000092b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
irli' tTgESICZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW Jitku reżymowym "M-- S- - Poniatowski" przybyłym l ' j- - kurhanem lest Zyamunt BłoósM kt t Jin mi©"54' ' S'rn'!muYmiil abZymyslpiwostkzyać cszięunzoeićswpymolifrburkaatem7ybglmlfnulnat tatku I mieszając sie i tłumem odjezdta "na i' ula Ipdnak Janka sin ~ i n Lsnaynu-"- - fnends" brata ldd8 "gil v„ ?biorą g"o :z"a RW „blera oo do kasyna gry które nachodzi po- - 2vqmuntem uciekała Zygmunt irafia WfV li Hv !W00 oroio M - ' wresz-bliźniak- a się nPTAulciriAnv do rodziców Plłhlotu cnpaOKo ►- "- -- - 1 -- - Janka Tymczasem Zygmuntem zainteresował sle Tomasz as bezpieki reżymowe! ambasady w Lon-- ijnka tonącego w morzu zabrał na swój itfr 7n Mim ł nnrłit nAuil t - ! a x x x sitara tptKa Audotia przesiała o nim mo-jttzaUiuczoni- nj" ' zaPyta}a S° uprzejmie o Jml i okzestwo" czyli imię ojca Dowie- - r „ -- i 7i n iiii iu na Jimu iYciz11111t-- yi- - ri Rbnkieeo tstułowac „Jan Kazimirowicz" " 1 -- n4 Hn Vi )V łi łlii i-%- -t sh4tmnH? — R'?t2t ten UO lesiO uuu"i -- ciweiu uiumaiuo- - Eft Jegorkc Po powrocie z magazynów prze-- j j ze jasnowidzenia" Błońskiego były PSS m TnalHttlp pokład e z prawda Bał się patrzeć w jego stronę -- j„oi ni Hn nipeo teraz mówić iak-- cip fhec zachować W rezultacie zęby się Sarazac Mlom tajemnym tkwiącym w Ja- - iii)ar_iii ie me widmie mu w uiog 1 T tiipiirtl rtrohintń n n t n !_ (OrU §a '"" "3i:ul Hu uioumic na OIIJLII górka nie muf juz oawagi uusiawic araoiny ftnriZC w NilMIlunoi ov iv iu niimunc yczlottiek takich właściwościach jeżeli : i uciec to tal-- ucieknie żeby nie wiem i minowa no rir o Stara Audotia w czasie nieobecności Jegor-fcyniosł- a Błońskiemu szklaneczkę wódki i lego śledzia na zakąskę Kiedy się posilił za- - M go czy wierzy w Boga A gdy powię wierzy przyznała się ze i ona nigdy Kc nie przestała ze wierzy coraz głębiej od trzydziestu kilku lat każą tę wiarę iefiie wyrwać '$-- M°J bratanek bardzo się o to gniewa — ujadała starucha — Bo on partyjny I jak-}- b ze się u niego w domu a i- - _ ki vin tir r%ił-łl- i ri-Tr- lr yn A A KU{ IU Uli uy miai v jjai iii jjiłjiiuov Ij!' naiwny sposób opowiedziała o a prawą złożył formie z Brnej wuwusti itugu w uaidiim11 jaiacn wojnie IWl lego go ja Bo to widzicie Jan Kazimirowicz po była „amnestia" dla wierzących Powio zę kto chce może w Boga wierzyć — nie za to karany Ale teraz bratanek mi po- - : znowu wierzyć zakazali Ale ze mnie $wet sam Stalin wiary w Boga nie wypędzi! BĘotem opowieaziafa błońskiemu historię życia Podkreśliła że jest z „dobrego do-- jej mąz był za carskich czasów oficerem arki Zginął jeszcze przed rewolucją Potem opowiedziała ze jej bratanek komen-- iortu bardzo młodo owdowiał Jedyna jego Tatiana matki nawet nie pamięta Awdo-chowywa- ła Tatianę od-- najmłodszych lat - A teraz bratanek mi zarzuca ze ją źle ałam — pożaliła się — bo jej bajki dałam o królewiczach i królewnach A raz zamiast studiować historię partii ko- - ycznej tymi bajkami żyje arucha westchnęła ciężko lifMsarjw Dumas im SS££E2!2£&&g2£&g2X23£&S2&e2 #-8S8SSS8SSś3SSg-rasa8SiW!! at5Ca5©W90 jtTESZCZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW !iillllllllllli!lllll!lllllll!P IIII1IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIM (lund Dantes żeglarz z Marsylii oskarżony nle- - przez swych rywali c udział w spisku bonapar- - psta wtrącony do więzienia na wyspie If Tu za-pił się z opatem Farlą który w chwili zgonu prze-fi- u tajemnice ukrytych skarbów Dantes ucieka z 9a I odnalazszy skarbv wraca do Francl by się Biec o losie swych bliskich I wrogów Wystcpue owo przybrawszy tytuł £]c słowa jiko ecnerała eUyCz[eXelćNlbUVVSarT%aryt"ykno iwe w sferach arystokratycznych ludzi którym po- - JPjtil lemsle a Ifalentyna zastała staruszkę juz ŃJ Nieme pieszczoty łzy gorące westchnie-Plzerywan- e zapełniły pierwsze chwile spot- - palwniiczki z Działo się to wszystko rODfcności pani de Villefort która trzymając SPJe męża najgłębszy z pozoru przynajmniej !Wała wriowip szacunek Widząc Pak lei chłnrltw W7rnlr nnrlwliła sie do lOlfS 1 ryolli JH Odejdę bo mój widok rozdrażnia tylko e aaint-Mera- n ?sp'a te jakkolwiek cicho wymówione sta- - uslyszała jednak i szepnęła do ucha Dnhr7P rlpirlTio nip tv 7nstań Pime Walentyno i-Jed-ny paralityk musiał się przeto zadowo- - jsormacjami których mu dostarczył jego Iw- - TsSI nCn nanip mmnil Wawnympc — flfe Sie nipc-rroŹPi- o TVR-- n nani de Illrodze Rozchorowawszy podpatrzył — ~vr ŁJLL~Jlt iJHłw j-- -- PT3n nqiMA1 1 i JL 1 ini TmnrJn rit-- j -- "i uiav hi i Hłrł ys mi'tiwi it:i iinaiiu :§novie de Saint-Mera- n i Noirtier nigdy ęmłmvf1"1 s'™t"ojsMu„nitJikijamsiymnpaajtliżiejsnzieej iD_cyinh!oćb_p-y-ut iapcrzmy~- - mKI Jednak' ćminir1 -- lr' -r-nl- -lij-n - oiiiiici wuuua 11T97-P starcu drugim nad grobem ' lVlko nani de Saint-Mera- n zasnęła Wa- - 1 pocieszyć ia wrrnkipm Młoda dziew ek bardzo jednak była znużona ze uała się siebie na spoczynek Outrz zastała babkę zuDełnie chorą W laip?1 wzroku margrabiny płonęła gorączka ' babko droga! —"zawołała stroskana ggja~~"t widzę iż podróży włynę-- - " "wicga-ż- nj egzoaromwniaie unora jes7teśH'tesKme- - Napoleon Sadek k a S=S z życia obecnej emigracji) 3™ Smutna ona po świecie chodzi Białe noce ja męczą Juz prędzej w dzień śpi niz w nocy Rzadko kiedy się uśmiechnie A raz powiedziała sama nie wiem na serio czy żartem ze jej życie to zły sen Ale ona wie-rzy ze