000397b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
-- " JerzyGiżycki 29 NA POŁUDNIE OD PIEKŁ! Opowieść i kraju na południe od tego pieklą na ziemi Sahary niskiego sześcianu z nie-jedn- ej stronie 7 długiego- - topornych schodów — cegwiienit i ŁŁinwnrjm "m"ivnocrwi 11 rtvui"„nanursiiqij# Lii!-- -- i _ iu_:iura w Kilka minut JPa ' lifianri 7 żonami rozleełn ' _ nłnliino łorknlnnio Pn UpOrCZWC Ilieiauw" rwrv „ ! 7 „orn Ken zrozumiał ze był to lim iiuj"1-1- " _ '_ ' _ Eonał jakiegoś rozKieKoianegu taniego Mąka Dtuo0' a uu vi"-ŁC- 1 HaJ"a "pic-- kołatał w &wuj wuumj uwu-i- c m Po chwili czarna ręka uchyliła jedną Imat zasłaniają m iu u-- j ™j- - cta postać w pomiętych i zakurzonych dniach munauruwyuii oyi iu ucuaw bcóuki Ziewnął przeciągnął mc itwcj muiua i nagim torsie spoconym puuczus snu [dUSZnej lZOCOW i 1j14y1u4y1 uu wjrwi- - Bc!ch warg mosiężną irąuKę Kawaie- - W _ i li -- ~ mnlnit n Pif fłtl nlAłlCł %"rl CtiarKOUlwa iwtiuuia ojsuaiuwa jti- - lakichś nieudolnych charkotań odbi-Ó- p od odiapanych ścian glinianych laków administracyjnych i niesiona ez wiatr szarpana nierównymi poa-rha- mi popłynęła w dół ku rozsiadłej kotlinie wsi murzyńskiej Za niską balustradą dzielącą przez werandę schroniska rozległo się cciągłe ziewnięcie potem skrzyp le- - a Zbudzony trąbką sąsiad Kena adlarz przybyły po produkty miejsco- - gotował się do wstania biadł wresz- - na pizegroace i przyczesywat paica-szpakowa- tą czuprynę Potem do na: en "Wie pan co to za melodia która irdował przed chwilą ten tykowaty ibacz jako znak podjęcia urzędowania biurach?" "Nie mam pojęcia Pewnie jakiś sy- - lal wojskowy" "Tak ale dziwnie wybrany To był nał "Aux punis de prison"- - którym iła się do pracy żołnierzy odsiadują- - :h karę ciupy za jakieś przewinienia" "Widocznie jeszcze jeden z tych sła- - tnych dowcipów kolonialnych" po dział Ken znudzonym głosem "Rzeczywiście witze tutejsze nie zaw-s- ą udane Na przykład jeden z mo-znajomy- ch urzędników na Wybrze-Kośc- i Słoniowej nauczył swego boya mówił do gości którym podawał pól-e- k po raz drugi: 'Jedz jedz! I tak 1 płacisz za to żarcie" Grupka tubylców odświętnie ubra- - ich ale zakurzonych widocznie przy-1)c- h gdzieś z brussy przykucnęła po XK=0 Maria Rodziewiczówna Pożary Zgliszcza XK=rk=o - Jam sędzia jak my! mu do po- - w ')! Niech zostanie strzec go będzie tiy nie szkodził Mozę przejrzy i winę Aleksander zaśmiał sic ironicznie na %"oplymizm w bok udpnc pod wpływem wódki właśnie mljninidł Podniósł nowoli riown '"1 kiótkic spojrzenie '! źrenicami a SDnIknwszy snhin "A' śudy zamknął oczv i osunął sie nemie zęby Nie ani die wyrazu jego oczu nic zapom-1- 1 Aleksander - Koledzy — zawołał — dniem i no-- ""luJnc go jak ocnia w stodole! Sno-- 1 i bezpieczeństwo zależy Wo tu pobytu! Biada jeśli go wy sicie! - Tego ptaszka? Ho ho będzie miał ? opiekę badż spokojny! UOS 1Vfh lnrWi no uvittdl'n lAr an)'Ch drzrł hm m-an- ir pkoil Aleksandra J'0 Kil tu ws7nk-7-ł "~ Hicinn na inrl- - '' "" J- -" o SklniCniPm rnl--i rrlroił „„Ai „ s nnern „ — i: _- -- - K£tiujacv nieru-cnomie! ro zania (ej sceny Ńa to hasło zwal- - lc 'eh z obowiązku nnnilrnpli ink :51a ' gęstwinie ' wapiic ™ nieznacznie 2spojrałxwt$ 'ecz iWnin rnip LJUillVI _! ÓH W śniono yt'"""'" Hit uu na f" Liiwni AMronmirjnn 'm" iin"n"&oi' V konie nieć osznury rąkp- - po "'ano mu jednak "eą Alaksandra punkt zboru przeniesiono Ohozmuiclra Timi-ctańn- w popdebu mówili ciszej jih sąazac śledzi więzień Dodniósł gło-r°2ejrzał- sie S0i czarny otwwjóiirerljuifsy oczv chłopak był ben pan Potrzebuje? -- Mpytał później — druga grupka przyciągnęła Pstlruovpniiieeerrws"zsOąąhsoiaid rboęzdsziiaedłasądsP!iręz—yppouzszadcurzwueargiżiiyeełj musiało być słuszne gdyż wkrótce kro-cząc z godnością przecięło plac czterech starców eskortowanych przez "paziów" obładowanych matami fajkami tykwami z piwem sorgo To czarni asesorzy ucze- ni prawie obyczajowym udawali się posiedzenie sądu Ukazał się Masson mający grać rolę białego sędziego który ma 'glos decydu-jący bez względu opinie tubjlczych asesorów Ken przypomniał sobie uwagę zrobioną przeddzień przez Fer-nanda: "W naszych sadach kolonialnych ustosunkowanie sie białego sędziego do zdania czarnych kukieł—asesorów zale-ży nieraz nie tyle od litery prawa od stanu trawienia sędziego" Masson zdawał się kwapić do roli Szedł wolno szurga-ją- c po rozpalonym piachu odzianymi bose sandałami murzyńskimi Stary postrzępiony angielski kapelusz kolonial-ny z dwóch warstw filcu nasunięty ni-sko czoło nadawał jego sylwetce wy-raz pesymistycznej nudy Pluvier nie lubiący się wogóle krę-pować nie wytrzymał: "Eh komendancie! Niech pan tak nie mknie Zmęczenie fizyczne bywa nie-bezpieczne tym klimacie" "Komendant" i uniósłszy głowę spojrzał niego spod ronda "Wolne żarty Pluvier! Gdybyście mieli wysłuchiwać przez kilka godzin z rzędu łgarstw i matactw murzyńskich tez byście się nie śpieszyli" Machnął rę-ką i z rezygnacją wlókł się dalej Prze-szedł kilka kroków i znów się odwrócił do Kena i P!uvier "Zamiast lepiejbyście przyszli dotrzymać mi towarzystwa" "Eee To mnie już nie bawi" bronił się Pluvier "Nasłuchałem się dość tych historii" Dostrzegłszy znaki porozumie-wawcze Kena dodał: "No zresztą — tam z panem Williamsem On jest "kolonial-- A go jeszcze wiele rzeczy tutejszych interesuje" Gdy jakieś dwadzieścia minut póź-niej weszli do ciemnawej salki biura i