000812 |
Previous | 12 of 56 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
u 4w TJffi3iffiaE:r~"--- T w"""ts?l "-- J5 "J'iH V - V-- v 3J
£!" '
-- - ?Ł Fi fŻyczenia z
V'V'Vvvvvvvvvvv#viw
£f Przyjemnych i Wesołych świąt Bożego Narodzenia
K i Szczęśliwego Nowego Rofruskłada
Johnston Plumbing
I Heating and Drain
! Contractors
(5 Wykonujemy wszelkie roboty kanalizacyjne
te wodociągowe oraz związane z ogrzewaniem
tf 74 Appleton Ave — Toronto 10 Ont
S Tel 534-412- 5
i
I
I
ftiii Ml
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
[ i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
5 składa
GENERAL HARDWARE
C W KACZYŃSKI
Wszelkie artytkuły gospodarstwa domowego —
Plumbing i artykuły elektryczne — Farby
Narzędzia zawodowe itd
1520 Queen W„ Toronto 3
(naprzeciwko Związkowca)
536-477- 5
1
8
g
&k
s
"'--
&'
właśo
Sr Ont
Tel
Toronto
Tel 531-89- 93
!
fgBB
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
1 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZY
OPEN WINDOW BAKERY
Zawsze świeże dostarczane 3 razy dziennie
pieczywa Doskonałe Torty Ciasta Serniki
Makowniki Również na składzie inne
i importowane towary spożywcze
389 Roncesvalles Ave
(Blisko Howard Ave)
Toronto 3 Ont
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
życzy
BEVERS PHARMACY
129 Sorauren Ave — Tel 532-366- 1
Toronto Ont
S$WWW5-'Ve$$$®$$S©$SS$©S- ' ijfc _ jMT
Moc najserdeczniejszych życzeń świątecznych
oraz poptyślności w Nowym Roku
składa
COUNTRY FLORIST
Kwiajy na wszelkie okazje i potrzeby
3
a5s
itd
668 Queen St W — Tel 364-57-41 g
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA fe?
I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZY £
NOWA HURTOWNIA 1§
KRYS-PO- L IMPORT CO LTD §
Jedyna polska hurtownia która importuj sg
żywność słodycze oraz inne artykuły z Polski me
Dostarczamy do sklepów i wysyłamy §g
na teren całej Kanady &
2775 A Dundas St W — Toronto 9 fe
Tel 766-2058
mts&skusi&im
&
STR 12
Jerzy Rozwadowski Przypadek
Spotkaliśmy się w połowie
czerwca 1945 roku po sześciu
latach niewidzenia Któryż z
nas mógłby przypuszczać
wówczas — kilka dni przed
wybuchem drugiej wojny
światowej że rozłąka nasza
potrwa aż tyle czasu który
zmieni tak wiele?
Poznaliśmy się dawno: w
początku sierpnia 1931 roku
w Szkole Podchorążych Re-zerwy
Piechoty Znaleźliśmy
się wówczas w jednym pluto-nie
w jednej drużynie Szybko-zaprzyja-źniliśmy
się dzię-ki
wspólnemu zamiłowaniu
do lotnictwa Pamiętam jak
dziś nasze długie rozmowy i
marzenia związane z lata-niem
Dawne czasy
Po tym drogi nasze roze-szły
się On dostał się do lot-nictwa
i został zawodowym
oficerem ja skończyłem Pod-chorążówkę
Piechoty i wy-szedłem
do cywila
Ponownie spotkaliśmy się
na lotnisku Aeroklubu War-szawskiego
do którego nale-żałem
a na które on przy-chodził
bo zawsze latania
było mu za mało Bywaliśmy
u siebie w domu Zadzierz-gnięta
przyjaźń wyrosła na
gruncie jednakowych zamiło-wań
przetrwała do wojny
Z chwilą jej wybuchu na-sze
I
drogi rozeszły się po raz
drugi: on przedostał się do
Anglii ja zostałem w kraju
Siedzieliśmy w messie ofi-cerskiej
i gadaliśmy przy
whisky o tym co który z nas
przeszedł przez okres wojen-nej
rozłąki Nie było to łat-we
— jak streścić w krótkiej
rozmowie przeżycia okresu
tylu lat czasów jakich do
tej pory nie znała cała na
przestrzeni wieków historia
naszego narodu? On nie
mógł nawet w małym procen-cie
zrozumieć mych przeżyć
— ja jego Chociaż mam wra-żenie
że mnie łatwiej to
przechodziło niż jemu
Ciekawiły mnie rzecz jas-na
lotnicze przeżycie i przy-gody
mego przyjaciela A
musiał mieć ich nie mało Za
darmo nie dali mu przecież
Virtuti dwukrotnie Krzyża
yalecznych i tych wszystkich
odznaczeń brytyjskich któ-rych
baretki mieniły się na
jego mundurze różnokoloro-wą
tęczą Stopień podpułkow-nika
też mówił swoje
Zdążyłem już przekonać
się że wielu z uczestników
minionej wojny zmieniło się
niestety nie do poznania
Właśnie z racji zdobytych
odznaczeń i awansów niektó-rzy
