000356b |
Previous | 9 of 10 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
assssas&s&s&sasasafei fPnsz Nowakowski !0Z WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone (Copyright by T Nowakowski) rzvch stronach cygaro było vi-aW-em dobrobytu Po dziś łaja Sama i Johna Bulla pokazu-Ułaturac- h z grubym cygarem 2k W mieście nad rzeką wszy-- r flu-A- m lnnu'flnancii' należy do urzędnika kalosze lpa- - --i-- adzają proiesora bamuuiuu jesi " iiL-ciic-ii okulary zaś świad- - oiMności do inteligeeji Czy Ljl by kto robotnika na pierw- - jj--m plakacie w rogowycn oku- - ' Zamoznejsi cinupi yuu imasicm L-- ali iUZ SODe £ime iyuji alc iA- - nikt jeszcze nie oglądał -- itów otaczał niezasłużony res- - iKrotkowidztwo zdobywajo się jak i boju: W SiUZDie wieuzy aiuo w le Jan należał do "wolnego zawo- - feowił o tym chętnie by podkre- - poją urojona niezależność A wy-fe- c na spacer zakładał rogowe o- - r i nie zapominał o cygarze ayi lAiem próżnym Zależało mu na Li przechodniów fcczona życiem KODiecina w lanu-byciskają- ca młynek do kawy do la" to Małgorzata Pachniała cyko-- ' piecyku piekła jabłka spocone i cukrem Spod spódnicy wygląda-- niemodna halka Pani Małgorzata Jmnualdzkiej dobrze była znana w ivm mieście Przyjechała pizecież :o zaboru z Kongresówki Małżeń- - mieszane: poznańsko-kongresow- - [iuniej budziły sensację a nawet nr Była to kobiecina czterdziesto-ai- a wiecznie zajęta domem i trój ozleci z których dwoje już podro-- trzecie mały Michałek zaczął cho- - szkoły powszechnej Starszy syn chluba rodziny kończył girrma- - Córka Jadwisia dziewczyna nie- - i szczupła za 70 zł miesięcznie i!a na maszynie w magistracie Pa- - iłgorzata miała wiele zmartwień się tak martwic że nikt te- - domu nie widział Wokół suchych szczonyeh oczu zbierało się kilka szek usta wyginały się w pod- - l tylko podbródek drgał jej jak memu dziecku Z trudem sta-no- gi skarżąc się na ciasne buty iieczor po całym dniu krzątania ilol gospodarstwa domowego pu [adeusz Dołęga=AIostowicz RACJA DALGZ I S-- KA Hm nie sadze Miał oleniDoten- - eograniczoną Zresztą on między i poaŁeiił Naprawdę były jego "ą własnością "law zerwał sie: Ach mniejsza o to W każdym możesz nam odpowiedzieć? Mogę Otóż bez żadnego podsta-- po prostu kupiłem te udziały I udziały Ganta w najpodstęp-sposób- ! Ispokój się w tej chwili — zimno raw ei K-- e znaliśmy cię dotychczas! To AU ltl wtal i zrobiwszy jeden krok 1 teraz mnie nie znasz Jeszcze welzywe słowo jeszcze jedno po-- r= feiosu a dostaniesz w pysk np wiecą Siadaj! r34 wytrzeszczył oczy skulił się ta naihl70i etnionn lnnrln "?łem udziały rozumiecie wy- - j — mowii juz spokojnie Pa-'ą- e widzę w tym nic co by sta- - icle to nasze! wstaliście je gratis z łaski ojca je zaorał Ja je wykupiłem za ~"c "tiuąaze Które zarobiłem ?0 Wiec rhrppio? ? milczeli ve mam w nW jnn Ah ™u Chyba sami to przyzna- - - UiOZ pomimn łn crnfńw --iptpm ESm ? aŻdeJ Chwili nabJ1e ~- - uuaiy zapłaciłem za nie jT '?cy dolarów gotówka i r 'wS0?ŁnęiljeTinotdr7doaVmin hP7A t„r„rJn--r™„ nrnj„- - rfaaosci że ich wartość jest -- £iza --'ie n'e mmy nic że jesteś- - Ł-- "U — pochylił głowę Zdzi- - "ZSrzai? n ~i„ -- i„ I -- S Pracować na iitrTT-rnoni- p pUza n „-- - „ _' LV v ?-vb- a Pamiętacie te słod- - sCj sedziałem za granicą PZV dll!7V O 4n„ „ „„I i - - tamie ł nas urn- - Uszyło? CO?- - _ razie postąpiłeś sa li """3 się Halina -- = yiiMaa zapociłem r koszowa się swym zwycię- - si chły jej nogi w kostkach Stale była zmęczona i załatana Z trudem znajdo-wała dla siebie chwilę wolnego czasu bfoyteulusiąśoćdswapn"ąstćołoi wpyomcz"ytanća gcaezreattęowym Mąż jej Jan kierownlik drukarni i introligatorni "Jedność" zarabiał pięć- set złotych co na przedwojenne stosun-ki było sumą niemałą ale na dom dawał zaledwie dwieście Budziła się pośrodku nocy i wpatrując się niewidzącymi ocza- mi w popękany sufit rachowała złotów-ki w głowie Czarne znienawidzone cy- fry pełzały jej po czole powiekach "i skroniach jak natrętne robactwo Jakby nie przymierzać budżet nie mieścił się w dwustu złotych A czasem po kryjo-mu oddawała cenniejsze przedmioty do lombardu znanego zubożałej inteligen-cji pod nazwą "Komunalnego Urzędu Zastawczego" Biegła skulona uliczkami cnowając srebrny lichtarz pod płasz-czem ) na czas zapobiec licytacji kre-densu w "stołowym" Nie zdarzyło się jednak od lat by poprosiła męża o kilka złotych lub zapytała co robi z resztą pensji Na to wspomnienie podporucznik po- czuł pretensję do matki Dlaczego nie buntowała się przeciw samowoli bez-względnego człowieka? Dlaczego ulegała mu ślepo we wszystkim? Dlaczego pono-siła ofiarę bez słowa skargi i sprzeciwu? Przecież nie górował nad nią inteligen-cja pochodzeniem społecznym zaleta-mi charakteru Nie bjł paniczem który ożenił się ze służącą Nie był młodym czarującym utracjuszem który wpadł w sidła starej kalekiej ale bogatej żony Nie miał prawa pomiatać tą wiecznie przerażoną chętną do każdej pracy po-czciwą kobieciną Grzegorczyk jeszcze teraz po latach czuł upokorzenie matki na sobie jak nie-świeżą bieliznę Nie pojmował jej bier-ności i "dozgonnego posłuszeństwa" 0-statecz-nie nie żyli w Egipcie ale w północ-no- zachodniej Polsce! A ile przytem niepotrzebnych błędów popełniała jako matka i żona błędów