000122b |
Previous | 15 of 32 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
I
:
I:
f
[ Office: 674-993- 6
NAJLEPSZE ŻYCZENIA
i ALLELUJA
życzą swoim Klimtom i cale]
Airlmes Steamships Hotels Tours
rusipuua mrormation
Załatwia wyjazdy wszystkich krajów europejskich
włącznie Rosia
'ielcel Hotel 12 Sr W
Ęp&PJfJZ
!I3~£ŁjlJj
ŚWIĄTECZNE wuiau
Cruises
ggsinininiTOiyii ro
s
Sy-fi
ms v--
vv
aVW
--w
Inter-Continent- al
'&
~~ mv mur jar jtar J&P JBir JStfi
Tel
w
Travel Service
K H EIBL
- - - - - Car H
w
— nu iiuvei
do
z
Elm
jS s
w -- S
—
'j&
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCY
l WESOŁEGO ALLELUJA
swoim Klientom Przyjaciołom Znajomym
m imm
108 Walnut
ire
SUDBURY ONT
TEL 675-24- 03
iiiiiiiliiit LJI'ai3Z5S52aLlitllYżSgauiililinnDSPj! iWM diun! cVfeiiiiiiihiiiaRrriniMPi5riiI
~ ii — - r~ ~ ~ r~ ni n — i i
St
WESOŁEGO ALLELUJA
składa
Res:
iijrza
Sudbury
it S
srjr rj&jBFjBFjBFJBrA
m&mam tf
CLEANERS
Tel
f&ifjMJWjmMMJmjmjMtMtjmimjmjmm
&£
H _ _„ _- - _uw tvv w hu vw uW jVł _avMt ¥M MffiP -- NW W jrf jCf rfNW rffNS' RSfi jW iflWjfSf
WESOŁYCH' ŚWIĄT WIELKANOCNYCH j S
życzą swoim Klientom i cale} Polonii %
[ C 1 1 W% R 1 i D'V I Th
: 091 La Salle Blvd Sudbury Onh 566-363- 1
X
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
życzą swoim Klientom Przyjaciołom Znajomym
REGENT ST S SUDBURY ONT TEL 675-303- 5 j
l
WMMf--
Ujemnych Świąt Wielkanocnych
i Wesołego Alleluja życzy
P-- Frood Road
Tohnii
Rangę
g
fjmMFsm
p
Ó R MAGU I RE
Ont
675-644- 5
ŁOCAŁ 6500 UMITED STEELWOMERS
OF AMERICA
President
674-126- 7
Ont rJJ
Ltd
Sudbury
s
DRY
Tel %
%
w
_W
W lecie jeździło się do ba-bci
Dom babci Szymanows-kiej
był kwintesencja tego
wszystkiego czym wakacyjny
wyjazd do babci być powi-nien
Łączył w sobie (teraj
to wiem) atmosferę wiejskie-go
dworku z nastrojem wy-jazdu
"do wód" Kwintesen-cją
staromodności tego
przedwczorajszego świata zie
miańskich strojów i nastro-jów
świata który już nawet
wtedy w czasarh naszego
dzieciństwa prawie nie ist-niał
ale który przez jakieś
dziwne dziedziczenie ducho-we
mieliśmy we krwi ten
świat napoły nieprawdziwi'
mieszanina lektury i wspom-nień
rodzicielskich ten świat
trwał w zaczarowanym jakby
istnieniu gdzieś na granicy
między literaturą i babci-nym
domem
"" Taki to jest jak pieśń owa
gminna co to 'między daw-nymi
i nowszymi laty Dom
sam już literatura Bo każdy
dzień tam jak przewracanie
którejś z powieści naszego
dzieciństwa Któż je teraz pa-mięta?
Pogubiły się w dłu-gich
korytarzach katastrofy
tytuły i nazwiska Ostał tylko
dworek w ogrodzie las ogro-mny
i tajemniczy Ławeczka
wśród jaśminów Altana w
gąszczu bzów Potok gadatli-wy
i kryjówki wśród wiel-kich
liści łopianu A dalej
podchody i indyjskie igrzy-ska
wśród lasu dalekie wy-prawy
na grzyby i-czer-wone
storczyki na zagubionej mo-krej
łące Tak z tej1 całej li-teratury
i z życia tych dni
został nam tylko w gloriach
niepamięci zawieszony dom
babci Szymanowskiej
A był ten dom w Zakopa-nem
Na samym jego krańcu
gdzie się ulica kończy drew-nianym
mostem i góralska
chałupą ze sklepikiem i koza
i muczącą wieczorami rudą
krową I gdzie się zaczyna za
wybrzuszoną na grzbiecie
Wierszyków łąką płowej tra-wy
ukwieconej suchymi pnia
kami świerkowy las las i las
aż po regle i dalej dalej
wspinający się ku Giewonto-wi
Kii pńrnm niedościełeeo
-- nieasiągalnego-tjzieciom ma- -
będziemy dobrzy — 'wolno z
babcią do Doliny Białego i
to od wielkiego dzwonu aż
do końca drogi a "tylko do
drugiego mostku na codzień
I pozostał tajemnicą kraniec
doliny ogromny wysoki da-leki
zamknięty na huczący
w wietrze czarny i rudy bór
pozostał poza granicą wie-dzy
zapadając się przez to aż
na samo dno wyobraźni i olb-rzymiejąc
tam w grozie ostę-pów
piękniejąc kto wie
może w nową litaraturę pięk
riejszy dlatego że wyśniony
bliższy duchowi że tylko du-chem
odwiedzany i prawdzi-wszy
właśnie dlatego że ta-jemniczy
że z miłości i za-chwycenia
odległego wycza-rowany?