Nigdy! nic Dobrzcś oberwańców Bodaj to_ tamto lo-- H Aleks zostawiłeś czas waizyslwo com widział miasteczku brata spojrzał zabicołymi zaciskając rzekł wasz braci nipnawiinin "iwiojie Kena sceptyczna roz-poczęcia swej nogi przystanął obwisłego pyskować zaj-dziemy domu zarządu Czaplic zazgrzytał zębami odwrócił się mozolnie od zuchwałego wyrostka Po drugiej stronic znowu para peł-nych wstrętu oczu i znowu czarny otwór lufy — witam pana! Pan mnie nic po-znaje? Hipolit Rudnicki do usług! licz ńanu Moskale dali wydanie mojego biata?! Nie pamięta pan! Zginęło ogólnym rachunku! Szkoda! świda miał słuszność Dla winowajcy zaczjnała się powol-na moralna tortura Wnurzył twarz mech leśnv i pomimo drętwienia czlon- - knw nie zmienił nostawy At-- w iicii ze rv- - eji- - na za w na na w co na na w na to w to w A to za w w btraszno oy-- — i ciężką drogę? Powstało poi partii' Bóstwem ich był ten nieustraszony towarzysz Dwóch mi trzeba i lo takich by znali tam pod Żylniarką Pój dzicmy ćo Osięcin! — ro Osięcin Szpanowskiego? — zagadnął Ktośz tłumu ' ! J? _ Tak Zabierzemy stamtąd fur- - ni ' V ---- Ui r v yi ~~n niłVirvn -- " :" irtowe I n f tinriC7U : o wiopof K"J "'""""-J- : t 1 zo nn „„:= _"'" y _ Ta znam Osięciny? — rzekł tenzc - l- - iloroobnk irH™„i„ ń„„-- 4 '„ cnowskiego służyłem rządcę u Szpa-- tetau! ~—v-- c "-- - """'"I _ „ „ bnifunasin ) zespal - - Wystąpze kolegę -w- wotóiswi-przezornego 3 1 '"erucnomosci 'ly :Cze piertszy ' ° nie młodszy' -- &" „„„„ ' - r hrfl lid Uliztai jjliui- - I - — łV UUMiil- - --J ' ! 1 Mn onnin 1 rrrt Itina t lid ifliUit 1 w i A nnwrfiicm KieQVi 22 trzy pana n „„n-min- m _! narra na na raźno podniósł głowę ZWIĄZKOWIEC" LISTOPAD (NoyernŁsr) Scbota 15 — 1958 czyła się tam już jakaś sprawa "babska" dzonym głosem Masson tłumiąc z trud Indagacja odbvwala się oczywiście przez tłumacza Głównymi "osobami dra-matu" byli — mąż żona klasyczny "ten trzeci" i teść "Jeżeli ten typ ukradł ci jak twier-dzisz żonę dwa żniwa temu to czemu dopiero teraz przychodzisz do mrlie z ta sprawą?" pytał Masson monotonnym głosem "Bo byli po angielskiej stronic Nie-dawno dopiero wrócili do wsi" j- - "Ten typ" protestował najwidoczniej wskazując na teścia Stan' skubał ner-wowo nieszczęsną kępkę włosów do której trudno było zastosować określe-nie broda Chytre oczka latały mu bez przerwy ślizgając się przenikliwymi bły-skami po obecnych Szanowny teść mu-siał być pierwszorzędnym cwaniakiem "Co mówi?" zwrócił się Masson do tłumacza przerywając potoczyste prze-mówienie "tego trzeciego" "Mówi ze nie ukradł wcale kobiety Jej ojciec ten oto stary dal mu ją za trzy motyki i jałówkę Oprócz tego jej matka dostała koszyk orzechów kola i tykwę pełną tabaki Stary mówił ze kobieta nie była właściwie zoną tamtego bo nie chciał zapłacić posagu" Mąz masywne o tępych oczach wołu roboczego bronił się mo notonnym głosem: "Jakto nie była jego żona? Zapłacił za nią cały umówiony posag z wyjątkiem dwóch motyk Dałby je zaraz po żni-wach Nie mógł kupić je wcześniej bo nie miał kori Wszystkie jakie miał ze-brane dał teściowi A na kredyt nic chciał mu dać ani Syryjczyk w sklepie ani zrobić kowal Pozatem pracował -- wiele na polu teścia Wszystko się odbyło według zwyczaju Kobieta zjadła psa Jak tu można mówić że nic była jego żoną Ken pochylił się ku siedzącemu niego Pluyier: "Jakto zjadła psa? Co to ma znaczyć?" "Po prostu że przepisowym czasie odbyła się tradycyjna wieczerza na której główną potrawą był 'jak zwyczaj nakazuje tuczny pies" Teść przyznawał ze otrzymał w isto-cie cztery motyki Ale były one marne Nie kupione sklepie jak to było umó-wione a kute przez starego kowala- - co to ma oczy całkiem do niczego Nawet kuleje on od: miesiąca bo zamiast w że-lazo wyrżnął się młotkiem we własną nogę Zięć pracował na jego polu ale co to była za praca! Sąsiedzi przechodzą-cy obok przystawali by pokpić sobie z takiej pracy "Mało widocznie dajesz jeść swojemu przyszłemu zięciowi" ((p-owiadali "Patrzcie ten biedak osłabi: ledwie-motyk- ę- może --unieść"' —♦' "Może tak było w istocie" rzucił z!hu- - ) Mus7clck sliuącyeh w niektórych częściach Afryki jako pieniądz — Będziemy z bronią w niedzielę chyba padniemy w przeprawie! — rzgkł stanowczo — Wy tylko pilnujcie Czapli ca! W drogę bracia! — Niech was Bóg prowadzi! — krzyk-nięto chórem Topolnicki z towarzyszem przeżegna-li się nabożnie skłonili się wodzowi i ru-szyli za przewodnikiem wyprawy Wtem Świda przystanął — Księże wikary — rzucił — smutną wieść zapomniałem wam oznajmić Pro-boszcz nasz u Moskali oskarżony o bło-gosławienie partii Trzy cienie zmalały wśród zarośli i zginęły Ksiądz blady z ogniem w oczach stał chwilę jak gromem tknięty polem bez słowa ruszył w tym samym kierunku! — Gdzie idziecie? — wolał wódz za nim Obejrzał się raz ostatni wielkim krzyem znacząc gromadę bohaterów Mijał juz źclisławskiego Chłopak za-trzymał go z poszanowaniem sutannę — Zostańcie ojcze! — prosił — Oni was obu zabiją! Wikary uśmiechnął się łagodnie gła-dząc jasny włos wyrostka — To niech mnie synu dane Dę !oby w tej chwili "zstąpić w tajniki jego dzie szczęście ofiary dla Ojczyzny! mózgu loarzcKi powoii iuąc uaiuj król-- 1 źelisławski ze łzami w oczach ucało-kic- j A wśród obozu tymczasem po naiadzie z biatcm stanął Alcksan- - wal sutannę usunuł się z drogi schylając der świda zawsze czynny zawsze golów głowę do dzieła spytał dov)me: Potem położył się znowu uśmiechnął — Koledzy kto ze mną na ochotnik: się 'i wyszeptał półgłosem z mieszaniną w gwałtowny — co kraj pana V r za J~ hvy'i obok w w jak enluzjazmu rezygnacji: — Dla Polski cierpieć alboż to boli! Szata księdza znikła już od dawna Obóz się budził1 zmieniano posterunki nowi-d-A-- aj stróże wzięli w opiekę Czapli-- '' caLezałjjąkJ?