zrodzonych z naj-lepszej woli i wrodzonej zacności! Na pizykład: wysyłała dzieci na poszukiwa-nie rozbawionego ojca Wieczorami krążyli razem koło "Or 36 Kiedyś nienawidził ich wszystkich Teraz pozostawała mu tylko pogarda i niechęć do całej rodziny do tej grupki snobów i głuptasów która go uważała za pasożyta! Ża wykoiejeńca! Do jednej tylko matki zachował pewną dozę senty-mentu zimnego obojętnego poczucia od-robiny wdzięczności za to że stała się przypadkowo dzięki swej fenomenalnej naiwności środkiem przy pomocy któ-rego zdołał się wydobyć na powierzch-nię Nie była to z jego strony wdzięcz-ność jeżeli zaś posyłał matce po kilkaset złotych miesięcznie to jedynie w celu trzymania jej na wsi z dala od Warszawy Poza tym nie żywi! nigdy żadnych uczuć rodzinnych a samą rodzinę uwa-żał za zespól całkowicie przypadkowy i nir7vm nip wiążący Toteż ieeo tosta- - nowienie usunięcie Zdzisława z fabryki podyktowane było nie antypatią do bra ta lecz przeświadczeniem ze xen cym bał jest w przedsiębiorstwie niepotrzeb na zawada Korzystając ze sposobności chciał z nim zuiaiuii j ly aianc — Zdzisławie — powiedział — stryj Karol zażądał usunięcia cię z fabryki Nie megłem oponować bo nic przema-wia za tobą nic Nie chciałbym jednak udzielał ci wymówienia jak pierwszemu lepszemu pracownikowi Wobec czego proszę cięT abyś złożył podanie o dy-misję Zdzisław zbladł: — Czy to zemsta za to że ośmieliłem sie upomnieć o swoje prawa? ' _ Nie głupcze! — zasyczał groźnie p2p1 _ nie masz żadnych praw! To je=t moja łaska! I do licha nie prowo-kuj mnie bym ja cofnął Wyrobiłem dla ciebie posadę w Banku Morskim w Gdyni Otrzymasz tam te same warun-ki Nie jesteś ich wart i radzę ci trzymać ie tej posady obiema rękami bo wię-cej dla ciebie nikt nic nie zrobi — Kiedy ja nie zamierzam wcale wyjeżdżać z Warszawy! # Paweł wzruszył ramionami i zwrócił sie' do siostry: — Musisz i ty z czegoś zyc Najlepej zrobisz! jeżeU postarasz się o jakąś po-sadę kalina patrzyła nań z przerażeniem: _ żiartujesz Pawełku przecie ja mc obce języki Zresztą mo cię polecić do pewnej lirmj ~~- v- ?$j'cn% "ZWIĄZKOWIEC" PAŹDZIERNIK (Ocłober) Sobota 22 — 1960 STR 7 ła" "Monopolu" lub "Rio" Małgorzata nie miała odwagi wejść do środka zosta-wała na dworze — Poproś go żeby tyle nie pił — mówiła do syna tieraTrzi esbzabkbołoprzzerjęścćznwiezdłuwżymgianrądćeropboyr- Za grubą kotarą z czerwonego filcu sły-chać było fortepian i skrzypce Przez szparę w kotarze wydobywał się wężyk papierosowego dymu Chłopiec wchodził z bijącym sercem do środka i mrużył o-c- zy oślepiony światłem Nogi miał ż wa-ty Wstydził się sportowego ubranka z krótkimi spodniami i wytartej kurtki z wykładanym kołnierzykiem Kłęby kwa-śnego powietrza kleiły mu się dó twa-rzy Czuł lepkie gorąco na powiekach Szedł szybko po kokosowym chodniku w głąb niekończącego się tunelu nasłu-chując pilnie uy pośród muzyki nie po-słyszy znajomego głosu pi-zygotowa-ny na zderzenie się ze złym kelnerem lub oburzonym właścicielem lokalu Czuł na sobie zdziwione spojrzenie gości Nad dancingowym parkietem zatłoczonym tańczącymi parami kręcił się srebrny wiatraczek Przy bufecie na Wysokich krzesełkach połyskiwał rząd nagich ple-ców Przeraził się myśli że wszedł do sali z gołymi kolanami w zabłoconych butach Zajrzał do pierwszej separatki rozchylił zasłonę Ojca nie było Zajrzał do drugiej Ktoś uderzył go po ręce Cofnął się przerażony Wracał szybkim Kocim Kroluem niemal biegiem do drzwi gdy posłyszał czyjś okrzyk: — Mały Grzegorczyk orzyszedł do ojca! Chodź tu mały szpiegu! Zaprowa-dzę cię gdzie trzeba! Otyły roześmiany mężczyzna prowa dził eo za ramie do loży w strono mu zykantów Poczuł gwóźdź w gardle Gru-bas wiódł go przez środek sali jak po-licjant złodziejaszka przyłapanego na gorącym uczynku błyszał śmiech za so-bą Gdyby miał nóż przy sobie wbiłby go w brzuch tego olbrzymiego rozbawio-nego łotra Stiostrzepl oica w samvm rogu drewnianej klatki pomalowanej w kwiaty pośród rozkrzyczanych ludzi Czupryna opadała ojcu na okulary po-- błazenskim dyszkantem Pnliozki miał czerwone uszy rozognione Dzwonił o-- DrączKą w kubełek szampana w takt mu-zyki Odgarnął włosy zdjął okulary i rozejrzał się dookoła mętnym wzrokiem krótkowidza — Matka cię przysłała Maminsynek z matką sztamę trzyma Przeciwko ojcu — Czy chesz ciastko? — posłyszał kobiecy glos — Kawałek tortu ze śmie-taną? Nie podnosił głowy Czuł że ogień który go palił pod powiekami zamienia się w słoną wodę — Jak można dziecko wysyłać po ojca do nocnego lokalu! — posłyszał za- - razie musisz się zdecydować do wtorku Ode mnie grosza więcej nie dostaniesz a twoich rachunków nie zamierzam pła-cić Zresztą masz całe stada przyjaciół możesz postarać się by którykolwiek po-pełnił idiotyzm i ożenił się z tobą Ale to już mnie nic nie obchodzi Wstał i nacisnął dzwonek — Teraz muszę was pożegnać Ocze-kuję kogoś Nie zdążyli jeszcze wyjść gdy wydał dyspozycję służącemu: — Pamiętaj Karolu że państwo sta-nowczo sobie życzą by drzwi od ich czę-ści mieszkania do mojej były stale zam-knięte — Słucham jaśnie pana ale właśnie panicz Zdzisław kazał — Powiedziałem — bezapelacyjnie przerwał Paweł i przeszedł do gabinetu Usiadł przy biurku i zatelefonował do Marychny Po dłuższej dopiero chwili podeszła do aparatu Mówiła głosem