000116b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
ii i- - P i)l źmsza: s~sza: argaggg a_s— Stanisław Maria Saliński c ] un Pohsh Allunce Press rgasŁBac: zezsągą :cts3łbs iggsggc :gaŁEgt --gw on u-jo-du i posapujac prze- - rntft 1 we:'1 by noKami mi rawce poa jMjiedzi chwilę pomruga 1' mi r esami i wraca do K enia i Birgit-- w mówiły dokąd poszły ' ' dluu) i po co' Jeszcze godzinę i rfo-t- ii prze poczucie taktu sie ewentualnoicia ta- - e-e:c-ttalab o m 'ec Ingrara Ale teraz iKgu ledne] godziny — tak za- - ijod i'i oci siódmego uderzenia Enaelbiekts do zapowiedzi spea- - udniftonditoiei" — przeżyła i '-nn-idła w lecej niz trysienie ziemi ttliO — i ulica Jails z Ingvarem i -- nm wspaniały i stiaszny i osiem -- ecenstuu i sesnascie lat rozpa-_- I to uvslko zapadło sie nagle i w straszliwe rozdarcie ziemi pod -- jjnii wiedziała pizeciez wie-"przeci- e Gdy lzucila „ oanice ab uciec spod niedobrych tamtej rudej sprzed "0carii" — lala ze leci naoslep Rubinowy syg-''Irzeg- al — 'nie rdz" A sła Szła £0 mieisca a mogła je ominąć1) :o mielca na rogu Odengalan i iii gdzie lenna narescie rozwar-- c pod ma Spojizała na prawo Ru-ues- o ostrzeżenia już nie było "No --"pomyślała — zrobiło swoie ro-ni mogło Nie Jego wina " iiii kilkanaście ki oków do skrzy- - m t„ ulic umiealy się w lliiin nce-- J i h na sygnał prejscia Jezdnia i fodzrna teatralna wzbierała j'ak u czasie powodzi limuzyny sunę-:c'roj- n m sei egiem niemal sklejo-Ktrzaka- mi a powietrze nasycone ge-- i czadem spalinowym miało mdły i „i mak chloioloimu Obok Ewy ! mężczyzna o wzroście Beitka (irUicla powieki przysunęła sie doń Łiiraetr blizei a poczuła łokciem i -- zorslkrego męskiego rękawa sy-l- e przelotnym jak drgnienie rzęs ismem ze to — on' Ze obok -- luz mamo' Hinelo zielone światło na wysokiej 'cc Nie odrywając oczu od zol- - !! na ciemnej jezdni szła napród oku ludi Podniosła powieki do-wted- y tjdy stanęły na przeciw-- chodniku U yyylolu świetlistej es tnskałr ku niebu dwa dwu piętrowe cliapaczo chmur — "wie- - cwkie" na Kungsgatan Na pla- - Marek Hłasko Copyright piłowania wicdiala' V zHkie ini nutmsklo 7istr7C?onr Wiez dlaczego tak poyyiedzialem - ' mnie to nic obchodzi Ty je- - l"(lcd Nie bede sie babrał yy two-jemu ifhnai mc -- SłdChdi lekl — Nie chciałem ssi o partii jak o komunii swie- - HfcZ (Ki unin'i ti'7ohn iyiviWi n M%zUMe'yc i przeżyć Ty mu- - "H f'-"- 1 'vku dla takich lak ty ° prędko me ikoiiey może na- - '' W dy tylko instynkt życia leuodnie ic-I- i clow ick potia- - " i'"V adonrie ze coś leezcze zo- - i '" iłowiek chce posiadać '- - ' i ' nak"c Zem=ta lacyś Jn'K ( N t musj wczepić we ' v" wstań i walcz Wtedy 1 ' ~ la snrawa nie była jesz- - n nii załatwiona Załatwisz bMlie okaja ' wany Jerzy — powie-- ' m lednak zameldował ' miijnami ' ' bysm ci pogrzeb mi-'- K' — iekł — Chociaż sam " ' ___ ' nip ma czasrr „rłP' ' "''} — powtórzyłem i " - nroa człowieka dobić z Papierosem: skręcał e "r iziecka bibułkę '" z1 m test naprawdę od- - n''ieros mimo wszystko J ' °'j c j chwila — Caie zy- - W młodości wyobraża- - 1 "' uratowanie człowie- - y ciągnięcie tonącego 'lenny akt płciowy z __ ''k dalej Teraz te spra-- rtOHiowac to wszystko 'i te -- adzi o odyyadze te r 'lo-c- N zawsze stayviaja 1 ' 's"dziennei nienormal- - _ ' S-ui-icie rzeczy takie spra- - -'- "Twrnie clow ieka podczas )oru — nie mówi o ' "' lo o s-posob-pch je- - ynadkach Nienor-- orm Ina reakr a ni- - zewrdziec i niczemu s~ ttaszj skim szenue jednei z nich ponad sir-lancia- mi kolorów u--h lampionów plomie-nial- y gejzery ogni To taras "Pasodv" skąd nie razv jak z lotu ptaka patmla na nocny Sztokholm tonący w czai o-dziejs- kiei fatamorganie neonów —"Mu-szę tam byc z nim — pomyślała — Mu-szę! Niech zobaczy niech zapamięta Niech przypomni sobie o nocv sztok- holmskiej w Uch swoich Kielcach" — Czy ty cos pamiętasz z Kielc0 — zapytała Tiny niespodziewanie dla siebie samej — O naturalnie Bardzo wiele Pa- miętam lam pizede wszystkim ciocie Te-l- e 1 nawet Roześmiała sie serdecznie i odrobinę zbyt głośno tak na Sztokholm Idące przed mmi Szwedki obeirzały sie dy- skretnie — nawet pamiętam zapach cioci Feli ogórki Ile razy poczuje gdzieś za- pach ogórka zaraz: ciocia Mówiłam do niej "ciociu" prawda? A piecie to właściwie moja babka Ile ja lat mia- łam gdyśmy wyjechały z Kielc ma- musiu'' — Siedem Nie cale siedem — A pamiętam dobrze Nasza uliczkę sklepik i Zosie Goledzmowska Stawek co sie niemal nie utopiłam Kota Taki buiy w laty Tylko Jak on nazy-wał sic'' — Spinoa UJegloiny weiiętizny wstizas: buiy w laty Skądeiś na kilka dni przed cliii przed wyjazdem Bertka ciocia Fela przy-niosła obizydliwego kociaka Bertek yyzial do leki maleso piszczącego zwie-rzaczka obejizał krytycznie: "Piękne kocisko wyiośnie z tego Fenomenalne ma oczy Jak Spinoza" — "Spinoza to ładne muc dla kota" — powiedziała cio-cia Fela Ale imię to utrwaliło sie pizy kocie dopiero po yyyjezdie Beitka Na wiele lat bury w białe łaty Spinoza ) — Ach tak Spinoza On był bardzo stary Prawda? — Jeszce ciebie na świecie nie było a juz mieszkał u cioci Feli Sly wolno dopaovuiac nawajeni ki oki do pierwszej przecznicy na lewo od Syeaweg W cieniu drzew plynal kle-isty wilgotny zapach młodych liści i tra-- w ruków Z szerokiej jezdni wywiało swad benzyny i klaiowny czysty nurt poyyietrza smuzI sie koiącą fala Sze-leszcząc palakami o przewody pizeto-- CopjrlsM 19511 l)V "Kultura" Pjnł :&%= N 12 i — Mnicje cos takiego jak noimalna odwaga'' Milczał orzez chwilo papieros ioz!c-cia- ł mu sie do reszty: kr ccii w palcach resztki ttoiiiU — Myślę ze tak — powiedział — Odwaga to chyba tylko spiawa zaufania Fiancisku to gromada zwierząt wałę-sających sie po gównie Człowieka łatwo jest okieślic i wymierzyć yy dól — bydle yy nieskończoność: yyszystko ziobi we yvs?