łoda długie godziny O po-- ' łudńiużaledwie dźwignął się i siadł i niesłychanym trudem Wvgla dał r jakby gję z losem pogodził był 'pokorny smutny zgnębiony Poprosił grzecznie o posiłek i wodę nie odgrażał się ani miotał 'Spokojnie siedział pdd drzewem pilnie --oglądając Kazay szczegoi ooozowisKa „-l-uuu w cnnlrniii j„ 1 la Huniainc u ain -- —- i mi„j U„- - „„-- _ Za lego oporu można hvhn zare- - wali swej skory taką wyprawę „„1- - if! " rie za na „„ aTo aa — A diugi kto? Wasc lopolnicKi "" j r —" ur3£aniZ vaezma mb Krv UJ 7 Nikt się doń nie odzywał i nie zacze-- wtrąciłpiał obchodzono niechętnie zdrajcę K"a7imipf7 " ' v Jrriiał zupełną swobodę myśl i wzroku t i — i i i i I śledził też wszystko z jakąś zajadłą T-- Ał t — Tuirui-- łwn -i„5 r7pffrrrta£S!iwaiz'łowjJ-oxientu]ą- c się _ X -T--&" - - i„j„-_-r:-j- ~: rirr Aleksandęr„spojrzał j nair-rumiany-nu&j!cuwuM:yu- au ituiwiic j- - wschód na niebie poprawił dUDeitowKę nicutłcm nu v Uu- V-plecach chlopisko Al r $V-A-V- -' I IW Mt4w k y nością ziewanie Potem do przysłuchujących się bia-łych: "Co tydzień przez kilka godzin wysłu-chiwać tych bredni! Za jakie grzechy?" Tłumacz przełożył widocznie niepo-trzebnie uwagę Massona bo stary żach-nął się i począł protestować tonem w którym poprzez obłudną przymilność przebijała hamowana trwożliwie pasja "Co mówi?" "Mówi: "Nigdy nikt kto pracował na luganach jego rodu nie był głodny póki było jedno ziarnko sorgo w spichrzu Ale temu człowiekowi wszystko było mało Jak un jadł! 'A kasza js sosem z liśti bao-babowy- ch mu nie" smakowała Trzeba mu było mięsa i mięsa' Ciqglc'kury i kury jak świętemu krokodylowi' " Zięć syknął 'jakieś słowo "Co mówi?" "Mówi — łgarz! Mon commandant!" "Powiedz mu ?cby się zachowywał przyzwoicie jeżeli nic chce pójść do pa-ki Co dalej? Czego ostatecznie zada zięć- - który wszczął tę całą hecę?" "Chce żeby zona wróciła do niego 7 dzieckiem i zeby te motyki które ten drugi dal staremu" "Zaraz zaraz! Nic rozpędzajmy się Przecież ten dzieciak jest nie jego a tego drugiego" "Mąz powiada że tak — dziecko jest tamtego ale kobieta jest jego więc" PlUYicr trącił Kena w bok ' "Chodźmy stąd to się nigdy nic skończy" Potem do Masson'a: "No niech pan decyduje co ważniejsze — spłodzić czy urodzić Bo co do tego co jest przyjemniejsze to chyba nawet ci czarni krętacze się zgadzają My mamy dość Idziemy pić za pańskie zdrowie i wytrzymałość Mam przeczucie że przy-da się panu nasze telepatyczne poparcie "Siadam na pańskie poparcie Przy-ślijcie mi lepiej coś mocnego do picia bo zaschło mi w gardle od samego słu-chania jak te negry gadają W pół godziny później odświeżeni Spojrzawszy z werandy ku biuru kupiec pokiwał głową z politowaniem "Nie chciałbym być na miejscu na-szego komendanta Te sądy murzyńskie to nie synekura Pewnie że wielu urzę-dników nie zadaje sobie trudu — prze-słuchają strony raz-dw- a zapytają tłu macza 'co o tym myśli?' i sypią wyroki jak z karabinu maszynowego A tłumacz którego strony przekupują na wyścigi obrasta w sadło co parę lat kupuje co-raz to młodszą dziewczynę na żonę gło si wielkość 'administracji' i po cichu kpi z naiwności 'komendanta' którego tak łatwo można 'wodzić za nos Ale kto chce sprawować sądy jak należy — mu- - LsLsię nieraz dobrze nagłowić" "Jak pan myśli zagadnął Ken "czę-sto zdarzają się omyłki sądowe?" ) Polkach uprawnych bami nasunął płaszcz na głowę i zapadł znowu w nieruchomość Wiedział już co wiedzieć pragnął Na drugi dzień Źelisławski wysłany na przeszpiegi przyniósł wieść straszną: u wrót miasteczka widział trupy obu księży powieszone już sztywne Z nara-żeniem życia podkradł się pod szubie-nicę i przyniósł z sobą za kurtą szmat sutanny wikarego Powstańcy rozebrali ją po szczątku jak relikwie męczennika -- Dzwon w Sludziance zamilkł drzwi kościółka zamknięto nikt już nie śmiał iść do Męki cudownej tylko stary dzwon-nik opowiadał i wieść szła po 'okolicy ze o zachodzie z oczu Chrystusa padały wielkie łzy i zamieniały się w krople krwi na śnieżnym obrusie ołtarza ' Nad krajem wisiało nieszczęście lub zatrata! V v WYPRAWA PO-PROC- II r Pewnego razu o północy ktoś £ ci-cha zapukał do okna wielkiego białego domu Pukanie powtórzyło się trzy razy i ucichło Wiedziano dobrze w owe czasy że ów znak mówił: "to brat otwórz!" — a echo hasła brzmiało ponuro: "jutro będzie do-nos pojutrze śledztwo konfiskata wię-zienie Sybir" ' Pomimo to po trzecim dotknięciu szy-by w pokoju ktoś się poruszył wstał otworzył okno Wyjrzała siwa piękna głowa starca znajoma nam z rozmowy ha wyspie — Kto tam? --T spytał tajemniczo — Rozkaz! Cży to wy 'pan Szpanowski? Stary az siccofnąlw --podziwu vt--A wy'czy nie ten co się oparł lozkazowi kiedyś? '„% ludzkiej' postaci™-- 4 -- Tak jest tak jest! — patriota wy-ciągnął rękę z powitaniem —„ poznaję wasrMam mówiąc z takich bohaterowie wychodzą ~ : „' ' u '' %'_£D6 bohaterstwa jęszcze"daIeko! — odburknął niecierpliwie' Świda — Mamy rozkaz zabrać proch i kule Nim słońce wejdzie'- - musimy być o milę w" puszczy — Wejdź pan i odpocznij Mam dla partii ważne