nie-naturalnie przyciszonym i była zemocjo-nowan- a — Co ci się stało? — nie zorientował się Paweł — Teraz trudno mi mówić może pan zadzwoni później — Aha! — domyślił się — twój wzdy-chający Romeo jest u ciebie? — Tak — Trudno Jeżeli wcześnie pozbę-dziesz się go to przyjedź do mnie — O ja chciałabym ale nie wiem — Wiec czekam Zaśmiał się do siebie Ani przez mo-ment nie miał wątpliwości że w Krzysz-tofie nie ma niebezpiecznego rywala W ogóle mężczyźni tego typu nie cieszą się powodzeniem u kobiet a ten ze swoim platonizmem z wierszami a zapewne i z westchnieniami spóźnił się o ładne sto lat Oczywiście Paweł mógłby bez szcze-crńinipie7w- łi --wysiłków odsunąć Marych- - nę od Krzysztofa i niepodzielnie zająć jego miejsce gdyby mu na tym cnociaz nrłwiVivno 7alP7a!n Tirtiwhczas iednak ani razu w życiu nie pałał żądzą wyłączności w posiadaniu kobiet a tutaj cnoaziio mu głównie o źródło wiadomości o Krzysz tofie Teraz kiedy pierwsza część planu mrłała nT7pnrniadzona należało grun towniej przestudiować możliwości całko witego podporządkowania sooie przed-siębiorstwa " Paweł miał tu do wyboru kilka dróg działania Najprostszą lecz zarazem naj-trudniejszą byłoby zdobycie pełnego wpływu na Krzysztofa Próbował już te-3- n -- niro7jnaitszych okazjach a zawsze bezskutecznie Na przykład na próżno starał się przyśpieszyć teraz jego wy-jazd w góry Krzysztof czy to podejrzę- - n-ai-arr "iakiś OOdsteT) CZV PO PTOStU przez upór z dnia na dzień odkładał swój wyjazd Nie pomagały ani najzręcz-nie- j podsunięte względy na sytuację marcowa w fabryce kiedy obecność dy troskany kobiecy głos Owiał go zapach ostrych perfum Po chwili poczuł ciepły dotyk ręki na policzku Nie chciał spojrzeć w górę Bał się słodkiego głosu — Do domu — powtarzał w kółko nie podnosząc głowy — chodźmy już do domu — Co byś też chciał na Gwiazdkę syneczku? — pytała dźwięcznym mu-zycznym głosem — Piłkę nożną? Rower z dzwonkiem? — A może nową mamusię na Gwiazd-kę? — zarechotał ktoś pijackim głosem — No nie? — UsDokói sie! — złościła sie mięk ka pachnąca pani — Do dziecka mó wisz gtupcze! upiliście się panowie! — ZcDsuł nam cała zabawę — zahu czał niski głos nad głową — W skórę dać szczeniakowi! Powinieneś się wziąć za mego Grzegorczyk! — Ojciec wzial eo w obronę otoczył ramieniem przytulił do piersi — Napij się winka Stefanku — beł-kotał — Tatuś funduje! Tyś nie winien to twoja matka Nanii sie synku Do bre winko nie jest złe Rozchylił mu wargi grubym palcem Palec cuchnął tytoniem Wlał mu nól kieliszka cierpkiej kwaskowatej cieczy do gardła Chłopiec zatrząsł się z obrzy dzenia Zebrało mu się na wymioty Towarzystwo rozeszło się do innych stolików Ojciec po pijanemu próbował pusty kubełek po szampanie postawić sobie na głowie ale kelner łagodnie wy-jął mu zabawkę z ręki Wycałował kel-nera w policzki wyczesal włosy grzebie-niem czknął kilka razy i chwiejąc się na nogach wyszedł z lokalu bez płaszcza na dwór Matka podtrzymała go z lewej mały Stefanek z prawej strony Szli tak przez pół miasta bojąc się żeby ich nie spotkał ktoś ze znajomych Gdy wcho-dzili na schody ojciec zaczął na glos śpiewać Było już po północy Cała ka-mienica spała — Nie śpiewaj Jasia — posłyszał błagalny szept matki — ludzie usłyszą 1 wtedy rozległ się wściekły krzyk ojca na całą sień Jan kopal obcasami w pręty drewnianej balustrady i krzy-czał ze wolno mu się upić i wolno mu śpiewać a kto mu spróbuje w tym prze-szkodzi- ć tego zabije Małgorzata unik-nęła pierwszego ciosu zasłoniła się łok-ciem na czas ale drugi przeciął jej brew pcwalił ją na ziemię Upadła z głuchym jękiem zaczęła płakać ze skrzywioną twarzą bez wydania głosu z siebie Ro-zjuszony mężczyzna zamierzył się raz trzeci Syn zasłonił matkę W tej sa-mej chwili poczuł gorący ból na policz-ku i ciężkie ciosy na głowie — Uduszę uduszę — charczał oj-ciec rektora technicznego będzie konieczna ani w dobrej wierze robione namowy ze strony Marychny Razu pewnego gdy Paweł powiedział mu że blado wygląda Krzysztof obrzucił go ironicznym spoj-rzeniem i zapytał: — Czyżby to mogło cię obchodzić? Zabiłby tego smarkacza za to i za ten szyderczy uśmiech tak rażący na I-ryt-ująco świeżych ustach na których jeszcze mleko nie zdołało obeschnąć 1 tak zawsze Ilekroć nań spojrzał łapał jakieś zamyślone i smutne rozma-rzenie w jego czarnych oczach które na-tychmiast zmieniało się w wyraz zimny i odporny Przypomniało mu to wszyst-ko kolegę z Gimnazjum Wacka Jurkie-wicza którego znienawidził za to że ten nie chciał odwzajemnić się mu sympa-tią Co prawda byłoby grubą przesadą powiedzieć że do Krzysztofa czuje aż sympatię a jednak coś go do tego za-rozumiałego błazna ciągnęło Zły był gdy uprzytomnił to sobie A stało się to tak: pewnego razu salon w którym zwykle oczekiwał aż stryj fio przyjmie był właśnie froterowany i pan Blumkiewicz przeprowadził go do małe-g- o bocznego pokoju będącego czymś w rodzaju buduaru pani Teresy Na stole leżał album z fotografiami Machinalnie przerzucając jego kartki natrafił na ca-łą serię fotografii Krzysztofa Naliczył ich kilkad-zicsią- t przeważnie amator-skich przedstawiających Krzysia jako małego chłopca wyrostka młodzieńca dorosłego mężczyznę lecz zawsze z tą nieuchwytną młodzieńczością której tu-taj wdzięk uwydatniał się jeszcze