}alko uwierzy wszystko splugavi Ochlaga la najprawdziwsza to wprawa znalezienia dla człowieka górnej granicy lej ostatecznej — na ile można mu zau-fać i czego potrafi dokonać Tak ja rozu-zumie- m komunizm A ty? Zaufałem ci ze pi zezy 'sz — Aby zabijać? W irne życia — A tamci? — Co? — Tak samo mysia Wzruszył ramionami — Nie wiem co myślą — rzeki — Wiem tvlko yy imię czego zabijają i to jest dla mnie yyażne w lej wojnie Wiem co uczynili z człowiekiem i wiem czego ja nragne dla człowieka to mnie upo-ważnia do te?o abym brał udział w te! zabawie Pragnę takich czasów i takiej ziemi edzie "człowiek naprawdę może być odważny To jedyna snrawa jaka mnie interesuje Wstał: buty je?o zaskrzypiały nieprzy-jemnie — Nie staraj się znaleźć podczas woj-ny racu które nie istnieją —rzekł — Wszystko co możesz zrobić to myśleć o świetle do którego chcesz powrócić O miPisrn yy którvm chcesz żyć Odległość od rzeczywistości do marzenia wyznacza moralność człowieka nic więcej vie masz porządnego papierosa0 Zapalił Poszliśmy dalej: dokąd? nArfa- - v kinrp mifiisce życia snu woj ny? — nie pamiętam Dochodziliśmy do jakiegoś miasteczka: pyro nas uiko --mi-k--i Miplisrm na --'arriku rozpoznać ja-Kieo- -s d'Ac"im -- ia :'°rv bsl Knnf rin-ter- p -- e b ' 'eki" w i€ '" - i P h ł Irip P'wie1 e ip" p „i kk er Iw- - d y my £ i "ZWIĄZKOWIEC" KWIECIEŃ (April) Sr0K 8 — 195? ezył sie trolleybus a za nim sunęły ro-yye- ry podobne do nietoperzy w równym koszącym locie nad ziemia Skręciły yy Markvards Stad — pro-sto prosto az do Tulegatan Ulica była zaciszna i bezludna Wzdłuż krawęzni-koy- y czaiły sie pozostayyione na noc li-muzyny jak monstrualne chrabąszcze jograzone yy drzemce Kroki rzadkich przechodniów brzmrah donośnie i zda-lek- a y rezonatorze wielopiętrowych mu-ioy- y Matowe kule lamp świeciły spokoj-nym mlecznym blaskiem jak małe r chłodne księżyce — Widzisz jak tu milo i zacisznie — powiedziała do Tiny — Dojdziemy do Tulegatan i skręcimy Z calei siły przywołała pamięć Nu-mer dwadzieścia dziewice — czy to na lewo w kierunku Odengatan i domu Ingrara czy na prawo" — Bo jeżeli na prawo — jak usprawiedliwi pized Tina oddalenie sie od domu'' Odetchnęła — na lewo — powiedziała — i do domu Bo izeczwiście lngvar Przyspiesz} ła kroku Jeżeli Ber tek juz ogolił sie — mozc spotka go w drodze na odcinku od "Pension Lindh" do ro-gu Odengatan — Która godzina Tino0 — rzuciła przez ramie — Dwadzieścia po ósmej Rozstali sie nie wiele yyiecej niz pol godziny temu Ile czasu trwa golenie'' Od logu Markyauls do numeru dwu-dziestego dziewiątego na Tulegatan prze-szła bardo szybko aby bron Boc nie spoznic sie bo może on niz wraca od fiyzjela do swego pensjonatu Juz! Dwu dziesty dziewiąty' Teraz zebrała cala przytomnusc umysłu dla wymanewrowa-nia przed Tina jak najdłuższego pobytu na odcinku możliwego spotkania z Ben-kiem Pierw se co jei przyszło do gło-wy — spiączka przy pantofelku Opaila nogę na cioniu do ciemnych milczą-cyc- h drw i Majstrowała drącymi paka mi przy sprzączce na oślep gdy ocy miała podniesione ku góize i piygla dala sie jak objawieniu złotym masyw-ii- } m liteiom połyskującym tajemnico na czarnej tablicy "PENSION LINDH" A serce biło dźwięcznie i młodzieńczo "Ciemne drzwi Sezamu otwórzcie sie' Ciemne drzwi Sezamu olwóizcie sie' Ciemne drzwi Sezamu " Tina stalą o dwa ki oki dalej pizy krawężniku jak cierpliwa statua — Mo-zo ci pomóc mamusiu0 Tak długo — Nie dziekinę Już poprawiłam Wyprostowała sie Teraz trzeba było chytryc dalej Szerokie otyyaite okna "Pension Lindh" były na pai tere — jedno — chva — trzy — czteiy Gd} by wypiąć sie na czubki palców monaby zajrzeć do wnetia wielkich ciemnych pokoioyy Odchylić stoie i zaireć Ale to byłby absurd1 przy Tinie na ulicy za-glądać do cudy eh okien Absuid! Zi obiła piec ki oków i przystanęła przed trzecim oknem Zgaduj zgadula: a moe on mieszka właśnie w tym po- - i miasto leżało pod nami niby bezkształ-tny placek ugnieciony z biudno) cer wiem — pocely bić dzwony — posępnie rozkołysane i bezsilne wobec iozaro-neg- o powietrza Potem poczęła wyć sy-rena fabryczna: yy tej dziuie o ile wiem była jedna tylko fabryczka — Facel od syreny zdrzemnął się chyba — powiedział Jerzy — Dlaczego? Moe daje pieiwseń-stw- o kościołowi — Idźcie w lewo my — yy prawo " j Taksówka z piskiem zatrzymała sie o 'parę kroków za Franciszkiem Uskocyi zajęczym susem yy bok Szofei wychyli! rozyyscieczona twarz — Nie słyszy pan sygnału? — Prepiaszam amysliłem sie — poyyiedial Tianciszek patrzył ns swoje zabłocone palto — Dokąd pan idzie'' — zapylał kie-rowca: silnik pykał klebuskami