąa kami Nauczycielka jeat drobną czarno ubraną siwiejącą kobietką Trzyma się prosto i dumnie Fran-ka i Marysia patrzą na nią z wy-tężeniem aby jej rysy dobrze za pamiętać — bo jej już pewnie ni-gdy nie zobaczą Żandarmi wprowadzają nauczy cielkę do samochodu — drzwiczki trzaskają samochód rusza i znika na zakręcie Długa chwila minęła zanim dziewczynki odważyły się wyjść z bramy Jednocześnie z tamtej bra my wysuwa się Józek Ma oczy za-czerwienione od płaczu — wstyd — chłopiec! — Marysia i Franka obie zaciskają usta zacięte z su-chymi oczyma idą ulicą Tui przy rogu głównej ulicy stał starszy chłopiec z rękami w kie-szeniach i gwiżdżąc gapił się na przechodniów Józek oszołomiony płaczem i wzruszeniem wlazł wprost na niego Dopiero wtedy poznał — Witka — Co się pchasz smarkaczu — rzekł ctro Witek pozornie wcale Józka nie poznając A potem dodał cicho i szybko: — Jutro o tej sa-mej godzinie na Wierzbowej 10 drugie piętro Marysia wraca do domu sama rozstawszy się z Józkiem i Franką kiedy ją zobaczyła: — Marysiu! Dlaczego tak wcześ-nie? Czy się co stało? Teraz dopiero chce się Marysi płakać — płakać bardzo głośno i bardzo długo Ale nagle przypo-mina sobie portret Emilii Plater który wisiał na ścianie obok port-retu Kościuszki w pokoju pani na-uczycielki Pani nauczycielka zaw-sze mówiła: — Wy dziewczynki starajcie się wzorować na Emilii Plater a wy chłopcy na Kościu-szce Więc Marysia odpowiada matce spokojnie choć głos ma trochę na-tężony: — Naszą nauczycielkę żan darmi zabrali a jutro to będziemy mieli lekcję gdzieindziej Polskie dzieci w domu z rodzicami zawsze mówią po polsku I'' ' ' ''"" ti'77i Każdemu człowiekowi zdarza się chociaż raz w życiu mieć jakiś do-bry pomysł ideę czy myśl Mnie o-sobi- ście taki właśnie "dobry po-mysł" zdarzył się ostatni raz przed siedmioma laty gdy zdecydowa łam się wyjść za mąż za obecnego mego męża Od tej pory cierpliwie mówi małego miejsca na ten cel w czekam na iakaś "natchniona i-- 1 "Babskim Kąciku deę" ale Jak dotąd nic nie wy myśliłam fiodneao zanotowania Nie tylko nie tracę nadziei żemkto wzajemnej wy- - znów zdany mi się cośniany myśli i aby były ale zaczynam na wet ostatnio miewać symptomy "genialne" Mianowicie odkryłam umieszczać: (a może że alumi- - 1- - Pomysły ułatwiające niowy garnek po zgotowaniu w na pracę nim szparagów jest idealnie czar-ny i aby przywrócić mu poprzedni wygląd zajmuje moc czasu Po co jedzenia doskonałej jarzyny zatruwać sobie byle jakim garnkiem? Po co utrudniać sobie życie które i bez garnca jest dość Czy nie łatwiej po prostu wrzucić kilka kawał ków rubarbarum pogotować chwil dobiegł Matka ze zdziwienia lśni jak dwa dwa pan Właśnie o tych małych codzien-nych pomysłach nie tych dużych chcę napisać słów kilka każda z Pań szcze-gólnie starych gospodyń (starych nie wiekiem a po-siada jakieś swoje tajemnice do-mowe Nie należy lekceważyć drob-nych rzeczy i zdawałoby się co-dziennych i nie z nich bowiem składa się całe nasze ży-cie Dlaczego więc go sobie nie ułatwić? Proponuję przeto abyśmy się nawzajem dzieliły sugestiami czy pomysłami na ła-mach naszego pisma nie