bar-dziej niż w życiu — Dlaczego on mnie nie cierpi? — myślał wpatrując się w karty albumu — nic mu przecie złego nie zrobiłem jeszcze nie dałem najmniejszego powo-du do podejrzeń przeciwnie zabiegam o jego życzliwość a on nie może wie-dzieć że to jest nieszczere 1 właśnie w tej chwili uświadomił sobie że nie jest to takie nieszczere ja-kim być powinno Zbył często myślał o Krzyszlofie zbyt mocno brał do serca jego demonstracyj-ną niechęć zanadto przejmował się je-go rmperły-nencki- m tonem i — do cięż-kiego "diabła — nie mógł odpędzić idio-tycznej myśli że w gruncie rzeczy i Krzysztof tylko przez jakąś zawziętość przez jakąś przekorę jest w stosunku do niego tak szorstki i wrogi Od czasu nabycia udziałów Paweł nie potrzebował bezwzględnie liczyć się ze stryjtm i z Krzysztofem Sto razy tez obiecywał sobie zareagowanie na jego arogancję w sposób zdecydow any bru-talny i osadzający Gdy jednak doszło do czego nie zmieniał taktyki a co wie- - cei sam przed sobą usiłował wykręcić się ze swej chwilowej słabości przyła-- i pywał siebie na tej śmiesznej gierce i nie umiał sobie tego przebaczyć JEDYNY POLSKI SALON PIEKNOiCI Marya's Beauty Parlor Specjalizacja w trwałej ondulacji "Pcrmanent" Waw es 216 Bathurst St EM 84432 P EiłSaui KŁOPOT Z WŁOSAMI? SIWE WŁOSY? WYPADANIE WŁOSÓW? ŁUPIEŻ? SUCHE ZNISZCZONE WŁOSY? Spróbuj Goldcnborc' llalrdresslni SpecJalKcl od chorób wloiów lskór 1136 DundJs St Weit LE 1(117 (blisko Osstnuton) 81Pb7 PRINCESS FASHION FURS CO Do dyspozycji naszej wielkiej polskiej klienteli DWA SKŁADY 750 Yonge St 506 Queen W EM 3-88- 84 Ceny bardzo przystępne Najładniejsze fasony futer w Toronto Duży wybór Mała wpłata — Pozostałoić na długie spłaty H5I' Lunsky 5b Każde $50 zebranych prztz "Uni-ted Appeal" pozwala pielęgniarce j do prcyjicia z pomocą 4 osobom % Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od ItoncestaUeł) Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Telefon LE M250 129 Grenadier Rd DR V JINDRA DR MARA JINDRA LEKARZE-DENTYiC- I pr)jmiiją takie uleczoraml t w soboty ta upriednlm porotumlrnlrm tclcfonlcinm 310 Bloor St West WA 2-08- 44 Ipri) Spadtna) 49 P DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundas St W — Toronto Tel EM 8-90- 38 X P OKULISTA S BR0G0WSKI OD 420 Roneesvalles Ave tbllsko Howard Park) Godilny prtyjci od 10-- 630 oraz la trlcfonlcriij m porotumlrnleni Tel LE 1-4- 251 — CL 94029 OKULISTKA J T SZYDŁOWSKA OD PBOA nadanie ortu dobieranie tiWlel I do-paaouyua- nlo "contact lenae" — codrlennlo od 10—7 aoboty wltcrnle w Innjrh godrlnach za uprttdnlm pororutnlenlcm 1063 Bloor St Wett LE 2-17- 93 (róg llaelock) 1T-- P WA l-3- 924 ' Colltfi St Oczy badamy okulary do" wszystkich defek-tów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku Lach Clinic Stanisław J Lach ' DC Władysław J Lach DC DOKTORZY eMIUOFRAKTYICI prześwietlenia 124 Roncesvalles Ave — Toronto — LI 5-1- HI BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY Specjaliści w leczeniu artretyzmu reumatnmti pnllo lumbaeo nyjłTU dtifcliwoirel muskułów F gtawow oraz zasilania 1 normowania całelo organirjnu — X-Ra- y prześwietlenia 1848 BLOOR St W TORONTO ONT — 140 CHURCH ST ST CATHARINES DENTYŚCI OKULIŚCI Okulista dostosowujemy Chiropractic Luck Clinic CHIROPRAKTYH TEL RO 9-22- 59 TEL MU 4-31-61 i P uwaga" M c skin Ointment UWACAI" "Skórną m" najnoj-t[- o patentu M C utywa atedo }} £?"£ ortrych 1 chronlcrnych oraz selkliKo rodzaju imm "J[ W1' wnle podobnch achorzat akrnych- - Skftrne thoroby Jak } '"{ yt)kl ikórnV kWre niepokoje I metta JToinfmenl" CtiS pujt — i rbko po utyilu powyttiej małcl i prretłka poclową 2W) mtt tę wyrabia Mr M Czullńskl wytwórnia skórnych młd "M C SKIN OINTMEN1" M C CORN OINTMENT Mamv równie M C ma! preclw odciskom I lecn-nl- u brodawek Cena mol 6M M cm I akórna I M C ma na odclakl aa hajkutecznlejie Jaki gajcie" Wh'"Wh nieotrzymania proz bezP MCzuMftlURmholm Rd Toronto Ont Tl U --" P "IXI W razie niezadowoleni zwracamy pieniądze po pgodnlu E LANDIS PHARMACY EM 6-05- 84 — 462 Oueen St W Toronto — EM 8-21- 29 Wvłamv Pohki oraz na cały Świat Dostawą viAa "waranlUana Wszelkie zamówienia za Kraniec wolne s tła ów pokrywamy koszta przes)łkl pocztowej Szybka 1° fachowa polska WyJeMłaJacy do Kraju roptnWe sie u nas w niezzabmędówneienaiart'kliusłtoywnietenteacehfonniacjznniżicszyluchb PnjJmii ąujcle się u ? Ukie w itokuhr P"™łB£mb' niezbędne uo utrzymania uiwi) i ~u„ -- - GARDIAITA Włatcielel TADEUSZ GARDIAN Najstarsza polska apteka w Toronto Vykonujemy recepty ze wszystkich krajów Zamówienia wysyłamy natychmiast Piszcie telefonujcie lub zgłaszajcie osobiście— Popierajcie polska aptekę WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKI I INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO USSR 297 Roncesvalles Ave Tel LE 6-30- 03 a mJ&t fTllr Chiropractic APTEKA TORONTO OHT to-- p się ł--P TERAZ JUŻ POSYŁAJCIE Świąteczne Paczki do Polski PACZKI I DARY PEKAO PRZEKAZY PIENIĘŻNE SPECJALNE PACZKI MICSNE LEKARSTWA Polsko Kanadyjskie Biuro Informacyjna LEON GARCZYŃSKI ' 707 Oueen St W- - Toronto EM 6-40- 67 85-P-S- S tTSŁTnc-ii—ir-if-- '— i— i-ii- -i-i"— i-i''- J"t"iS3S I W K feft r4