czarne-go dymu — Mogę pana podwieźć — Diekuje — powiediał Franciszek — Pojdę piechotą Samochód odjechał: gdzieś za icgiem złamało sie nagle światło jego reflekto-ró- w Po kilkudziesięciu metrach ulica rozjaśniła sie na?le: na budowie praco-wal- a nocna miana yv kamiennych mu-rach tłukł sie śliski pisk dvigów — wielkie elementy kołyeate się mbv bs-kształt- ne olbrzymie ptaki podiezdzaly stopniowo ku i'órze Na ciemnvch wto-pionych w puste niebo rusztowaniach po-blyskiwa- ły zielone światła spayyaczv bry-łowate ludzkie pająki yy aureolach że-laznego ognia W wykopach monotonnip svczałv kompresory: napis na tablicy głosił: "w tym miesiącu wykonaliśmy " — cyfra skryta była y cieniu — Gdzie nan leziesz — krzyknął do Franciszka kłos niewidoczny — Budowa tu nie wolno sie szwendać' "Budujemy yyszystko od podstaw ze się tak szumnie wyraze — od samego po-czątku — poyyiedział dzisiaj na zebraniu — kto° — nie pamiętam — Budujemy sprawę za która zginał nie dziesiątek nie setka ludzi lecz za którą ginęły całe ludzkie pokolenia: od chwili kiedy dwóch ludzi ponatrzvło na siebie na tym świecie zaczęła się toczyć walka o spra-wiedliyyo- ść społeczna Socjalizm jest osta-teczna formą tej walki — brawa: Partia test je1 orężem — brawa: ofiary jakie poniosła nartia — brawa ofiary jakie poniósł socjalizm — brawa: krótka chwi-la przerwy — a dalej0" Był zmeczorv wlókł sje z trudem pon-7P- z not i je mętne odgło-- % nuM w "a w rrrr '16171" V k'ore ł -- o j ha r ii ir-- Tera 'Prił ~C7 ł c f ir ti '" i JK 4p d uj h ołowiu w 2lure me mt_'l z koju'' Patrzyła na złocista ciezka storę a może on -- lor za nra zaczajony w mroku"' — śliczne story Tino? — powiedziała głośno żeby on słyszał — Kolor — Zyyyczaine — ndnrmipfbmli i kubek w kubek jak u nas yy kuchni I Rzeczywiście Manewr nie udał sie śOlacłiaągacjązcy msoieże ruzsnzóywła udnaaćprzzóed spi rzraozcmkay- Nie z ta sprzączka ma czas a tam o kil-k- a ki oków dalej jest drogeria gdzie i można przystanąć i oclądac wystawę Tak o cwierc taktu przyspieszyła kio-- I ku obeirzała sio raz jeszcze na ostatnie i okno "Pension Lindh" i scice dronelo stora odchyla sie Nie to tylko fihnaey powiew powietrza poruszył drapena i pokazał na moment puste wnętrze nem nego pokoiu Aby nie było złudzeń Diogena Przystanęła pocNkói nie czu-jąc milczące zniecieipliwienie Tiny Dy-skiet-ne żarówki oświetlały od wewnati kiermasz witryny — słoiki tubki flako ny pudełka Naibardziej banalne wne trze trzeciorzędnej drogerii yy ktorei dalibóg nic nie blo ciekawego Przecież me gwiazda z "Nnea" i nie piramida "Odolu" — Popatrz Tino jaki ładny flakon — Klory mamo"' —O ten zie-lony w kacie — Zielony wysmukły fla-kon-cha-m uśmiechnął się do Ewy no-niczni- e zza pudełek z pioszkiem do o bow Obeirzała yyszystko nrzedluaiac ka I da sekundę pobytu na szlaku powrotu I Ber tka Nie odiywajac oczu od witiyny lyszala zbliajnce sie od Odengatan me- - skie ki oki Stuk obcasów o chodnik brzmiał wyiaznie yy milczeniu pustej ulicy bliżej — bliżej — bliej "Jesz ce piec kiokoyy — pomyślała odlicz} la i obróciła sie na piecie zęby stanac nim twarz yy twai Mały pękały fai ka w białej szwedzkiej kurcie minal ic li oboictnie mc nie zwalniając wyranego rytmu obcasów — Chodinv już mamo — mruknęła Tina 7 hamowana iiylacia — Tak spie szylas sie a tera Nie louiniein Ing yar napewno prrjechal czeka głodny z kolacja a ty Tak racja Odenyała się od witry-ny i milcząc szła obok Tiny Nagle przy-pomniał- a sobie tuz pized fiyzieiem test owocarnia napewno jeszcze otwaita Jeszcze tam da się ukraść kilka chwil Ile czasu może trwać golenie'' Powiedz-my nawet pół godziny z czekaniem pła-ceniem wzaiemnym "dank" "dank" Zaiaz więc powinien wyisć stamtąd Owocarnia W mlecno-siebine- i mgle oświetlenia — pn amidy słonecznych po-marańcz banany kuiwlowiu' budów Ir-- cckolady Z otwartych drzwi esi-nci- o nalny aromat owoców wanilii kako Tak pewnie pachnie dżungla yy milcząca na-sycona gwiazdami noc — Pomaiancze! O! Kup Tino po-marańcz — Jest yy domu do licha i trochę — burknęła siebie wykiesac nic myśli ni czynu Jednego piagnął pi zey c ra iesce te chwile Itora pi zey 1 byl picd kilko-ma godinami choć od chwili lej odda lito po inne ycie lata oteany wseth światy klóie piesedl prezyl r prze cierpiał bt ćmieniem klęski samotny niepotrzebny i użyty Plynał pi zez kto reś miejsca swego życia nie rriogat uchwycie ich czasu: pieszłość teianie sośc w-pomni- enia i fakty — wsyslko było płynne i nie do zroiimienia my-ślał tylko o te chwili będącej jądrem kosmosu była to chwila yv której cy js glos powiediał mu aby zloył legity-mację partyjna To było tak samo jak ulica która szedł yy tej chwili jak ned ny świt wykluwający sie nad kamienia-mi miasta: jak neon widoczny i nama-wiający: Mlodicz czyta — gdie bys nie 'kiyl sie nie usiadł lub przystanął Pod niósł ręce do góry — Mlodiez cyla: Slandar Młodych — i zacerpnał topa-cliwi- e powietrza Chciał myśleć thcial sobie przypomnieć lecz -- me notrafil ju nieego- - jego myśli obracały --się niby oło wiana tarcza w próżni i nic — jak z dwóch wilgotnych kamieni — nie chcia ło sie wykrzesać namiętal tylko chwilę yy której wstał i spojrzał yv tyvare obec-nych nie z lego co mówił