idziemy slj wzajemnie znały na tym Bożym świecie nie mniej przyjemnie bę-dzie gdzieś za 100 lat spotkać się "w charakterze aniołka" w innym HTTTT "'" ' " ' '"'' ' " Malinowskiej ZE ŚWiATA KOBIECEGO Genialne pomysły nadzwyczajnego wymyśliłam) przyjemność skomplikowane? zasadniczych Niewątpliwie doświadczeniem) spostrzeżeniami Prawdopodobnie iM - : i " TTt '!! na klub A teraz oddać im to — Nie możemy im oddać — rzeczowo odezwał się Jagoda — bo to ich własność panie prezesie Ale las 1 tak wytną — Otóż nie wytną Jeżeli nie damy im na budowanie — gniewnie wytrzeszczył oczy prezes Ja panu powiadam majorze że( nie wytną! Jego siwe krótko przystrzyżone włosy na okrągłej czapce zdawały się jeżyć sinoczerwony nos rozpęczniał a gruby mięsisty tułów zach-wiał się w przód i w tył na rozkraczonych krótkich nogach Wyglądał jak urżnięty i wściekły ekonom który za chwilę rzuci się na prze-ciwnika z pięściami I Borowicz tak się tym porównaniem zasugestio-nowa- ł że dopiero po chwili przypomniał sobie że ten pijany gbur jest gołębiego serca człowiekiem który nigdy w życiu kropli alkoholu nie miał w ustach który w swej niekształtnej głowie ostrzyżonej maszyn-ką nosi kolosalną wiedzę a tymi grubymi rękami napisał najpiękniej-sze dzieło o botanice które cz)ta się Jak poezję Borowicz nie lubił Szuberta Nie lubił gdyż nie mógł się w nim rozeznać Był takąż mieszaniną przeciwieństw jak jego gabinet Był hałaśliwy zaczepny apodyktyczny nieporządnie ubrany każdym dźwiękiem każdym ru chem raził A przy tym znany był z jakiejś wprost dziecinnej dobroci umiał godzinami chodzić po swoim ogródku na kolonii Lubcckiego 1 w uśmiechniętym zamyśleniu przyglądać się kwiatom Jeżeli kogoś o-bra- ził co mu się często zdarzało czym prędzej starał się przeprosić obrażonego albo w ogóle kogoś kto mu się obrażonym O tym wszystkim Borowicz mniej wiedział z własnego doświid- - czenia najwięcej zaś od pani Bogny która i teraz odciągnęła go na bok: — W) począł pan panie Stefanie? — zapjtała — Dziękuję Ale czy prezes — Ach nic już zapomniał że pana tu wezwał Zresztą sam wie z góry że zgodzi się z Jagodą a co najzabawniejsze że i Jagoda też nie ma w tym wTględzie najmniejszych wątpliwości Borowicz spojrzał ku nim Oddalili się obaj już dość znacznie a oddalali się coraz bardziej gdyż Szubert z furią następował a Jagoda cofał się w porządku na z góry upatrzoną pozjeję Fozycją tą było biurko prezesa gdzie leżał gotowy do podpisu akt subwencji na bu-dowę stadionu — Jednego nie rozumiem — odezwał się Borowicz — czemu Ja-goda tak poważnie argumentuje skoro skutek będzie ten sam? — Major? Ależ on musi wszystko traktować poważnie! Czułby się nieszczęśliwy gdby ktoś mógł go o lekceważący stosunek do zwierzchnika Woli wierzyć że naprawdę z trudem zdobył u prezesa subwencję i że go przekonał Czyż pan nie wie że przynajmniej raz na miesiąc Jagoda podaje się do d) misji To zawsze jest ostatni argu-ment Staje na baczność i powiada: wobec zasadniczej różnicy po glądów panic prezesie proszę o zwolnienie mnie z zajmowanego sta-nowiska — I mówi to z grobową ale szczerze grobową miną chociaż