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, October 22, 1960 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1960-10-22 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000453 |
Description
Title | 000356b |
OCR text | assssas&s&s&sasasafei fPnsz Nowakowski !0Z WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone (Copyright by T Nowakowski) rzvch stronach cygaro było vi-aW-em dobrobytu Po dziś łaja Sama i Johna Bulla pokazu-Ułaturac- h z grubym cygarem 2k W mieście nad rzeką wszy-- r flu-A- m lnnu'flnancii' należy do urzędnika kalosze lpa- - --i-- adzają proiesora bamuuiuu jesi " iiL-ciic-ii okulary zaś świad- - oiMności do inteligeeji Czy Ljl by kto robotnika na pierw- - jj--m plakacie w rogowycn oku- - ' Zamoznejsi cinupi yuu imasicm L-- ali iUZ SODe £ime iyuji alc iA- - nikt jeszcze nie oglądał -- itów otaczał niezasłużony res- - iKrotkowidztwo zdobywajo się jak i boju: W SiUZDie wieuzy aiuo w le Jan należał do "wolnego zawo- - feowił o tym chętnie by podkre- - poją urojona niezależność A wy-fe- c na spacer zakładał rogowe o- - r i nie zapominał o cygarze ayi lAiem próżnym Zależało mu na Li przechodniów fcczona życiem KODiecina w lanu-byciskają- ca młynek do kawy do la" to Małgorzata Pachniała cyko-- ' piecyku piekła jabłka spocone i cukrem Spod spódnicy wygląda-- niemodna halka Pani Małgorzata Jmnualdzkiej dobrze była znana w ivm mieście Przyjechała pizecież :o zaboru z Kongresówki Małżeń- - mieszane: poznańsko-kongresow- - [iuniej budziły sensację a nawet nr Była to kobiecina czterdziesto-ai- a wiecznie zajęta domem i trój ozleci z których dwoje już podro-- trzecie mały Michałek zaczął cho- - szkoły powszechnej Starszy syn chluba rodziny kończył girrma- - Córka Jadwisia dziewczyna nie- - i szczupła za 70 zł miesięcznie i!a na maszynie w magistracie Pa- - iłgorzata miała wiele zmartwień się tak martwic że nikt te- - domu nie widział Wokół suchych szczonyeh oczu zbierało się kilka szek usta wyginały się w pod- - l tylko podbródek drgał jej jak memu dziecku Z trudem sta-no- gi skarżąc się na ciasne buty iieczor po całym dniu krzątania ilol gospodarstwa domowego pu [adeusz Dołęga=AIostowicz RACJA DALGZ I S-- KA Hm nie sadze Miał oleniDoten- - eograniczoną Zresztą on między i poaŁeiił Naprawdę były jego "ą własnością "law zerwał sie: Ach mniejsza o to W każdym możesz nam odpowiedzieć? Mogę Otóż bez żadnego podsta-- po prostu kupiłem te udziały I udziały Ganta w najpodstęp-sposób- ! Ispokój się w tej chwili — zimno raw ei K-- e znaliśmy cię dotychczas! To AU ltl wtal i zrobiwszy jeden krok 1 teraz mnie nie znasz Jeszcze welzywe słowo jeszcze jedno po-- r= feiosu a dostaniesz w pysk np wiecą Siadaj! r34 wytrzeszczył oczy skulił się ta naihl70i etnionn lnnrln "?łem udziały rozumiecie wy- - j — mowii juz spokojnie Pa-'ą- e widzę w tym nic co by sta- - icle to nasze! wstaliście je gratis z łaski ojca je zaorał Ja je wykupiłem za ~"c "tiuąaze Które zarobiłem ?0 Wiec rhrppio? ? milczeli ve mam w nW jnn Ah ™u Chyba sami to przyzna- - - UiOZ pomimn łn crnfńw --iptpm ESm ? aŻdeJ Chwili nabJ1e ~- - uuaiy zapłaciłem za nie jT '?cy dolarów gotówka i r 'wS0?ŁnęiljeTinotdr7doaVmin hP7A t„r„rJn--r™„ nrnj„- - rfaaosci że ich wartość jest -- £iza --'ie n'e mmy nic że jesteś- - Ł-- "U — pochylił głowę Zdzi- - "ZSrzai? n ~i„ -- i„ I -- S Pracować na iitrTT-rnoni- p pUza n „-- - „ _' LV v ?-vb- a Pamiętacie te słod- - sCj sedziałem za granicą PZV dll!7V O 4n„ „ „„I i - - tamie ł nas urn- - Uszyło? CO?- - _ razie postąpiłeś sa li """3 się Halina -- = yiiMaa zapociłem r koszowa się swym zwycię- - si chły jej nogi w kostkach Stale była zmęczona i załatana Z trudem znajdo-wała dla siebie chwilę wolnego czasu bfoyteulusiąśoćdswapn"ąstćołoi wpyomcz"ytanća gcaezreattęowym Mąż jej Jan kierownlik drukarni i introligatorni "Jedność" zarabiał pięć- set złotych co na przedwojenne stosun-ki było sumą niemałą ale na dom dawał zaledwie dwieście Budziła się pośrodku nocy i wpatrując się niewidzącymi ocza- mi w popękany sufit rachowała złotów-ki w głowie Czarne znienawidzone cy- fry pełzały jej po czole powiekach "i skroniach jak natrętne robactwo Jakby nie przymierzać budżet nie mieścił się w dwustu złotych A czasem po kryjo-mu oddawała cenniejsze przedmioty do lombardu znanego zubożałej inteligen-cji pod nazwą "Komunalnego Urzędu Zastawczego" Biegła skulona uliczkami cnowając srebrny lichtarz pod płasz-czem ) na czas zapobiec licytacji kre-densu w "stołowym" Nie zdarzyło się jednak od lat by poprosiła męża o kilka złotych lub zapytała co robi z resztą pensji Na to wspomnienie podporucznik po- czuł pretensję do matki Dlaczego nie buntowała się przeciw samowoli bez-względnego człowieka? Dlaczego ulegała mu ślepo we wszystkim? Dlaczego pono-siła ofiarę bez słowa skargi i sprzeciwu? Przecież nie górował nad nią inteligen-cja pochodzeniem społecznym zaleta-mi charakteru Nie bjł paniczem który ożenił się ze służącą Nie był młodym czarującym utracjuszem który wpadł w sidła starej kalekiej ale bogatej żony Nie miał prawa pomiatać tą wiecznie przerażoną chętną do każdej pracy po-czciwą kobieciną Grzegorczyk jeszcze teraz po latach czuł upokorzenie matki na sobie jak nie-świeżą bieliznę Nie pojmował jej bier-ności i "dozgonnego posłuszeństwa" 0-statecz-nie nie żyli w Egipcie ale w północ-no- zachodniej Polsce! A ile przytem