wieśdi rozkazy — Nie spocznę zanim nie spełnię polecenia Rozkazy przyjmę' po pracy i ładunku — odparł powstaniec uparcie Stary na to" ultimatum odział' się na-prędce wziął pęk kluczy zapalił głuchą latarkę i począł ' budzić kogoś śpiącego " z'nimrazem „„ " - y:Po malej chwil! oezekiwaniawyszło zdómuilkradkiemrb1śź' szmeru dwóch ludzi: 'połączyli sie z trzema przybyjyjaij i ooszli bezpowitania' nie Wyciągnął się na mchuw braku-rą- k zę-'si- c( dosiebie wgłąb ogrodu ł& 1 hmo 1 U mi Jedyny Polski Salon Piękności Marya's Beauty Parlor Spccjilijicji w trwalej ondulacji "Pci mancnl" Wawcs I 216 Dathurst Sł EM 8-44- 32 Jedyny Polski Salon Piękności Agnes Bcauły Salon S)c-cillu- ci w Irwilcl onHulncil farbowaniu I uklaclimu wloiiiw 195 HARDORD STRCE1 (hllsln llilluirst) TEL: LC 4-30- 70 Otwarło U'C7oninil 79 P - 102 tarokrajowa Apteka p p Mcdwidskicli "Sanitas Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski 204 Bathursf St Toronto (kolo Ouocn) Tcl EM 3-37- 46 E-- 4 CZOSNEK JEST DOBRY DLA WAS SPYTAJCIE SWEGO DOKTORA LUB DROCERZY51E C?osnck jest nntiiriilnyin SrmIKlem 'Hiilysoptyejnj m który usuwu rn-nlccyszc- enli krwi AdnmS (inrlic Pcnrlcs sn to mnie ber 7inch)i 1 Miinliii Itipsulkl znwlernjnce ery-it- y uycliB 7 enloj Rltiwkl c7osnlco-we- j 1 w tej skcimleiiMiwiineJ formie olr7imiJerii pc!ni wartołi I Uybt-kl- e komcl lego śrudka rollmico !Adims Gnrlle Peirtes yuwlcra Sali- - ejlnmidc kloiy uSmlora brtlć przy reiimilyrmle 1 nilrcUrnil(vPojnaKii iWam cuć ule 7(lroleJ t moenlcj Kupcie pneke Adams Garllc Pcnrlen tak jak lyhliice Ju? ticryiilUiJcgciJ Mi 11 pirckoiintlc I0 ire li?fl7lccle 'Rdowolcnl i'4rlo ja yiżjll 'HU P-9- 3 Ul III i' i i i—w ni' POZBĄDŹ SIE wIospj a będziesz młodszy o latał RET0NE bard) znany środek mpflvrnv narln Two R 47Młl jemu włosowi kolor pierwotny i piękny Bez użycia farb I utleniania Dzisiaj przyilij zamówienie wraź z $250 na adres': - ANCHOR DISTRIBUTORS PO Bo'x 1083 Statlon "C" i Toronto Ont OIiciiIcii nabycia w "MIDTOWN DRUGS" (52 Ouoon SI W iróg Palmcnilon Avo) Toronlo Oi)i— Tcl EM 8-72- 00 orn-- t we wnyiitklcli npickaLii Tytlnee pndlękowań — Gwaranlowiny 7wrl plcnlędy w nule iikndowulciila Prirae pluaC o bcplitnu Informacjo' w apruwlo "Itelone na Mwa włosy" jf 1-I- v4 ' i H 11 Gorovalo iiCSiWK !?Stf jyff $$ i4 jifc-- ił r rritł-T- t rJ$ei 11 ¥AMK%ewmiMmwmtmvbu ii BaBWMvwsiaaaHił PnMiost Mybki) d'HKnlrwnlflfesi llin ill łnlt Kf s"rKoVncu pooim%ial jąry"J4IU IlbUU£l$ljrg£ I)?lnli szIiko pr7cclwi)clckln lirtlom c!owy MilcblcnllimłilM iiMii iŁ-iiiiiiiiMijiiM-ii" no-irnlclcni- Mn itiuiilccśfcifeii 12 tabletek 5(J 43 tabletek "?0J tabletek' 5 139 c-dh-l 01 iiS5rdrsoc2aKCa£tŁ2 LEKARZE NOWOOTWARTY GABINET LEKARSKI w' GIHZBERG MD LEKARZ CHIRURG Unluorsjtotu WIcdcAŚkleKn Ocólnn pnikljkn Clmrnliy koblcrc Akuszur DLOOR ST WEST (l ok rwld) LE 2-22- 22 Oluinlc ud 2 'I fi -- II ulcr7ur oni7 ni ramóulenln 87-P-0- 5 DEI1TYSC) DR W W SYD0RUK DENTYSTA Priymuł po upriodnun Iłlfonlcz-ny- m porozumieniu 80 Roncesvallo( Avo„ Toronto S-36- 88 41-P- - Dr H SGHWABE iv 25C" tor 120 wHvi s niłrrLVLZ- - nyra L 640 1 ~Ł£ Tl LE DENTYSTA N 71 Howard Av f (rńR Hniiceavnlles) Godz pryjęć zji 7iun' telefon LE 1-2- 00S i! '-l-us mmmmmmmmmrwmmmmmfmmmsmammmmmmm DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG lilówl j5o polaku 514'DundMSł Wl '— Toronto "Tol ErA"8-9Ó3- 8 '' Dr snnflusuriS -- -i 'L'EKARZrDENTYSTA 129 Grenadier Rtf „t dcm od llnnccimollcii) JA 1'ntyjmiuc ziiiiprzctlnlmtolcro mcznym porntimicnicin Tolofon UE H2JO OKULIŚCI trfsi idrutl O K U L lS T A S BR0G0WSKI 0 DV Oadonló octu dorosłych dzieci }por7id7nnlerccppt Uopasdwywnnle okularów 420 Roneosvalle$ Avor (blisko Howard Pnfk)''v TeloablnotiLE M251 Mlesik CL 9-80- 29 rP OK-'u'LrŚTKfr- _ Br Wiktoria Bukowsko-O- p prowndi nowoc7csny 'ijablnct okulitc7iiy prry 274 RoncdsvalleS Ayonuo oboltleofrrtytr' — Tel LE 2-54- 93 rano do 8 w Iceor W ioboty od mik) 4 0 ppl tM iiinipiii nmmmmmm ]i i(i pity 111 WA -- 3924 JAJ 470 College Sł Oczy badamy okulary dosKisowułemy do r! tów wzroku nerwowość bó głowy Mówimy po polsku } N - okulista 10 do 3' JMl Bi Mkm ' I Badanlo ocio ~ DopnsowyWanfe okularów wypelnjanie rocept ind7inv nrzvicć 930— mifukolmcrston obok' ftloor Mcdlcal Center) u'-WSt- ii 5 Wieczorami pnyimOJ popnodnim fr$$jft Li- - TEODOR 1U0Z (Tickełł) efa OficjaTny Maf Zwiadu Polaków Kanatategfc Grupa Wm&& Luck Ghircpracłic Glinie - 1 I j % r I t I V ? 8-37- 54 DOKTORZY CHIROPRAKTYKI :i tti ł " 7 l I ' ł a ' l ' ? i i i ' ' I ' - ' ' " ' ' " )( n I C 4 J ' na na ) ' f i ' ' ' n n n C ' ( 0 i! - - -A- g DR X z w f Avo Dr Park i DriMl wwlkwiw Tl EM tt es "" 1 ' - źm&: s" '' 'tif fv msi&mM mi s iffft1 iMi M w !S? TD m: M i xti # v m m MM tm I Hll rIfIlIl '(fiyni t uf i 'SKWMIK4" 5WM Miń W 1 r4M yfi V'ńi" !TJf 14 1 y--i pi i Tt--A -- t M£_ i £txv!ta j 'liSt-- t Specjaliści w leczeniu artretyzmu r reumatyzmu -- fflSS9 MWf#aCMl Hit polio lumbago syjalykidologliwości mwkułówMe WMiW--M II I -- i stawóworaz' zasilania V normowania ncałegoBfimwMi i I tj1848%LOORST W TORONTO ONTf-TELOj- MrtCJf SfSi# 111 hi emmfchimimmmmmm wmmWMl im obywając ii -- £'"£-&% Aimipimw &mm®tmAw& 12 T I — : —————i ——ii— tjjf unu jmr łtiŁ k &&iźimW'& -- gtłi?!a¥aFa!iw%Mws Władysława Bukovska-Bc[nar0Dv- c
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, November 15, 1958 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1958-11-15 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000257 |
