000236b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
m mtP "ZW1ĄZK0WISC" LIPIEC (July) Ssbeti 11 — 1959 STR f m sc ffia ASTĘPNY ODCHODZI S&ntgrsMMfe-J- J ajaSaih3 bjł to czterdziestokilkuletni '%t na wysoki mocno zbudowany -- ia„tar7 okrągłej nalanej przypomi-es!jj- t "bardziej przedwojennego kWftianku niz pracownika bezpieczen-hW'- ) miał zielonkawe skrzące się i "tciktfs wewnętrznym humorem p'atrząc un-aiścg- " oczekiwało się ze lada moment posytojihmc śmiechem To przy spokój-raiErt- B 'równoważonym glosie zjednywa- - ")3e 7 mieisca sympatię i zaufanie ora$Ktwicki bjł młodszj- - miał długa Kłemia twar7 wydatny nos Odzj-walsi- e arujMoJ Podziwiał swego towarzysza któ-'frli- ńi imponował inteligencją rzut koś-ZJIiąVm-- !u i opanowaniem Tc wszystkie n!a?Hlłf starał się w sobie wyrobić i kosz-n2Tw- 3o go to niemało trudu spNa biurku leżały akta personalne _ wwtickicgo Wysłuchawszy Whłonskie-ncoj''3B'ib- a zwrócił ku niemu swe ziclon- - lSUtiliS OC7V się 2! To błoby wszystko tak? FWi-łons-ki potwierdził pozy2 A ja zupełnie zapomniałem o jcd-'olorSJfl- L- stracił się Bucholt Myślał o izkil io J cie Tin Uilkti minut i z nłcciemliunśrii 'x)ul az Wislonski skończy mówić — cliraj wieczorem spotkałem Soltcc-aJ::i- M na ulicy inv Tak'' No dobize do_te£obia wpadli '""Cwjcnciny — powiuuziai smih — ahj--- ' jednak chciałbym zadać panom jstcjjj0 Kilłi pjtań Co to za człowiek u" nM% v- - - t „ bv j$Si Jeśli o mnie chodzi — odpnil e ztlskMiski -- - zawsze bjłcm z niego za-rmiarrwilo- ny Dnbiy pracownik niezłe się niai piacujc 'InStiHśgrccdnniot'ny? gBjl pan kiedy u niego w domu? 1{az' Iia 'rn'en'nacn' )U t£m p Specjalnie się niczym wyióz- - ią M p2 Raczej nie Spokojny dobry prc-}tnj- r pracownik tak bym go okicślil —gApan' 3=HrsJa e° zlarn jeszcze mniej — pn eonil nurhnlt — Pracuję lu niecały fcjflde na ogół zgodzę się z tym co łirił pan Wislonski :" '& 'ISlanislaw Maria SaJińsk 3 TRO 0 SIÓDMEJ Copyright Alliancc IJ3U Ktt 7it-n- - ł-ti-i1 "nić--ń --lin Y uiu musi ('il-p- u Jin men brzeg moi za po tej łące a przc-iyi- e doskonale ze pod pozorny m Wm icst to olbrzymia przepaść w 7dnadnic się natychmiast pi7y jnrmm kroku Musi iść bo Bcitek TO zza uważnie i iionicznic jiw reka Musi iść aby pokazać mu Marnie nic Odsuwa szklaną szy-lllj-t- z nie mruzac nawet powiek ! piPHwy i ostatni krok W se-jwf- jf właśnie obudziła się 7 płaczem tafł-- r nahehmiast 7aświccil lampkę ą uspokajał ją że to tylko sen gcrint okropnego bolidu za Wb:łtand"iewbnyiałyny dable=zzymechaciąkgrizeymk VMwlfrrn-- "clnakisuictncogdogasnniuając towpom-nf- e („d nocy luz ubrana do '?mncn°d powinien nadjechać minut szofer łngvara jest Wh " ak każdy Szwed Wyszła {tó mrużac powieki przed sreb-ny- r 'ilkicm p~oranka Słonce świe-- -- '' ii płomieniem zza mglv iwszy-£3- ! :'"x ogrodu nabrały ciepłego ?!u" knlortu icdvnic zakwitły 1 r Hi' Z W odcinał się jaskraws7a czer-rr- ł przyprószonego popielatą '' "nwk ctełęlebfionmu iesPzkewanniiae zIanbgrzvca-r-r ''" ?c już wyjechał na Jarls- - 7-"ro-ciła nie spiesząc się do te- - ro" lxi'-- ' 3i nosła słuchawkę i przeko-'- r to Insryar powiedziała po "Tak to ia Słucham" ~" ?ie cię po głosie — rozległo nwce do polsku — Ewa? odpowiedziała zdumiona 'r — kto? — Jaworski — Ewuniu Tak niepokoję się rg") ponale — odpowiedziała spo-- scah natychmiast rrawde" O to bardzo sie cie-=:- e niepokoiłem Chciałem rvy zatelefonować do ciebie ca ale nie wiedziałem jakie ''''se czy to wrDada Jeszcze-- ar}e°dott'werovjaegłaoysme—za odpowie-- : echneła sle Dziękuje ci A# t-- st M — Nie bjł pan nigdy u niego w do- mu? — Nie — Czjli właściwie o nim samym ja-ko o człowieku mało panowie wiedzą O której godzinie wczoraj opuścił Soł-tec- ki biuro? — Wychodziliśmy razem Mogła bć godzina szósta — Potem panowie mieli wrócić tak? — Tak się umówiliśmy ale ja nie przj szedłem w domu miałem trochę