niepotrzebnych błędów popełniała jako matka i żona błędów zrodzonych z naj-lepszej woli i wrodzonej zacności! Na pizykład: wysyłała dzieci na poszukiwa-nie rozbawionego ojca Wieczorami krążyli razem koło "Or 36 Kiedyś nienawidził ich wszystkich Teraz pozostawała mu tylko pogarda i niechęć do całej rodziny do tej grupki snobów i głuptasów która go uważała za pasożyta! Ża wykoiejeńca! Do jednej tylko matki zachował pewną dozę senty-mentu zimnego obojętnego poczucia od-robiny wdzięczności za to że stała się przypadkowo dzięki swej fenomenalnej naiwności środkiem przy pomocy któ-rego zdołał się wydobyć na powierzch-nię Nie była to z jego strony wdzięcz-ność jeżeli zaś posyłał matce po kilkaset złotych miesięcznie to jedynie w celu trzymania jej na wsi z dala od Warszawy Poza tym nie żywi! nigdy żadnych uczuć rodzinnych a samą rodzinę uwa-żał za zespól całkowicie przypadkowy i nir7vm nip wiążący Toteż ieeo tosta- - nowienie usunięcie Zdzisława z fabryki podyktowane było nie antypatią do bra ta lecz przeświadczeniem ze xen cym bał jest w przedsiębiorstwie niepotrzeb na zawada Korzystając ze sposobności chciał z nim zuiaiuii j ly aianc — Zdzisławie — powiedział — stryj Karol zażądał usunięcia cię z fabryki Nie megłem oponować bo nic przema-wia za tobą nic Nie chciałbym jednak udzielał ci wymówienia jak pierwszemu lepszemu pracownikowi Wobec czego proszę cięT abyś złożył podanie o dy-misję Zdzisław zbladł: — Czy to zemsta za to że ośmieliłem sie upomnieć o swoje prawa? ' _ Nie głupcze! — zasyczał groźnie p2p1 _ nie masz żadnych praw! To je=t moja łaska! I do licha nie prowo-kuj mnie bym ja cofnął Wyrobiłem dla ciebie posadę w Banku Morskim w Gdyni Otrzymasz tam te same warun-ki Nie jesteś ich wart i radzę ci trzymać ie tej posady obiema rękami bo wię-cej dla ciebie nikt nic nie zrobi — Kiedy ja nie zamierzam wcale wyjeżdżać z Warszawy! # Paweł wzruszył ramionami i zwrócił sie' do siostry: — Musisz i ty z czegoś zyc Najlepej zrobisz! jeżeU postarasz się o jakąś po-sadę kalina patrzyła nań z przerażeniem: _ żiartujesz Pawełku przecie ja mc obce języki Zresztą mo cię polecić do pewnej lirmj ~~- v- ?$j'cn% "ZWIĄZKOWIEC" PAŹDZIERNIK (Ocłober) Sobota 22 — 1960 STR 7 ła" "Monopolu" lub "Rio" Małgorzata nie miała odwagi wejść do środka zosta-wała na dworze — Poproś go żeby tyle nie pił — mówiła do syna tieraTrzi esbzabkbołoprzzerjęścćznwiezdłuwżymgianrądćeropboyr- Za grubą kotarą z czerwonego filcu sły-chać było fortepian i skrzypce Przez szparę w kotarze wydobywał się wężyk papierosowego dymu Chłopiec wchodził z bijącym sercem do środka i mrużył o-c- zy oślepiony światłem Nogi miał ż wa-ty Wstydził się sportowego ubranka z krótkimi spodniami i wytartej kurtki z wykładanym kołnierzykiem Kłęby kwa-śnego powietrza kleiły mu się dó twa-rzy Czuł lepkie gorąco na powiekach Szedł szybko po kokosowym chodniku w głąb niekończącego się tunelu nasłu-chując pilnie uy pośród muzyki nie po-słyszy znajomego głosu pi-zygotowa-ny na zderzenie się ze złym kelnerem lub oburzonym właścicielem lokalu Czuł na sobie zdziwione spojrzenie gości Nad dancingowym parkietem zatłoczonym tańczącymi parami kręcił się srebrny wiatraczek Przy bufecie na Wysokich krzesełkach połyskiwał rząd nagich ple-ców Przeraził się myśli że wszedł do sali z gołymi kolanami w zabłoconych butach Zajrzał do pierwszej separatki rozchylił zasłonę Ojca nie było Zajrzał do drugiej Ktoś uderzył go po ręce Cofnął się przerażony Wracał szybkim Kocim Kroluem niemal biegiem do drzwi gdy posłyszał czyjś okrzyk: — Mały Grzegorczyk orzyszedł do ojca! Chodź tu mały szpiegu! Zaprowa-dzę cię gdzie trzeba! Otyły roześmiany mężczyzna prowa dził eo za ramie do loży w strono mu zykantów Poczuł gwóźdź w gardle Gru-bas wiódł go przez środek sali jak po-licjant złodziejaszka przyłapanego na gorącym uczynku błyszał śmiech za so-bą Gdyby miał nóż przy sobie wbiłby go w brzuch tego olbrzymiego rozbawio-nego łotra Stiostrzepl oica w samvm rogu drewnianej klatki pomalowanej w kwiaty pośród rozkrzyczanych ludzi Czupryna opadała ojcu na okulary po-- błazenskim dyszkantem Pnliozki miał czerwone uszy rozognione Dzwonił o-- DrączKą w kubełek szampana w takt mu-zyki Odgarnął włosy zdjął okulary i rozejrzał się dookoła mętnym wzrokiem krótkowidza — Matka cię przysłała Maminsynek z matką sztamę trzyma Przeciwko ojcu — Czy chesz ciastko? — posłyszał kobiecy glos — Kawałek tortu ze śmie-taną? Nie podnosił głowy Czuł że ogień który go palił pod powiekami zamienia się w słoną wodę — Jak można dziecko wysyłać po ojca do nocnego lokalu! — posłyszał za- - razie musisz się zdecydować do wtorku Ode mnie grosza więcej nie dostaniesz a twoich rachunków nie zamierzam pła-cić Zresztą masz całe stada przyjaciół możesz postarać się by którykolwiek po-pełnił idiotyzm i ożenił się z tobą Ale to już mnie nic nie obchodzi Wstał i nacisnął dzwonek — Teraz muszę was pożegnać Ocze-kuję kogoś Nie zdążyli jeszcze wyjść gdy wydał dyspozycję służącemu: — Pamiętaj Karolu że państwo sta-nowczo sobie życzą by drzwi od ich czę-ści mieszkania do mojej były stale zam-knięte — Słucham jaśnie pana ale właśnie panicz Zdzisław kazał — Powiedziałem — bezapelacyjnie przerwał Paweł i przeszedł do gabinetu Usiadł przy biurku i zatelefonował do Marychny Po