z góry wie że Szubert swojej opozycji wcale nie uważa za mur nie dc obalenia Borowicz słyszał co mówiła lecz nie zdawał sobie z tego sprawy Nie mógł oderwać oczu od jej ust poruszających się w słowach i u-śmiech- ach od oczu których spojrzenie promieniowało ciepłem l ja-snością — Nie nie — konstatował w myśli — Ja jej nie kocham Tylko jest mi droga jest mi potrzebna jak powietrze W jej pobliżu ina-czej czuję myślę rozumujęl nie tylko w pobliżu Wręcz sama świadomość istnienia pani Bogny stwarzała jakąś mag-netyczną aurę sięgającą ai tam do Zakopanego Każde odebrane wTa-żen- ie każde odkrycie obserwacja wniosek myślowy nabierały przez to znaczenia że będzie mógł o tym mówić z nią łapał siebie na świecie i móc sobie nawzajem po-dziękować za wyrządzone gdzieś przed laty przysługi żarty na bok ale warto się nad tym zastanowić i podzielić się z bliźnim tym co nam ułatwia żywot Myślę że Pan Redaktor nie od "Związkowiec" prowadzi podob ny dział proponuję jednak aby to charakter wymyśleć autorkami same więc aby w codzien- - ważnych wydawał posądzić Nieraz czytelniczki Proponuję "Kąciku" 2 Dobre rady gospodyni 3 Wypróbowane przepisy kuli-narne Irena # Dop Redakcji — Pani Irena zna widocznie dobrze mężczyzn (a re-daktorzy Związkowca jak wszyscy mężczyźni lubią by kobiety za nich coś robiły) i słusznie przewidzia ła że redakcja zgodzi się na ten pomysł Drogie czytelniczki którym od powiada ten pomysł pani Jrcny — proszone są o nadsyłanie swych u- - [wag rad i pomysłów do Związko wca z zaznaczeniem — Dział Ko biecy Jeśli pomysł chwyci — re-dakcja zafunduje pani Irenie cały kosz rubarbarum — by miała czym odczerniać garnki aluminio-we a oszczędzony czas mogła po święcić na nowe "genialne" po-mysły Red RADY PRAKTYCZNE Wiemy jak nieprzyjemną woń wydają gotujące się kalafiory ka-pusta i inne jarzyny Chcąc zapo biec nieprzyjemnej woni w kuch-ni należy włożyć do naczynia w którym gotuje się jarzyna kawałek chleba Naczynia z jarzyną nic przykrywać Smaśąc ryby mim mlai mą-ki do ełyiyw8Bła kh utywoć HrohniutWej kaszki kukurydzanej (commeal) Wtedy Żaden kawa-łek ryby nie przylgnie do patelni LEKARSTWO DLA PALACZY Angielski doktór Johnston któ-ry przeprowadził badania 10 000 o-só- b które wyrzekły się palenia twierdzi że "palenie jest chorobą 8 LUNA STUDIO SZTUKI FOTOGRAFICZNEJ ME 3967 984 Dundas Y Toronłc POPIERAJ FIRMY OGŁASZ-ANE SIE W TWOIM PIŚMIEI n Cc I O PIĘKNE LUSTRA NAD KOMINKI LUSTRA 8 dniach 407 St — Tel: WA 6858 K & AVE Dundas i Spadim COLLEGE STREET — koło Brunswick Telefon: 8964 Posiadamy składzie bogaty wybór używanych Sypialnie z 5 cteici jadalnie urzadienia kuchenne łóiki wraz z siatka $1295 materace sprężynowe stoły krzesła szafy gazowe elektryczne od pralki elektryczne bleliżniarki $1500 — Za gotówkę i dogodne spłaty Kupujemy i zamieniamy wszelkiego płacąc naj-wyższe — Wstąpcie do naszej firmy a przekonane się ii jest to jed)ne w Toronto miejsce gdzie meble tai 33-335- 3 tym co już uważał za proste L ostateczne — nowe złożone znaczenia ] często w rzeczach dziwnych umiała wkrć ich zjciowe jakże natural ne jądro Zawsze odkąd