pracy — A Soltecki? — Nic wiem Ale sądzę że raczej tak Zawsze był bardzo obowiązkowy — Dobize ieśli wiec Solterki wrńrił wczoraj wieczorem do biura mógł bjć widziany przez poitiera? — Sądzę ze tak — Ilu tu macic porliciów jednego dwóch? Nocny jest? — Oc?yw iście ze jest — Aha pan mówi ze widział pan wczoraj wieczorem Sołtcckiego Gdzie o której? — Mogło być wpół do dwunastej Żona mi zachorowała i musiałem wysko-cz) ć do apteki po lekarstwa Spotkaliś-my się pod "Moulin Rougc" O małośmy f-i- s zaiaz siebie nic nUW nic boi tej mowp' — 55 czyjej winy? — Chjba objdwoch Miałom glowc zapizątniętą chorobą zony nic zwraca-łem uwagi na to co się wkoło mnie działo — Rozmawialiście z sobą? — Powiedziałem mu gdzie idę On okazało się szedł na dansing — Sam to panu powiedział czy się go pan n to zapjlal? 13uclinlt namyślił się chwilę — la go zap) talem Pamiętam na-wet ze bjłcm zdziwiony tiochę tym ze sam licz zony — Gdzie się odbjla ta lozmowa? — Przed wejściem — Do "Moulin Rougc"? — Tak — Czy zachowa nic się Sołtcckiego wydało się panu noimalnc czy też zau-waż) 1 pan coś nadzwyczajnego? — Teraz kiedy sobie to pizypomi- - m " " ' ' Polish n R jrą] stoiy i 1 1 i była gdyż 1 ' t ~ ' ' ' — — ' - — i 32 I by Press zio Mtta Naglc poczuła stiaszliwc bicie scica i aż 7achlystnęla się — Ewuniu — powiedział z odcie-niem piośby — Słucham — Czy mógłbym widzieć się z tobą dziś? — Natmalnie — Kiedy? — Kiedy chcesz — Och kiedy chcę! Chociażby zaraz Szalona zdumiewająca myśl ogarnę-ła ja gorącą falą — Zara7? Dobize Za kilka minut jadę samochodem do Enskcdc — Gdzie Io jest? — Ti7y kwadranse drogi stad Mam 1 tam pewne sprawy do załatwienia C7y nic zechciałbyś — Jedziesz sama? — Tak Nic zechciałbyś pojechać ze mną? — Bardzo chętnie O ilę ci nic prze-szkodzę — Nic nie przeszkodzisz Czy jesteś teraz w "Pension Lidh"? — Tak — Za kilka minut będzie samochód Mogę zajechać po ciebie Dobrze? — Dobrze — A więc tymczasem dowidzenia Za kilka minut Położyła słuchawkę Za kilka minut Wszystko w niej drżało i wibrowało — ' Jestem szalona — pomyślała jest szalona! Przed chwila jesz-cze myślała ze wTaca do świata Larse-nó- w a oto niema juz żadnego świata Larscnow — "Eoze co się ze mną dzie-je? — myślała teraz przyciskając ręce do piersi" w której miotało sie spazma-tycznie serce Patrzyła przed siebie — ńa ten sam mglisty pastelowy ogród co przed chwila "— lecz me widziała nic zamącona do reszty Przed chwilą przy śniadaniu: uważnie i spokojnie kroiła bułkę systematycznie smarowała ją ma-ilem zwyczajnie mieszała łyżeczka kaw e i rozmyślała tak obojętnie 1 chioano o wszystkim o swoich sprawach domo-- 1 wYch o nianie Ea dnen dzisieiszy 1 na 'utro o "Berku Cóż — Bertek Był dla mej w tych rozmyślaniach jedynie fotografia Nie było go — był — me nam wydaje mi się ze kolega Sołtecki b)ł zaskoczony spotkaniem — Na czym pan to przeświadczenie opier3? — Na niczym takie po prostu odnio-słem wrażenie — Teraz czy wczoraj gdy go pan spotkał? Bucholt zmieszał się: — Zdaje się ze pan ma rację Teraz — Nie patrz) ł pan czy Sołtecki wszedł do lokalu? — Nie Przecież nic mogłem przewi-dzieć ze dziś będzie się mnie ktoś o to pytał — Bardzo słusznie — rzekł Skiba z uśmiechem Ten człowiek się denerwuje Przed tem nie powiedział Wisłonskicmu ze spotkał Sołtcckiego i teraz się obawia zebjśmy go pmpadkiem o coś nie po-sądzili — Uderzł sic dłońmi po kola-nach i zapylał Wislonskiego: — O której godzinie telefonował pan do pani Solteckiej? — Kilkanaście minut przed jede-nastą — A kiedy pan dzwonił drugi raz z gabinetu dyrektora? — Kilka minut pozmej Skiba przvsunał ku sobie akta pei- - sonalnó Sołtcckiego — To stara fotografia? Wislonski podszedł ku niemu — Chba tak podobieństwa tu nie-wiele zostało — No dobrze To nam na lazie musi )starcz)ć Mozę pan zechce w kilku słowach określić jak wygląda dokument któiy panom znikł Po wysłuchaniu