i czynił nic z te?o co mu mówili czynili inni Lec pragnął myśleć uruchomić w sobie apa-rat świadomości: pragnął aby go coś naprowadziło na trop Podnrósł ziemi zmięta gazetę i przystanął yv kręgu świa-tła tilicrci latarni "Tarnów juz przo duje" "ńwialowy obóz" "Mlodiez pol ska ruca Kałużyńskiemu yy twarz swo je potene — NIE" Szedł trzymając gi zete w opuszczonej ręce to ponwło znalał tron — słowa układane lw -- p tak samo brzmiące tak samo nrpioz diły iepo myśli na właściwy lor !nł naniietał Reszta jak i data gazety by ła obojętna "Zayvsze myślimy ze Tiajboleśrrejsa rzeczą jaka nas może spotkać jest śmierć bliskiego nam człowieka Zostawia on po sobie puste miejsce my — czujemy je yv sobie: kochamv szanujemy r pul" gnujemy i mijaia czasem lata nim mipj sce to zapełni sie jakoś i przestanip n leć Ale gorzej towarzysze od śmrprn boli zdrada bliskiego nam człowipka gorzej bo za to puste i bolesne mi" w naszym życiu my sami jesteśmy odro wiedzialni — dłupotnyałe huczne oi--l -- ki — Kto to nowiediał? Pawiak'' I)-"- : sekretarz'' Delegat z Dzielnicy? Kto ławek0 Do kogo należał ów gło '' M teraz sam nooreez miasto mijam uspro nych pijanych przemykających sip i kofh?"" o kior--f- h pip nip wim - JIri r npt ''' ił "''i n ł ii ' ' Kfirp n i i n ł r i i "e " ł ' tp i Tal iCi 'it i" t - i: O to pu iuoJ OKULIŚCI OKULISTKI Br Butov$'a-Bejna- r O D Wiktoria Bukowska C D prowaannliilnitoiu-o-c7i"sn gabinet m prz 27- - Roncesviitles Avenu oLik (u'uffri'% M Tel LE 2-5-t- 9ł Goditn prMv ioa-ieiin- le od IC rano du ! ui or y obot) od 10 rni i di 4 po pot l s ADWOKAGI i NOTARIUSZE G HEIFETZ BA ADyVOKAT S HEIFETZ NOTARIUSZ 55 yVelllngton SI W Toronto Oni CM 6 4451 wieciorem VVA 3 4495 I S GEORGE BEN BX ADWOKAT I NOTARIUSZ --Moyp po polsku 1147 Dundas St W Toronto Ttl LE 4 843) I Lt 4(3432 1 S JAN L Z GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1437 Oueen S W — Toronto Tel 1'uua LE 3-12- 11 MlCk AT 9-81- 65 1 S RUTH CANTOH U A CHA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1337 Dundas SI W Toionlo LE 7-11- 33 1 1 W E H ŁUCK BA LLB (ŁUKOWSKI) I R ri SMELA BA LLB POLSCY ADWOKACI yyspólnlcj firm) adwokackiej Blaney Pasternak Łuck & Smela 57 BLOOR ST W róK lli) WA 4 9755 pi)jimija Kieczumml 71 telefonie? I S CAl BIELSKI HABCL ADWOKAT I NOTARIUSZ l'r)Jile (ollennle hulle 7(12 Ikiinint P-l-di 21 Dundas Squaro ipi y oii)e st ) Toronto — EM 2-12- 51 ViU7Mimi a iipiednim lelefonicii) m pDiouiiiieniciiiiyy i?3imH3K£XiniSKSiPtt3a mmmm NAI'OJL NAJHAlUrJU 'IlLIŻONK TAK DOSTAWA K TOPONTO If ?3 7 Polski skład towarów 'arb naciyn kuchennych przy- borów wodociągowych I ogriewanla J & J HARDWARE J Stefaniak właić 745 Queen EM 6-48- 63 Solidna obtluiM — Niskie cen porad w sprawach kuna lLzacJl 1 OKrzewanla S DLA ZABEZPIECZENIA WASZYCH OCZU Łt iOoOn Punkial szklą do okularów ]u do nabycia yy Kanadzie Pytajcie o nic u Waszego specjalisty od ociu i s DENTYŚCI Dr Tadeusz Więckowski LEKARZ - DENTYSTA Tel WA 2-08- 44 310 Bloor St W — irjmuji po uprzednim porozumie nlu U1efimlcnm 2 yy Dr M LUCYK DENTYSTA 2092 Dundas St Tel RO 9-46- 82 2 yy Dr DENTYSTA Otuliny 10- - 12 i 2— 8 336 Balliurst St — EM 4-65- 15 2 yy Dr BRIGEL LCKAR7 DENTYSTA CHIRURG — STOMATOLOG chorób imy ustn l'h) kliiis' & Siirceiins' IluildliiK Kiimlnlc o 270 86 Bloor St W — Telefon WA 2 0056 2 yy Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA 129 Grenadier Rd (dniKl dom od KonieMUllei) Pryj liujo a iipiednim telofo r 7iim poruumicnicm Tilefon LE M250 H MMItMMMaHiiiMHMMMMMHHMiMMk ————————— —-——-- --~— ————— --—----—- ——— CENTRAL CLOTHING I)uy yyyljor tibian - lueliny męskiej i ihlopiecej oia 'koianytb lun tek nadających do wysyłki do Polski WSystkie ua-- c ceny lo ceny fabiycne Dla yvysyliacy(li paeki specialna rnka 724 Oucen St W — Toronto — EM 6-55- 31 DOMINION TRAVEL OFFICE Wellington West — Toronto — Tol EM 6-64- 51 S HEIFETZ NOTARY PUBLIC Zilahuamj i SpKmadHiie krcwnjcli 7 Polski na Milu luh yyijtc — Wi do Pulski w 10 dni — Wyjad USA ni stale liii) itc — - Hpiivy inijjilkoue w kiaju akty daroMn pi liioiwiuiiUua inalcnstwi pie i i -- prawy (iwirantouani piesjłkv picnifd) i uc( k Polski i Ukrainy Tlumacienia notarialne vsielkich dokumentów l'fpłitna inloimacja listownie osohKde i Ickfoiiicrnii rtnrmrnsamurmmttimacisiiimjr-iaid-mcjmim- M DO TYCH WAM SMA-KOWAŁY W KRAJU RODZINNYM )¥&&& Cola - Ginger Ale - Orange - Cream Soda BEZPŁATNA na bankiety i inne okaje W TELEFONUJCIE r łelajnych erai St W npjplatne Toronto W Toronto E WACHNA S D Specalista Toronta sie 55 -- iirivMiic Milulmc astepio KlOlli: 1-2- 151 v dnie powszednie goU 7 yyiecz łarc-iin- y toAiru prywatnych domów amsmmssBBSsBasm Paczki PEKAO do Polski w ijo wwioiu 2yvnov ma'h:i:ily prkzknty LUB Y 'MlbNIALNfc Uf Cl brlĄUt (pravie 100 złotych za dolara) m Janique Trading - J Kamieński 1 PI TORONTO Ont: 835 Oueen St V — Tel EM 4-40- 25 EDMONTON Alta: 10649 - 97fh Street — Tel 2-38- 39 koun: sszllkii: u:kars'jva itp Najszybciej i najtaniej! Wolne od cła! ŚWIEŻE POMARAŃCZE I CYTRYNY ilVJ do 'ie do do W--- — _ w 'R u do drj i 1 4 V ) ii
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, April 08, 1959 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1959-04-08 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000296 |