z nich zmienili się na nie-korzyść
objawiającą się w
lekceważącym odnoszeniu się
do wszystkich tych którym
los nie zezwolił na walkę pod
brytyjskim dowództwem
Przyjaciel mój na szczę-ście
nie zmienił się Był ta-kim
samym druhem i kole-gą
jakim pamiętałem go
sprzed wojny
Prześwitywało dno butel-ki
tósł stos niedopałków w
popielniczce a my gadaliśmy
i gadali Przed oczami mymi
jak na ekranie filmowym
przesuwały się barwne obra-zy
powietrznych walk bom-bardowań
zwycięstw i klęsk
— Gdy dostaliśmy po Batt-le'ac- h
Wellington'y robota
ruszyła raźno z miejsca —
opowiadał — W czasie jed-nej
z wypraw bombowych na
tych maszynach wydarzył się
naszej załodze kapitalny wy-padek
Pamiętam doskonale
że to był początek grudnia
1941 roku Dywizjon nasz
dostał rozkaz nocnego bom-bardowania
Essen Na odpra-wie
przed startem zapowie-dziano
nam że w wypadku
niemożności dotarcia do na- -
W98M
1i
ii
Ił 550-55- 2
kazanego celu z powodu za-błądzenia
czy zbyt silnej o-bro- ny
przeciwlotniczej ma-my
wyrzucić bomby do mo-rza
Jednym słowem wolno
nam było wyrzucić bomby
tylko na wyznaczony rozka-zem
cel
Popatrzyliśmy na siebie z
uśmiechem Wyrzucić bomby
do morza?!
— Gadaj zdrów — szepnął
któryś z siedzących za mną
koiegów — Tego jeszcze
brakowało żebym miał topić
bomby w wodzie Wywalę je
na pierwszą-lepsz- ą miejsco-wość
w Niemczech i tyle!
Podzielałem ten punkt za-patrywania
bez zastrzeżeń
Pogoda była cholerna Raz
po raz wpadaliśmy w taką
śnieżycę ze świata nie było
widać Próbowaliśmy wyjść
nad chmury ale pułap ich
był zbyt wysoki i prócz tego
groziło w nich oblodzenie
Szliśmy więc u ich podstawy
na wysokości jakichś może 4
tysięcy stóp szarpani na
wszystkie strony i spychani z
kursu coraz bardziej wzma-gającym
się wiatrem Ciem-no
było jak diabli zimno pie-kielnie
z radia nie wolno by-ło
korzystać z racji nasłu-chów
nieprzyjacielskich as- -
tronawigacja była niemożli
wa Lecieliśmy na przyrzą-dy
starając się trzymać moż-liwie
w kupie zachowując
rzecz jasna spore odstępy ze
względu na niebezpieczeńst-wo
zderzenia
Złote iskierki w dole dały
nam znać że wlecieliśmy
nad ląd Ogniste kule poci-sków
artylerii przeciwlotni-czej
szły ku nam gęstymi
ściegami kilkanaście smug
reflektorów błądziło i krzyżo-wało
się na niebie Minęli-śmy
je bokiem
Dolatywaliśmy już prawie
do celu Ciemna otchłań głę-bi
rozbłysła nagle czerwie-nią
wystrzałów Pierwsza fa-la
bombowców natknęła się
na dosłowną ścianę zapory
ogniowej Dwie pierwsze ma-szyny
brytyjskie — lecieli
przed nami Anglicy — w je-dnym
mgnieniu oka stanęły
w płomieniach i poszły w dół
jak płonące pochodnie Nie-możliwością
było przejść
przez tę zaporę
Skręciliśmy w lewo To
samo W prawo To samo
Essen bronione było jedna
kowo silnie ze wszystkich
stron
Jeden z kluczy — zdaje
się byli to Kanadyjczycy —
zaryzykował przedarcie się
przez ścianę niemieckiego
ognia Wlecieli i żaden nie
wrócił: zestrzelono wszyst-kich
Lecące w zwartym szyku
zespoły rozeszły się nad cel
pojedynczymi maszynami
My także Rezultat był taki
że zrąbali nas odłamkami i
'cudem tylko udało się nasze-mu
skipper'owi wyjść cało z
tego piekła Nie było rady
trzeba było wracać
To też nie było takie pro-ste
jakby mogło się wyd-ajać
Ledwo wlecieliśmy na
powrotny kurs karabiny
strzelca ogonowego rozszcze-kal- y
się długimi seriami Na
naszej trasie czyhali niemiec-cy
myśliwcy nocni -
Tuż koło kadłuba Welling-tona
szły pociski jak stada
złotych pszczół Atakujący
Heinkel 113 wyskoczył przed
dziób maszyny i wytrysnął w
górę ostrą świecą Kropną-łem
za nim kilka serii ale
bez rezultatu
Szliśmy w dół ciasną spi-lal- ą Jasne było że jest to
najlepsza metoda Lecąc nis-ko
możliwie jak najniżej
nad ziemią odbieraliśmy my-śliwcowi
możność swobodne- -
jgwiMMwm- - - ™
go manewru i atakowania
nas od dołu Karabiny tylne-go
strzelca trzeszczały raz po
raz Umilkły nagle
— Co jest? — rzuciłem w
mikrofon
— W porządku panie ka-pitanie
Szkop fertig! —
meldował — Niech pan ka-pitan
spojrzy w dół Ładnie
się świeci nie?!