Description
Title | 000397b |
OCR text | -- " JerzyGiżycki 29 NA POŁUDNIE OD PIEKŁ! Opowieść i kraju na południe od tego pieklą na ziemi Sahary niskiego sześcianu z nie-jedn- ej stronie 7 długiego- - topornych schodów — cegwiienit i ŁŁinwnrjm "m"ivnocrwi 11 rtvui"„nanursiiqij# Lii!-- -- i _ iu_:iura w Kilka minut JPa ' lifianri 7 żonami rozleełn ' _ nłnliino łorknlnnio Pn UpOrCZWC Ilieiauw" rwrv „ ! 7 „orn Ken zrozumiał ze był to lim iiuj"1-1- " _ '_ ' _ Eonał jakiegoś rozKieKoianegu taniego Mąka Dtuo0' a uu vi"-ŁC- 1 HaJ"a "pic-- kołatał w &wuj wuumj uwu-i- c m Po chwili czarna ręka uchyliła jedną Imat zasłaniają m iu u-- j ™j- - cta postać w pomiętych i zakurzonych dniach munauruwyuii oyi iu ucuaw bcóuki Ziewnął przeciągnął mc itwcj muiua i nagim torsie spoconym puuczus snu [dUSZnej lZOCOW i 1j14y1u4y1 uu wjrwi- - Bc!ch warg mosiężną irąuKę Kawaie- - W _ i li -- ~ mnlnit n Pif fłtl nlAłlCł %"rl CtiarKOUlwa iwtiuuia ojsuaiuwa jti- - lakichś nieudolnych charkotań odbi-Ó- p od odiapanych ścian glinianych laków administracyjnych i niesiona ez wiatr szarpana nierównymi poa-rha- mi popłynęła w dół ku rozsiadłej kotlinie wsi murzyńskiej Za niską balustradą dzielącą przez werandę schroniska rozległo się cciągłe ziewnięcie potem skrzyp le- - a Zbudzony trąbką sąsiad Kena adlarz przybyły po produkty miejsco- - gotował się do wstania biadł wresz- - na pizegroace i przyczesywat paica-szpakowa- tą czuprynę Potem do na: en "Wie pan co to za melodia która irdował przed chwilą ten tykowaty ibacz jako znak podjęcia urzędowania biurach?" "Nie mam pojęcia Pewnie jakiś sy- - lal wojskowy" "Tak ale dziwnie wybrany To był nał "Aux punis de prison"- - którym iła się do pracy żołnierzy odsiadują- - :h karę ciupy za jakieś przewinienia" "Widocznie jeszcze jeden z tych sła- - tnych dowcipów kolonialnych" po dział Ken znudzonym głosem "Rzeczywiście witze tutejsze nie zaw-s- ą udane Na przykład jeden z mo-znajomy- ch urzędników na Wybrze-Kośc- i Słoniowej nauczył swego boya mówił do gości którym podawał pól-e- k po raz drugi: 'Jedz jedz! I tak 1 płacisz za to żarcie" Grupka tubylców odświętnie ubra- - ich ale zakurzonych widocznie przy-1)c- h gdzieś z brussy przykucnęła po XK=0 Maria Rodziewiczówna Pożary Zgliszcza XK=rk=o - Jam sędzia jak my! mu do po- - w ')! Niech zostanie strzec go będzie tiy nie szkodził Mozę przejrzy i winę Aleksander zaśmiał sic ironicznie na %"oplymizm w bok udpnc pod wpływem wódki właśnie mljninidł Podniósł nowoli riown '"1 kiótkic spojrzenie '! źrenicami a SDnIknwszy snhin "A' śudy zamknął oczv i osunął sie nemie zęby Nie ani die wyrazu jego oczu nic zapom-1- 1 Aleksander - Koledzy — zawołał — dniem i no-- ""luJnc go jak ocnia w stodole! Sno-- 1 i bezpieczeństwo zależy Wo tu pobytu! Biada jeśli go wy sicie! - Tego ptaszka? Ho ho będzie miał ? opiekę badż spokojny! UOS 1Vfh lnrWi no uvittdl'n lAr an)'Ch drzrł hm m-an- ir pkoil Aleksandra J'0 Kil tu ws7nk-7-ł "~ Hicinn na inrl- - '' "" J- -" o SklniCniPm rnl--i rrlroił „„Ai „ s nnern „ — i: _- -- - K£tiujacv nieru-cnomie! ro zania (ej sceny Ńa to hasło zwal- - lc 'eh z obowiązku nnnilrnpli ink :51a ' gęstwinie ' wapiic ™ nieznacznie 2spojrałxwt$ 'ecz iWnin rnip LJUillVI _! ÓH W śniono yt'"""'" Hit uu na f" Liiwni AMronmirjnn 'm" iin"n"&oi' V konie nieć osznury rąkp- - po "'ano mu jednak "eą Alaksandra punkt zboru przeniesiono Ohozmuiclra Timi-ctańn- w popdebu mówili ciszej jih sąazac śledzi więzień Dodniósł gło-r°2ejrzał- sie S0i czarny otwwjóiirerljuifsy oczv chłopak był ben pan Potrzebuje? -- Mpytał później — druga grupka przyciągnęła Pstlruovpniiieeerrws"zsOąąhsoiaid rboęzdsziiaedłasądsP!iręz—yppouzszadcurzwueargiżiiyeełj musiało być słuszne gdyż wkrótce kro-cząc z godnością przecięło plac czterech starców eskortowanych przez "paziów" obładowanych matami fajkami tykwami z piwem sorgo To czarni asesorzy ucze- ni prawie obyczajowym udawali się posiedzenie sądu Ukazał się Masson mający grać rolę białego sędziego który ma 'glos decydu-jący bez względu opinie tubjlczych asesorów Ken przypomniał sobie uwagę zrobioną przeddzień przez Fer-nanda: "W naszych sadach kolonialnych ustosunkowanie sie białego sędziego do zdania czarnych kukieł—asesorów zale-ży nieraz nie tyle od litery prawa od stanu trawienia sędziego" Masson zdawał się kwapić do roli Szedł wolno szurga-ją- c po rozpalonym piachu odzianymi bose sandałami murzyńskimi Stary postrzępiony angielski kapelusz kolonial-ny z dwóch warstw filcu nasunięty ni-sko czoło nadawał jego sylwetce wy-raz pesymistycznej nudy Pluvier nie lubiący się wogóle krę-pować nie wytrzymał: "Eh komendancie! Niech pan tak nie mknie Zmęczenie fizyczne bywa nie-bezpieczne tym klimacie" "Komendant" i uniósłszy głowę spojrzał niego spod ronda "Wolne żarty Pluvier! Gdybyście mieli wysłuchiwać przez kilka godzin z rzędu łgarstw i matactw murzyńskich tez byście się nie śpieszyli" Machnął rę-ką i z rezygnacją wlókł się dalej Prze-szedł kilka kroków i znów się odwrócił do Kena i P!uvier "Zamiast lepiejbyście przyszli dotrzymać mi towarzystwa" "Eee To mnie już nie bawi" bronił się Pluvier "Nasłuchałem się dość tych historii" Dostrzegłszy znaki porozumie-wawcze Kena dodał: "No zresztą — tam z panem Williamsem On jest "kolonial-- A go jeszcze wiele rzeczy tutejszych interesuje" Gdy