Description
Title | 000116b |
OCR text | ii i- - P i)l źmsza: s~sza: argaggg a_s— Stanisław Maria Saliński c ] un Pohsh Allunce Press rgasŁBac: zezsągą :cts3łbs iggsggc :gaŁEgt --gw on u-jo-du i posapujac prze- - rntft 1 we:'1 by noKami mi rawce poa jMjiedzi chwilę pomruga 1' mi r esami i wraca do K enia i Birgit-- w mówiły dokąd poszły ' ' dluu) i po co' Jeszcze godzinę i rfo-t- ii prze poczucie taktu sie ewentualnoicia ta- - e-e:c-ttalab o m 'ec Ingrara Ale teraz iKgu ledne] godziny — tak za- - ijod i'i oci siódmego uderzenia Enaelbiekts do zapowiedzi spea- - udniftonditoiei" — przeżyła i '-nn-idła w lecej niz trysienie ziemi ttliO — i ulica Jails z Ingvarem i -- nm wspaniały i stiaszny i osiem -- ecenstuu i sesnascie lat rozpa-_- I to uvslko zapadło sie nagle i w straszliwe rozdarcie ziemi pod -- jjnii wiedziała pizeciez wie-"przeci- e Gdy lzucila „ oanice ab uciec spod niedobrych tamtej rudej sprzed "0carii" — lala ze leci naoslep Rubinowy syg-''Irzeg- al — 'nie rdz" A sła Szła £0 mieisca a mogła je ominąć1) :o mielca na rogu Odengalan i iii gdzie lenna narescie rozwar-- c pod ma Spojizała na prawo Ru-ues- o ostrzeżenia już nie było "No --"pomyślała — zrobiło swoie ro-ni mogło Nie Jego wina " iiii kilkanaście ki oków do skrzy- - m t„ ulic umiealy się w lliiin nce-- J i h na sygnał prejscia Jezdnia i fodzrna teatralna wzbierała j'ak u czasie powodzi limuzyny sunę-:c'roj- n m sei egiem niemal sklejo-Ktrzaka- mi a powietrze nasycone ge-- i czadem spalinowym miało mdły i „i mak chloioloimu Obok Ewy ! mężczyzna o wzroście Beitka (irUicla powieki przysunęła sie doń Łiiraetr blizei a poczuła łokciem i -- zorslkrego męskiego rękawa sy-l- e przelotnym jak drgnienie rzęs ismem ze to — on' Ze obok -- luz mamo' Hinelo zielone światło na wysokiej 'cc Nie odrywając oczu od zol- - !! na ciemnej jezdni szła napród oku ludi Podniosła powieki do-wted- y tjdy stanęły na przeciw-- chodniku U yyylolu świetlistej es tnskałr ku niebu dwa dwu piętrowe cliapaczo chmur — "wie- - cwkie" na Kungsgatan Na pla- - Marek Hłasko Copyright piłowania wicdiala' V zHkie ini nutmsklo 7istr7C?onr Wiez dlaczego tak poyyiedzialem - ' mnie to nic obchodzi Ty je- - l"(lcd Nie bede sie babrał yy two-jemu ifhnai mc -- SłdChdi lekl — Nie chciałem ssi o partii jak o komunii swie- - HfcZ (Ki unin'i ti'7ohn iyiviWi n M%zUMe'yc i przeżyć Ty mu- - "H f'-"- 1 'vku dla takich lak ty ° prędko me ikoiiey może na- - '' W dy tylko instynkt życia leuodnie ic-I- i clow ick potia- - " i'"V adonrie ze coś leezcze zo- - i '" iłowiek chce posiadać '- - ' i ' nak"c Zem=ta lacyś Jn'K ( N t musj wczepić we ' v" wstań i walcz Wtedy 1 ' ~ la snrawa nie była jesz- - n nii załatwiona Załatwisz bMlie okaja ' wany Jerzy — powie-- ' m lednak zameldował ' miijnami ' ' bysm ci pogrzeb mi-'- K' — iekł — Chociaż sam " ' ___ ' nip ma czasrr „rłP' ' "''} — powtórzyłem i " - nroa człowieka dobić z Papierosem: skręcał e "r iziecka bibułkę '" z1 m test naprawdę od- - n''ieros mimo wszystko J ' °'j c j chwila — Caie zy- - W młodości wyobraża- - 1 "' uratowanie człowie- - y ciągnięcie tonącego 'lenny akt płciowy z __ ''k dalej Teraz te spra-- rtOHiowac to wszystko 'i te -- adzi o odyyadze te r 'lo-c- N zawsze stayviaja 1 ' 's"dziennei nienormal- - _ ' S-ui-icie rzeczy takie spra- - -'- "Twrnie clow ieka podczas )oru — nie mówi o ' "' lo o s-posob-pch je- - ynadkach Nienor-- orm Ina reakr a ni- - zewrdziec i niczemu s~ ttaszj skim szenue jednei z nich ponad sir-lancia- mi kolorów u--h lampionów plomie-nial- y gejzery ogni To taras "Pasodv" skąd nie razv jak z lotu ptaka patmla na nocny Sztokholm tonący w czai o-dziejs- kiei fatamorganie neonów —"Mu-szę tam byc z nim — pomyślała — Mu-szę! Niech zobaczy niech zapamięta Niech przypomni sobie o nocv sztok- holmskiej w Uch swoich Kielcach" — Czy ty cos pamiętasz z Kielc0 — zapytała Tiny niespodziewanie dla siebie samej — O naturalnie Bardzo wiele Pa- miętam lam pizede wszystkim ciocie Te-l- e 1 nawet Roześmiała sie serdecznie i odrobinę zbyt głośno tak na Sztokholm Idące przed mmi Szwedki obeirzały sie dy- skretnie — nawet pamiętam zapach cioci Feli ogórki Ile razy poczuje gdzieś za- pach ogórka zaraz: ciocia Mówiłam do niej "ciociu" prawda? A piecie to właściwie moja babka Ile ja lat mia- łam gdyśmy wyjechały z Kielc ma- musiu'' — Siedem Nie cale siedem — A pamiętam dobrze Nasza uliczkę sklepik i Zosie Goledzmowska Stawek co sie niemal nie utopiłam Kota Taki buiy w laty Tylko Jak on nazy-wał sic'' — Spinoa UJegloiny weiiętizny wstizas: buiy w laty Skądeiś na kilka dni przed cliii przed wyjazdem Bertka ciocia Fela przy-niosła obizydliwego kociaka Bertek yyzial do leki maleso piszczącego zwie-rzaczka obejizał krytycznie: "Piękne kocisko wyiośnie z tego Fenomenalne ma oczy Jak Spinoza" — "Spinoza to ładne muc dla kota" — powiedziała cio-cia Fela Ale imię to utrwaliło sie pizy kocie dopiero po yyyjezdie Beitka Na wiele lat bury w białe łaty Spinoza ) — Ach tak Spinoza On był bardzo stary Prawda? — Jeszce ciebie na świecie nie było a juz mieszkał u cioci Feli Sly wolno dopaovuiac nawajeni ki oki do pierwszej przecznicy na lewo od Syeaweg W cieniu drzew plynal kle-isty wilgotny zapach młodych liści i tra-- w ruków Z szerokiej jezdni wywiało swad benzyny i klaiowny czysty nurt poyyietrza smuzI sie koiącą fala Sze-leszcząc palakami o przewody pizeto-- CopjrlsM 19511 l)V "Kultura" Pjnł :&%= N 12 i — Mnicje cos takiego jak noimalna odwaga'' Milczał orzez chwilo papieros ioz!c-cia- ł mu sie do reszty: kr ccii w palcach resztki ttoiiiU — Myślę ze tak — powiedział — Odwaga to chyba tylko spiawa zaufania Fiancisku to gromada zwierząt wałę-sających sie po gównie Człowieka łatwo jest okieślic i wymierzyć yy dól — bydle yy nieskończoność: yyszystko ziobi we yvs?