przyjdzie krolwicz ją pocalunkim z tego snu obudzi v Przy kolacji stara Awdotia w dowód zjez-liwos- ci nie pożałowała Janowi śledzi Widocz-nie zjadł za wiele bo go w nocy obudziło pie- kielne pragnienie Podczołgał się do otworu w podłodze stry-chu i stwierdził z ulga ze Jegorka drabiny nie odstawił Cichutko zeszedł na doi i bezszelestnie ot-worzył drzwi do kuchni Wiedział ze wodę znaj-dzie albo w kuchni w kuble albo tez będzie musiał wyjść po nią na podwórze do pompy W kącie kuchni na sienniku potężnie chra-pał Jcgtirka Jan podszedł do kubła Na dnie znalazł trochę mętnej wody z piaskiem Trzeba było isć po wodę na podwórze Na podwórze prowadziły dwie drogi przez drzwi albo przez okno Jan wybrał okno oba-wiał się bowiem ze odsuwanie żelaznej zasuwki na drzwiach będzie zbyt hałaśliwe Noc była „biała" jak zwykle o tej porze roku Jasność taka ze czytać można było na podwórzu bez trudu Jasność zachmurzonego poranku Jan podszedł do pompy Lewą ręką pom Janowi pował w „spodka" w którego zaczął łapczywie Pił dość długo Gdy ugasił pragnienie wyprostował się i ręką otarł usta I wpledy poczuł na sobie czyjś wzrok Odwfócił się Z lewej strony domu było okno jednego z pokojów W ciągu dnia gdy Błoński wychodził na podwórze okno to było zawsze zamknięte i zasłonięte roletą tej chwili było szeroko otwarte Za ok-nem siedziała dziewczyna ta sama którą Jan juz raz widział w budynku Komendy portu Długie miedziano-rudaw- e włosy opadały na ramiona Duże ciemne głębokie oczy wpa-trzone były w Błońskiego Tak samo jak wtedy wyzierał z nich smutek I tak samo jak wydało się Janowi że w jej spojrzeniu wyczy-tał zdziwienie Jan skłonił sic Nie odpowiedziała na ukłon Nawet nie drgnęła Błońskiego to nie speszyło Podszedł okna pozdrowił ją Nie odpowiedziała na pozdrowienie Unios 75 § — Panic wszak pisałeś do mnie iz prag-niesz wydać za to dziecko? — Tak jest odpowiedział Villefort i jest to niezłomne moje postanowienie Córka moja wyjdzie za pana Franciszka d'Epinay któ-rego jej wybrałem na męża Jest to syn generała d'Epinay jeżeli ako lord Wilmore a potem njc mylę — uzupełniła Ylllcforta mar- - hrabiego Monte christo wikła całą sieć spisków grabina — który należał do naszego duch lezącą babką Vil- - e 'ZiT? niprVi staki pw aiaiua stojącym trudy źle — czy i pić W wtedy mąz — — — powrotem uzurpatora z Elby — Tak pani — Czy nie odstręcza go związek z córką ja-kobina? — O to stare dzieje — odpowiedział yil-lcfort — dziś juz nikt nic pamięta Pan Franciszek d'Epinay w chwili śmierci swojego ojca był małym dzieckiem jeszcze Związek za-mierzony jest bardzo pożądany dla obydwóch stron Pan d'Epinay przy tym jest młodzieńcem ogólnie szanowanym Usposobienie jego nad-zwyczaj jest mile — A więc w takim razie — rzekła mar-grabina po namyśle — związek ten należałoby przyśpieszyć bo ja niedługo pożyje — Ty pani' ty droga — zawo-łali jednocześnie Villefort i Walentyna — Wiem dobrze co mówię — odpowiedzia-ła pani de Saint-Mera- n — Należy się śpieszyć bo to biedne dziecię nie ma przecież matki Niech więc choć babka pobłogosławi na no-wą drogę życia — Stanie się według życzenia pani — rzekł Villefort — i to" tym bardziej że jej życzenie które zresztą jest dla mnie rozkazem zgadza się w zupełności z moim Gdy więc pan d'Epi-na- y przybędzie tylko do Paryża — Kochana babuniu — ośmieliła się na koniec przemówić Walentyna — czyż godzi się zaioua uzyz iwym pragnieniem muit: uji is-totnie ażeby mój ślub w tak smutnym odbył uaała się natychmiast do dziadka który się nastroju' do do Moje dziecię są to urojone wyolbrzymione naszym przeczuleniem I ja bra-łam ślub przy śmiertelnym łożu matki a jednak bezsprzecznie w pożyciu ze swym mężem by-łam szczęśliwa co się pani rozdrażnia tą nieustanną myślą o śmierci? — Mówię wam ze umrę niearugo uioz rałvm pragnieniem mego gasnącego życia jest uziec'-u- ' moela mężu nipar: r nim wywrzeć zemstę "ZWIĄZKOWIEC" MARZEC (March) 29 (powieść gu łWfclkn f„ na przyszłym mo- - po 33 ła tylko nieco głowę jak gdyby chciała się le-piej przyjrzeć jego twarzy Wydało mu się ze zdziwienie przesłoniło w jej oczach smutek — Dlaczego pani nic — zapytał Nie odpowiedziała ale nie odrywała od wzroku Usiadł na oknie uśmiechnął się do niej W tri chwili z kuchni doszły odgłosy ja-kiegoś ruchu Zgrzytnęła żelazna zasuwka na drzwiach Ktoś otwierał drzwi u-ik--ri bvm spr nie-go była szyderczo pani chodzi9 jadowicie mruknęła Błoński przerzuci! nogi okna szana kuchaika Kto panu ! usiadł na podłodze nog za- - chmurnie w reagowała na tę śmiałość jak zwykle Agaty się to od niej podwórzu człapanie prawdopodobnie taka Agata stop głos Jcgorki zieac „vimcm paicinię — Pictrowno Zda- - llc- - triumfalnie nu się ze ktoś chodzi podwórzu chichotać Władek — Wszystko kto na- - no raz meiwszv 11slvs7il mi plotkował ale wrem pani swatała Chciała glos Zabrzmiał bardzo ' Pani zeby on odszedł od — Zdawało ci — spokoinic oduowiedzia- - ' wrócił do Kiystyny Ilcv he lic No to ła Jegorce — Słyszałem ze ktoś rozmawiał — Zdawało ci się — Przepraszam Tatiano Pictrowno Do-branoc — Jan słyszał jak Jcgoika wiócil do kuchni jak zamknął drzwi jak zazgrzytała znowu że-lazna zasuwka Podniósł się z podłogi usiadł na wprost Ta-tiany — Dziękuję — powiedział Wtedy po raz pierwszy uśmiechnęła się Pochylił łagodnie głowę w kierunku jej ust Nie cofnęła się Pocałował ją w usta lekko jak badając cy nie spotka się z opoiem nie było: Więc po raz 'drugi poca-łował ją juz znacznie XXVI Jest powszechnie znaną ze każda wiadomość „ściśle tajna" rozchodzi się ze znacz-nie większą szybkością wiadomości jawne nie otaczane tajemnicą Prawdopodobnie wiadomość o komplikacji jaka zaszła w życiu Las- - od dc do wi- - - na — Byłaś — Villefort — To tylko — Nie nie bo chwili wy- - ją ją mnie siebie męża przyjść to i ja mi istoty — — wzruszony dowodem — myślom Będziesz na-mi żyła będziesz i — Nie — pan wraca? — go To dobrze dajcie mi by wiele tez u siebie notariusza aby ze cały majątek się — O — — czy i umarła wez-wać notariusza — — o nas mJ droga iź uczvni swej babce P mnin Lłrofmo ___n_- - "vuzej tej się zeby o zajściu Władkowi którego uważał za z „donzuańskich" Błońskiego Władek nic mógł sobie odmówić tej nic osobą której triumfalnie tę zakomunikował mama Prohadko ze go stara Czcszka lubiła l do niej zal zawsze faworyzowała Janka Wiedział również o jej usiłowaniach pogodzenia z Błońskim Toteż z nieukrywaną wszedł do kuchni zeby powiadomić Prohadkową o jej pupila — No coz pani — się nic się swa- - tOilWO' Mama zmarszczyła czoło — O co Nic o czym pan mówi! — He he — śmiał — i Błońskiego co'' Dobra z swatka! Niema co! — Nic o nic wiem! — zmie- - przez parapet — naplotkował': i u Nie domyślając ze Na się wyszła plotka zaw- - a potem szorowała Tatiano _ hc — nic walo po jedno 1 ulcdv Jan ze koniecznie Elżbiety sie ciesz Początkowo gdyby Oporu PAJĄK rzeczą niz Elżbiety do nie opowiedzieć Przepraszam się leraz wróci do Krystyny jak tamtą wykończył! Jeżeli pani! — Co się stało'' — przestraszyła się mama Wyzywająco wsadził ręce w kieszenie To się stało co się każdej łobuzem zadaje! wszystko co od Clio-miuk- a o i o zajściu jakie miało w Błońskiego Agata z sobie nos ręką "Vimcm" Mamie Prohadko ze się — No i co pani — Władek swój — dalej ma pani zamiar swatać swego on mnie nic obchodzi! — sapnęła gniew-nie stara — Niech się odczepi mi głowy Pogardliwie uśmiechnięty Władek kuchnię Usmolona Agata patrzała w ślad za nim z ustami — Juz teraz rozumiem — — pan Janek mi się śnił krzakiem W stoi że sen „siodzieć oznacza „spodziewać się potomstwa" tej już cały perso- - kiej choć miała byc w ścisłej ta- - nel pana Illadki wiedział o „tajem jemnicy rozeszła się wśród znajomych Elżbiety nicy" i Błońskiego dowie- - bardzo szybko pana Illadki już działa się o tym od piegowatej Lizy wkrótce cały personel o niczym innym nic nió- - która korzystając z małego o tej porze ruchu wił jak tylko o tym w i z nieobecności pana Illadki w Chomiuk który był zajścia po- - niezwykłym podnieceniu przekazywała Krysty-- Błońskim a bratem Elżbiety nie mógł nie zebrane informacje — Pani oddal siebie podobne myśli wiedziała z pogardą się pani które dowodzą jak osłabiona Sainl-Mcra- n do zwyczajnych śmiertelników rzekł surowo — Umarli gdy laz jej serca przeto pozostawała nic grobu w spokoju pi zez wiccz- - Gdyby bowiem ojciec lub dziadek ność się dowiedzieli wszystko byłoby na — Ale ja ci mój panic ze się stracone mylisz w dusza moja juz opuściła Pani de Sainl-Mera- n jakkolwiek niespo ciało i tylko się jeszcze nad nim unosiła w górze kojnie nieprzerwanie jednak spała do chwili oczy miałam a dano jej znać o notariusza Wów-- działam jak jakiś duch w szaty czas uniosła się na poduszkach wyszedł pokoju pani de i do łoza _ Nolariusz prZyjCchał? - powiedziała młuaiV4uv u0jraaiiii nowel utwiy 114- - njoch7e wcidie nalvchm asL Tv aaś Wa en- - conej szklanki przy mym łóżku w gorączce zauwtizył był sen babuniu droga to był sen w tej oddalił rękę dzwonka a domu jeden z najzdolniejszych duch zjawiła pokojówka świat- - lekarzy ówczesnych i zamordowany przed męża który dziecka toteż biednei ażeby wezwać więc duch kc prawie mojego mógł mnie będę mogła zjawić się również tej ziemi aby stanąć w obronie Villefort mi-mo woli tym miłości nie poddawaj lak bardzo ponurym z jeszcze długo jeszcze czczona kochana szczęśliwa nie odpowiedziała przejmu margrabina umiał mego Kiedy Spodziewamy się lada chwila Gdy znać natychmiast tracić którego nie mamy zbyt Chciałabym widzieć upewnić mój dostanie Walentynie moja babuniu wołała szlochając Walentyna chcesz Ależ masz gorączkę i trzeba lekarza a nie Doktór jest tutaj zbędny odezwała gdy L:::™ nr uv°Je?i°it P™a JJ wszystko "' 6 przysVi- ą-"' gł przysięgi 2 powstrzymać ofiar poczynań Z kolei zeby wiadomości rozgłosić Pierwszą wia-domość Wiedział miał ze Krystyny wyczynach Prohadkova! zaśmiał zdało panu rozumiem zeswatać Krystynę pani tym Spojrzała kieiunku usmolonej rozległo bosych przestawał dźwięcznie: mocnioj dlatego może Prohadkova — może pizytidfić Powtórzył usłyszał Elżbiecie miejs-ce mieszkaniu wytarła usmarowaną zdenerwowania trzęsły ręce zakończył odwetowy Czy ulubieńca? Nic pan niech pan zawraca! opuścił rozdziawionymi z wrażenia westchnęła dlaczego ciągle pod senniku egipskim pod krzakiem" Wkrótce rozmjwie utrzymana kawiarni Elżbiety Krystyna Wkawiarni bufetowej kawiarni świadkiem między jaką odnosiła Villefort Tajemnica zstąpią śpią wyjawiona całą zawsze powiadam Dziś nocy Spałam zamknięte jednak gdy przybyciu białe przybrany Yillcfort stoliczku pani po- wiedziała Walentyna d'Epinay koniecznie szczęśliwa Prohadkova dziew-czynie lyno odejdziesz Wnuczka ucałowała czoło babki i się We drzwiach spotkała służącego który jr zawiadomił c w czeka lekarz Walentyna pobiegła co prędzej Był to dok tór który leczył całą rodzinę lal wypióbo ciągnęłam do na to poruszenie wany przyjaciel znikł zaś się ze przy tym Walentynę znał który został łcm To był mojego przybył 0d małego 'kochał