odpowiedzi Skiba rzekł: — Postaramy się go odnaleźć Nowacki zamknął notes i wlożł go do kieszeni Zeszli na dół do hallu W poiticini b)ł Cieślik Skiba pokazał mu swoją logitjmncję — O któicj pan skończł wczoiaj służbę? — O siódmej Zwjkle schodzę o ós-mej ale wczoiaj moja cóika chciała iść na ostatni reans do kina i piosila że-bym wiócil wcześniej Kogoś wie pan trzeba zostawić pizy dziecku — A co mąz? — zapjtal Kowacki — Panic o tym łobuzie lepiej nic wspominać Odiadzalcm cóice ale bo to usłuchała Poza nim świata nic wi-działa Teraz sama żałuje — Rzucił ją? — Nic ale to na jedno w)chnd1 Ma lam gdzieś jakąś lafnyndę — staty zasępił się Miał małą pomaiszczoną twarz i siwe spokojnie oaltzacc oczy Skiba dotknął ramienia Kowackiego — Więc skonczsl pan o siódmejr Kto przyszedł na pana miejsce? — Śliw czak My się zmieniamy je będzie obcy daleki mile i rzewne wspomnienie I tyle tylko: mile i rzew-ne wspomnienie o "sztubackiej miłoś-ci" bo rzeczywiście oboje byli wtedy w Kielcach nierozsądnie i bezwstydnie młodzi Była przecież wlcdy nic wicie starsza od Iciażnicjszcj Tiny Dalej' pla-nowała dzisiejszy bridz z Ingyaiem w klubie "Symfonię Pastoralną" jutrzej-sze wi7yty u pani Salmincn i pani Ryd-ber- g scgicgowanic z Birgittą krys7la-łó- w na sobotnią uroc7yslość Spokojnie i chłodno tak wspaniale jak pochwala! lngyar zrównoważona wracała doświa ta Jailsgatan siedemdziesiąt trzy w lo-dowatą pustkę i nijakość swego klaszto ru i ciemni A tu naraz A tu naraz — ciepły zalioskany głos niewid7ialnego — "Jak się C7ujcsz Ewu nm? Tak się niepokoiłem " I wszystke drgnęło i zamąciło się na nowo Oparła się plecami o kolumnę tara su Jezus Maria! Jak tłucze się i miota podchodząc do gardła oszalałe lozmigo lane serce Jeszcze ni7cd chwilą miała tyle spokoju i tyle lodowatej smutnej po gaidy dla Bertka za jego niepamięć z1 jego "sztubacka miłość" 7a jego nicczu loć za lekkość z jaką przeszedł do pn 1 zadku dziennego nad S7csnastoma lata mi jej kobiecej męki i kobiecej niena syconej miłości jedyrej i przecież nic sztubackiej miłości A tciaz? Gwizdnął tlko — i oszalałe sponiewierane serce łasj się do niego jak pies — Jak głupi zbity pies C7ołga się do jego bczlitns-nyc- h oczu To niemożliwe to absurd lo jakaś dzika ciemna siła odbiera jej lozum doszczętnie Nic nic pomogło że się broniła reszt kami tchu przed swym szaleństwem Zamarła zmiażdżona bo oto przypom mała sobie wykrój jego ust Smak rh i zanach wstrząsnął ją i przeszył cal' ciało świdrującym dreszczem Zamknęła powieki sycąc się i zachły stując upokorzeniem zbitego psa i nie-ludzkim szczęściem że za kilka minut Dzwon z Engelbrekts uderzył po raz pierwszy nabrał tchu namyślił sic i uderzył po raz drugi doganiając ech' pierwszego Głęboki metaliczny ton nit zdążył jeszcze ogarnąć wszystkiego do okolą swym wibrującym drżeniem gdy nieskazitelnie — punktualny klaksor limuzyny warknął cicho Z7a bukszpanóv miedzy drugim i trzecim uderzeniem dzwonu dając znak że jest do usług pa ni Lancn Nie śpiesząc się zeszła ze schodów ta rasu i wolno przeszła przez ogród dr furty Hamując serce zatrzymała się na wet przy furcie na kilka sekund aby wobec Hjaimara nie pokazać ze się nie-przytomnie śpieszy W Sztokholmie wszyscy 1 zawsze maja wiele czasu Hjalmar ukłonił sie znad kierownicy — Dziendobry pani Larsen — Dziendobry panie Hjalmar Par zawsze jak zegarek den tydzień on ma noc drugi ja I tak na przemian — Czy zna pan inżyniera Sołtcckie-go? — A to panowie o niego pytają Pan Wisłoński lcz juz dziś dzw onil" dow iady-wa- ł się o niego Widziałem go wczoraj jaK w chodził z panem inżynierem Wi słonskim To bło cdzics koło szóstci Nawet słyszałem jak pan inżynier Wi slonski pytał czy mógłby go podwieźć taksówką Ale pan Sołtecki powiedział ze jeszcze musi gdzieś isc PoMał tu chwilę taki jakiś zmartwiony i poszedł sam A dzisiaj co jeszcze nic bjło Zaw-sze