}alko uwierzy wszystko splugavi Ochlaga la najprawdziwsza to wprawa znalezienia dla człowieka górnej granicy lej ostatecznej — na ile można mu zau-fać i czego potrafi dokonać Tak ja rozu-zumie- m komunizm A ty? Zaufałem ci ze pi zezy 'sz — Aby zabijać? W irne życia — A tamci? — Co? — Tak samo mysia Wzruszył ramionami — Nie wiem co myślą — rzeki — Wiem tvlko yy imię czego zabijają i to jest dla mnie yyażne w lej wojnie Wiem co uczynili z człowiekiem i wiem czego ja nragne dla człowieka to mnie upo-ważnia do te?o abym brał udział w te! zabawie Pragnę takich czasów i takiej ziemi edzie "człowiek naprawdę może być odważny To jedyna snrawa jaka mnie interesuje Wstał: buty je?o zaskrzypiały nieprzy-jemnie — Nie staraj się znaleźć podczas woj-ny racu które nie istnieją —rzekł — Wszystko co możesz zrobić to myśleć o świetle do którego chcesz powrócić O miPisrn yy którvm chcesz żyć Odległość od rzeczywistości do marzenia wyznacza moralność człowieka nic więcej vie masz porządnego papierosa0 Zapalił Poszliśmy dalej: dokąd? nArfa- - v kinrp mifiisce życia snu woj ny? — nie pamiętam Dochodziliśmy do jakiegoś miasteczka: pyro nas uiko --mi-k--i Miplisrm na --'arriku rozpoznać ja-Kieo- -s d'Ac"im -- ia :'°rv bsl Knnf rin-ter- p -- e b ' 'eki" w i€ '" - i P h ł Irip P'wie1 e ip" p „i kk er Iw- - d y my £ i "ZWIĄZKOWIEC" KWIECIEŃ (April) Sr0K 8 — 195? ezył sie trolleybus a za nim sunęły ro-yye- ry podobne do nietoperzy w równym koszącym locie nad ziemia Skręciły yy Markvards Stad — pro-sto prosto az do Tulegatan Ulica była zaciszna i bezludna Wzdłuż krawęzni-koy- y czaiły sie pozostayyione na noc li-muzyny jak monstrualne chrabąszcze jograzone yy drzemce Kroki rzadkich przechodniów brzmrah donośnie i zda-lek- a y rezonatorze wielopiętrowych mu-ioy- y Matowe kule lamp świeciły spokoj-nym mlecznym blaskiem jak małe r chłodne księżyce — Widzisz jak tu milo i zacisznie — powiedziała do Tiny — Dojdziemy do Tulegatan i skręcimy Z calei siły przywołała pamięć Nu-mer dwadzieścia dziewice — czy to na lewo w kierunku Odengatan i domu Ingrara czy na prawo" — Bo jeżeli na prawo — jak usprawiedliwi pized Tina oddalenie sie od domu'' Odetchnęła — na lewo — powiedziała — i do domu Bo izeczwiście lngvar Przyspiesz} ła kroku Jeżeli Ber tek juz ogolił sie — mozc spotka go w drodze na odcinku od "Pension Lindh" do ro-gu Odengatan — Która godzina Tino0 — rzuciła przez ramie — Dwadzieścia po ósmej Rozstali sie nie wiele yyiecej niz pol godziny temu Ile czasu trwa golenie'' Od logu Markyauls do numeru dwu-dziestego dziewiątego na Tulegatan prze-szła bardo szybko aby bron Boc nie spoznic sie bo może on niz wraca od fiyzjela do swego pensjonatu Juz! Dwu dziesty dziewiąty' Teraz zebrała cala przytomnusc umysłu dla wymanewrowa-nia przed Tina jak najdłuższego pobytu na odcinku możliwego spotkania z Ben-kiem Pierw se co jei przyszło do gło-wy — spiączka przy pantofelku Opaila nogę na cioniu do ciemnych milczą-cyc- h drw i Majstrowała drącymi paka mi przy sprzączce na oślep gdy ocy miała podniesione ku góize i piygla dala sie jak objawieniu złotym masyw-ii- } m liteiom połyskującym tajemnico na czarnej tablicy "PENSION LINDH" A serce biło dźwięcznie i młodzieńczo "Ciemne drzwi Sezamu otwórzcie sie' Ciemne drzwi Sezamu olwóizcie sie' Ciemne drzwi Sezamu " Tina stalą o dwa ki oki dalej pizy krawężniku jak cierpliwa statua — Mo-zo ci pomóc mamusiu0 Tak długo — Nie dziekinę Już poprawiłam Wyprostowała sie Teraz trzeba było chytryc dalej Szerokie otyyaite okna "Pension Lindh" były na pai tere — jedno — chva — trzy — czteiy Gd} by wypiąć sie na czubki palców monaby zajrzeć do wnetia wielkich ciemnych pokoioyy Odchylić stoie i zaireć Ale to byłby absurd1 przy Tinie na ulicy za-glądać do cudy eh okien Absuid! Zi obiła piec ki oków i przystanęła przed trzecim oknem Zgaduj zgadula: a moe on mieszka właśnie w tym po- - i miasto leżało pod nami niby bezkształ-tny placek ugnieciony z biudno) cer wiem — pocely bić dzwony — posępnie rozkołysane i bezsilne wobec iozaro-neg- o powietrza Potem poczęła wyć sy-rena fabryczna: yy tej dziuie o ile wiem była jedna tylko fabryczka — Facel od syreny zdrzemnął się chyba — powiedział Jerzy — Dlaczego? Moe daje pieiwseń-stw- o kościołowi — Idźcie w lewo my — yy prawo " j Taksówka z piskiem zatrzymała sie o 'parę kroków za Franciszkiem Uskocyi zajęczym susem yy bok Szofei wychyli! rozyyscieczona twarz — Nie słyszy pan sygnału? — Prepiaszam amysliłem sie — poyyiedial Tianciszek patrzył ns swoje zabłocone