Wyjrzałem W mroku nocy
pod nami nieco w tyle sunę-ła
w dół jakaś płonąca masa
Złote warkocze płomieni
ciągnęły się za nią jak ogon
potwornej komety
— Brawo Stachu! — po-gratulowałem
strzelcowi —
Jak wrócimy szczęśliwie za-melduj
się u mnie na drinka
— Dziękuję panu kapita-nowi
Wypić zawsze można
ale tym razem to ja już bę-dę
stawiał To przecież mój
pierwszy szkop
— Myślę że nie ostatni
— Sie wi! To jasne!
Dwa razy jeszcze byliśmy
atakowani odpędzani jednak
celnymi seriami myśliwcy
odskoczyli w bok i znikli w
ciemnościach nie ryzykując
dalszych natarć
Nie niepokojeni więcej
kontynuowaliśmy naszą dal-szą
drogę Szliśmy na wyso-kości
może jakichś dwustu
metrów Od czasu do czasu
przemykały pod kadłubem
zarysy wsi i miasteczek nik-nąc
szybko w mroku
W pewnym momencie
przypomniałem sobie nagle
że przecież wieziemy ze sobą
cały ładunek bomb Wyrzu- -
cic je w moize ±mi uyi "
kaz ale lakos nie bardzo
przemawiało nu to do prze-]cał- o
Kimania
Poszedłem do skipper'a na
naradę
— Słuchaj no — zagaiłem
rozmowę częstując go papie-rosem
— Co robimy z bom-bami?
Nie rozumiem komp-letnie
czemu po pierwsze
nie wywaliliśmy ich gdy za-atakował
nas pierwszy myśli-wiec
po drugie skoro już
lak się stało czy będziemy
topić je w morzu czy pozbę-dziemy
się ich gdzieś tutaj?
Oderwał oczy od tablicy ze-garów
i popatrzył na mnie
jak na wariata
— Wiesz co — zaczął —
o wiele rzeczy mógłbym cię
posądzić ale nie o to że
chcesz wracać z nad Niemiec
7 bombami w komorach Wy-walamy
je i szkoda gadać! W
razie czego powiemy że mu-sieliśmy
to zrobić bo atako-wał
nas myśliwiec i było nie-dobrze
Właściwie nie rozu
miem czemu juz lego nie
zrobiliśmy? Przecież atako-wano
nas i to kilka razy
— Gdzie wywalimy?
— To najmniejsze zmart-wienie
W byle miasteczku
cjy osadzie są szkopy Mnie
to nie robi najmniejszej róż- -
Florian
dignus
mm&mfMmmmmK®
Wesołych Śiuiąt Bożego Narodzenia
i Szczęśliwego Nowego Roku
życzą
właściciela V
ofrt m
nicy z jakiej
wyślemy Niemiaszków do tej
ich germańskiej Walhalli
— No tak ale rąbać w
cywilną ludność
— A w Warszawie Rotter-damie
i Londynie kogo Niem-cy
rąbali? Nie cywilów?!
Przekonał mnie Wyjrza-łem
w dół
akurat do jakiejś miejscowo-ści
Pomimo zaciemnienia
błyskały w niej to tu to tam
światełka z nieszczelnie za-słoniętych
okien
— Walimy? — spytałem
pokazując ją palcem
— Dobra jest! Walimy!