jak cór których juz babuniu! Po Dobranoc do na najbliższej O pani rzekł się nie! przyjedzie ażebym ty satysfakcji sa-tysfakcją ostatnich Na pani jak tiię Prohadkova? od stronniclwa — O drogi panie d'Avrigny z niecierpli-wością oczekiwaliśmy przybycia pana Na twe wezwanie dziecko drogie przy się u was stało takiego' Nie twój ojciec lub pani de Vii lefort zachorowali? Ty moje dziecię nic potrzebujesz widzę mojej pomocy? Chyba ze panienka jest bardzo zakochana Walentyna zarumieniła się Pan d Avngny jącym głosem — pójdę do męża bowjem zc zdumiewającą intuicją czasa — czasu się ja babuniu Cóż jak mi odgadywać tajemnice — Moja babka margrabina de Saint-Mera- n która wczoraj do nas przybyła teraz leży chora po przejściu straszliwym Wie pan zapewne? Nie wiem o niczym — rzekł pan d'Avngny — Niestety wyjawiła Walentyna dziadek mój umarł — Pan de Sainl-iMeran- ? — Tak zmarł nagle na apopleksję — Cóż dolega biednej niezwykłe rozdrażnienie nerwo się margrabina wzruszając ramionami — doktór we Sen ma niespokojny gorączkowy ciężki na śmierć nie pomoże Chce mi się tylko pić Opowiadała dziś rano ze jej 'dusza unosiła się — A na co byś miała ochotę babuniu? nad śpiącym ciałem Mówiła także iż widziała — Wiesz przecież że piję tylko oranżadę w swym pokoju jakąś postać a nawet 6łyszała której szklanka stoi właśnie na stoliku nocnym jak ta postać trąciła szklankę stojącą na stoliku myśleć weselu świeża jeszcze okrywa Podaj Walentyno przeszkody jedną dziewczyny wrażenia występ bardzo natychmiast —szczególna rzecz mruKnął doktor Margrabina wypiła szybko napój potem po- - nie wieuziaiem ze aDxa iwoja miewa lego ro się wkrótce zasnęła GzaJu Przywidzenia No zobaczymy co jej właś Walentyna przy babce Biedne CIWle dolega dziecko bardziej może niz babka potrzebowało Gdy dano znać Walentynie że notarius doktora Lica jej płonęły miała urywa- - juz odszedł poprosiła doktora by zechciał się ny a puls gwałtowny szybki jaki zazwyczaj udać do babki bywa w gorączce a pani pójdzie wraz ze mną? Biedna dziewczyna myślała o tym w jaką Nje śmiem bó mi nie pozwoliła posy- - rozpacz wpadnie Maksymilian gdy się dowie łać po pana Dla uspokojenia przejdę się pc że ukochana babka zamiast być pomocną staje ogrodzie na przeszkodzie ich szczęściu Doktór uścisnął mocno rękę swej ulubie- - Niejednokrotnie już zamierzała ppwiedzieć nicy iii(kriędopanLSaintlcran Walentyna mi am - - : D_sieB- - ia i byłaby to ' S'An:o Mmwla rln nomffti Pi7orhnrWw ryrriT s~iiin±SA KC&tt — JyUlUS nnWTPTTl "-- - - - _ ' -- _ " - ~ - - t - A gdyby i uczynua gayoy jej wyorany nazywaj mm pomówić nie ! nie i — się Władek Chciała juz i i nie po jesteś — z salonie — byłem myślę by też zaś — — babce? Jakieś — — łożyła i usiadła oddech i _ nie — się Albert zeńvała świeżo rozkwitłą różę i wetknęła ją „_1Ł '„„„„ un™rf h Rsni J_ -it- -_4 nHni4 tn- - urn lL'lrvcir fl nclnnnin nntntorrln ku 1a: V ten siP iT "„--: cnfpran nie dotrzymał to z grebu powstanę azecy na ue i i i- -i mdbwui ue : die-u-ftwi- -uu MnMlinh ifa -- - lrtAro? Iiciuc-rl-- i -- -" ołpo %"ZZ" - Ał ' ' -- i _ ~ wMir Dr Jur J K MICHALSKI Wizy — Paporty — Emigracja itd 57 OUEEN W EM 8-94- 30 (at Bay)— pok 308— Toronto s ŚLUB NA FILMIE w kolomch nMiiralnjch Jcit najlep szu 1 tjtti pamhtko dln inszrych pokoleń Klimy te wjkomije po eo- nach tmlnrkouinjcli PANTHER FILMS J7J-- A Dloor St West Toronto Tcl leez: LE -- 231-l 50 21 Polski skład towarów żelaznych farb naczyń kuchennych oraz przyborów wodociągowych I ocrzewanla J & J HARDWARE J Stofaniak wiaśclciol 745 Quoon Sf W EM 6-48- 63 Solidna obshipa — Nlsklo ceny — Uczplalno porady w sprawach kana-lizacji I ogrzewania Bi POLSKI SKLEP OBUWIA Stanicy Shoe Storo Obuwia nnjlcpszch firm kanadyj- skich 1 angielskich Wszclkio kolory 1 rozmiary 1438 Dundat St W - Toronto Tel LE 5-95- 30 Właściciel ST MAZURKIEWICZ a William Shoe Storę Właść: B Czarnoła Poleca obuulc Importowano I knnndyjsklo W)Słłomy rannie obuwie do rlskl 750 Quecn St W — EM 3-48- 98 s Jodyny Polski Salon Piękności Marya's Beauty Parlor Specjalizacja w trwalej Ondulacji "Permancnt Wavcs" 216 Bałhursł St EM 8-441- 32 6 G IIRYN BACHÓW naprawa i budowa Insulncja (insulalion) roboty asfaltowe — rynny 282 Symington Avo LE 2-49- 77 Toronło 10 SI Długoletnia gwarancja Wielka wyprzedaż FUTER Bogaty wy-bór najnow- - I szych modeli fuler po ce-nach bezkon-kurency- j-nych Łatwo i dłu-goterminowo spłaty Dua sklepy do WawoJ dyfijwycjl rirniu nasra slut Polakom od 31 lat PRINGESS Fashion Furs 506 Ouoon St W EM 3-88- 84 750 Yonge St WA 1-8- 971 BIERZESZ ślub? i etffi3W!!LuumivK3BriuimwtitJas ii Shorzyslaj z naszej wypoży-czalni strojów ślubnych 256 Collogo — WA 2-09- 91 556 Yongo — WA 2-32- 70 ł'vpoł-"łaln- la dla imiiow ouyuwu 8kleiich — dla pań llko pry Yongo St Zawiadamiamy naszych KUEHTÓW ie obecnie prócz WĘGLA mamy na sprzedaż i dostarczamy do domów olej do opalu "WHITE ROSĘ" Dzwoń do POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU Telefon składu polskiego RE -- 2200 (dwa dwa zero ifro) 406 Gilbert Avenue-rJŁ- ' -ł-'- "'t# £25& m?r - — ? M-"- l A i łrlSisćmlni! 'mm it 5łcj'M hmi& Mmw r-h- i iiił"mM ftfułłł 4111® t SV T f! i#'-J'r-f- M- mmm lF 1 'ł-MT- S M £-&- } A-f- cl v --WŁ1 fCl putllUUZU JUUIlclft 1 gUUIlU A )KJlcułia — """J '"" 6w Huuuau iivrsJl HBHBSSSHHv4'FWi f ta yiwi lĘtimi' wtfg}itaasig- - o-gaattsKŁfiłBsi-aij rtłdlSlŁi- -
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, March 29, 1957 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1957-03-29 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000090 |