sam nauczył się patrzeć na świat i naucz) ł się myśleć w rozmowach z panią Bogną znajdował tę niezwykłą roz-kosz jaką daje poznawanie rzeczy A właśnie dzięki pani Bognie o-twie- rał się dlań nowy nieznany dostęp rzeczywistości Wśród roz-gałęzień zawiłych dróg jej drogi zdumiewały krótkością Była to jej subtelna jak sejsmograf czuła inteligencja i zdu-miewająca intuicja Sama w tylko doszukiwała się swoich plusów kategoocznie protestując ilekroć mówiło się o jej rozmowie — Pewna gimnastyka umysłu — twierdziła — nie przeszkadza mi bardzo niemądrą To trzeba rozróżnić: funkcja i narząd Podnosiła palec wskazujący do góry przechylała głowę i z uśmie-chem — Wszelkie badanie zaczynać się winno od dysocjacji elementów Tak świetnie naśladowała swego ojca W takich momentach Bo-rowi- cz wprost widział profesora stojącego przed kate-drą widział wypełnioną aulę i siebie opartego w kącie o ścianę i ry-sującego na szkiców niku profile nieskończoną ilość profilów kobie-cych Właściwie mówiąc jeżeli studiując na tak ciężkim i wymaga-jącym tyle pracy wydziale jak architektura zdob)ł się na ukończenie wydziału filozoficznego zawdzięczał to ojcu Bogny W ich domu na-uczył się zagłębiać w zagadnienia filozoficzne i nawet pasjonował się nimi Sam profesor pani Brzostowska enoklopedia podręczna i swego męża wreszcie ich goście z profesorem Je-zierskim na czele b)ła to grupa wyizolowana od życia codziennego od życia które właśnie przewalało się wtedy wściekłymi falami przez świat podcięty ranami frontów Ilekroć Borowicz zjawiał się w tym domu jakąś groźną radosną wieścią z dodatkiem w kieszeni swego mundurku po kilku już minutach zapominał o wydarzeniu i zatapiał się w tej atmosferze intelektu gdzie sub specic aeternitatis największe zda-rzenia dnia schodziły do roli przycz)nków w argumentacji Cóż dziwnego że Bogna wychowana w takim środowisku miała tę gimnast)kę umysłu o której odzywała się z odrobiną lekceważenia Raczej wypadało się dziwić że nic zatraciła tam zdolności ludzkiej karmienia się chlebem dnia powszedniego ż chociaż zdecidowała sic na małźestwo z świętej pamięci profesorem Jezierskim umiała nawią-zać kontakt z rzeczywistym życiem ba że w tym życiu się od razu zorientowana zasymilowana i potrzebna — Potrzebna innym prezesowi instytucji krewnym znajowym a mnie potrzebna Jak powietrze — myślał patrząc na nią i słuchając dźwięku jej głosu Z końca gabietu dolatywały wykrz)kł prezesa i od do czasu krótkie siekane tonem wojskowego raportu odpowiedzi Jagody — Oczywiście przyjdzie pan do mnie na herbatkę panie Stefanie? — zapjtała Bogna chwi—li uZprzytomnił sobie —żesksipnoątłkagłotwamą Borowicz leci wi tzeajciąsłamseięj — tak z Ale jeszcze nie wiem Ja zatelefonuję — Co za głupstwa ~ oburzyła się — musi pan przyjść — o zwolnienie mnie z zajmowanego stanowiska — doleciał ich uroczysty głos Jagody Tani Bogna roześmiała się: — No to już sprawa skończona Niech pan patrzy' oburzRezneicezmyw: iś-cie Tporeczzeosrt chwwicycciło ptoióro l pwoiwe teaorz"aj_ąc pwodpnisaajłw)żdsokzum- msięentna JaBgoorodwaicrzzaeczowo zbierał z biurku rommfie papiery