Wellington położył się w
głęboki skręt Pilot nabrał
trochę wysokości i wszedł na
kurs bojowy W lusterku ce-lownika
przemykały jakieś
pojedyncze domki i ginęły
jak cień W końcu na nitkę
siatki weszły jakieś komplek-sy
większych zabudowań oto-czonych
drzewami Gdy zna-lazły
się na skrzyżowaniu ni-tek
nacisnąłem guzik wy-rzutni- ka
Uwolniony od cię-żaru
Wellington odskoczył
w górę Wszystkie bomby po-szły
I wówczas stało się coś o
czym jeszcze dziś gdy pomy-ślę
zimny dreszcz chodzi mi
po plecach W dole tuż pod
nami wystrzelił nagłe wul-kan
ognia Huragan potwor-nego
wybuchu ogarnął nas ze
wszystkich stron Wstrząs
był tak potężny że maszyna
wyskoczyła w bok i zwaliła
się na skrzydło
Jak długo to trwało nie
mlalem pojecia Byłem pew
„„ Ąa f '„„„„ j r„
mną po calej kabinie
jak piłką
Wyszliśmy nad samymi
wierzchołkami drzew Za na-mi
szalało piekło płomieni
Ogniste wytryski jakichś sza-leńczych
eksplozji rwały raz
po raz z pomiędzy ognia ku
niebu
— Co to było? — spyta-łem
pilota przyszedłszy jako
tako do siebie
— A diabli wiedzą! — po-słyszałem
w odpowiedzi —
Ale ty też zawsze masz po
mysły bodaj cię flanela o-garnę- ła!'
Przecież to prawdzi-wy'
"cud -- boski żeśmy z tego
iwyszli cało Myślałem że grat
się rozparceluje na kawałki!
W kilka dni po tym wie-dzieliśmy
już co to było Zu-pełnie
nasze bomby w olb-rzymi
skład amunicji ukry-ty
przezornie przez Niemców
w tej niepozornej miejsco-wości
Podobny wypadek
mieliśmy w parę miesięcy
później Ale o tym opowiem
ci już innym razem — za-kończył
nalewając nie pa
miętam już którego z kolei
double'a
P
&
Śmieja
sum
tego zaszczytu
prawda nie biorę wam za złe
że mnie ominął wasz tytuł
O próżną nie chodzi mi nazwę
Ja jestem wart wiele wiece']:
wiece] niż dać mi możecie
Dla mnie się Bóg poddał męce
i w żłobie zrockiło się Dziecię
BTUJMS
UICT0R1A LADIES
& CHILDREN WEAR
MMeDzwa
miejscowości
Dolatywaliśmy
przypadkowo wpako-waliśmy
Non
Nicgodmj-- m
QUEEN ST W TORONTO OŃT TEL 368-915- 1
mswswmaaswmeemmm
Życzenia
SS Wesohjch Sidąt
trv5
&
mi
ff
SI
Szczęścia i Pomyślności w Nowym Roku
wszystkim swoim Klientom i całej Polonii
zasyłają
Louis Lunsky
RO
Marcin Lunsky
ODM:
470 College Street
(Cor Markham)
wyyrPhon'e:'92'1-'39'2-''4 ''''''''''''
JiPSpl
Wł W@lr
Serdeczne
Szczęślhcego Nowego
1 Khentom
3%
BAKERY
&li Dostarczamy na
175 Roncesyalles
n 2230 Bloor St
do
24 godz
al
w na sKiaazie
Toronto h8
Boieao i)
53?
4 Ont
w us
£
DELICATESSEN i
ss
i £ Ave Tel £8
składa o-- Jl
- - =-- fl
t --u -- v-l
£5
świąt
i Rolu
swoim i całej Polonii
zasyła
ANITAS
&
uosKonafe ciasta maKowniKi Tony
— Tel ś
? VVVVVVVVVV''#V#'VVVF5?
'1f SERDECZNE ŻYCZENIA ŚWIĄT
I POMYŚLNEGO
Dnipro Fuel Gil Lid
"furnesy" swoim
5 odbiorcom oliwy oraz
! starczamy olivyę opałowa
Obsługa
1
I
KL
ŚWIĄT
Narodzenia i
B
Toronto i
I
&
„=
wesela zabawy
NOWEGO ROKU
V i1 Msr
życzenia Wesołych
Wszystkim
West 769-585- 1
WESOŁYCH
Czyścimy
o-- j
Toronto 2174 Dundas St W
Tel 537-216- 9
Hamilton 905 Barton St E
Tel 549-963- 4 ff
VV#VVV'VVV'VVVVVyVVVV#VVl
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA f%
ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE
tej
swoim Klientom i całej Polonii °$
składa Ra
ra
BOŻEGO NARODZENIA
PHARMA - GENTERi
DISCOUNT I
Bezpłatne podjęcie i dostawa recept ff
Wysyłka lekarstw do Polski 5S5
K 2299 Dundas St W — Toronto Ont #] § Tel 533-793- 3 U
t WESOŁYCH I POMYŚLNOŚCI
1
I
535-286- 5
I
W NOWYM ROKU
śle swej Klienteli i całej Polonii
i CRANKSHAFT SEfWICE & SUPPLIES
KAWNIK właic £c
85 $ MARIAN
posiaaamy
z
£
serniKi
waiy Koroowe razem z jr s łożyskami i wszelkie części samochodowe £3
§483 Dupont St — Toronto Ontpl
p Tel 537-252- 9 gj
§5 "Wiązankę najlepszych życzeń z okazji Świąt g
Bożego Narodzenia §! Sj