Dopiero kiedyś po
katastrofach wielu gdy już
wiek klęski męski wiek
zstąpił był na dziecinne oczy
otworzył się las Białego po-za
krańcem drogi I nie
wiem już jaki jest naprawdę
bo stworzyłem go sobie ta-kim
jakim był w duszy mo-jej
nim się stał Literatury
prawdą się stała
Dom z podwieczorkami z
--własnych poziomek ze śmie-taną
też jakby własną bo
od Karolowej z ciepłymi je-szcze
pajdami chleba na śnia-danie
z masłem też od Ka-rolowej
wyrzeźbionym w ró-życzkę
masłem jak niezapo-minajka
zroszonym wodą
Dom z mieniącym się tłu-mem
(czy to tak pamięć tyl-ko
się mieni?) kolorowych
cioć Wbiegających i wybie-gających
z pokoi śmiejących
się na tarasie rozmawiają-cych
cicho z wujkami na ha-maku
rozwieszonym między
dwoma świerkami (świerki
te to były nasze wieże obser-wacyjne
legionowych wojen
kiedy to piersza kadrówka w
dzień co miał być deszczowy
i ponury wyruszała szereg-ami)
Cioć stale zabierają-cych
Mamę gdzieś żółtymi
dorożkami a czasem czasem
i nas na spacer do Kuźnic
czy pod Gubałówkę z gazdą
w białych portkach i z kolo-rowym
pomponem o bata O
radości siedzenia na koźle i
cmokania wielce zawodowe-go
na stoickiego konia! O
przywileju schodzenia gdy
pod górę! Cioć z którymi
można czasem było pójść na
lody do cukierni na Krupów
kach gdzie niebo było pomie
szanym zapachem kawy i na-poleon- ek
i dziwnymi ni to
' tamtej strony cz'a'fAsu
widelczykami ni to nożykami
uu jeazenia Kremowych cia-stek
Ten dom babciny jak wiel-ka
łódź przycumowana do
księżyca płynący majestaty-cznie
a radośnie przez waka-cje
(które? pierwsze? dru-gie?
przedszkolne jeszcze mo-że?
pamięć o szczęściu mało
zna chronologii!) Dom nocą
szumiący jak olbrzymi
świerszcz gdy płaskie łapy
świerków ocierały się o ścia-ny
w wieczornym wietrze
Bo jakoś (złudzenie to tyl-ko?)
przyjeżdżało się zawsze
wieczorem Gdzieś z dalekie
go świata Huczącego polne
go nadzwyczajności świata
pociaców Bułek z szynka i
jajek na twardo Herbaty z
termosu Panów kolejarzy i
wyglądania przez okno A
zwłaszcza zadziwiającego stra
szhwie zmieniania kierunku
tam i napowrót Iskier pieką-cych
w oczy od stałego wy-glądania
(wbrew przestro
gom Mamy) przed siebie czy
już widać Tatry Pierwszego
sórala na peronie Wreszcie
zasypaniania odpływania w
krainę snów na szerokiem
nowotarskiej równinie
Tak to przyjeżdżało się w
czerwieni zachodów gdy lo-komotywa
ciężko dyszała i to
czyła się powoli i ociężale
wyżej i wyżej ku dworcowi
Temu naiprzedziwniejszemu
dworcowi naszego życia je
dynemu na całym świecie:
gdzie tory się naprawdę koń-czjł- y
Dalej już była tylko
trawa na Antołówce
Dorożka wiozła cię z gło-wą
na czyichś kolanach przez
omroczone miasto Tylko
Giewont zawsze pozostawał w
pamięci srebrny Tajemniczy
Marszałek z trumiennym wą-sem
I świerki szumiały zim-no
i strasznie bardzo w cie-mnym
zawsze w najjaśniej-szy
nawet dzień czemuś prze-rażającym
lasku na zakrę-cie
Ale "Kosówka" była pełna
ciepła Jak sen słodko a
mocno rozchodzący się po
ciele ciepłem gotowanego
mipVa T iuż owinięci kołdra- -
{piMzątopieni y wielkie podu--
cny lomemy w luinusiiiw
studni napełnionej szumem
rozmowy w stołowym pokoju
i ćwierkaniem ścian Ale je-szcze
na samej krawędzi mo-rza
pytanie:
— A wagi na zegarze ju-tro
mogę pociągnąć?