Description
Title | 000092b |
OCR text | irli' tTgESICZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW Jitku reżymowym "M-- S- - Poniatowski" przybyłym l ' j- - kurhanem lest Zyamunt BłoósM kt t Jin mi©"54' ' S'rn'!muYmiil abZymyslpiwostkzyać cszięunzoeićswpymolifrburkaatem7ybglmlfnulnat tatku I mieszając sie i tłumem odjezdta "na i' ula Ipdnak Janka sin ~ i n Lsnaynu-"- - fnends" brata ldd8 "gil v„ ?biorą g"o :z"a RW „blera oo do kasyna gry które nachodzi po- - 2vqmuntem uciekała Zygmunt irafia WfV li Hv !W00 oroio M - ' wresz-bliźniak- a się nPTAulciriAnv do rodziców Plłhlotu cnpaOKo ►- "- -- - 1 -- - Janka Tymczasem Zygmuntem zainteresował sle Tomasz as bezpieki reżymowe! ambasady w Lon-- ijnka tonącego w morzu zabrał na swój itfr 7n Mim ł nnrłit nAuil t - ! a x x x sitara tptKa Audotia przesiała o nim mo-jttzaUiuczoni- nj" ' zaPyta}a S° uprzejmie o Jml i okzestwo" czyli imię ojca Dowie- - r „ -- i 7i n iiii iu na Jimu iYciz11111t-- yi- - ri Rbnkieeo tstułowac „Jan Kazimirowicz" " 1 -- n4 Hn Vi )V łi łlii i-%- -t sh4tmnH? — R'?t2t ten UO lesiO uuu"i -- ciweiu uiumaiuo- - Eft Jegorkc Po powrocie z magazynów prze-- j j ze jasnowidzenia" Błońskiego były PSS m TnalHttlp pokład e z prawda Bał się patrzeć w jego stronę -- j„oi ni Hn nipeo teraz mówić iak-- cip fhec zachować W rezultacie zęby się Sarazac Mlom tajemnym tkwiącym w Ja- - iii)ar_iii ie me widmie mu w uiog 1 T tiipiirtl rtrohintń n n t n !_ (OrU §a '"" "3i:ul Hu uioumic na OIIJLII górka nie muf juz oawagi uusiawic araoiny ftnriZC w NilMIlunoi ov iv iu niimunc yczlottiek takich właściwościach jeżeli : i uciec to tal-- ucieknie żeby nie wiem i minowa no rir o Stara Audotia w czasie nieobecności Jegor-fcyniosł- a Błońskiemu szklaneczkę wódki i lego śledzia na zakąskę Kiedy się posilił za- - M go czy wierzy w Boga A gdy powię wierzy przyznała się ze i ona nigdy Kc nie przestała ze wierzy coraz głębiej od trzydziestu kilku lat każą tę wiarę iefiie wyrwać '$-- M°J bratanek bardzo się o to gniewa — ujadała starucha — Bo on partyjny I jak-}- b ze się u niego w domu a i- - _ ki vin tir r%ił-łl- i ri-Tr- lr yn A A KU{ IU Uli uy miai v jjai iii jjiłjiiuov Ij!' naiwny sposób opowiedziała o a prawą złożył formie z Brnej wuwusti itugu w uaidiim11 jaiacn wojnie IWl lego go ja Bo to widzicie Jan Kazimirowicz po była „amnestia" dla wierzących Powio zę kto chce może w Boga wierzyć — nie za to karany Ale teraz bratanek mi po- - : znowu wierzyć zakazali Ale ze mnie $wet sam Stalin wiary w Boga nie wypędzi! BĘotem opowieaziafa błońskiemu historię życia Podkreśliła że jest z „dobrego do-- jej mąz był za carskich czasów oficerem arki Zginął jeszcze przed rewolucją Potem opowiedziała ze jej bratanek komen-- iortu bardzo młodo owdowiał Jedyna jego Tatiana matki nawet nie pamięta Awdo-chowywa- ła Tatianę od-- najmłodszych lat - A teraz bratanek mi zarzuca ze ją źle ałam — pożaliła się — bo jej bajki dałam o królewiczach i królewnach A raz zamiast studiować historię partii ko- - ycznej tymi bajkami żyje arucha westchnęła ciężko lifMsarjw Dumas im SS££E2!2£&&g2£&g2X23£&S2&e2 #-8S8SSS8SSś3SSg-rasa8SiW!! at5Ca5©W90 jtTESZCZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW !iillllllllllli!lllll!lllllll!P IIII1IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIM (lund Dantes żeglarz z Marsylii oskarżony nle- - przez swych rywali c udział w spisku bonapar- - psta wtrącony do więzienia na wyspie If Tu za-pił się z opatem Farlą który w chwili zgonu prze-fi- u tajemnice ukrytych skarbów Dantes ucieka z 9a I odnalazszy skarbv wraca do Francl by się Biec o losie swych bliskich I wrogów Wystcpue owo przybrawszy tytuł £]c słowa jiko ecnerała eUyCz[eXelćNlbUVVSarT%aryt"ykno iwe w sferach arystokratycznych ludzi którym po- - JPjtil lemsle a Ifalentyna zastała staruszkę juz ŃJ Nieme pieszczoty łzy gorące westchnie-Plzerywan- e zapełniły pierwsze chwile spot- - palwniiczki z Działo się to wszystko rODfcności pani de Villefort która trzymając SPJe męża najgłębszy z pozoru przynajmniej !Wała wriowip szacunek Widząc Pak lei chłnrltw W7rnlr nnrlwliła sie do lOlfS 1 ryolli JH Odejdę bo mój widok rozdrażnia tylko e aaint-Mera- n ?sp'a te jakkolwiek cicho wymówione sta- - uslyszała jednak i szepnęła do ucha Dnhr7P rlpirlTio nip tv 7nstań Pime Walentyno i-Jed-ny paralityk musiał się przeto zadowo- - jsormacjami których mu dostarczył jego Iw- - TsSI nCn nanip mmnil Wawnympc — flfe Sie nipc-rroŹPi- o TVR-- n nani de Illrodze Rozchorowawszy podpatrzył — ~vr ŁJLL~Jlt iJHłw j-- -- PT3n nqiMA1 1 i JL 1 ini TmnrJn rit-- j -- "i uiav hi i Hłrł ys mi'tiwi it:i iinaiiu :§novie de Saint-Mera- n i Noirtier nigdy ęmłmvf1"1 s'™t"ojsMu„nitJikijamsiymnpaajtliżiejsnzieej iD_cyinh!oćb_p-y-ut iapcrzmy~- - mKI Jednak' ćminir1 -- lr' -r-nl- -lij-n - oiiiiici wuuua 11T97-P starcu drugim nad grobem ' lVlko nani de Saint-Mera- n zasnęła Wa- - 1 pocieszyć ia wrrnkipm Młoda dziew ek bardzo jednak była znużona ze uała się siebie na spoczynek Outrz zastała babkę zuDełnie chorą W laip?1 wzroku margrabiny płonęła gorączka ' babko droga! —"zawołała stroskana ggja~~"t widzę iż podróży włynę-- - " "wicga-ż- nj egzoaromwniaie unora jes7teśH'tesKme- - Napoleon Sadek k a S=S z życia obecnej emigracji) 3™ Smutna ona po świecie chodzi Białe noce ja męczą Juz prędzej w dzień śpi niz w nocy Rzadko kiedy się uśmiechnie A raz powiedziała sama nie wiem