składa swej Klienteli i całej Polonii ° I ASTRA MEAT MARKET §
Właśc: Z TOMCZAK i J CZANIECKI
Na składzie świeże mięsa — własnego wyrobu 38
wędliny oraz importowane towary spożywcze S
2238 Bloor St W-- — Toronto Ont &
#_ asr mm- - t
?VŁ
vvrv m mj a IlIt5iIłTIi'--I i t-ei5- j 4~£'~
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 19, 1972 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1972-12-19 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000963 |
Description
| Title | 000812 |
| OCR text | u 4w TJffi3iffiaE:r~"--- T w"""ts?l "-- J5 "J'iH V - V-- v 3J £!" ' -- - ?Ł Fi fŻyczenia z V'V'Vvvvvvvvvvv#viw £f Przyjemnych i Wesołych świąt Bożego Narodzenia K i Szczęśliwego Nowego Rofruskłada Johnston Plumbing I Heating and Drain ! Contractors (5 Wykonujemy wszelkie roboty kanalizacyjne te wodociągowe oraz związane z ogrzewaniem tf 74 Appleton Ave — Toronto 10 Ont S Tel 534-412- 5 i I I ftiii Ml WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA [ i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 5 składa GENERAL HARDWARE C W KACZYŃSKI Wszelkie artytkuły gospodarstwa domowego — Plumbing i artykuły elektryczne — Farby Narzędzia zawodowe itd 1520 Queen W„ Toronto 3 (naprzeciwko Związkowca) 536-477- 5 1 8 g &k s "'-- &' właśo Sr Ont Tel Toronto Tel 531-89- 93 ! fgBB WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA 1 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZY OPEN WINDOW BAKERY Zawsze świeże dostarczane 3 razy dziennie pieczywa Doskonałe Torty Ciasta Serniki Makowniki Również na składzie inne i importowane towary spożywcze 389 Roncesvalles Ave (Blisko Howard Ave) Toronto 3 Ont WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU życzy BEVERS PHARMACY 129 Sorauren Ave — Tel 532-366- 1 Toronto Ont S$WWW5-'Ve$$$®$$S©$SS$©S- ' ijfc _ jMT Moc najserdeczniejszych życzeń świątecznych oraz poptyślności w Nowym Roku składa COUNTRY FLORIST Kwiajy na wszelkie okazje i potrzeby 3 a5s itd 668 Queen St W — Tel 364-57-41 g WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA fe? I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZY £ NOWA HURTOWNIA 1§ KRYS-PO- L IMPORT CO LTD § Jedyna polska hurtownia która importuj sg żywność słodycze oraz inne artykuły z Polski me Dostarczamy do sklepów i wysyłamy §g na teren całej Kanady & 2775 A Dundas St W — Toronto 9 fe Tel 766-2058 mts&skusi&im & STR 12 Jerzy Rozwadowski Przypadek Spotkaliśmy się w połowie czerwca 1945 roku po sześciu latach niewidzenia Któryż z nas mógłby przypuszczać wówczas — kilka dni przed wybuchem drugiej wojny światowej że rozłąka nasza potrwa aż tyle czasu który zmieni tak wiele? Poznaliśmy się dawno: w początku sierpnia 1931 roku w Szkole Podchorążych Re-zerwy Piechoty Znaleźliśmy się wówczas w jednym pluto-nie w jednej drużynie Szybko-zaprzyja-źniliśmy się dzię-ki wspólnemu zamiłowaniu do lotnictwa Pamiętam jak dziś nasze długie rozmowy i marzenia związane z lata-niem Dawne czasy Po tym drogi nasze roze-szły się On dostał się do lot-nictwa i został zawodowym oficerem ja skończyłem Pod-chorążówkę Piechoty i wy-szedłem do cywila Ponownie spotkaliśmy się na lotnisku Aeroklubu War-szawskiego do którego nale-żałem a na które on przy-chodził bo zawsze latania było mu za mało Bywaliśmy u siebie w domu Zadzierz-gnięta przyjaźń wyrosła na gruncie jednakowych zamiło-wań przetrwała do wojny Z chwilą jej wybuchu na-sze I drogi rozeszły się po raz drugi: on przedostał się do Anglii ja zostałem w kraju Siedzieliśmy w messie ofi-cerskiej i gadaliśmy przy whisky o tym co który z nas przeszedł przez okres wojen-nej rozłąki Nie było to łat-we — jak streścić w krótkiej rozmowie przeżycia okresu