rano odbiera u mnie gazetę a dzi-siaj — nic — Później już go pan nic widział — Nic — A gdzie możemy złapać pana Śliw czaka? — On tu mieszka niedaleko Zaraz tylko sobie pi z pomnę Sam trafić — trafię ale adiesu nic pamiętam To tu niedaleko pierwsza ulica na prawo O juz mam! — Kowacki zanotował — To z zięcia powiada pan łobuz? — E panic lepiej nie wspominać śliw czak jeszcze spal Długo przecie-rał oczy Chwilę trzeba mu bjło tłuma-cz) ć o co chodzi — Nic nie widziałem go — odpo wiedział po chwili — łest pan tego pewny? — Głowy moi złoci za to nic dam ale zdaje mi się 7e go nie było Może-cie mi wici7ć albo nie wasza izecz — Wicizymy Pojechali do Solteckiej Kowacki za-li- i fajkę i spytał Skibę: — Nad czym lozmyślasz? — Jeszcze mam za mało matcilnlii do lozmyślania żona mnie o coś piosi-la tylko żebym ja wiedział u co Coś jej miałem kupić Soltecka zaprosiła icli do śiodka Weszli i usiedli Była to szczupła ko-bieta o legulainych lysach twarzy Ski-ba rozejrzał się szbko po pokoju do-strzegł na ścianie fotografię — To mą z-- pani? — Tak Z fologiafii patiala na niego twaiz człowieka z któiym zderz)! się popm-d-nieg- o wiccoia przy wchodzeniu do ka-wiarni — Pi7)slojny — powiedział Soltecka okazywała wyiane zaniepo-kojenie Paliła nciwowo papieiosa na uwagę Skiby odpowiedziała bladym wy-muszonym uśmiechem — Kiedy się pani t nim ostatnio wi-działa? — Dziś rano — O któicj pani mąż wyszedł do biuia? — Do usług Dzwony Engelbiekts odśpiewały swo-ją dzierinlą 111 oczyścić jak nigdy — Do Enskcdc panic Hjalmar Ale predtem zatrzymamy się na chwilę 111 Tu legat in dwadzieścia dziewięć Miękko dtgnęly icsory Bukszpany przy Jarlsgatan siedemdziesiąt tizy od-płynęły wstecz i 7araz zniknęły 7a 10-ic- m Rozwiało się wszystko jak nieby-łe — Ingrar Tina Birgittą Sztokholm Zostały tylko' skręt w Odengalan po-jiclat- y biedny koloryt jej pcispcklywy icice miotające się jak w malignie skięl v Tulegatan niecierpliwość chwytająca :pazmem za gaidlo dom numer dwa-Izicści- a dziewięć szaiym masywem wy "asfający w oczach ponad inne i za kil-kanaście sekund — dotyk jedynej na rwiecie lęki i jedyny na świecie blask oczu Juz zdaleka zobaczyła go jak stał na :hodniku przed "Pension Lindh" pa-'rzn- e w zupełnie innym kierunku Hjal mar dodał gazu — Wolniej panie Hjalmar — po indziała — To Widzi pan? — tu 5d7ic stoi ten pan w jasnym garniturze Limuzynę wymijała paia iowcrzys tów Hjalmar dał ostrożny sygnał klak-sonem i zahamował Hjalmar olworył drzwiczki limuzy-ny — "Bcrlku — zaw olała jiółgłosem Obejrzał się zdziwiony i uradowany — Dziendobry Ewuniu' Nic spo d7iewalcm się 7c pr7yjediesz od tej strony (Czy umyślnie zrobił tę małą pauzę między "dziendobry" a "Ewuniu"? Tak Ałaśnic z tą samą intonacją i tym sa-mym błyskiem w oczach wychodził z vwego pokoju i juz od progu- - — "Dzień lobry ciociu Policjo Dziendobry panno Ewuniu! Jaki fenomenalny dziś mamy Jzien") Wyciągnęła doń rękę Usiadł obok ijał jej ręce i ucałował jedną i drugą jzulc i grzecznie I znów 7 tą samą nie ichwytną intonacją — Jak Się spało? (Tyle razy błazała go — "Słuchaj 'y nie dręcz mnie 7 tym swoim "jak się ipało'"" przy ciotce Bo kiedś wścieknę ię i rąbnę przy mej: — "Wcale się nie ipało panie Eertku Pan sam dobr7r ie o tym I dobrze pan wie dlaczego?" Tzy ty sobe wyobrażasz toby wtedy było za trzęsienie ziemi? Nie dręcz mnie 'ym pytaniem bo przysięgam ci: albo roześmieję się kiedyś jak wariatka albo rozbeczę sie I jedno i drugie może 'am narobić bigosu ) — Jak się spało — powtórzył przy pominając raz jeszcze codzienna zuchwa-łą i słodką komedię wskrzeszając bez-litośnie t2mte poranki dalekie jak sen tamte zamarłe ptasie chóry tamto — jedyne 1 niepow rolne Starokrajowa Apteka p p Mcdwidikich "Saniias Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski 5-1- 6 Quccn St W Toronto (kolo Balhurst) EM 3-37- 46 14 ZAWIADAMIAMY NAS7YCH