na serio czy żartem ze jej życie to zły sen Ale ona wie-rzy ze przyjdzie krolwicz ją pocalunkim z tego snu obudzi v Przy kolacji stara Awdotia w dowód zjez-liwos- ci nie pożałowała Janowi śledzi Widocz-nie zjadł za wiele bo go w nocy obudziło pie- kielne pragnienie Podczołgał się do otworu w podłodze stry-chu i stwierdził z ulga ze Jegorka drabiny nie odstawił Cichutko zeszedł na doi i bezszelestnie ot-worzył drzwi do kuchni Wiedział ze wodę znaj-dzie albo w kuchni w kuble albo tez będzie musiał wyjść po nią na podwórze do pompy W kącie kuchni na sienniku potężnie chra-pał Jcgtirka Jan podszedł do kubła Na dnie znalazł trochę mętnej wody z piaskiem Trzeba było isć po wodę na podwórze Na podwórze prowadziły dwie drogi przez drzwi albo przez okno Jan wybrał okno oba-wiał się bowiem ze odsuwanie żelaznej zasuwki na drzwiach będzie zbyt hałaśliwe Noc była „biała" jak zwykle o tej porze roku Jasność taka ze czytać można było na podwórzu bez trudu Jasność zachmurzonego poranku Jan podszedł do pompy Lewą ręką pom Janowi pował w „spodka" w którego zaczął łapczywie Pił dość długo Gdy ugasił pragnienie wyprostował się i ręką otarł usta I wpledy poczuł na sobie czyjś wzrok Odwfócił się Z lewej strony domu było okno jednego z pokojów W ciągu dnia gdy Błoński wychodził na podwórze okno to było zawsze zamknięte i zasłonięte roletą tej chwili było szeroko otwarte Za ok-nem siedziała dziewczyna ta sama którą Jan juz raz widział w budynku Komendy portu Długie miedziano-rudaw- e włosy opadały na ramiona Duże ciemne głębokie oczy wpa-trzone były w Błońskiego Tak samo jak wtedy wyzierał z nich smutek I tak samo jak wydało się Janowi że w jej spojrzeniu wyczy-tał zdziwienie Jan skłonił sic Nie odpowiedziała na ukłon Nawet nie drgnęła Błońskiego to nie speszyło Podszedł okna pozdrowił ją Nie odpowiedziała na pozdrowienie Unios 75 § — Panic wszak pisałeś do mnie iz prag-niesz wydać za to dziecko? — Tak jest odpowiedział Villefort i jest to niezłomne moje postanowienie Córka moja wyjdzie za pana Franciszka d'Epinay któ-rego jej wybrałem na męża Jest to syn generała d'Epinay jeżeli ako lord Wilmore a potem njc mylę — uzupełniła Ylllcforta mar- - hrabiego Monte christo wikła całą sieć spisków grabina — który należał do naszego duch lezącą babką Vil- - e 'ZiT? niprVi staki pw aiaiua stojącym trudy źle — czy i pić W wtedy mąz — — — powrotem uzurpatora z Elby — Tak pani — Czy nie odstręcza go związek z córką ja-kobina? — O to stare dzieje — odpowiedział yil-lcfort — dziś juz nikt nic pamięta Pan Franciszek d'Epinay w chwili śmierci swojego ojca był małym dzieckiem jeszcze Związek za-mierzony jest bardzo pożądany dla obydwóch stron Pan d'Epinay przy tym jest młodzieńcem ogólnie szanowanym Usposobienie jego nad-zwyczaj jest mile — A więc w takim razie — rzekła mar-grabina po namyśle — związek ten należałoby przyśpieszyć bo ja niedługo pożyje — Ty pani' ty droga — zawo-łali jednocześnie Villefort i Walentyna — Wiem dobrze co mówię — odpowiedzia-ła pani de Saint-Mera- n — Należy się śpieszyć bo to biedne dziecię nie ma przecież matki Niech więc choć babka pobłogosławi na no-wą drogę życia — Stanie się według życzenia pani — rzekł Villefort — i to" tym bardziej że jej życzenie które zresztą jest dla mnie rozkazem zgadza się w zupełności z moim Gdy więc pan d'Epi-na- y przybędzie tylko do Paryża — Kochana babuniu — ośmieliła się na koniec przemówić Walentyna — czyż godzi się zaioua uzyz iwym pragnieniem muit: uji is-totnie ażeby mój ślub w tak smutnym odbył uaała się natychmiast do dziadka który się nastroju' do do Moje dziecię są to urojone wyolbrzymione naszym przeczuleniem I ja bra-łam ślub przy śmiertelnym łożu matki a jednak bezsprzecznie w pożyciu ze swym mężem by-łam szczęśliwa co się pani rozdrażnia tą nieustanną myślą o śmierci? — Mówię wam ze umrę niearugo uioz rałvm pragnieniem mego gasnącego życia jest uziec'-u- ' moela mężu nipar: r nim wywrzeć zemstę "ZWIĄZKOWIEC" MARZEC (March) 29 (powieść gu łWfclkn f„ na przyszłym mo- - po 33 ła tylko nieco głowę jak gdyby chciała się le-piej przyjrzeć jego twarzy Wydało mu się ze zdziwienie przesłoniło w jej oczach smutek — Dlaczego pani nic — zapytał Nie odpowiedziała ale nie odrywała od wzroku Usiadł na oknie uśmiechnął się do niej W tri chwili z kuchni doszły odgłosy ja-kiegoś ruchu Zgrzytnęła żelazna zasuwka na drzwiach Ktoś otwierał drzwi u-ik--ri bvm spr nie-go była szyderczo pani chodzi9 jadowicie mruknęła Błoński przerzuci! nogi okna szana kuchaika Kto panu ! usiadł na podłodze nog za- - chmurnie w reagowała na tę śmiałość jak zwykle Agaty się to od niej podwórzu człapanie prawdopodobnie taka Agata stop głos Jcgorki zieac „vimcm paicinię — Pictrowno Zda- - llc- - triumfalnie nu się ze ktoś chodzi podwórzu chichotać Władek — Wszystko kto na- - no raz meiwszv 11slvs7il mi plotkował ale wrem pani swatała Chciała glos Zabrzmiał bardzo ' Pani zeby on odszedł od — Zdawało ci — spokoinic oduowiedzia- - ' wrócił do Kiystyny Ilcv he lic No to ła Jegorce — Słyszałem ze ktoś rozmawiał — Zdawało ci się — Przepraszam Tatiano Pictrowno Do-branoc — Jan słyszał jak Jcgoika wiócil do kuchni jak zamknął drzwi jak zazgrzytała znowu że-lazna zasuwka Podniósł się z podłogi usiadł na wprost Ta-tiany — Dziękuję — powiedział Wtedy po raz pierwszy uśmiechnęła się Pochylił łagodnie głowę w kierunku jej ust Nie cofnęła się Pocałował ją w usta lekko jak badając cy nie spotka się z opoiem nie było: Więc po raz 'drugi