— Akurat wstaniesz Poś-pici- e
się jak susły
— Ale nie napewno wsta
nę
I już cię nie ma Zanurzasz
się w łonie ciepła i bezpie-czeństwa
Naturalnie zaśpisz Gdy się
budzisz słońce jest wysoko
jiepło letniego dnia wlewa
się przez otwarte okno Mu-chy
bzykają żałośnie na taś-mie
lepu Wchłaniasz głębo-ko
świat marzeń zamieniony
na prawdę Wyłazisz z łóżka
i w zielonej piżamce w pa-ski
pojawiasz się na zalanej
słońcem werandzie Dzień
jest wysoki rozgrzany Gie-wont
jak szara zamglona
chmura drży daleko daleko
Regle przed nim też odległe
i przepojone powietrzem A
potem zauważa cię ktoś i za-czyna
się krzątanie z myciem
i śniadaniem
Śniadanie daje ci możność
odwiedzenia zegara Schodzi-ło
się do kuchni w suterenie
stromymi schodami na końcu
korytarza schodami nad któ-rymi
kryły się tajemnicze
schowki niedostępne dla kró
tkirh dzieeińskich rak pełne
majaczących w mroku dziw-ności:
puszek po farbie czy z
farbą zakurzonych słoików
pustych jakichś butelek Ty-mi
schodami zbiegało się1 do
kuchni: bielonej na lekki
błękit Z oknem pod samym
sufitem przez które zagląda-ło
słońce i oczy stokrotek
Wypełnionej wielkim także
bielonym piecem z olbrzymią
czarną blachą Miał on kilka
piekarników o drzwiczkach
co się otwierały jak zwodzo-ny
most a były zaopatrzone
w dziurki do "cugu" przykry
te kółkami z ciężkiego żela-za
które można było sobie
pokręcać jak koła lokomoty-wy
Wielki tajemniczy i pra-wie
zawsze w te letnie mie-siące
zimny piec Na stole
stało' jeszcze jedno nigdy nie
7nnnmnian dziwo dziecińst
wa: kwadratowa szkatułka na
cukier z niebieskiego szkła
udającego rżnięty kryształ
Jedyna chyba taka na świe-cie
z Japonii ponoć rodem
z Rosji przez którąś babcię w
czasie rewolucji przywiezio-na
twe nie 10 dvjo naiwazmci- - t
szą znakomitością tej kuchni N
normalnie dla dzieci będącej
ziemią zakazaną ogrodem za- - K
mkniętym Nawet ta szkatuł- - v
ka konkurować nie mogła z
zegarem Wisiał ci on na ścia K
nie naprzeciwko okna: wiel- - W
ki z niemieckim napisem i N
prawdziwymi wagami Waga- -
mi które sic naciacało każ- - h?
dego ranka Wolno tykający l-- i
zegar o białym z '"a
rzymskimi liczbami liczący Zarząd Kongresu
- °~ :iym k " 1 przesuwaniem się ogniw łań--
cucą ouarczonego metaio
wym cylindrem
Wisiał sobie na ścianie
muszla przez ja- - 5j[
kies tam już vi
i powoli liczł fal- - k
szywe często godziny Stary N
zegar który nawet nic miał
klucza do nakręcanianawet
Mirt liił 1-n- ri nłnm ł tut unii
ta
wyrzucona
zapomniane
sztormy
jak zegar ofiarowany Tacie z h
jakiejś okazji co wisiał w na- - kj
szej jadalni Czarny okrągły
zegar ze złotym paskiem do- -
kola 1 kto wic dla jakich lam &
ukrytych powodów stał się N
przedmiotem kultu i cen- -
trum wakacyjnego rytuału &
ów taiemniczv normalnie
niedostępny zegar
Jeśli udało ci sic wstać
przed wszystkimi przekraść
się przez werandę i tył ogro-du
obok piwnicy pieńka
gdzie się rąbało drzewo i do-czekać
aż Karolowa albo bab-cia
otworzą drzwi do kuchni
zdobywałeś prawo naciągnię-cia
zegara Z biiacym z rado- -
ćn i Hinnir cnrpflm rcłrr7mn V
by waga nie trąciła wahadła
ciągnąłeś łańcuszek słucha-jąc
szczękania trybów w me-chanizmie
Tak oto otwiera-łeś