KLIENTÓW i- - obecnie oprócz WCGLA mamy n tpucdał i dostarczmy do domów olej do opalu "WHITC ROStl- - W scionie letnim erny na węgiel jcitaly iniżone Dzwon do POLSKIEJ SKŁADNICY OPALU MS RU 3-22- 00 406 SmiLj GillKMt Avemic £ Konopka Fucls Ud DENTYŚCI ti rt DR W W SYD0RUK DENTYSTA PlJimiJe pil iipirednlm t( li-fnn- lc ujm piiioriiinli nlii CO RoncesvallPł Avc Toionto Tel LE 5-36- 88 1 V DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundas St W — Toionlo Tcl EM 89030 I V V JINDRA 13DSC LtKARZ DLNTYSTA rawlulunla pi Jcnlnn iii WKikim-skl- i ku o pi!iilu piiikljkl na 310 Bloor SI W Tel WA I UBU WI)H 7 iipi7(ilnliu iMinininili nil iii tilefonleriiiin 4'M" Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA IiIiiikI il"in od limu eMiiIIeii) 1'ijjinuir- - i iiptiilnitii Irlcfo- - iiiC7nMii pni(iiimrnlciii Telclon LE 1-4- 750 129 Grenadier Rd H Lunsky WA 1-3- 924 SI fpr7y Si ) iiiiuimiiiiimiiimiiiiiiiiiiitiiiimimi się Siwego wlosu bfrliicst miodny o latał RETONE lianl74) znany środek nipdcxnv nid-- i Tun jemu włosowi kolor pierwotny i pickny Bci uiycia (arb i utleniania I)7jsiaj pr7ś1ii zamówienie 7 $250 na adres: ANCHOR DISTRIBUTORS PO Dox 1083 Statiort Toronto Ont Ohł-rni- e do nntnrta w "MIDTOWN DRUGS" iii Ouern St W (iók Palmrr-to- n Me) Toronto Ont — TM EM 8 7100 oi we utrwtMrh nptekrh ł1 iwoinlie ieinwldvrJlęt)knuanrazie n(lleuraadrnotunouleaniliay Pios?c 1'Knc o liejplalne Infoinueje u-- rnule "Hctone na Me wlosj" I B4 lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll OKULIŚCI OKULISTKI Br Bukowska Bejnar O D Wiktoria Bukowska OD Mini1n noMoresny ('ablnfl okiillstrrn pr? 274 Avntu ntiok Ceoffrey SI Tc I LE 2-54- 93 (inilrlii) itJvć iiifllennl)-- nd 10 iiiki dn II wlciłńr W snbuty od 10 rano ilo I po pol I S J T Szydłowska O D rn O A Oyplniiiowana w Anqlll I Kanadil Itiil nile ot 711 I dolilrninle Kzklrl — idieiinle oil IO runo do 7 wlerr ilu ! leeoi w lnncli RndlnKli 7n uprrednlin porou-iiiUnlei- n 1063 Bloor SI Woił LE 2-87- 93 II AC lliMloik) 17 P OKULISTA S BR0G0WSKI 0 D Padanie nem dolollycll I dllfcl Spmriilanle li irpl Iinpisuu junnlc okiilnou' 470 Roncesvallei Av (Misko llownid Pnlk) Tel OAbinct LE 1-42- 51 Micsik CL 9 8029 P DLA ZABEZPIECZENIA WASZYCH OCZU ZEISS hmWil sMi do okiilirów już do niliycli w Kini(l7lc rlnjcic o nic u Wasego S)CL'jllisly (lO OC71I I 5f470 College St Ocy liidiiny okulny tloslosow ujfiny do wsyslklcli defek-ló- w wioku ni ni boi ul owy oo polsku Liick Chiropractic Clinic DOKTORZY CHIROPRAKTYKI SpctjaliUi w li ti niu nilttljniti irumit}7mti liuliri liimlMjjo 'j'jilki iloi'Kliwnści muskiilów i Mdwuw oia isilinii i iioiinowinii całego oifianiinu — X Iliy ptr&uktlcnla 1848 BLOOR 51 W TOROłHO ONT — TUL RO 9-27- 5? 140 CHURCII rT 5T CATIIARINCS TCL MU 4-31- 61 i l' v H mim - okulista Okulista Rodanie o luj — Dopiłowywanit okulttów wypełniani rcpt gotldny lir7yjić 910—0 599 Hloor SI W Turonfn Tcl U: 5-15- 21 (lllisko 1'fllmcrston obok Hloor Mcilical Center) Wlatioiatnl prtymu po uprdnlm umówUnlu ! ST 8-6?- H hi BA PHARMACY LTD 4T raili?menl Cnrlton rOIRĄDi wraz "C" Ronccsvallcs OKULISTKA iilmly nciwowoć iMówimy BRACIA ŁUKOWSCY Tototilo VA 1-7- 475 WA 10432 l'r70'Jijjy a kanadyjka apt'ła 7jmujea się njsjlką ltkarstw do V rajów Kuropy wcliodniej Od 4— ij dni gwarantowana do-stawa — najniższe toni- - — iwjIi pira obsluca prre? specjalistów 1'onac] J3 0OO psc7rk vjlan}th do 1'ohki i Kuropy wscbodnicj Trosimy nas odwitdii — poda mv imc i porady SPU APTEKA GAR9IAN'A Właściciel Tadeusi Gardian Najstars7a polsa- - spteka w Toronto Wykonujemy recepty 7e ws7jstkich krajów Zamrnenia wjsyłamy natschmiast ris7do telefonujcie lub zgłaszajcie sie osobiście Popierajcie polska aotekc WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKI 1 INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO USSR 297 Roncesvalles AVe Tel LE 6-30- 03 TORONTO ONT 3-- P iii ! # t i'n 1 i ' r i ti:ł : ii M -- ' ! tf : H t u W V h ł h-- i IV 'i ttii i i 'iii 4-- f f I fi i (2I i i 'Ł r H !£ 1 ! i t 3 n u( ' s B