tylu lat czasów jakich do tej pory nie znała cała na przestrzeni wieków historia naszego narodu? On nie mógł nawet w małym procen-cie zrozumieć mych przeżyć — ja jego Chociaż mam wra-żenie że mnie łatwiej to przechodziło niż jemu Ciekawiły mnie rzecz jas-na lotnicze przeżycie i przy-gody mego przyjaciela A musiał mieć ich nie mało Za darmo nie dali mu przecież Virtuti dwukrotnie Krzyża yalecznych i tych wszystkich odznaczeń brytyjskich któ-rych baretki mieniły się na jego mundurze różnokoloro-wą tęczą Stopień podpułkow-nika też mówił swoje Zdążyłem już przekonać się że wielu z uczestników minionej wojny zmieniło się niestety nie do poznania Właśnie z racji zdobytych odznaczeń i awansów niektó-rzy z nich zmienili się na nie-korzyść objawiającą się w lekceważącym odnoszeniu się do wszystkich tych którym los nie zezwolił na walkę pod brytyjskim dowództwem Przyjaciel mój na szczę-ście nie zmienił się Był ta-kim samym druhem i kole-gą jakim pamiętałem go sprzed wojny Prześwitywało dno butel-ki tósł stos niedopałków w popielniczce a my gadaliśmy i gadali Przed oczami mymi jak na ekranie filmowym przesuwały się barwne obra-zy powietrznych walk bom-bardowań zwycięstw i klęsk — Gdy dostaliśmy po Batt-le'ac- h Wellington'y robota ruszyła raźno z miejsca — opowiadał — W czasie jed-nej z wypraw bombowych na tych maszynach wydarzył się naszej załodze kapitalny wy-padek Pamiętam doskonale że to był początek grudnia 1941 roku Dywizjon nasz dostał rozkaz nocnego bom-bardowania Essen Na odpra-wie przed startem zapowie-dziano nam że w wypadku niemożności dotarcia do na- - W98M 1i ii Ił 550-55- 2 kazanego celu z powodu za-błądzenia czy zbyt silnej o-bro- ny przeciwlotniczej ma-my wyrzucić bomby do mo-rza Jednym słowem wolno nam było wyrzucić bomby tylko na wyznaczony rozka-zem cel Popatrzyliśmy na siebie z uśmiechem Wyrzucić bomby do morza?! — Gadaj zdrów — szepnął któryś z siedzących za mną koiegów — Tego jeszcze brakowało żebym miał topić bomby w wodzie Wywalę je na pierwszą-lepsz- ą miejsco-wość w Niemczech i tyle! Podzielałem ten punkt za-patrywania bez zastrzeżeń Pogoda była cholerna Raz po raz wpadaliśmy w taką śnieżycę ze świata nie było widać Próbowaliśmy wyjść nad chmury ale pułap ich był zbyt wysoki i prócz tego groziło w nich oblodzenie Szliśmy więc u ich podstawy na wysokości jakichś może 4 tysięcy stóp szarpani na wszystkie strony i spychani z kursu coraz bardziej wzma-gającym się wiatrem Ciem-no było jak diabli zimno pie-kielnie z radia nie wolno by-ło korzystać z racji nasłu-chów nieprzyjacielskich as- - tronawigacja była niemożli wa Lecieliśmy na przyrzą-dy starając się trzymać moż-liwie w kupie zachowując rzecz jasna spore odstępy ze względu na niebezpieczeńst-wo zderzenia Złote iskierki w dole dały nam znać że wlecieliśmy nad ląd Ogniste kule poci-sków artylerii przeciwlotni-czej szły ku nam gęstymi ściegami kilkanaście smug reflektorów błądziło i krzyżo-wało się na niebie Minęli-śmy je bokiem Dolatywaliśmy już prawie do celu Ciemna otchłań głę-bi rozbłysła nagle czerwie-nią wystrzałów Pierwsza fa-la bombowców natknęła się na dosłowną ścianę zapory ogniowej Dwie pierwsze ma-szyny brytyjskie — lecieli przed nami Anglicy — w je-dnym mgnieniu oka stanęły w płomieniach i poszły w dół jak płonące pochodnie Nie-możliwością było przejść przez tę zaporę Skręciliśmy w lewo To samo W prawo To samo Essen bronione było jedna kowo silnie ze wszystkich stron Jeden z kluczy — zdaje się byli to Kanadyjczycy — zaryzykował przedarcie się przez ścianę niemieckiego ognia Wlecieli i żaden nie wrócił: zestrzelono wszyst-kich Lecące w zwartym szyku zespoły rozeszły się nad cel pojedynczymi maszynami