dłuższej dopiero chwili podeszła do aparatu Mówiła głosem nie-naturalnie przyciszonym i była zemocjo-nowan- a — Co ci się stało? — nie zorientował się Paweł — Teraz trudno mi mówić może pan zadzwoni później — Aha! — domyślił się — twój wzdy-chający Romeo jest u ciebie? — Tak — Trudno Jeżeli wcześnie pozbę-dziesz się go to przyjedź do mnie — O ja chciałabym ale nie wiem — Wiec czekam Zaśmiał się do siebie Ani przez mo-ment nie miał wątpliwości że w Krzysz-tofie nie ma niebezpiecznego rywala W ogóle mężczyźni tego typu nie cieszą się powodzeniem u kobiet a ten ze swoim platonizmem z wierszami a zapewne i z westchnieniami spóźnił się o ładne sto lat Oczywiście Paweł mógłby bez szcze-crńinipie7w- łi --wysiłków odsunąć Marych- - nę od Krzysztofa i niepodzielnie zająć jego miejsce gdyby mu na tym cnociaz nrłwiVivno 7alP7a!n Tirtiwhczas iednak ani razu w życiu nie pałał żądzą wyłączności w posiadaniu kobiet a tutaj cnoaziio mu głównie o źródło wiadomości o Krzysz tofie Teraz kiedy pierwsza część planu mrłała nT7pnrniadzona należało grun towniej przestudiować możliwości całko witego podporządkowania sooie przed-siębiorstwa " Paweł miał tu do wyboru kilka dróg działania Najprostszą lecz zarazem naj-trudniejszą byłoby zdobycie pełnego wpływu na Krzysztofa Próbował już te-3- n -- niro7jnaitszych okazjach a zawsze bezskutecznie Na przykład na próżno starał się przyśpieszyć teraz jego wy-jazd w góry Krzysztof czy to podejrzę- - n-ai-arr "iakiś OOdsteT) CZV PO PTOStU przez upór z dnia na dzień odkładał swój wyjazd Nie pomagały ani najzręcz-nie- j podsunięte względy na sytuację marcowa w fabryce kiedy obecność dy troskany kobiecy głos Owiał go zapach ostrych perfum Po chwili poczuł ciepły dotyk ręki na policzku Nie chciał spojrzeć w górę Bał się słodkiego głosu — Do domu — powtarzał w kółko nie podnosząc głowy — chodźmy już do domu — Co byś też chciał na Gwiazdkę syneczku? — pytała dźwięcznym mu-zycznym głosem — Piłkę nożną? Rower z dzwonkiem? — A może nową mamusię na Gwiazd-kę? — zarechotał ktoś pijackim głosem — No nie? — UsDokói sie! — złościła sie mięk ka pachnąca pani — Do dziecka mó wisz gtupcze! upiliście się panowie! — ZcDsuł nam cała zabawę — zahu czał niski głos nad głową — W skórę dać szczeniakowi! Powinieneś się wziąć za mego Grzegorczyk! — Ojciec wzial eo w obronę otoczył ramieniem przytulił do piersi — Napij się winka Stefanku — beł-kotał — Tatuś funduje! Tyś nie winien to twoja matka Nanii sie synku Do bre winko nie jest złe Rozchylił mu wargi grubym palcem Palec cuchnął tytoniem Wlał mu nól kieliszka cierpkiej kwaskowatej cieczy do gardła Chłopiec zatrząsł się z obrzy dzenia Zebrało mu się na wymioty Towarzystwo rozeszło się do innych stolików Ojciec po pijanemu próbował pusty kubełek po szampanie postawić sobie na głowie ale kelner łagodnie wy-jął mu zabawkę z ręki Wycałował kel-nera w policzki wyczesal włosy grzebie-niem czknął kilka razy i chwiejąc się na nogach wyszedł z lokalu bez płaszcza na dwór Matka podtrzymała go z lewej mały Stefanek z prawej strony Szli tak przez pół miasta bojąc się żeby ich nie spotkał ktoś ze znajomych Gdy wcho-dzili na schody ojciec zaczął na glos śpiewać Było już po północy Cała ka-mienica spała — Nie śpiewaj Jasia — posłyszał błagalny szept matki — ludzie usłyszą 1 wtedy rozległ się wściekły krzyk ojca na całą sień Jan kopal obcasami w pręty drewnianej balustrady i krzy-czał ze wolno mu się upić i wolno mu śpiewać a kto mu spróbuje w tym prze-szkodzi- ć tego zabije Małgorzata unik-nęła pierwszego ciosu zasłoniła się łok-ciem na czas ale drugi przeciął jej brew pcwalił ją na ziemię Upadła z głuchym jękiem zaczęła płakać ze skrzywioną twarzą bez wydania głosu z siebie Ro-zjuszony mężczyzna zamierzył się raz trzeci Syn zasłonił matkę W tej sa-mej chwili poczuł gorący ból na policz-ku i ciężkie ciosy na głowie — Uduszę uduszę — charczał oj-ciec rektora technicznego będzie konieczna ani w dobrej wierze robione namowy ze strony Marychny Razu pewnego gdy Paweł powiedział mu że blado wygląda Krzysztof obrzucił go ironicznym spoj-rzeniem i zapytał: — Czyżby to mogło cię obchodzić? Zabiłby tego smarkacza za to i za ten szyderczy uśmiech tak rażący na I-ryt-ująco świeżych ustach na których jeszcze mleko nie zdołało obeschnąć 1 tak zawsze Ilekroć nań spojrzał łapał jakieś zamyślone i smutne rozma-rzenie w jego czarnych oczach które na-tychmiast zmieniało się w wyraz zimny i odporny Przypomniało mu to wszyst-ko kolegę z Gimnazjum Wacka Jurkie-wicza którego znienawidził za to że ten nie chciał odwzajemnić się mu sympa-tią Co prawda byłoby grubą przesadą powiedzieć że do Krzysztofa czuje aż sympatię a jednak coś go do tego za-rozumiałego błazna ciągnęło Zły był gdy uprzytomnił to sobie A stało się to tak: pewnego razu salon w którym zwykle oczekiwał aż stryj fio przyjmie był właśnie froterowany i pan Blumkiewicz przeprowadził go do małe-g- o bocznego pokoju będącego czymś w rodzaju buduaru pani Teresy Na stole leżał album z fotografiami Machinalnie przerzucając jego kartki natrafił na ca-łą serię fotografii Krzysztofa Naliczył ich kilkad-zicsią- t przeważnie amator-skich przedstawiających Krzysia jako małego chłopca wyrostka młodzieńca dorosłego mężczyznę lecz zawsze z tą nieuchwytną