dzień Otwierałeś dom z
nocnego snu budziłeś echa
drzemiące na kolorowym ki
limie w korytarzu duszki
(według jednej cioci) scho-wane
w pękach nieśmiertel-ników
stojących w sieni A
potem radości pełen i dosy-tu
biegłeś popatrzyć jak
pszczoły nektar zbierają na
klombie maków I to był dru
gi akt radości nagroda za
obudzenie domu
W ogrodzie był trójkątny
klomb na którym rosły fili-granowe
wsparte na cieniut-kich
łodyżkach
kolorowe maki Jak barwne
motyle na chwilę tylko przy-siadłe
na delikatnej jak traw
ka łodydze Nigdy nigdzie in-dziej
takich nie widziałem
Do tych to maków w słone-czne
dni przychodziły pszczo-ły
ale wczesnym rankiem te
pszczoły były specjalne Wy-padały
z zimnych pieczar cie
nia Dod świerkami w drżącą
kulę ciepła i światła przedzi- - k
ti irin Ifrnnln niwIniflPO Tin y&
kwietne płatki Trójkąt czer-wonych
i żółtych chwiejnych
kielichów płaczący złocisty-mi
łzami słodyczy zamknięty
kręgiem przysadzistych sto-krotek
o twardych karkach
pod czystym niebem ucieka-jącym
za przezroczysty Gie-wont
Dlaczego ten rytuał pszczo
łv i zegara trwa na dnie pa-mięci
gdy tyle innych pięk-nych
spraw zaginęło? Dlacze-go
właśnie w tykaniu wyrzu-conego
do kuchni zegara i w
brzęczeniu owada na krawę-dzi
bezużytecznego kwiatka
uśmiecha się do nas uroda
tamtych dni? Dni w których
przeszłość nie zupełnie jesz-cze
minęła zaczajona w zała-maniu
między kartkami po-wieści
gdzieś w korytarzach
babcinego domu Przeszłości
z tamtej strony czasu
Ile było takich dni? Jeden?
czy tysiące? Przeszłość gdy
staje się przeszłością zastyga
w gest Wyzwolona z czasu
trwa jak zawieszona na ścia-nie
akwarela
ti
i
S
Zaginiona literatura i ży--
cie zamienione w literaturę t
jak niewidzialny tom wido-kówek
wędrują z tobą po da- -
lekich drogach klęski I kie- -
dy tylko zechcesz możesz ot-- '
Ktorys po- -
go zegara ku kwiatom co się
ku słońcu i pszczoły sKrzyu
łem otwierają
§
k'
Przeszłości nikt ci odebrać
nie może nawet jeśli gdy po' %
latach wrócisz do starego do- - k
™ mttlnrin feminrrin tak ?
wielu rozproszeniem epoki m
gCiy SIC UUHICil ŁC w-6- "' "~
starości nie chodzi już i że
maki z resztą wydep-tali
ludzie i że już nigdy i
nigdzie złota pszczoła na mo-tylim
klombie letni pora-nek
usiądzie
tf
S
NAJSERDECZNIEJSZE 'ŻYCZENIA
WESOŁEGO ALLELUJA
składa
Wielebnemu Duchowieństwu Organizacjom
roiomjninn oraz catej rulonu w ituamiffi
cyferblacie Polonu
włochatych
k Kanadyjskiej Okręg Sudbury
WESOŁEGO ALLELUJA
składa
Lebel §
NETTOYEURS DRY CLEANERS §
Cold Słorago the Premiscs
Professional Whito Shirt Scrvico
DRAPES CLEANED mi mdmsimim
Tel 673-953- 5
142 Eyre Sr Sudbury Onh
"Beyond Conipare For Skill and Care"
9 --2'
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
życzy swej Klienteli i całej Polonii
RITARI AGENCIES LTD
Wszelkie ubezpieczenia i podróże
Załatwiamy z "Orbisom"
Cedar St Sudbury Ont
pogodnicli Świąt Wielkiej Noc' j -- oraz
WESOŁEGO ALLELUJA
życzy swym Klientom oraz całej' Polonii
Sudbury i okolicy
Pure Spdmg Oinge? Ale
Orange Crush
Wyśmienite i znane napoje orzeźwiające
najlepszej
1965 La Salle Blvd Sudbury Ont
Tel 566-199- 1
S33?3G®K3S535SS!S5S5S
3 n W
V jSWrW
z5 — ' J w
on
7
w
vfJ)
ALLELUJA
1
!