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, July 11, 1959 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1959-07-11 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000323 |
Description
Title | 000236b |
OCR text | m mtP "ZW1ĄZK0WISC" LIPIEC (July) Ssbeti 11 — 1959 STR f m sc ffia ASTĘPNY ODCHODZI S&ntgrsMMfe-J- J ajaSaih3 bjł to czterdziestokilkuletni '%t na wysoki mocno zbudowany -- ia„tar7 okrągłej nalanej przypomi-es!jj- t "bardziej przedwojennego kWftianku niz pracownika bezpieczen-hW'- ) miał zielonkawe skrzące się i "tciktfs wewnętrznym humorem p'atrząc un-aiścg- " oczekiwało się ze lada moment posytojihmc śmiechem To przy spokój-raiErt- B 'równoważonym glosie zjednywa- - ")3e 7 mieisca sympatię i zaufanie ora$Ktwicki bjł młodszj- - miał długa Kłemia twar7 wydatny nos Odzj-walsi- e arujMoJ Podziwiał swego towarzysza któ-'frli- ńi imponował inteligencją rzut koś-ZJIiąVm-- !u i opanowaniem Tc wszystkie n!a?Hlłf starał się w sobie wyrobić i kosz-n2Tw- 3o go to niemało trudu spNa biurku leżały akta personalne _ wwtickicgo Wysłuchawszy Whłonskie-ncoj''3B'ib- a zwrócił ku niemu swe ziclon- - lSUtiliS OC7V się 2! To błoby wszystko tak? FWi-łons-ki potwierdził pozy2 A ja zupełnie zapomniałem o jcd-'olorSJfl- L- stracił się Bucholt Myślał o izkil io J cie Tin Uilkti minut i z nłcciemliunśrii 'x)ul az Wislonski skończy mówić — cliraj wieczorem spotkałem Soltcc-aJ::i- M na ulicy inv Tak'' No dobize do_te£obia wpadli '""Cwjcnciny — powiuuziai smih — ahj--- ' jednak chciałbym zadać panom jstcjjj0 Kilłi pjtań Co to za człowiek u" nM% v- - - t „ bv j$Si Jeśli o mnie chodzi — odpnil e ztlskMiski -- - zawsze bjłcm z niego za-rmiarrwilo- ny Dnbiy pracownik niezłe się niai piacujc 'InStiHśgrccdnniot'ny? gBjl pan kiedy u niego w domu? 1{az' Iia 'rn'en'nacn' )U t£m p Specjalnie się niczym wyióz- - ią M p2 Raczej nie Spokojny dobry prc-}tnj- r pracownik tak bym go okicślil —gApan' 3=HrsJa e° zlarn jeszcze mniej — pn eonil nurhnlt — Pracuję lu niecały fcjflde na ogół zgodzę się z tym co łirił pan Wislonski :" '& 'ISlanislaw Maria SaJińsk 3 TRO 0 SIÓDMEJ Copyright Alliancc IJ3U Ktt 7it-n- - ł-ti-i1 "nić--ń --lin Y uiu musi ('il-p- u Jin men brzeg moi za po tej łące a przc-iyi- e doskonale ze pod pozorny m Wm icst to olbrzymia przepaść w 7dnadnic się natychmiast pi7y jnrmm kroku Musi iść bo Bcitek TO zza uważnie i iionicznic jiw reka Musi iść aby pokazać mu Marnie nic Odsuwa szklaną szy-lllj-t- z nie mruzac nawet powiek ! piPHwy i ostatni krok W se-jwf- jf właśnie obudziła się 7 płaczem tafł-- r nahehmiast 7aświccil lampkę ą uspokajał ją że to tylko sen gcrint okropnego bolidu za Wb:łtand"iewbnyiałyny dable=zzymechaciąkgrizeymk VMwlfrrn-- "clnakisuictncogdogasnniuając towpom-nf- e („d nocy luz ubrana do '?mncn°d powinien nadjechać minut szofer łngvara jest Wh " ak każdy Szwed Wyszła {tó mrużac powieki przed sreb-ny- r 'ilkicm p~oranka Słonce świe-- -- '' ii płomieniem zza mglv iwszy-£3- ! :'"x ogrodu nabrały ciepłego ?!u" knlortu icdvnic zakwitły 1 r Hi' Z W odcinał się jaskraws7a czer-rr- ł przyprószonego popielatą '' "nwk ctełęlebfionmu iesPzkewanniiae zIanbgrzvca-r-r ''" ?c już wyjechał na Jarls- - 7-"ro-ciła nie spiesząc się do te- - ro" lxi'-- ' 3i nosła słuchawkę i przeko-'- r to Insryar powiedziała po "Tak to ia Słucham" ~" ?ie cię po głosie — rozległo nwce do polsku — Ewa? odpowiedziała zdumiona 'r — kto? — Jaworski — Ewuniu Tak niepokoję się rg") ponale — odpowiedziała spo-- scah natychmiast rrawde" O to bardzo sie cie-=:- e niepokoiłem Chciałem rvy zatelefonować do ciebie ca ale nie wiedziałem jakie ''''se czy to wrDada Jeszcze-- ar}e°dott'werovjaegłaoysme—za odpowie-- : echneła