palto — Dokąd pan idzie'' — zapylał kie-rowca: silnik pykał klebuskami czarne-go dymu — Mogę pana podwieźć — Diekuje — powiediał Franciszek — Pojdę piechotą Samochód odjechał: gdzieś za icgiem złamało sie nagle światło jego reflekto-ró- w Po kilkudziesięciu metrach ulica rozjaśniła sie na?le: na budowie praco-wal- a nocna miana yv kamiennych mu-rach tłukł sie śliski pisk dvigów — wielkie elementy kołyeate się mbv bs-kształt- ne olbrzymie ptaki podiezdzaly stopniowo ku i'órze Na ciemnvch wto-pionych w puste niebo rusztowaniach po-blyskiwa- ły zielone światła spayyaczv bry-łowate ludzkie pająki yy aureolach że-laznego ognia W wykopach monotonnip svczałv kompresory: napis na tablicy głosił: "w tym miesiącu wykonaliśmy " — cyfra skryta była y cieniu — Gdzie nan leziesz — krzyknął do Franciszka kłos niewidoczny — Budowa tu nie wolno sie szwendać' "Budujemy yyszystko od podstaw ze się tak szumnie wyraze — od samego po-czątku — poyyiedział dzisiaj na zebraniu — kto° — nie pamiętam — Budujemy sprawę za która zginał nie dziesiątek nie setka ludzi lecz za którą ginęły całe ludzkie pokolenia: od chwili kiedy dwóch ludzi ponatrzvło na siebie na tym świecie zaczęła się toczyć walka o spra-wiedliyyo- ść społeczna Socjalizm jest osta-teczna formą tej walki — brawa: Partia test je1 orężem — brawa: ofiary jakie poniosła nartia — brawa ofiary jakie poniósł socjalizm — brawa: krótka chwi-la przerwy — a dalej0" Był zmeczorv wlókł sje z trudem pon-7P- z not i je mętne odgło-- % nuM w "a w rrrr '16171" V k'ore ł -- o j ha r ii ir-- Tera 'Prił ~C7 ł c f ir ti '" i JK 4p d uj h ołowiu w 2lure me mt_'l z koju'' Patrzyła na złocista ciezka storę a może on -- lor za nra zaczajony w mroku"' — śliczne story Tino? — powiedziała głośno żeby on słyszał — Kolor — Zyyyczaine — ndnrmipfbmli i kubek w kubek jak u nas yy kuchni I Rzeczywiście Manewr nie udał sie śOlacłiaągacjązcy msoieże ruzsnzóywła udnaaćprzzóed spi rzraozcmkay- Nie z ta sprzączka ma czas a tam o kil-k- a ki oków dalej jest drogeria gdzie i można przystanąć i oclądac wystawę Tak o cwierc taktu przyspieszyła kio-- I ku obeirzała sio raz jeszcze na ostatnie i okno "Pension Lindh" i scice dronelo stora odchyla sie Nie to tylko fihnaey powiew powietrza poruszył drapena i pokazał na moment puste wnętrze nem nego pokoiu Aby nie było złudzeń Diogena Przystanęła pocNkói nie czu-jąc milczące zniecieipliwienie Tiny Dy-skiet-ne żarówki oświetlały od wewnati kiermasz witryny — słoiki tubki flako ny pudełka Naibardziej banalne wne trze trzeciorzędnej drogerii yy ktorei dalibóg nic nie blo ciekawego Przecież me gwiazda z "Nnea" i nie piramida "Odolu" — Popatrz Tino jaki ładny flakon — Klory mamo"' —O ten zie-lony w kacie — Zielony wysmukły fla-kon-cha-m uśmiechnął się do Ewy no-niczni- e zza pudełek z pioszkiem do o bow Obeirzała yyszystko nrzedluaiac ka I da sekundę pobytu na szlaku powrotu I Ber tka Nie odiywajac oczu od witiyny lyszala zbliajnce sie od Odengatan me- - skie ki oki Stuk obcasów o chodnik brzmiał wyiaznie yy milczeniu pustej ulicy bliżej — bliżej — bliej "Jesz ce piec kiokoyy — pomyślała odlicz} la i obróciła sie na piecie zęby stanac nim twarz yy twai Mały pękały fai ka w białej szwedzkiej kurcie minal ic li oboictnie mc nie zwalniając wyranego rytmu obcasów — Chodinv już mamo — mruknęła Tina 7 hamowana iiylacia — Tak spie szylas sie a tera Nie louiniein Ing yar napewno prrjechal czeka głodny z kolacja a ty Tak racja Odenyała się od witry-ny i milcząc szła obok Tiny Nagle przy-pomniał- a sobie tuz pized fiyzieiem test owocarnia napewno jeszcze otwaita Jeszcze tam da się ukraść kilka chwil Ile czasu może trwać golenie'' Powiedz-my nawet pół godziny z czekaniem pła-ceniem wzaiemnym "dank" "dank" Zaiaz więc powinien wyisć stamtąd Owocarnia W mlecno-siebine- i mgle oświetlenia — pn amidy słonecznych po-marańcz banany kuiwlowiu' budów Ir-- cckolady Z otwartych drzwi esi-nci- o nalny aromat owoców wanilii kako Tak pewnie pachnie dżungla yy milcząca na-sycona gwiazdami noc — Pomaiancze! O! Kup Tino po-marańcz — Jest yy domu do licha i trochę — burknęła siebie wykiesac nic myśli ni czynu Jednego piagnął pi zey c ra iesce te chwile Itora pi zey 1 byl picd kilko-ma godinami choć od chwili lej odda lito po inne ycie lata oteany wseth światy klóie piesedl prezyl r prze cierpiał bt ćmieniem klęski samotny niepotrzebny i użyty Plynał pi zez kto reś miejsca swego życia nie rriogat uchwycie ich czasu: pieszłość teianie sośc w-pomni- enia i fakty — wsyslko było płynne i nie do zroiimienia my-ślał tylko o te chwili będącej jądrem kosmosu była to chwila yv której cy js glos powiediał mu aby zloył legity-mację partyjna To było tak samo jak ulica która szedł yy tej chwili jak ned ny świt wykluwający sie nad kamienia-mi miasta: jak neon widoczny i nama-wiający: Mlodicz czyta — gdie bys nie 'kiyl sie nie usiadł lub przystanął Pod niósł ręce do góry — Mlodiez cyla: Slandar Młodych — i zacerpnał topa-cliwi- e powietrza Chciał myśleć thcial sobie przypomnieć lecz -- me notrafil ju nieego- - jego myśli obracały --się niby oło wiana tarcza w próżni i nic — jak z dwóch wilgotnych kamieni — nie chcia ło sie wykrzesać namiętal tylko chwilę