My także Rezultat był taki że zrąbali nas odłamkami i 'cudem tylko udało się nasze-mu skipper'owi wyjść cało z tego piekła Nie było rady trzeba było wracać To też nie było takie pro-ste jakby mogło się wyd-ajać Ledwo wlecieliśmy na powrotny kurs karabiny strzelca ogonowego rozszcze-kal- y się długimi seriami Na naszej trasie czyhali niemiec-cy myśliwcy nocni - Tuż koło kadłuba Welling-tona szły pociski jak stada złotych pszczół Atakujący Heinkel 113 wyskoczył przed dziób maszyny i wytrysnął w górę ostrą świecą Kropną-łem za nim kilka serii ale bez rezultatu Szliśmy w dół ciasną spi-lal- ą Jasne było że jest to najlepsza metoda Lecąc nis-ko możliwie jak najniżej nad ziemią odbieraliśmy my-śliwcowi możność swobodne- - jgwiMMwm- - - ™ go manewru i atakowania nas od dołu Karabiny tylne-go strzelca trzeszczały raz po raz Umilkły nagle — Co jest? — rzuciłem w mikrofon — W porządku panie ka-pitanie Szkop fertig! — meldował — Niech pan ka-pitan spojrzy w dół Ładnie się świeci nie?! Wyjrzałem W mroku nocy pod nami nieco w tyle sunę-ła w dół jakaś płonąca masa Złote warkocze płomieni ciągnęły się za nią jak ogon potwornej komety — Brawo Stachu! — po-gratulowałem strzelcowi — Jak wrócimy szczęśliwie za-melduj się u mnie na drinka — Dziękuję panu kapita-nowi Wypić zawsze można ale tym razem to ja już bę-dę stawiał To przecież mój pierwszy szkop — Myślę że nie ostatni — Sie wi! To jasne! Dwa razy jeszcze byliśmy atakowani odpędzani jednak celnymi seriami myśliwcy odskoczyli w bok i znikli w ciemnościach nie ryzykując dalszych natarć Nie niepokojeni więcej kontynuowaliśmy naszą dal-szą drogę Szliśmy na wyso-kości może jakichś dwustu metrów Od czasu do czasu przemykały pod kadłubem zarysy wsi i miasteczek nik-nąc szybko w mroku W pewnym momencie przypomniałem sobie nagle że przecież wieziemy ze sobą cały ładunek bomb Wyrzu- - cic je w moize ±mi uyi " kaz ale lakos nie bardzo przemawiało nu to do prze-]cał- o Kimania Poszedłem do skipper'a na naradę — Słuchaj no — zagaiłem rozmowę częstując go papie-rosem — Co robimy z bom-bami? Nie rozumiem komp-letnie czemu po pierwsze nie wywaliliśmy ich gdy za-atakował nas pierwszy myśli-wiec po drugie skoro już lak się stało czy będziemy topić je w morzu czy pozbę-dziemy się ich gdzieś tutaj? Oderwał oczy od tablicy ze-garów i popatrzył na mnie jak na wariata — Wiesz co — zaczął — o wiele rzeczy mógłbym cię posądzić ale nie o to że chcesz wracać z nad Niemiec 7 bombami w komorach Wy-walamy je i szkoda gadać! W razie czego powiemy że mu-sieliśmy to zrobić bo atako-wał nas myśliwiec i było nie-dobrze Właściwie nie rozu miem czemu juz lego nie zrobiliśmy? Przecież atako-wano nas i to kilka razy — Gdzie wywalimy? — To najmniejsze zmart-wienie W byle miasteczku cjy osadzie są szkopy Mnie to nie robi najmniejszej róż- - Florian dignus mm&mfMmmmmK® Wesołych Śiuiąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku życzą właściciela V ofrt m nicy z jakiej wyślemy Niemiaszków do tej ich germańskiej Walhalli — No tak ale rąbać w cywilną ludność — A w Warszawie Rotter-damie i Londynie kogo Niem-cy rąbali? Nie cywilów?! Przekonał mnie Wyjrza-łem w dół akurat do jakiejś miejscowo-ści Pomimo zaciemnienia błyskały w niej to tu to tam światełka z nieszczelnie za-słoniętych okien — Walimy? — spytałem pokazując ją palcem — Dobra jest! Walimy! Wellington położył się w głęboki skręt Pilot nabrał trochę wysokości i wszedł na kurs bojowy W lusterku ce-lownika przemykały jakieś pojedyncze domki i ginęły jak cień W końcu na nitkę siatki weszły jakieś komplek-sy większych zabudowań oto-czonych drzewami Gdy zna-lazły się na skrzyżowaniu ni-tek nacisnąłem guzik wy-rzutni- ka Uwolniony