i oglądał powi"hWa P™ Bo™ - pana trudzi Stracił pan sporo prezes zabieBraorowicz dotylwkoyjiscpiaojrzuakł łonnaił nsiie zprweyzrezcuwteim poac ponieważ Jag„odja oo dwi Nagle tttrtyiIUI g0 — Borowicz! Stój pan czekaj p„ „„ do "W" j -v- - --w „ A taieieionuicie do inłtmir v 11— uśmiechu z jakim rozmyślał o jakiejś spostrzeżonej przez siebie wła- - a jeżeli on się nie zgodzi merh pani ooiedm rin v„_l „ ' ściwośd ludzkiej drobnej zdawało się nieistotnej I wiedział że mysia im od ostatnich Niech pani zrobi iara mowin „ „_ ij _ i_ iriii t i 41 i i n _i- - _ i i -- i _:- - nnłrsfl „in łor!vnv n ? 1 }- - ~ uinn iv — WSZysiKO J" n3 Ale ID JCSI zapas' Tvre hijij- - ju i m uuiy poi panią isuj"4 "ie poiraii ocenie lej peeM = iu - -- r~ - - iutuió daliśmy tym lekko:Uctk~ c-a- -e pieniędzy na schronisko lnn)a nouu szyc sę mą i znalció w tym temata do rouowy tCbto w (Dalszy cig nasłąpit i której Jednak każdy kto - pragnie wyleczenia mC mołe " wyleczyć" odzyskując iepS2y petyt więcej energii m mvi ej zbywając się nieraz męczącego kt szlu" Johnson twierdzi jest urwać palenie Z€ najlepitj odrazu i Jednym dniu i jedne i nnt _ łowa bitwy jest juz warana Tra ba tylko mieć siłę woli i mocne stanowienie popraw HHP Zasada -- FBMielko Realtorzy Posiadamy najw u ln j domów nowych i Mitn w nie od $2 000 wzwz ou? Me„v "poolrooms" hotele i rtamemr oraz farmy małe i dui pn m szych cenach i na bn ' „ korzW nych warunkach Pi PHje „j formacje i porad pi o un jgjj szać się do biura M P ZASADA Tel 5-18- 53 729 Barton St E Hamilton j BELGI U M MIRRORS & GLASS Lustra przeróżnych rodzajów SPRZEDAJEMY POJEDYNCZO ODSREBRZAMY STARE GWARANTUJEMY Dostawa w Dundas W — Toronto CO FURHITURE 24 KENSINGTON — kolo 352 Avi WA na I nowych mebli $7900 $1995 kuchnie i $1250 dressers od na rodzaju meble ceny znajdziecie po niskich cenach do bezpośre-dniością tym b)ć wypowiadała: Brzostowskiego istna współpracowniczka rozpromieniony czy nadzw)czaj-ny- m gimnazjalnego znalazła Szuberta czasu wypowiedziane dziś przyjemnością Malinowskiego przyjemnością czort niepotrzebnie czasu sie ol Itr?™™} WierzotTuz- - nikt 111 rvncih odnajdjwjła HURTOWNIE WYKONANIE wstrząsającym Jedyny Polski Salon Piękności MARYA'S BEAUTY PARL0R Specjalizacja w trwalej Ondulacji " "Permanent Waves" S 216 Bathurst St WA 4431 POLSKI SKLEP Z OBUWIEM Wielki wybór obuwia DAMSKIEGO MĘSKIEGO DZIECINNEGO GUMOWEGO Gierek Shoe Siore W R MALKIEWICZ właść 660 Queen St W — Toronto S FRANK MUYSTRA Wszelkie prace Instalacyjne (Plumbing - heating) ! 26 Biggar Ave Tel L0 4439 FRENCH'S ART ST0RE Przyrządy 'by malankle obrazów na poczekaniu 0ł" do godziny t witcior 561-56- 3 Yonge St 'koło We""' ley) Toronto - Tel KI 57 S NIZIO Malowanie Papiero""' Nowe I Staro Domy Solidna Robota EM 4-57- 13 - wiecierm Siybkotnlo '?# wykonuił łlmowo KING WOODWORKING £ IM M IMKIn9ltE jeb 384 King St E--M WIATR IA 9000 feW r"T Witcior"-T-el ru SID0 U5554 Taksówki ć) i-- h-J dla PlV ? KIDD'S TAXI !296CUEENSTREEtW!f Obsługa 24 - u Wyekwipowania radio Zatrudniamy P'" r W POLSKIM DOMUi - POLSKA KSIA |
Tags
Comments
Post a Comment for 000264a