FROSPECf HOTEL
I OF SUDBURY LTD i
182 ELGIN SOUTH
I i
i ALLELUJA 1
I składa i
"DOLOMITY
Shoe Limited
"SHOES OF DISTINCTION"
8 Cedar Strcer — Ont
Tel
worzyć pamięć na
marańczowy poranek - Q SSS6sssessessS6S io hioansrpan nri wiedeńskie w
9 - r r_lł - _ —Y
ogrodu
w
nie
Miłych
jakości
'WESOŁEGO1
T
The
STREET
WESOŁEGO
Sudbury
675-385- 5
Serdeczne zyczema wesotycn świąt wieiKanocnyw
składa
wszystkim czytelnikom ogłaszającym się w
"Związkowcu" i całej Polonii
ZDZISŁAW KLIMEK
PREDSTAWICIEL "ZWIĄZKOWCA"
W SUDBURY
549 Cartier Ave — Sudbury Ont
Tel 673-138- 0
&
i
s
fe
§I
mi
' V'rf
o
Ł
ifffii
VWi&
mm
9rV&ijflt''fd 1 "i! V
mm
[II TA JJJfi
iliS i- - £1 M?łłv & ' mw
tfl
m
m V"Ł'Jrf- -
h'!&- -
SfeżV i%
& m
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, April 07, 1971 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1971-04-07 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000795 |
Description
| Title | 000122b |
| OCR text | I : I: f [ Office: 674-993- 6 NAJLEPSZE ŻYCZENIA i ALLELUJA życzą swoim Klimtom i cale] Airlmes Steamships Hotels Tours rusipuua mrormation Załatwia wyjazdy wszystkich krajów europejskich włącznie Rosia 'ielcel Hotel 12 Sr W Ęp&PJfJZ !I3~£ŁjlJj ŚWIĄTECZNE wuiau Cruises ggsinininiTOiyii ro s Sy-fi ms v-- vv aVW --w Inter-Continent- al '& ~~ mv mur jar jtar J&P JBir JStfi Tel w Travel Service K H EIBL - - - - - Car H w — nu iiuvei do z Elm jS s w -- S — 'j& WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCY l WESOŁEGO ALLELUJA swoim Klientom Przyjaciołom Znajomym m imm 108 Walnut ire SUDBURY ONT TEL 675-24- 03 iiiiiiiliiit LJI'ai3Z5S52aLlitllYżSgauiililinnDSPj! iWM diun! cVfeiiiiiiihiiiaRrriniMPi5riiI ~ ii — - r~ ~ ~ r~ ni n — i i St WESOŁEGO ALLELUJA składa Res: iijrza Sudbury it S srjr rj&jBFjBFjBFJBrA m&mam tf CLEANERS Tel f&ifjMJWjmMMJmjmjMtMtjmimjmjmm &£ H _ _„ _- - _uw tvv w hu vw uW jVł _avMt ¥M MffiP -- NW W jrf jCf rfNW rffNS' RSfi jW iflWjfSf WESOŁYCH' ŚWIĄT WIELKANOCNYCH j S życzą swoim Klientom i cale} Polonii % [ C 1 1 W% R 1 i D'V I Th : 091 La Salle Blvd Sudbury Onh 566-363- 1 X WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH życzą swoim Klientom Przyjaciołom Znajomym REGENT ST S SUDBURY ONT TEL 675-303- 5 j l WMMf-- Ujemnych Świąt Wielkanocnych i Wesołego Alleluja życzy P-- Frood Road Tohnii Rangę g fjmMFsm p Ó R MAGU I RE Ont 675-644- 5 ŁOCAŁ 6500 UMITED STEELWOMERS OF AMERICA President 674-126- 7 Ont rJJ Ltd Sudbury s DRY Tel % % w _W W lecie jeździło się do ba-bci Dom babci Szymanows-kiej był kwintesencja tego wszystkiego czym wakacyjny wyjazd do babci być powi-nien Łączył w sobie (teraj to wiem) atmosferę wiejskie-go dworku z nastrojem wy-jazdu "do wód" Kwintesen-cją staromodności tego przedwczorajszego świata zie miańskich strojów i nastro-jów świata który już nawet wtedy w czasarh naszego dzieciństwa prawie nie ist-niał ale który przez jakieś dziwne dziedziczenie ducho-we mieliśmy we krwi ten świat napoły nieprawdziwi' mieszanina lektury i wspom-nień rodzicielskich ten świat trwał w zaczarowanym jakby istnieniu gdzieś na granicy między literaturą i babci-nym domem "" Taki to jest jak pieśń owa gminna co to 'między daw-nymi i nowszymi laty Dom sam już literatura Bo każdy dzień tam jak przewracanie którejś z powieści naszego dzieciństwa Któż je teraz pa-mięta? Pogubiły się w dłu-gich korytarzach katastrofy tytuły i nazwiska Ostał tylko dworek w ogrodzie las ogro-mny i tajemniczy Ławeczka wśród jaśminów Altana w gąszczu bzów Potok gadatli-wy i kryjówki wśród wiel-kich liści łopianu A dalej podchody i indyjskie igrzy-ska wśród lasu dalekie wy-prawy na grzyby i-czer-wone storczyki na zagubionej mo-krej łące Tak z tej1 całej li-teratury i z życia tych dni został nam tylko w gloriach niepamięci zawieszony