poca-łował ją juz znacznie XXVI Jest powszechnie znaną ze każda wiadomość „ściśle tajna" rozchodzi się ze znacz-nie większą szybkością wiadomości jawne nie otaczane tajemnicą Prawdopodobnie wiadomość o komplikacji jaka zaszła w życiu Las- - od dc do wi- - - na — Byłaś — Villefort — To tylko — Nie nie bo chwili wy- - ją ją mnie siebie męża przyjść to i ja mi istoty — — wzruszony dowodem — myślom Będziesz na-mi żyła będziesz i — Nie — pan wraca? — go To dobrze dajcie mi by wiele tez u siebie notariusza aby ze cały majątek się — O — — czy i umarła wez-wać notariusza — — o nas mJ droga iź uczvni swej babce P mnin Lłrofmo ___n_- - "vuzej tej się zeby o zajściu Władkowi którego uważał za z „donzuańskich" Błońskiego Władek nic mógł sobie odmówić tej nic osobą której triumfalnie tę zakomunikował mama Prohadko ze go stara Czcszka lubiła l do niej zal zawsze faworyzowała Janka Wiedział również o jej usiłowaniach pogodzenia z Błońskim Toteż z nieukrywaną wszedł do kuchni zeby powiadomić Prohadkową o jej pupila — No coz pani — się nic się swa- - tOilWO' Mama zmarszczyła czoło — O co Nic o czym pan mówi! — He he — śmiał — i Błońskiego co'' Dobra z swatka! Niema co! — Nic o nic wiem! — zmie- - przez parapet — naplotkował': i u Nie domyślając ze Na się wyszła plotka zaw- - a potem szorowała Tatiano _ hc — nic walo po jedno 1 ulcdv Jan ze koniecznie Elżbiety sie ciesz Początkowo gdyby Oporu PAJĄK rzeczą niz Elżbiety do nie opowiedzieć Przepraszam się leraz wróci do Krystyny jak tamtą wykończył! Jeżeli pani! — Co się stało'' — przestraszyła się mama Wyzywająco wsadził ręce w kieszenie To się stało co się każdej łobuzem zadaje! wszystko co od Clio-miuk- a o i o zajściu jakie miało w Błońskiego Agata z sobie nos ręką "Vimcm" Mamie Prohadko ze się — No i co pani — Władek swój — dalej ma pani zamiar swatać swego on mnie nic obchodzi! — sapnęła gniew-nie stara — Niech się odczepi mi głowy Pogardliwie uśmiechnięty Władek kuchnię Usmolona Agata patrzała w ślad za nim z ustami — Juz teraz rozumiem — — pan Janek mi się śnił krzakiem W stoi że sen „siodzieć oznacza „spodziewać się potomstwa" tej już cały perso- - kiej choć miała byc w ścisłej ta- - nel pana Illadki wiedział o „tajem jemnicy rozeszła się wśród znajomych Elżbiety nicy" i Błońskiego dowie- - bardzo szybko pana Illadki już działa się o tym od piegowatej Lizy wkrótce cały personel o niczym innym nic nió- - która korzystając z małego o tej porze ruchu wił jak tylko o tym w i z nieobecności pana Illadki w Chomiuk który był zajścia po- - niezwykłym podnieceniu przekazywała Krysty-- Błońskim a bratem Elżbiety nie mógł nie zebrane informacje — Pani oddal siebie podobne myśli wiedziała z pogardą się pani które dowodzą jak osłabiona Sainl-Mcra- n do zwyczajnych śmiertelników rzekł surowo — Umarli gdy laz jej serca przeto pozostawała nic grobu w spokoju pi zez wiccz- - Gdyby bowiem ojciec lub dziadek ność się dowiedzieli wszystko byłoby na — Ale ja ci mój panic ze się stracone mylisz w dusza moja juz opuściła Pani de Sainl-Mera- n jakkolwiek niespo ciało i tylko się jeszcze nad nim unosiła w górze kojnie nieprzerwanie jednak spała do chwili oczy miałam a dano jej znać o notariusza Wów-- działam jak jakiś duch w szaty czas uniosła się na poduszkach wyszedł pokoju pani de i do łoza _ Nolariusz prZyjCchał? - powiedziała młuaiV4uv u0jraaiiii nowel utwiy 114- - njoch7e wcidie nalvchm asL Tv aaś Wa en- - conej szklanki przy mym łóżku w gorączce zauwtizył był sen babuniu droga to był sen w tej oddalił rękę dzwonka a domu jeden z najzdolniejszych duch zjawiła pokojówka świat- - lekarzy ówczesnych i zamordowany przed męża który dziecka toteż biednei ażeby wezwać więc duch kc prawie mojego mógł mnie będę mogła zjawić się również tej ziemi aby stanąć w obronie Villefort mi-mo woli tym miłości nie poddawaj lak bardzo ponurym z jeszcze długo jeszcze czczona kochana szczęśliwa nie odpowiedziała przejmu margrabina umiał mego Kiedy Spodziewamy się lada chwila Gdy znać natychmiast tracić którego nie mamy zbyt Chciałabym widzieć upewnić mój dostanie Walentynie moja babuniu wołała szlochając Walentyna chcesz Ależ masz gorączkę i trzeba lekarza a nie Doktór jest tutaj zbędny odezwała gdy L:::™ nr uv°Je?i°it P™a JJ wszystko "' 6 przysVi- ą-"' gł przysięgi 2 powstrzymać ofiar poczynań Z kolei zeby wiadomości rozgłosić Pierwszą wia-domość Wiedział miał ze Krystyny wyczynach Prohadkova! zaśmiał zdało panu rozumiem zeswatać Krystynę pani tym Spojrzała kieiunku usmolonej rozległo bosych przestawał dźwięcznie: mocnioj dlatego może Prohadkova — może pizytidfić Powtórzył usłyszał Elżbiecie miejs-ce mieszkaniu wytarła usmarowaną zdenerwowania trzęsły ręce zakończył odwetowy Czy ulubieńca? Nic pan niech pan zawraca! opuścił rozdziawionymi z wrażenia westchnęła dlaczego ciągle pod senniku egipskim pod krzakiem" Wkrótce rozmjwie utrzymana kawiarni Elżbiety Krystyna Wkawiarni bufetowej kawiarni świadkiem między jaką odnosiła Villefort Tajemnica zstąpią śpią wyjawiona całą zawsze powiadam Dziś nocy Spałam zamknięte jednak gdy przybyciu białe przybrany Yillcfort stoliczku pani po- wiedziała Walentyna d'Epinay koniecznie szczęśliwa Prohadkova dziew-czynie lyno odejdziesz Wnuczka ucałowała czoło babki i się We drzwiach spotkała służącego który jr zawiadomił c w czeka lekarz Walentyna pobiegła co prędzej Był to dok tór który leczył całą rodzinę lal wypióbo ciągnęłam do na to poruszenie wany przyjaciel znikł zaś się ze przy tym Walentynę