sle Dziękuje ci A# t-- st M — Nie bjł pan nigdy u niego w do- mu? — Nie — Czjli właściwie o nim samym ja-ko o człowieku mało panowie wiedzą O której godzinie wczoraj opuścił Soł-tec- ki biuro? — Wychodziliśmy razem Mogła bć godzina szósta — Potem panowie mieli wrócić tak? — Tak się umówiliśmy ale ja nie przj szedłem w domu miałem trochę pracy — A Soltecki? — Nic wiem Ale sądzę że raczej tak Zawsze był bardzo obowiązkowy — Dobize ieśli wiec Solterki wrńrił wczoraj wieczorem do biura mógł bjć widziany przez poitiera? — Sądzę ze tak — Ilu tu macic porliciów jednego dwóch? Nocny jest? — Oc?yw iście ze jest — Aha pan mówi ze widział pan wczoraj wieczorem Sołtcckiego Gdzie o której? — Mogło być wpół do dwunastej Żona mi zachorowała i musiałem wysko-cz) ć do apteki po lekarstwa Spotkaliś-my się pod "Moulin Rougc" O małośmy f-i- s zaiaz siebie nic nUW nic boi tej mowp' — 55 czyjej winy? — Chjba objdwoch Miałom glowc zapizątniętą chorobą zony nic zwraca-łem uwagi na to co się wkoło mnie działo — Rozmawialiście z sobą? — Powiedziałem mu gdzie idę On okazało się szedł na dansing — Sam to panu powiedział czy się go pan n to zapjlal? 13uclinlt namyślił się chwilę — la go zap) talem Pamiętam na-wet ze bjłcm zdziwiony tiochę tym ze sam licz zony — Gdzie się odbjla ta lozmowa? — Przed wejściem — Do "Moulin Rougc"? — Tak — Czy zachowa nic się Sołtcckiego wydało się panu noimalnc czy też zau-waż) 1 pan coś nadzwyczajnego? — Teraz kiedy sobie to pizypomi- - m " " ' ' Polish n R jrą] stoiy i 1 1 i była gdyż 1 ' t ~ ' ' ' — — ' - — i 32 I by Press zio Mtta Naglc poczuła stiaszliwc bicie scica i aż 7achlystnęla się — Ewuniu — powiedział z odcie-niem piośby — Słucham — Czy mógłbym widzieć się z tobą dziś? — Natmalnie — Kiedy? — Kiedy chcesz — Och kiedy chcę! Chociażby zaraz Szalona zdumiewająca myśl ogarnę-ła ja gorącą falą — Zara7? Dobize Za kilka minut jadę samochodem do Enskcdc — Gdzie Io jest? — Ti7y kwadranse drogi stad Mam 1 tam pewne sprawy do załatwienia C7y nic zechciałbyś — Jedziesz sama? — Tak Nic zechciałbyś pojechać ze mną? — Bardzo chętnie O ilę ci nic prze-szkodzę — Nic nie przeszkodzisz Czy jesteś teraz w "Pension Lidh"? — Tak — Za kilka minut będzie samochód Mogę zajechać po ciebie Dobrze? — Dobrze — A więc tymczasem dowidzenia Za kilka minut Położyła słuchawkę Za kilka minut Wszystko w niej drżało i wibrowało — ' Jestem szalona — pomyślała jest szalona! Przed chwila jesz-cze myślała ze wTaca do świata Larse-nó- w a oto niema juz żadnego świata Larscnow — "Eoze co się ze mną dzie-je? — myślała teraz przyciskając ręce do piersi" w której miotało sie spazma-tycznie serce Patrzyła przed siebie — ńa ten sam mglisty pastelowy ogród co przed chwila "— lecz me widziała nic zamącona do reszty Przed chwilą przy śniadaniu: uważnie i spokojnie kroiła bułkę systematycznie smarowała ją ma-ilem zwyczajnie mieszała łyżeczka kaw e i rozmyślała tak obojętnie 1 chioano o wszystkim o swoich sprawach domo-- 1 wYch o nianie Ea dnen dzisieiszy 1 na 'utro o "Berku Cóż — Bertek Był dla mej w tych rozmyślaniach jedynie fotografia Nie było go — był — me nam wydaje mi się ze kolega Sołtecki b)ł zaskoczony spotkaniem — Na czym pan to przeświadczenie opier3? — Na niczym takie po prostu odnio-słem wrażenie — Teraz czy wczoraj gdy go pan spotkał? Bucholt zmieszał się: — Zdaje się ze pan ma rację Teraz — Nie patrz) ł pan czy Sołtecki wszedł do lokalu? — Nie Przecież nic mogłem przewi-dzieć ze dziś będzie się mnie ktoś o to pytał — Bardzo słusznie — rzekł Skiba z uśmiechem Ten człowiek się denerwuje Przed tem nie powiedział Wisłonskicmu ze spotkał Sołtcckiego i teraz się obawia zebjśmy go pmpadkiem o coś nie po-sądzili — Uderzł sic dłońmi po kola-nach i zapylał Wislonskiego: — O której godzinie telefonował pan do pani Solteckiej? — Kilkanaście minut przed jede-nastą — A kiedy pan