dom babci Szymanowskiej A był ten dom w Zakopa-nem Na samym jego krańcu gdzie się ulica kończy drew-nianym mostem i góralska chałupą ze sklepikiem i koza i muczącą wieczorami rudą krową I gdzie się zaczyna za wybrzuszoną na grzbiecie Wierszyków łąką płowej tra-wy ukwieconej suchymi pnia kami świerkowy las las i las aż po regle i dalej dalej wspinający się ku Giewonto-wi Kii pńrnm niedościełeeo -- nieasiągalnego-tjzieciom ma- - będziemy dobrzy — 'wolno z babcią do Doliny Białego i to od wielkiego dzwonu aż do końca drogi a "tylko do drugiego mostku na codzień I pozostał tajemnicą kraniec doliny ogromny wysoki da-leki zamknięty na huczący w wietrze czarny i rudy bór pozostał poza granicą wie-dzy zapadając się przez to aż na samo dno wyobraźni i olb-rzymiejąc tam w grozie ostę-pów piękniejąc kto wie może w nową litaraturę pięk riejszy dlatego że wyśniony bliższy duchowi że tylko du-chem odwiedzany i prawdzi-wszy właśnie dlatego że ta-jemniczy że z miłości i za-chwycenia odległego wycza-rowany? Dopiero kiedyś po katastrofach wielu gdy już wiek klęski męski wiek zstąpił był na dziecinne oczy otworzył się las Białego po-za krańcem drogi I nie wiem już jaki jest naprawdę bo stworzyłem go sobie ta-kim jakim był w duszy mo-jej nim się stał Literatury prawdą się stała Dom z podwieczorkami z --własnych poziomek ze śmie-taną też jakby własną bo od Karolowej z ciepłymi je-szcze pajdami chleba na śnia-danie z masłem też od Ka-rolowej wyrzeźbionym w ró-życzkę masłem jak niezapo-minajka zroszonym wodą Dom z mieniącym się tłu-mem (czy to tak pamięć tyl-ko się mieni?) kolorowych cioć Wbiegających i wybie-gających z pokoi śmiejących się na tarasie rozmawiają-cych cicho z wujkami na ha-maku rozwieszonym między dwoma świerkami (świerki te to były nasze wieże obser-wacyjne legionowych wojen kiedy to piersza kadrówka w dzień co miał być deszczowy i ponury wyruszała szereg-ami) Cioć stale zabierają-cych Mamę gdzieś żółtymi dorożkami a czasem czasem i nas na spacer do Kuźnic czy pod Gubałówkę z gazdą w białych portkach i z kolo-rowym pomponem o bata O radości siedzenia na koźle i cmokania wielce zawodowe-go na stoickiego konia! O przywileju schodzenia gdy pod górę! Cioć z którymi można czasem było pójść na lody do cukierni na Krupów kach gdzie niebo było pomie szanym zapachem kawy i na-poleon- ek i dziwnymi ni to ' tamtej strony cz'a'fAsu widelczykami ni to nożykami uu jeazenia Kremowych cia-stek Ten dom babciny jak wiel-ka łódź przycumowana do księżyca płynący majestaty-cznie a radośnie przez waka-cje (które? pierwsze? dru-gie? przedszkolne jeszcze mo-że? pamięć o szczęściu mało zna chronologii!) Dom nocą szumiący jak olbrzymi świerszcz gdy płaskie łapy świerków ocierały się o ścia-ny w wieczornym wietrze Bo jakoś (złudzenie to tyl-ko?) przyjeżdżało się zawsze wieczorem Gdzieś z dalekie go świata Huczącego polne go nadzwyczajności świata pociaców Bułek z szynka i jajek na twardo Herbaty z termosu Panów kolejarzy i wyglądania przez okno A zwłaszcza zadziwiającego stra szhwie zmieniania kierunku tam i napowrót Iskier pieką-cych w oczy od stałego wy-glądania (wbrew przestro gom Mamy) przed siebie czy już widać Tatry Pierwszego sórala na peronie Wreszcie zasypaniania odpływania w krainę snów na szerokiem nowotarskiej równinie Tak to przyjeżdżało się w czerwieni zachodów gdy lo-komotywa ciężko dyszała i to czyła się powoli i ociężale wyżej i wyżej ku dworcowi Temu naiprzedziwniejszemu dworcowi naszego życia je dynemu na całym świecie: gdzie tory się naprawdę koń-czjł- y Dalej już była tylko trawa na Antołówce Dorożka wiozła cię z gło-wą na czyichś kolanach przez omroczone miasto Tylko Giewont zawsze pozostawał w pamięci srebrny Tajemniczy Marszałek z trumiennym wą-sem I świerki szumiały