jakieś dwadzieścia minut póź-niej weszli do ciemnawej salki biura i Nigdy! nic Dobrzcś oberwańców Bodaj to_ tamto lo-- H Aleks zostawiłeś czas waizyslwo com widział miasteczku brata spojrzał zabicołymi zaciskając rzekł wasz braci nipnawiinin "iwiojie Kena sceptyczna roz-poczęcia swej nogi przystanął obwisłego pyskować zaj-dziemy domu zarządu Czaplic zazgrzytał zębami odwrócił się mozolnie od zuchwałego wyrostka Po drugiej stronic znowu para peł-nych wstrętu oczu i znowu czarny otwór lufy — witam pana! Pan mnie nic po-znaje? Hipolit Rudnicki do usług! licz ńanu Moskale dali wydanie mojego biata?! Nie pamięta pan! Zginęło ogólnym rachunku! Szkoda! świda miał słuszność Dla winowajcy zaczjnała się powol-na moralna tortura Wnurzył twarz mech leśnv i pomimo drętwienia czlon- - knw nie zmienił nostawy At-- w iicii ze rv- - eji- - na za w na na w co na na w na to w to w A to za w w btraszno oy-- — i ciężką drogę? Powstało poi partii' Bóstwem ich był ten nieustraszony towarzysz Dwóch mi trzeba i lo takich by znali tam pod Żylniarką Pój dzicmy ćo Osięcin! — ro Osięcin Szpanowskiego? — zagadnął Ktośz tłumu ' ! J? _ Tak Zabierzemy stamtąd fur- - ni ' V ---- Ui r v yi ~~n niłVirvn -- " :" irtowe I n f tinriC7U : o wiopof K"J "'""""-J- : t 1 zo nn „„:= _"'" y _ Ta znam Osięciny? — rzekł tenzc - l- - iloroobnk irH™„i„ ń„„-- 4 '„ cnowskiego służyłem rządcę u Szpa-- tetau! ~—v-- c "-- - """'"I _ „ „ bnifunasin ) zespal - - Wystąpze kolegę -w- wotóiswi-przezornego 3 1 '"erucnomosci 'ly :Cze piertszy ' ° nie młodszy' -- &" „„„„ ' - r hrfl lid Uliztai jjliui- - I - — łV UUMiil- - --J ' ! 1 Mn onnin 1 rrrt Itina t lid ifliUit 1 w i A nnwrfiicm KieQVi 22 trzy pana n „„n-min- m _! narra na na raźno podniósł głowę ZWIĄZKOWIEC" LISTOPAD (NoyernŁsr) Scbota 15 — 1958 czyła się tam już jakaś sprawa "babska" dzonym głosem Masson tłumiąc z trud Indagacja odbvwala się oczywiście przez tłumacza Głównymi "osobami dra-matu" byli — mąż żona klasyczny "ten trzeci" i teść "Jeżeli ten typ ukradł ci jak twier-dzisz żonę dwa żniwa temu to czemu dopiero teraz przychodzisz do mrlie z ta sprawą?" pytał Masson monotonnym głosem "Bo byli po angielskiej stronic Nie-dawno dopiero wrócili do wsi" j- - "Ten typ" protestował najwidoczniej wskazując na teścia Stan' skubał ner-wowo nieszczęsną kępkę włosów do której trudno było zastosować określe-nie broda Chytre oczka latały mu bez przerwy ślizgając się przenikliwymi bły-skami po obecnych Szanowny teść mu-siał być pierwszorzędnym cwaniakiem "Co mówi?" zwrócił się Masson do tłumacza przerywając potoczyste prze-mówienie "tego trzeciego" "Mówi ze nie ukradł wcale kobiety Jej ojciec ten oto stary dal mu ją za trzy motyki i jałówkę Oprócz tego jej matka dostała koszyk orzechów kola i tykwę pełną tabaki Stary mówił ze kobieta nie była właściwie zoną tamtego bo nie chciał zapłacić posagu" Mąz masywne o tępych oczach wołu roboczego bronił się mo notonnym głosem: "Jakto nie była jego żona? Zapłacił za nią cały umówiony posag z wyjątkiem dwóch motyk Dałby je zaraz po żni-wach Nie mógł kupić je wcześniej bo nie miał kori Wszystkie jakie miał ze-brane dał teściowi A na kredyt nic chciał mu dać ani Syryjczyk w sklepie ani zrobić kowal Pozatem pracował -- wiele na polu teścia Wszystko się odbyło według zwyczaju Kobieta zjadła psa Jak tu można mówić że nic była jego żoną Ken pochylił się ku siedzącemu niego Pluyier: "Jakto zjadła psa? Co to ma znaczyć?" "Po prostu że przepisowym czasie odbyła się tradycyjna wieczerza na której główną potrawą był 'jak zwyczaj nakazuje tuczny pies" Teść przyznawał ze otrzymał w isto-cie cztery motyki Ale były one marne Nie kupione sklepie jak to było umó-wione a kute przez starego kowala- - co to ma oczy całkiem do niczego Nawet kuleje on od: miesiąca bo zamiast w że-lazo wyrżnął się młotkiem we własną nogę Zięć pracował na jego polu ale co to była za praca! Sąsiedzi przechodzą-cy obok przystawali by pokpić sobie z takiej pracy "Mało widocznie dajesz jeść swojemu przyszłemu zięciowi" ((p-owiadali "Patrzcie ten biedak osłabi: ledwie-motyk- ę- może --unieść"' —♦' "Może tak było w istocie" rzucił z!hu- - ) Mus7clck sliuącyeh w niektórych częściach Afryki jako pieniądz — Będziemy z bronią w niedzielę chyba padniemy w przeprawie! — rzgkł stanowczo — Wy tylko pilnujcie Czapli ca! W drogę bracia! — Niech was Bóg prowadzi! — krzyk-nięto chórem Topolnicki z towarzyszem przeżegna-li się nabożnie skłonili się wodzowi i ru-szyli za przewodnikiem wyprawy Wtem Świda przystanął — Księże wikary — rzucił — smutną wieść zapomniałem wam oznajmić Pro-boszcz nasz u Moskali oskarżony o bło-gosławienie partii Trzy cienie zmalały wśród zarośli i zginęły Ksiądz blady z ogniem w oczach stał chwilę jak gromem tknięty polem bez słowa ruszył w tym samym kierunku! — Gdzie idziecie? — wolał wódz za nim Obejrzał się raz ostatni wielkim krzyem znacząc gromadę bohaterów Mijał juz źclisławskiego Chłopak za-trzymał go z poszanowaniem sutannę — Zostańcie ojcze! — prosił — Oni was obu zabiją! Wikary uśmiechnął się łagodnie gła-dząc jasny włos wyrostka — To niech mnie synu dane Dę !oby w tej chwili "zstąpić w tajniki jego dzie szczęście ofiary dla Ojczyzny! mózgu loarzcKi powoii iuąc uaiuj król-- 1 źelisławski ze łzami w oczach ucało-kic- j A wśród obozu tymczasem po naiadzie z biatcm stanął Alcksan- - wal sutannę usunuł się z drogi schylając der świda zawsze czynny zawsze golów głowę do dzieła spytał dov)me: Potem położył się znowu uśmiechnął — Koledzy kto ze mną na ochotnik: się 'i wyszeptał półgłosem z mieszaniną w gwałtowny — co kraj pana V r za J~ hvy'i obok w w jak enluzjazmu rezygnacji: — Dla Polski cierpieć alboż to boli! Szata księdza znikła już od dawna Obóz się budził1 zmieniano posterunki nowi-d-A-- aj stróże wzięli w opiekę Czapli-- '' caLezałjjąkJ?