yy której wstał i spojrzał yv tyvare obec-nych nie z lego co mówił i czynił nic z te?o co mu mówili czynili inni Lec pragnął myśleć uruchomić w sobie apa-rat świadomości: pragnął aby go coś naprowadziło na trop Podnrósł ziemi zmięta gazetę i przystanął yv kręgu świa-tła tilicrci latarni "Tarnów juz przo duje" "ńwialowy obóz" "Mlodiez pol ska ruca Kałużyńskiemu yy twarz swo je potene — NIE" Szedł trzymając gi zete w opuszczonej ręce to ponwło znalał tron — słowa układane lw -- p tak samo brzmiące tak samo nrpioz diły iepo myśli na właściwy lor !nł naniietał Reszta jak i data gazety by ła obojętna "Zayvsze myślimy ze Tiajboleśrrejsa rzeczą jaka nas może spotkać jest śmierć bliskiego nam człowieka Zostawia on po sobie puste miejsce my — czujemy je yv sobie: kochamv szanujemy r pul" gnujemy i mijaia czasem lata nim mipj sce to zapełni sie jakoś i przestanip n leć Ale gorzej towarzysze od śmrprn boli zdrada bliskiego nam człowipka gorzej bo za to puste i bolesne mi" w naszym życiu my sami jesteśmy odro wiedzialni — dłupotnyałe huczne oi--l -- ki — Kto to nowiediał? Pawiak'' I)-"- : sekretarz'' Delegat z Dzielnicy? Kto ławek0 Do kogo należał ów gło '' M teraz sam nooreez miasto mijam uspro nych pijanych przemykających sip i kofh?"" o kior--f- h pip nip wim - JIri r npt ''' ił "''i n ł ii ' ' Kfirp n i i n ł r i i "e " ł ' tp i Tal iCi 'it i" t - i: O to pu iuoJ OKULIŚCI OKULISTKI Br Butov$'a-Bejna- r O D Wiktoria Bukowska C D prowaannliilnitoiu-o-c7i"sn gabinet m prz 27- - Roncesviitles Avenu oLik (u'uffri'% M Tel LE 2-5-t- 9ł Goditn prMv ioa-ieiin- le od IC rano du ! ui or y obot) od 10 rni i di 4 po pot l s ADWOKAGI i NOTARIUSZE G HEIFETZ BA ADyVOKAT S HEIFETZ NOTARIUSZ 55 yVelllngton SI W Toronto Oni CM 6 4451 wieciorem VVA 3 4495 I S GEORGE BEN BX ADWOKAT I NOTARIUSZ --Moyp po polsku 1147 Dundas St W Toronto Ttl LE 4 843) I Lt 4(3432 1 S JAN L Z GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1437 Oueen S W — Toronto Tel 1'uua LE 3-12- 11 MlCk AT 9-81- 65 1 S RUTH CANTOH U A CHA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1337 Dundas SI W Toionlo LE 7-11- 33 1 1 W E H ŁUCK BA LLB (ŁUKOWSKI) I R ri SMELA BA LLB POLSCY ADWOKACI yyspólnlcj firm) adwokackiej Blaney Pasternak Łuck & Smela 57 BLOOR ST W róK lli) WA 4 9755 pi)jimija Kieczumml 71 telefonie? I S CAl BIELSKI HABCL ADWOKAT I NOTARIUSZ l'r)Jile (ollennle hulle 7(12 Ikiinint P-l-di 21 Dundas Squaro ipi y oii)e st ) Toronto — EM 2-12- 51 ViU7Mimi a iipiednim lelefonicii) m pDiouiiiieniciiiiyy i?3imH3K£XiniSKSiPtt3a mmmm NAI'OJL NAJHAlUrJU 'IlLIŻONK TAK DOSTAWA K TOPONTO If ?3 7 Polski skład towarów 'arb naciyn kuchennych przy- borów wodociągowych I ogriewanla J & J HARDWARE J Stefaniak właić 745 Queen EM 6-48- 63 Solidna obtluiM — Niskie cen porad w sprawach kuna lLzacJl 1 OKrzewanla S DLA ZABEZPIECZENIA WASZYCH OCZU Łt iOoOn Punkial szklą do okularów ]u do nabycia yy Kanadzie Pytajcie o nic u Waszego specjalisty od ociu i s DENTYŚCI Dr Tadeusz Więckowski LEKARZ - DENTYSTA Tel WA 2-08- 44 310 Bloor St W — irjmuji po uprzednim porozumie nlu U1efimlcnm 2 yy Dr M LUCYK DENTYSTA 2092 Dundas St Tel RO 9-46- 82 2 yy Dr DENTYSTA Otuliny 10- - 12 i 2— 8 336 Balliurst St — EM 4-65- 15 2 yy Dr BRIGEL LCKAR7 DENTYSTA CHIRURG — STOMATOLOG chorób imy ustn l'h) kliiis' & Siirceiins' IluildliiK Kiimlnlc o 270 86 Bloor St W — Telefon WA 2 0056 2 yy Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA 129 Grenadier Rd (dniKl dom od KonieMUllei) Pryj liujo a iipiednim telofo r 7iim poruumicnicm Tilefon LE M250 H MMItMMMaHiiiMHMMMMMHHMiMMk ————————— —-——-- --~— ————— --—----—- ——— CENTRAL CLOTHING I)uy yyyljor tibian - lueliny męskiej i ihlopiecej oia 'koianytb lun tek nadających do wysyłki do Polski WSystkie ua-- c ceny lo ceny fabiycne Dla yvysyliacy(li paeki specialna rnka 724 Oucen St W — Toronto — EM 6-55- 31 DOMINION TRAVEL OFFICE Wellington West — Toronto — Tol EM 6-64- 51 S HEIFETZ NOTARY PUBLIC Zilahuamj i SpKmadHiie krcwnjcli 7 Polski na Milu luh yyijtc — Wi do Pulski w 10 dni — Wyjad USA ni stale liii) itc — - Hpiivy inijjilkoue w kiaju akty daroMn pi liioiwiuiiUua inalcnstwi pie i i -- prawy (iwirantouani piesjłkv picnifd) i uc( k Polski i Ukrainy Tlumacienia notarialne vsielkich dokumentów l'fpłitna inloimacja listownie osohKde i Ickfoiiicrnii rtnrmrnsamurmmttimacisiiimjr-iaid-mcjmim- M DO TYCH WAM SMA-KOWAŁY W KRAJU RODZINNYM )¥&&& Cola - Ginger Ale - Orange - Cream Soda BEZPŁATNA na bankiety i inne okaje W TELEFONUJCIE r łelajnych erai St W npjplatne Toronto W Toronto E WACHNA S D Specalista Toronta sie 55 -- iirivMiic Milulmc astepio KlOlli: 1-2- 151 v dnie powszednie goU 7 yyiecz łarc-iin- y toAiru prywatnych domów amsmmssBBSsBasm Paczki PEKAO do Polski w ijo wwioiu 2yvnov ma'h:i:ily prkzknty LUB Y 'MlbNIALNfc Uf Cl brlĄUt (pravie 100 złotych za dolara) m Janique Trading - J Kamieński 1 PI TORONTO Ont: 835 Oueen St V — Tel EM 4-40- 25 EDMONTON Alta: 10649 - 97fh Street — Tel 2-38- 39 koun: sszllkii: u:kars'jva itp Najszybciej i najtaniej! Wolne od cła! ŚWIEŻE POMARAŃCZE I CYTRYNY ilVJ do 'ie do do W--- — _ w 'R u do drj i 1 4 V ) ii |
Tags
Comments
Post a Comment for 000116b