zim-no i strasznie bardzo w cie-mnym zawsze w najjaśniej-szy nawet dzień czemuś prze-rażającym lasku na zakrę-cie Ale "Kosówka" była pełna ciepła Jak sen słodko a mocno rozchodzący się po ciele ciepłem gotowanego mipVa T iuż owinięci kołdra- - {piMzątopieni y wielkie podu-- cny lomemy w luinusiiiw studni napełnionej szumem rozmowy w stołowym pokoju i ćwierkaniem ścian Ale je-szcze na samej krawędzi mo-rza pytanie: — A wagi na zegarze ju-tro mogę pociągnąć? — Akurat wstaniesz Poś-pici- e się jak susły — Ale nie napewno wsta nę I już cię nie ma Zanurzasz się w łonie ciepła i bezpie-czeństwa Naturalnie zaśpisz Gdy się budzisz słońce jest wysoko jiepło letniego dnia wlewa się przez otwarte okno Mu-chy bzykają żałośnie na taś-mie lepu Wchłaniasz głębo-ko świat marzeń zamieniony na prawdę Wyłazisz z łóżka i w zielonej piżamce w pa-ski pojawiasz się na zalanej słońcem werandzie Dzień jest wysoki rozgrzany Gie-wont jak szara zamglona chmura drży daleko daleko Regle przed nim też odległe i przepojone powietrzem A potem zauważa cię ktoś i za-czyna się krzątanie z myciem i śniadaniem Śniadanie daje ci możność odwiedzenia zegara Schodzi-ło się do kuchni w suterenie stromymi schodami na końcu korytarza schodami nad któ-rymi kryły się tajemnicze schowki niedostępne dla kró tkirh dzieeińskich rak pełne majaczących w mroku dziw-ności: puszek po farbie czy z farbą zakurzonych słoików pustych jakichś butelek Ty-mi schodami zbiegało się1 do kuchni: bielonej na lekki błękit Z oknem pod samym sufitem przez które zagląda-ło słońce i oczy stokrotek Wypełnionej wielkim także bielonym piecem z olbrzymią czarną blachą Miał on kilka piekarników o drzwiczkach co się otwierały jak zwodzo-ny most a były zaopatrzone w dziurki do "cugu" przykry te kółkami z ciężkiego żela-za które można było sobie pokręcać jak koła lokomoty-wy Wielki tajemniczy i pra-wie zawsze w te letnie mie-siące zimny piec Na stole stało' jeszcze jedno nigdy nie 7nnnmnian dziwo dziecińst wa: kwadratowa szkatułka na cukier z niebieskiego szkła udającego rżnięty kryształ Jedyna chyba taka na świe-cie z Japonii ponoć rodem z Rosji przez którąś babcię w czasie rewolucji przywiezio-na twe nie 10 dvjo naiwazmci- - t szą znakomitością tej kuchni N normalnie dla dzieci będącej ziemią zakazaną ogrodem za- - K mkniętym Nawet ta szkatuł- - v ka konkurować nie mogła z zegarem Wisiał ci on na ścia K nie naprzeciwko okna: wiel- - W ki z niemieckim napisem i N prawdziwymi wagami Waga- - mi które sic naciacało każ- - h? dego ranka Wolno tykający l-- i zegar o białym z '"a rzymskimi liczbami liczący Zarząd Kongresu - °~ :iym k " 1 przesuwaniem się ogniw łań-- cucą ouarczonego metaio wym cylindrem Wisiał sobie na ścianie muszla przez ja- - 5j[ kies tam już vi i powoli liczł fal- - k szywe często godziny Stary N zegar który nawet nic miał klucza do nakręcanianawet Mirt liił 1-n- ri nłnm ł tut unii ta wyrzucona zapomniane sztormy jak zegar ofiarowany Tacie z h jakiejś okazji co wisiał w na- - kj szej jadalni Czarny okrągły zegar ze złotym paskiem do- - kola 1 kto wic dla jakich lam & ukrytych powodów stał się N przedmiotem kultu i cen- - trum wakacyjnego rytuału & ów taiemniczv normalnie niedostępny zegar Jeśli udało ci sic wstać przed wszystkimi przekraść się przez werandę i tył ogro-du obok piwnicy pieńka gdzie się rąbało drzewo i do-czekać aż Karolowa albo bab-cia otworzą drzwi do kuchni zdobywałeś prawo naciągnię-cia zegara Z biiacym z rado- - ćn i Hinnir cnrpflm rcłrr7mn V by waga nie trąciła wahadła ciągnąłeś łańcuszek słucha-jąc szczękania trybów w me-chanizmie Tak oto otwiera-łeś dzień Otwierałeś dom z nocnego snu budziłeś echa drzemiące na kolorowym ki limie w korytarzu duszki (według jednej cioci) scho-wane w pękach