od cię-żaru Wellington odskoczył w górę Wszystkie bomby po-szły I wówczas stało się coś o czym jeszcze dziś gdy pomy-ślę zimny dreszcz chodzi mi po plecach W dole tuż pod nami wystrzelił nagłe wul-kan ognia Huragan potwor-nego wybuchu ogarnął nas ze wszystkich stron Wstrząs był tak potężny że maszyna wyskoczyła w bok i zwaliła się na skrzydło Jak długo to trwało nie mlalem pojecia Byłem pew „„ Ąa f '„„„„ j r„ mną po calej kabinie jak piłką Wyszliśmy nad samymi wierzchołkami drzew Za na-mi szalało piekło płomieni Ogniste wytryski jakichś sza-leńczych eksplozji rwały raz po raz z pomiędzy ognia ku niebu — Co to było? — spyta-łem pilota przyszedłszy jako tako do siebie — A diabli wiedzą! — po-słyszałem w odpowiedzi — Ale ty też zawsze masz po mysły bodaj cię flanela o-garnę- ła!' Przecież to prawdzi-wy' "cud -- boski żeśmy z tego iwyszli cało Myślałem że grat się rozparceluje na kawałki! W kilka dni po tym wie-dzieliśmy już co to było Zu-pełnie nasze bomby w olb-rzymi skład amunicji ukry-ty przezornie przez Niemców w tej niepozornej miejsco-wości Podobny wypadek mieliśmy w parę miesięcy później Ale o tym opowiem ci już innym razem — za-kończył nalewając nie pa miętam już którego z kolei double'a P & Śmieja sum tego zaszczytu prawda nie biorę wam za złe że mnie ominął wasz tytuł O próżną nie chodzi mi nazwę Ja jestem wart wiele wiece']: wiece] niż dać mi możecie Dla mnie się Bóg poddał męce i w żłobie zrockiło się Dziecię BTUJMS UICT0R1A LADIES & CHILDREN WEAR MMeDzwa miejscowości Dolatywaliśmy przypadkowo wpako-waliśmy Non Nicgodmj-- m QUEEN ST W TORONTO OŃT TEL 368-915- 1 mswswmaaswmeemmm Życzenia SS Wesohjch Sidąt trv5 & mi ff SI Szczęścia i Pomyślności w Nowym Roku wszystkim swoim Klientom i całej Polonii zasyłają Louis Lunsky RO Marcin Lunsky ODM: 470 College Street (Cor Markham) wyyrPhon'e:'92'1-'39'2-''4 '''''''''''' JiPSpl Wł W@lr Serdeczne Szczęślhcego Nowego 1 Khentom 3% BAKERY &li Dostarczamy na 175 Roncesyalles n 2230 Bloor St do 24 godz al w na sKiaazie Toronto h8 Boieao i) 53? 4 Ont w us £ DELICATESSEN i ss i £ Ave Tel £8 składa o-- Jl - - =-- fl t --u -- v-l £5 świąt i Rolu swoim i całej Polonii zasyła ANITAS & uosKonafe ciasta maKowniKi Tony — Tel ś ? VVVVVVVVVV''#V#'VVVF5? '1f SERDECZNE ŻYCZENIA ŚWIĄT I POMYŚLNEGO Dnipro Fuel Gil Lid "furnesy" swoim 5 odbiorcom oliwy oraz ! starczamy olivyę opałowa Obsługa 1 I KL ŚWIĄT Narodzenia i B Toronto i I & „= wesela zabawy NOWEGO ROKU V i1 Msr życzenia Wesołych Wszystkim West 769-585- 1 WESOŁYCH Czyścimy o-- j Toronto 2174 Dundas St W Tel 537-216- 9 Hamilton 905 Barton St E Tel 549-963- 4 ff VV#VVV'VVV'VVVVVyVVVV#VVl NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA f% ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE tej swoim Klientom i całej Polonii °$ składa Ra ra BOŻEGO NARODZENIA PHARMA - GENTERi DISCOUNT I Bezpłatne podjęcie i dostawa recept ff Wysyłka lekarstw do Polski 5S5 K 2299 Dundas St W — Toronto Ont #] § Tel 533-793- 3 U t WESOŁYCH I POMYŚLNOŚCI 1 I 535-286- 5 I W NOWYM ROKU śle swej Klienteli i całej Polonii i CRANKSHAFT SEfWICE & SUPPLIES KAWNIK właic £c 85 $ MARIAN posiaaamy z £ serniKi waiy Koroowe razem z jr s łożyskami i wszelkie części samochodowe £3 §483 Dupont St — Toronto Ontpl p Tel 537-252- 9 gj §5 "Wiązankę najlepszych życzeń z okazji Świąt g Bożego Narodzenia §! Sj składa swej Klienteli i całej Polonii ° I ASTRA MEAT MARKET § Właśc: Z TOMCZAK i J CZANIECKI Na składzie świeże mięsa — własnego wyrobu 38 wędliny oraz importowane towary spożywcze S 2238 Bloor St W-- — Toronto Ont & #_ asr mm- - t ?VŁ vvrv m mj a IlIt5iIłTIi'--I i t-ei5- j 4~£'~ |
Tags
Comments
Post a Comment for 000812