znał który został łcm To był mojego przybył 0d małego 'kochał jak cór których juz babuniu! Po Dobranoc do na najbliższej O pani rzekł się nie! przyjedzie ażebym ty satysfakcji sa-tysfakcją ostatnich Na pani jak tiię Prohadkova? od stronniclwa — O drogi panie d'Avrigny z niecierpli-wością oczekiwaliśmy przybycia pana Na twe wezwanie dziecko drogie przy się u was stało takiego' Nie twój ojciec lub pani de Vii lefort zachorowali? Ty moje dziecię nic potrzebujesz widzę mojej pomocy? Chyba ze panienka jest bardzo zakochana Walentyna zarumieniła się Pan d Avngny jącym głosem — pójdę do męża bowjem zc zdumiewającą intuicją czasa — czasu się ja babuniu Cóż jak mi odgadywać tajemnice — Moja babka margrabina de Saint-Mera- n która wczoraj do nas przybyła teraz leży chora po przejściu straszliwym Wie pan zapewne? Nie wiem o niczym — rzekł pan d'Avngny — Niestety wyjawiła Walentyna dziadek mój umarł — Pan de Sainl-iMeran- ? — Tak zmarł nagle na apopleksję — Cóż dolega biednej niezwykłe rozdrażnienie nerwo się margrabina wzruszając ramionami — doktór we Sen ma niespokojny gorączkowy ciężki na śmierć nie pomoże Chce mi się tylko pić Opowiadała dziś rano ze jej 'dusza unosiła się — A na co byś miała ochotę babuniu? nad śpiącym ciałem Mówiła także iż widziała — Wiesz przecież że piję tylko oranżadę w swym pokoju jakąś postać a nawet 6łyszała której szklanka stoi właśnie na stoliku nocnym jak ta postać trąciła szklankę stojącą na stoliku myśleć weselu świeża jeszcze okrywa Podaj Walentyno przeszkody jedną dziewczyny wrażenia występ bardzo natychmiast —szczególna rzecz mruKnął doktor Margrabina wypiła szybko napój potem po- - nie wieuziaiem ze aDxa iwoja miewa lego ro się wkrótce zasnęła GzaJu Przywidzenia No zobaczymy co jej właś Walentyna przy babce Biedne CIWle dolega dziecko bardziej może niz babka potrzebowało Gdy dano znać Walentynie że notarius doktora Lica jej płonęły miała urywa- - juz odszedł poprosiła doktora by zechciał się ny a puls gwałtowny szybki jaki zazwyczaj udać do babki bywa w gorączce a pani pójdzie wraz ze mną? Biedna dziewczyna myślała o tym w jaką Nje śmiem bó mi nie pozwoliła posy- - rozpacz wpadnie Maksymilian gdy się dowie łać po pana Dla uspokojenia przejdę się pc że ukochana babka zamiast być pomocną staje ogrodzie na przeszkodzie ich szczęściu Doktór uścisnął mocno rękę swej ulubie- - Niejednokrotnie już zamierzała ppwiedzieć nicy iii(kriędopanLSaintlcran Walentyna mi am - - : D_sieB- - ia i byłaby to ' S'An:o Mmwla rln nomffti Pi7orhnrWw ryrriT s~iiin±SA KC&tt — JyUlUS nnWTPTTl "-- - - - _ ' -- _ " - ~ - - t - A gdyby i uczynua gayoy jej wyorany nazywaj mm pomówić nie ! nie i — się Władek Chciała juz i i nie po jesteś — z salonie — byłem myślę by też zaś — — babce? Jakieś — — łożyła i usiadła oddech i _ nie — się Albert zeńvała świeżo rozkwitłą różę i wetknęła ją „_1Ł '„„„„ un™rf h Rsni J_ -it- -_4 nHni4 tn- - urn lL'lrvcir fl nclnnnin nntntorrln ku 1a: V ten siP iT "„--: cnfpran nie dotrzymał to z grebu powstanę azecy na ue i i i- -i mdbwui ue : die-u-ftwi- -uu MnMlinh ifa -- - lrtAro? Iiciuc-rl-- i -- -" ołpo %"ZZ" - Ał ' ' -- i _ ~ wMir Dr Jur J K MICHALSKI Wizy — Paporty — Emigracja itd 57 OUEEN W EM 8-94- 30 (at Bay)— pok 308— Toronto s ŚLUB NA FILMIE w kolomch nMiiralnjch Jcit najlep szu 1 tjtti pamhtko dln inszrych pokoleń Klimy te wjkomije po eo- nach tmlnrkouinjcli PANTHER FILMS J7J-- A Dloor St West Toronto Tcl leez: LE -- 231-l 50 21 Polski skład towarów żelaznych farb naczyń kuchennych oraz przyborów wodociągowych I ocrzewanla J & J HARDWARE J Stofaniak wiaśclciol 745 Quoon Sf W EM 6-48- 63 Solidna obshipa — Nlsklo ceny — Uczplalno porady w sprawach kana-lizacji I ogrzewania Bi POLSKI SKLEP OBUWIA Stanicy Shoe Storo Obuwia nnjlcpszch firm kanadyj- skich 1 angielskich Wszclkio kolory 1 rozmiary 1438 Dundat St W - Toronto Tel LE 5-95- 30 Właściciel ST MAZURKIEWICZ a William Shoe Storę Właść: B Czarnoła Poleca obuulc Importowano I knnndyjsklo W)Słłomy rannie obuwie do rlskl 750 Quecn St W — EM 3-48- 98 s Jodyny Polski Salon Piękności Marya's Beauty Parlor Specjalizacja w trwalej Ondulacji "Permancnt Wavcs" 216 Bałhursł St EM 8-441- 32 6 G IIRYN BACHÓW naprawa i budowa Insulncja (insulalion) roboty asfaltowe — rynny 282 Symington Avo LE 2-49- 77 Toronło 10 SI Długoletnia gwarancja Wielka wyprzedaż FUTER Bogaty wy-bór najnow- - I szych modeli fuler po ce-nach bezkon-kurency- j-nych Łatwo i dłu-goterminowo spłaty Dua sklepy do WawoJ dyfijwycjl rirniu nasra slut Polakom od 31 lat PRINGESS Fashion Furs 506 Ouoon St W EM 3-88- 84 750 Yonge St WA 1-8- 971 BIERZESZ ślub? i etffi3W!!LuumivK3BriuimwtitJas ii Shorzyslaj z naszej wypoży-czalni strojów ślubnych 256 Collogo — WA 2-09- 91 556 Yongo — WA 2-32- 70 ł'vpoł-"łaln- la dla imiiow ouyuwu 8kleiich — dla pań llko pry Yongo St Zawiadamiamy naszych KUEHTÓW ie obecnie prócz WĘGLA mamy na sprzedaż i dostarczamy do domów olej do opalu "WHITE ROSĘ" Dzwoń do POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU Telefon składu polskiego RE -- 2200 (dwa dwa zero ifro) 406 Gilbert Avenue-rJŁ- ' -ł-'- "'t# £25& m?r - — ? M-"- l A i łrlSisćmlni! 'mm it 5łcj'M hmi& Mmw r-h- i iiił"mM ftfułłł 4111® t SV T f! i#'-J'r-f- M- mmm lF 1 'ł-MT- S M £-&- } A-f- cl v --WŁ1 fCl putllUUZU JUUIlclft 1 gUUIlU A )KJlcułia — """J '"" 6w Huuuau iivrsJl HBHBSSSHHv4'FWi f ta yiwi lĘtimi' wtfg}itaasig- - o-gaattsKŁfiłBsi-aij rtłdlSlŁi- - |
Tags
Comments
Post a Comment for 000092b