łoda długie godziny O po-- ' łudńiużaledwie dźwignął się i siadł i niesłychanym trudem Wvgla dał r jakby gję z losem pogodził był 'pokorny smutny zgnębiony Poprosił grzecznie o posiłek i wodę nie odgrażał się ani miotał 'Spokojnie siedział pdd drzewem pilnie --oglądając Kazay szczegoi ooozowisKa „-l-uuu w cnnlrniii j„ 1 la Huniainc u ain -- —- i mi„j U„- - „„-- _ Za lego oporu można hvhn zare- - wali swej skory taką wyprawę „„1- - if! " rie za na „„ aTo aa — A diugi kto? Wasc lopolnicKi "" j r —" ur3£aniZ vaezma mb Krv UJ 7 Nikt się doń nie odzywał i nie zacze-- wtrąciłpiał obchodzono niechętnie zdrajcę K"a7imipf7 " ' v Jrriiał zupełną swobodę myśl i wzroku t i — i i i i I śledził też wszystko z jakąś zajadłą T-- Ał t — Tuirui-- łwn -i„5 r7pffrrrta£S!iwaiz'łowjJ-oxientu]ą- c się _ X -T--&" - - i„j„-_-r:-j- ~: rirr Aleksandęr„spojrzał j nair-rumiany-nu&j!cuwuM:yu- au ituiwiic j- - wschód na niebie poprawił dUDeitowKę nicutłcm nu v Uu- V-plecach chlopisko Al r $V-A-V- -' I IW Mt4w k y nością ziewanie Potem do przysłuchujących się bia-łych: "Co tydzień przez kilka godzin wysłu-chiwać tych bredni! Za jakie grzechy?" Tłumacz przełożył widocznie niepo-trzebnie uwagę Massona bo stary żach-nął się i począł protestować tonem w którym poprzez obłudną przymilność przebijała hamowana trwożliwie pasja "Co mówi?" "Mówi: "Nigdy nikt kto pracował na luganach jego rodu nie był głodny póki było jedno ziarnko sorgo w spichrzu Ale temu człowiekowi wszystko było mało Jak un jadł! 'A kasza js sosem z liśti bao-babowy- ch mu nie" smakowała Trzeba mu było mięsa i mięsa' Ciqglc'kury i kury jak świętemu krokodylowi' " Zięć syknął 'jakieś słowo "Co mówi?" "Mówi — łgarz! Mon commandant!" "Powiedz mu ?cby się zachowywał przyzwoicie jeżeli nic chce pójść do pa-ki Co dalej? Czego ostatecznie zada zięć- - który wszczął tę całą hecę?" "Chce żeby zona wróciła do niego 7 dzieckiem i zeby te motyki które ten drugi dal staremu" "Zaraz zaraz! Nic rozpędzajmy się Przecież ten dzieciak jest nie jego a tego drugiego" "Mąz powiada że tak — dziecko jest tamtego ale kobieta jest jego więc" PlUYicr trącił Kena w bok ' "Chodźmy stąd to się nigdy nic skończy" Potem do Masson'a: "No niech pan decyduje co ważniejsze — spłodzić czy urodzić Bo co do tego co jest przyjemniejsze to chyba nawet ci czarni krętacze się zgadzają My mamy dość Idziemy pić za pańskie zdrowie i wytrzymałość Mam przeczucie że przy-da się panu nasze telepatyczne poparcie "Siadam na pańskie poparcie Przy-ślijcie mi lepiej coś mocnego do picia bo zaschło mi w gardle od samego słu-chania jak te negry gadają W pół godziny później odświeżeni Spojrzawszy z werandy ku biuru kupiec pokiwał głową z politowaniem "Nie chciałbym być na miejscu na-szego komendanta Te sądy murzyńskie to nie synekura Pewnie że wielu urzę-dników nie zadaje sobie trudu — prze-słuchają strony raz-dw- a zapytają tłu macza 'co o tym myśli?' i sypią wyroki jak z karabinu maszynowego A tłumacz którego strony przekupują na wyścigi obrasta w sadło co parę lat kupuje co-raz to młodszą dziewczynę na żonę gło si wielkość 'administracji' i po cichu kpi z naiwności 'komendanta' którego tak łatwo można 'wodzić za nos Ale kto chce sprawować sądy jak należy — mu- - LsLsię nieraz dobrze nagłowić" "Jak pan myśli zagadnął Ken "czę-sto zdarzają się omyłki sądowe?" ) Polkach uprawnych bami nasunął płaszcz na głowę i zapadł znowu w nieruchomość Wiedział już co wiedzieć pragnął Na drugi dzień Źelisławski wysłany na przeszpiegi przyniósł wieść straszną: u wrót miasteczka widział trupy obu księży powieszone już sztywne Z nara-żeniem życia podkradł się pod szubie-nicę i przyniósł z sobą za kurtą szmat sutanny wikarego Powstańcy rozebrali ją po szczątku jak relikwie męczennika -- Dzwon w Sludziance zamilkł drzwi kościółka zamknięto nikt już nie śmiał iść do Męki cudownej tylko stary dzwon-nik opowiadał i wieść szła po 'okolicy ze o zachodzie z oczu Chrystusa padały wielkie łzy i zamieniały się w krople krwi na śnieżnym obrusie ołtarza ' Nad krajem wisiało nieszczęście lub zatrata! V v WYPRAWA PO-PROC- II r Pewnego razu o północy ktoś £ ci-cha zapukał do okna wielkiego białego domu Pukanie powtórzyło się trzy razy i ucichło Wiedziano dobrze w owe czasy że ów znak mówił: "to brat otwórz!" — a echo hasła brzmiało ponuro: "jutro będzie do-nos pojutrze śledztwo konfiskata wię-zienie Sybir" ' Pomimo to po trzecim dotknięciu szy-by w pokoju ktoś się poruszył wstał otworzył okno Wyjrzała siwa piękna głowa starca znajoma nam z rozmowy ha wyspie — Kto tam? --T spytał tajemniczo — Rozkaz! Cży to wy 'pan Szpanowski? Stary az siccofnąlw --podziwu vt--A wy'czy nie ten co się oparł lozkazowi kiedyś? '„% ludzkiej' postaci™-- 4 -- Tak jest tak jest! — patriota wy-ciągnął rękę z powitaniem —„ poznaję wasrMam mówiąc z takich bohaterowie wychodzą ~ : „' ' u '' %'_£D6 bohaterstwa jęszcze"daIeko! — odburknął niecierpliwie' Świda — Mamy rozkaz zabrać proch i kule Nim słońce wejdzie'- - musimy