młodzieńczością której tu-taj wdzięk uwydatniał się jeszcze bar-dziej niż w życiu — Dlaczego on mnie nie cierpi? — myślał wpatrując się w karty albumu — nic mu przecie złego nie zrobiłem jeszcze nie dałem najmniejszego powo-du do podejrzeń przeciwnie zabiegam o jego życzliwość a on nie może wie-dzieć że to jest nieszczere 1 właśnie w tej chwili uświadomił sobie że nie jest to takie nieszczere ja-kim być powinno Zbył często myślał o Krzyszlofie zbyt mocno brał do serca jego demonstracyj-ną niechęć zanadto przejmował się je-go rmperły-nencki- m tonem i — do cięż-kiego "diabła — nie mógł odpędzić idio-tycznej myśli że w gruncie rzeczy i Krzysztof tylko przez jakąś zawziętość przez jakąś przekorę jest w stosunku do niego tak szorstki i wrogi Od czasu nabycia udziałów Paweł nie potrzebował bezwzględnie liczyć się ze stryjtm i z Krzysztofem Sto razy tez obiecywał sobie zareagowanie na jego arogancję w sposób zdecydow any bru-talny i osadzający Gdy jednak doszło do czego nie zmieniał taktyki a co wie- - cei sam przed sobą usiłował wykręcić się ze swej chwilowej słabości przyła-- i pywał siebie na tej śmiesznej gierce i nie umiał sobie tego przebaczyć JEDYNY POLSKI SALON PIEKNOiCI Marya's Beauty Parlor Specjalizacja w trwałej ondulacji "Pcrmanent" Waw es 216 Bathurst St EM 84432 P EiłSaui KŁOPOT Z WŁOSAMI? SIWE WŁOSY? WYPADANIE WŁOSÓW? ŁUPIEŻ? SUCHE ZNISZCZONE WŁOSY? Spróbuj Goldcnborc' llalrdresslni SpecJalKcl od chorób wloiów lskór 1136 DundJs St Weit LE 1(117 (blisko Osstnuton) 81Pb7 PRINCESS FASHION FURS CO Do dyspozycji naszej wielkiej polskiej klienteli DWA SKŁADY 750 Yonge St 506 Queen W EM 3-88- 84 Ceny bardzo przystępne Najładniejsze fasony futer w Toronto Duży wybór Mała wpłata — Pozostałoić na długie spłaty H5I' Lunsky 5b Każde $50 zebranych prztz "Uni-ted Appeal" pozwala pielęgniarce j do prcyjicia z pomocą 4 osobom % Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od ItoncestaUeł) Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Telefon LE M250 129 Grenadier Rd DR V JINDRA DR MARA JINDRA LEKARZE-DENTYiC- I pr)jmiiją takie uleczoraml t w soboty ta upriednlm porotumlrnlrm tclcfonlcinm 310 Bloor St West WA 2-08- 44 Ipri) Spadtna) 49 P DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundas St W — Toronto Tel EM 8-90- 38 X P OKULISTA S BR0G0WSKI OD 420 Roneesvalles Ave tbllsko Howard Park) Godilny prtyjci od 10-- 630 oraz la trlcfonlcriij m porotumlrnleni Tel LE 1-4- 251 — CL 94029 OKULISTKA J T SZYDŁOWSKA OD PBOA nadanie ortu dobieranie tiWlel I do-paaouyua- nlo "contact lenae" — codrlennlo od 10—7 aoboty wltcrnle w Innjrh godrlnach za uprttdnlm pororutnlenlcm 1063 Bloor St Wett LE 2-17- 93 (róg llaelock) 1T-- P WA l-3- 924 ' Colltfi St Oczy badamy okulary do" wszystkich defek-tów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku Lach Clinic Stanisław J Lach ' DC Władysław J Lach DC DOKTORZY eMIUOFRAKTYICI prześwietlenia 124 Roncesvalles Ave — Toronto — LI 5-1- HI BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY Specjaliści w leczeniu artretyzmu reumatnmti pnllo lumbaeo nyjłTU dtifcliwoirel muskułów F gtawow oraz zasilania 1 normowania całelo organirjnu — X-Ra- y prześwietlenia 1848 BLOOR St W TORONTO ONT — 140 CHURCH ST ST CATHARINES DENTYŚCI OKULIŚCI Okulista dostosowujemy Chiropractic Luck Clinic CHIROPRAKTYH TEL RO 9-22- 59 TEL MU 4-31-61 i P uwaga" M c skin Ointment UWACAI" "Skórną m" najnoj-t[- o patentu M C utywa atedo }} £?"£ ortrych 1 chronlcrnych oraz selkliKo rodzaju imm "J[ W1' wnle podobnch achorzat akrnych- - Skftrne thoroby Jak } '"{ yt)kl ikórnV kWre niepokoje I metta JToinfmenl" CtiS pujt — i rbko po utyilu powyttiej małcl i prretłka poclową 2W) mtt tę wyrabia Mr M Czullńskl wytwórnia skórnych młd "M C SKIN OINTMEN1" M C CORN OINTMENT Mamv równie M C ma! preclw odciskom I lecn-nl- u brodawek Cena mol 6M M cm I akórna I M C ma na odclakl aa hajkutecznlejie Jaki gajcie" Wh'"Wh nieotrzymania proz bezP MCzuMftlURmholm Rd Toronto Ont Tl U --" P "IXI W razie niezadowoleni zwracamy pieniądze po pgodnlu E LANDIS PHARMACY EM 6-05- 84 — 462 Oueen St W Toronto — EM 8-21- 29 Wvłamv Pohki oraz na cały Świat Dostawą viAa "waranlUana Wszelkie zamówienia za Kraniec wolne s tła ów pokrywamy koszta przes)łkl pocztowej Szybka 1° fachowa polska WyJeMłaJacy do Kraju roptnWe sie u nas w niezzabmędówneienaiart'kliusłtoywnietenteacehfonniacjznniżicszyluchb PnjJmii ąujcle się u ? Ukie w itokuhr P"™łB£mb' niezbędne uo utrzymania uiwi) i ~u„ -- - GARDIAITA Włatcielel TADEUSZ GARDIAN Najstarsza polska apteka w Toronto Vykonujemy recepty ze wszystkich krajów Zamówienia wysyłamy natychmiast Piszcie telefonujcie lub zgłaszajcie osobiście— Popierajcie polska aptekę WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKI I INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO USSR 297 Roncesvalles Ave Tel LE 6-30- 03 a mJ&t fTllr Chiropractic APTEKA TORONTO OHT to-- p się ł--P TERAZ JUŻ POSYŁAJCIE Świąteczne Paczki do Polski PACZKI I DARY PEKAO PRZEKAZY PIENIĘŻNE SPECJALNE PACZKI MICSNE LEKARSTWA Polsko Kanadyjskie Biuro Informacyjna LEON GARCZYŃSKI ' 707 Oueen St W- - Toronto EM 6-40- 67 85-P-S- S tTSŁTnc-ii—ir-if-- '— i— i-ii- -i-i"— i-i''- J"t"iS3S I W K feft r4 |
Tags
Comments
Post a Comment for 000356b