nieśmiertel-ników stojących w sieni A potem radości pełen i dosy-tu biegłeś popatrzyć jak pszczoły nektar zbierają na klombie maków I to był dru gi akt radości nagroda za obudzenie domu W ogrodzie był trójkątny klomb na którym rosły fili-granowe wsparte na cieniut-kich łodyżkach kolorowe maki Jak barwne motyle na chwilę tylko przy-siadłe na delikatnej jak traw ka łodydze Nigdy nigdzie in-dziej takich nie widziałem Do tych to maków w słone-czne dni przychodziły pszczo-ły ale wczesnym rankiem te pszczoły były specjalne Wy-padały z zimnych pieczar cie nia Dod świerkami w drżącą kulę ciepła i światła przedzi- - k ti irin Ifrnnln niwIniflPO Tin y& kwietne płatki Trójkąt czer-wonych i żółtych chwiejnych kielichów płaczący złocisty-mi łzami słodyczy zamknięty kręgiem przysadzistych sto-krotek o twardych karkach pod czystym niebem ucieka-jącym za przezroczysty Gie-wont Dlaczego ten rytuał pszczo łv i zegara trwa na dnie pa-mięci gdy tyle innych pięk-nych spraw zaginęło? Dlacze-go właśnie w tykaniu wyrzu-conego do kuchni zegara i w brzęczeniu owada na krawę-dzi bezużytecznego kwiatka uśmiecha się do nas uroda tamtych dni? Dni w których przeszłość nie zupełnie jesz-cze minęła zaczajona w zała-maniu między kartkami po-wieści gdzieś w korytarzach babcinego domu Przeszłości z tamtej strony czasu Ile było takich dni? Jeden? czy tysiące? Przeszłość gdy staje się przeszłością zastyga w gest Wyzwolona z czasu trwa jak zawieszona na ścia-nie akwarela ti i S Zaginiona literatura i ży-- cie zamienione w literaturę t jak niewidzialny tom wido-kówek wędrują z tobą po da- - lekich drogach klęski I kie- - dy tylko zechcesz możesz ot-- ' Ktorys po- - go zegara ku kwiatom co się ku słońcu i pszczoły sKrzyu łem otwierają § k' Przeszłości nikt ci odebrać nie może nawet jeśli gdy po' % latach wrócisz do starego do- - k ™ mttlnrin feminrrin tak ? wielu rozproszeniem epoki m gCiy SIC UUHICil ŁC w-6- "' "~ starości nie chodzi już i że maki z resztą wydep-tali ludzie i że już nigdy i nigdzie złota pszczoła na mo-tylim klombie letni pora-nek usiądzie tf S NAJSERDECZNIEJSZE 'ŻYCZENIA WESOŁEGO ALLELUJA składa Wielebnemu Duchowieństwu Organizacjom roiomjninn oraz catej rulonu w ituamiffi cyferblacie Polonu włochatych k Kanadyjskiej Okręg Sudbury WESOŁEGO ALLELUJA składa Lebel § NETTOYEURS DRY CLEANERS § Cold Słorago the Premiscs Professional Whito Shirt Scrvico DRAPES CLEANED mi mdmsimim Tel 673-953- 5 142 Eyre Sr Sudbury Onh "Beyond Conipare For Skill and Care" 9 --2' WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH życzy swej Klienteli i całej Polonii RITARI AGENCIES LTD Wszelkie ubezpieczenia i podróże Załatwiamy z "Orbisom" Cedar St Sudbury Ont pogodnicli Świąt Wielkiej Noc' j -- oraz WESOŁEGO ALLELUJA życzy swym Klientom oraz całej' Polonii Sudbury i okolicy Pure Spdmg Oinge? Ale Orange Crush Wyśmienite i znane napoje orzeźwiające najlepszej 1965 La Salle Blvd Sudbury Ont Tel 566-199- 1 S33?3G®K3S535SS!S5S5S 3 n W V jSWrW z5 — ' J w on 7 w vfJ) ALLELUJA 1 ! FROSPECf HOTEL I OF SUDBURY LTD i 182 ELGIN SOUTH I i i ALLELUJA 1 I składa i "DOLOMITY Shoe Limited "SHOES OF DISTINCTION" 8 Cedar Strcer — Ont Tel worzyć pamięć na marańczowy poranek - Q SSS6sssessessS6S io hioansrpan nri wiedeńskie w 9 - r r_lł - _ —Y ogrodu w nie Miłych jakości 'WESOŁEGO1 T The STREET WESOŁEGO Sudbury 675-385- 5 Serdeczne zyczema wesotycn świąt wieiKanocnyw składa wszystkim czytelnikom ogłaszającym się w "Związkowcu" i całej Polonii ZDZISŁAW KLIMEK PREDSTAWICIEL "ZWIĄZKOWCA" W SUDBURY 549 Cartier Ave — Sudbury Ont Tel 673-138- 0 & i s fe §I mi ' V'rf o Ł ifffii VWi& mm 9rV&ijflt''fd 1 "i! V mm [II TA JJJfi iliS i- - £1 M?łłv & ' mw tfl m m V"Ł'Jrf- - h'!&- - SfeżV i% & m |
Tags
Comments
Post a Comment for 000122b