być o milę w" puszczy — Wejdź pan i odpocznij Mam dla partii ważne wieśdi rozkazy — Nie spocznę zanim nie spełnię polecenia Rozkazy przyjmę' po pracy i ładunku — odparł powstaniec uparcie Stary na to" ultimatum odział' się na-prędce wziął pęk kluczy zapalił głuchą latarkę i począł ' budzić kogoś śpiącego " z'nimrazem „„ " - y:Po malej chwil! oezekiwaniawyszło zdómuilkradkiemrb1śź' szmeru dwóch ludzi: 'połączyli sie z trzema przybyjyjaij i ooszli bezpowitania' nie Wyciągnął się na mchuw braku-rą- k zę-'si- c( dosiebie wgłąb ogrodu ł& 1 hmo 1 U mi Jedyny Polski Salon Piękności Marya's Beauty Parlor Spccjilijicji w trwalej ondulacji "Pci mancnl" Wawcs I 216 Dathurst Sł EM 8-44- 32 Jedyny Polski Salon Piękności Agnes Bcauły Salon S)c-cillu- ci w Irwilcl onHulncil farbowaniu I uklaclimu wloiiiw 195 HARDORD STRCE1 (hllsln llilluirst) TEL: LC 4-30- 70 Otwarło U'C7oninil 79 P - 102 tarokrajowa Apteka p p Mcdwidskicli "Sanitas Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski 204 Bathursf St Toronto (kolo Ouocn) Tcl EM 3-37- 46 E-- 4 CZOSNEK JEST DOBRY DLA WAS SPYTAJCIE SWEGO DOKTORA LUB DROCERZY51E C?osnck jest nntiiriilnyin SrmIKlem 'Hiilysoptyejnj m który usuwu rn-nlccyszc- enli krwi AdnmS (inrlic Pcnrlcs sn to mnie ber 7inch)i 1 Miinliii Itipsulkl znwlernjnce ery-it- y uycliB 7 enloj Rltiwkl c7osnlco-we- j 1 w tej skcimleiiMiwiineJ formie olr7imiJerii pc!ni wartołi I Uybt-kl- e komcl lego śrudka rollmico !Adims Gnrlle Peirtes yuwlcra Sali- - ejlnmidc kloiy uSmlora brtlć przy reiimilyrmle 1 nilrcUrnil(vPojnaKii iWam cuć ule 7(lroleJ t moenlcj Kupcie pneke Adams Garllc Pcnrlen tak jak lyhliice Ju? ticryiilUiJcgciJ Mi 11 pirckoiintlc I0 ire li?fl7lccle 'Rdowolcnl i'4rlo ja yiżjll 'HU P-9- 3 Ul III i' i i i—w ni' POZBĄDŹ SIE wIospj a będziesz młodszy o latał RET0NE bard) znany środek mpflvrnv narln Two R 47Młl jemu włosowi kolor pierwotny i piękny Bez użycia farb I utleniania Dzisiaj przyilij zamówienie wraź z $250 na adres': - ANCHOR DISTRIBUTORS PO Bo'x 1083 Statlon "C" i Toronto Ont OIiciiIcii nabycia w "MIDTOWN DRUGS" (52 Ouoon SI W iróg Palmcnilon Avo) Toronlo Oi)i— Tcl EM 8-72- 00 orn-- t we wnyiitklcli npickaLii Tytlnee pndlękowań — Gwaranlowiny 7wrl plcnlędy w nule iikndowulciila Prirae pluaC o bcplitnu Informacjo' w apruwlo "Itelone na Mwa włosy" jf 1-I- v4 ' i H 11 Gorovalo iiCSiWK !?Stf jyff $$ i4 jifc-- ił r rritł-T- t rJ$ei 11 ¥AMK%ewmiMmwmtmvbu ii BaBWMvwsiaaaHił PnMiost Mybki) d'HKnlrwnlflfesi llin ill łnlt Kf s"rKoVncu pooim%ial jąry"J4IU IlbUU£l$ljrg£ I)?lnli szIiko pr7cclwi)clckln lirtlom c!owy MilcblcnllimłilM iiMii iŁ-iiiiiiiiMijiiM-ii" no-irnlclcni- Mn itiuiilccśfcifeii 12 tabletek 5(J 43 tabletek "?0J tabletek' 5 139 c-dh-l 01 iiS5rdrsoc2aKCa£tŁ2 LEKARZE NOWOOTWARTY GABINET LEKARSKI w' GIHZBERG MD LEKARZ CHIRURG Unluorsjtotu WIcdcAŚkleKn Ocólnn pnikljkn Clmrnliy koblcrc Akuszur DLOOR ST WEST (l ok rwld) LE 2-22- 22 Oluinlc ud 2 'I fi -- II ulcr7ur oni7 ni ramóulenln 87-P-0- 5 DEI1TYSC) DR W W SYD0RUK DENTYSTA Priymuł po upriodnun Iłlfonlcz-ny- m porozumieniu 80 Roncesvallo( Avo„ Toronto S-36- 88 41-P- - Dr H SGHWABE iv 25C" tor 120 wHvi s niłrrLVLZ- - nyra L 640 1 ~Ł£ Tl LE DENTYSTA N 71 Howard Av f (rńR Hniiceavnlles) Godz pryjęć zji 7iun' telefon LE 1-2- 00S i! '-l-us mmmmmmmmmrwmmmmmfmmmsmammmmmmm DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG lilówl j5o polaku 514'DundMSł Wl '— Toronto "Tol ErA"8-9Ó3- 8 '' Dr snnflusuriS -- -i 'L'EKARZrDENTYSTA 129 Grenadier Rtf „t dcm od llnnccimollcii) JA 1'ntyjmiuc ziiiiprzctlnlmtolcro mcznym porntimicnicin Tolofon UE H2JO OKULIŚCI trfsi idrutl O K U L lS T A S BR0G0WSKI 0 DV Oadonló octu dorosłych dzieci }por7id7nnlerccppt Uopasdwywnnle okularów 420 Roneosvalle$ Avor (blisko Howard Pnfk)''v TeloablnotiLE M251 Mlesik CL 9-80- 29 rP OK-'u'LrŚTKfr- _ Br Wiktoria Bukowsko-O- p prowndi nowoc7csny 'ijablnct okulitc7iiy prry 274 RoncdsvalleS Ayonuo oboltleofrrtytr' — Tel LE 2-54- 93 rano do 8 w Iceor W ioboty od mik) 4 0 ppl tM iiinipiii nmmmmmm ]i i(i pity 111 WA -- 3924 JAJ 470 College Sł Oczy badamy okulary dosKisowułemy do r! tów wzroku nerwowość bó głowy Mówimy po polsku } N - okulista 10 do 3' JMl Bi Mkm ' I Badanlo ocio ~ DopnsowyWanfe okularów wypelnjanie rocept ind7inv nrzvicć 930— mifukolmcrston obok' ftloor Mcdlcal Center) u'-WSt- ii 5 Wieczorami pnyimOJ popnodnim fr$$jft Li- - TEODOR 1U0Z (Tickełł) efa OficjaTny Maf Zwiadu Polaków Kanatategfc Grupa Wm&& Luck Ghircpracłic Glinie - 1 I j % r I t I V ? 8-37- 54 DOKTORZY CHIROPRAKTYKI :i tti ł " 7 l I ' ł a ' l ' ? i i i ' ' I ' - ' ' " ' ' " )( n I C 4 J ' na na ) ' f i ' ' ' n n n C ' ( 0 i! - - -A- g DR X z w f Avo Dr Park i DriMl wwlkwiw Tl EM tt es "" 1 ' - źm&: s" '' 'tif fv msi&mM mi s iffft1 iMi M w !S? TD m: M i xti # v m m MM tm I Hll rIfIlIl '(fiyni t uf i 'SKWMIK4" 5WM Miń W 1 r4M yfi V'ńi" !TJf 14 1 y--i pi i Tt--A -- t M£_ i £txv!ta j 'liSt-- t Specjaliści w leczeniu artretyzmu r reumatyzmu -- fflSS9 MWf#aCMl Hit polio lumbago syjalykidologliwości mwkułówMe WMiW--M II I -- i stawóworaz' zasilania V normowania ncałegoBfimwMi i I tj1848%LOORST W TORONTO ONTf-TELOj- MrtCJf SfSi# 111 hi emmfchimimmmmmm wmmWMl im obywając ii -- £'"£-&% Aimipimw &mm®tmAw& 12 T I — : —————i ——ii— tjjf unu jmr łtiŁ k &&iźimW'& -- gtłi?!a¥aFa!iw%Mws Władysława Bukovska-Bc[nar0Dv- c |
Tags
Comments
Post a Comment for 000397b