dzwonił drugi raz z gabinetu dyrektora? — Kilka minut pozmej Skiba przvsunał ku sobie akta pei- - sonalnó Sołtcckiego — To stara fotografia? Wislonski podszedł ku niemu — Chba tak podobieństwa tu nie-wiele zostało — No dobrze To nam na lazie musi )starcz)ć Mozę pan zechce w kilku słowach określić jak wygląda dokument któiy panom znikł Po wysłuchaniu odpowiedzi Skiba rzekł: — Postaramy się go odnaleźć Nowacki zamknął notes i wlożł go do kieszeni Zeszli na dół do hallu W poiticini b)ł Cieślik Skiba pokazał mu swoją logitjmncję — O któicj pan skończł wczoiaj służbę? — O siódmej Zwjkle schodzę o ós-mej ale wczoiaj moja cóika chciała iść na ostatni reans do kina i piosila że-bym wiócil wcześniej Kogoś wie pan trzeba zostawić pizy dziecku — A co mąz? — zapjtal Kowacki — Panic o tym łobuzie lepiej nic wspominać Odiadzalcm cóice ale bo to usłuchała Poza nim świata nic wi-działa Teraz sama żałuje — Rzucił ją? — Nic ale to na jedno w)chnd1 Ma lam gdzieś jakąś lafnyndę — staty zasępił się Miał małą pomaiszczoną twarz i siwe spokojnie oaltzacc oczy Skiba dotknął ramienia Kowackiego — Więc skonczsl pan o siódmejr Kto przyszedł na pana miejsce? — Śliw czak My się zmieniamy je będzie obcy daleki mile i rzewne wspomnienie I tyle tylko: mile i rzew-ne wspomnienie o "sztubackiej miłoś-ci" bo rzeczywiście oboje byli wtedy w Kielcach nierozsądnie i bezwstydnie młodzi Była przecież wlcdy nic wicie starsza od Iciażnicjszcj Tiny Dalej' pla-nowała dzisiejszy bridz z Ingyaiem w klubie "Symfonię Pastoralną" jutrzej-sze wi7yty u pani Salmincn i pani Ryd-ber- g scgicgowanic z Birgittą krys7la-łó- w na sobotnią uroc7yslość Spokojnie i chłodno tak wspaniale jak pochwala! lngyar zrównoważona wracała doświa ta Jailsgatan siedemdziesiąt trzy w lo-dowatą pustkę i nijakość swego klaszto ru i ciemni A tu naraz A tu naraz — ciepły zalioskany głos niewid7ialnego — "Jak się C7ujcsz Ewu nm? Tak się niepokoiłem " I wszystke drgnęło i zamąciło się na nowo Oparła się plecami o kolumnę tara su Jezus Maria! Jak tłucze się i miota podchodząc do gardła oszalałe lozmigo lane serce Jeszcze ni7cd chwilą miała tyle spokoju i tyle lodowatej smutnej po gaidy dla Bertka za jego niepamięć z1 jego "sztubacka miłość" 7a jego nicczu loć za lekkość z jaką przeszedł do pn 1 zadku dziennego nad S7csnastoma lata mi jej kobiecej męki i kobiecej niena syconej miłości jedyrej i przecież nic sztubackiej miłości A tciaz? Gwizdnął tlko — i oszalałe sponiewierane serce łasj się do niego jak pies — Jak głupi zbity pies C7ołga się do jego bczlitns-nyc- h oczu To niemożliwe to absurd lo jakaś dzika ciemna siła odbiera jej lozum doszczętnie Nic nic pomogło że się broniła reszt kami tchu przed swym szaleństwem Zamarła zmiażdżona bo oto przypom mała sobie wykrój jego ust Smak rh i zanach wstrząsnął ją i przeszył cal' ciało świdrującym dreszczem Zamknęła powieki sycąc się i zachły stując upokorzeniem zbitego psa i nie-ludzkim szczęściem że za kilka minut Dzwon z Engelbrekts uderzył po raz pierwszy nabrał tchu namyślił sic i uderzył po raz drugi doganiając ech' pierwszego Głęboki metaliczny ton nit zdążył jeszcze ogarnąć wszystkiego do okolą swym wibrującym drżeniem gdy nieskazitelnie — punktualny klaksor limuzyny warknął cicho Z7a bukszpanóv miedzy drugim i trzecim uderzeniem dzwonu dając znak że jest do usług pa ni Lancn Nie śpiesząc się zeszła ze schodów ta rasu i wolno przeszła przez ogród dr furty Hamując serce zatrzymała się na wet przy furcie na kilka sekund aby wobec Hjaimara nie pokazać ze się nie-przytomnie śpieszy W Sztokholmie wszyscy 1 zawsze maja wiele czasu Hjalmar ukłonił sie znad kierownicy — Dziendobry pani Larsen — Dziendobry panie Hjalmar Par zawsze jak zegarek den tydzień on ma noc drugi ja I tak na przemian — Czy zna pan inżyniera Sołtcckie-go? — A to panowie o niego pytają Pan Wisłoński lcz juz dziś dzw onil" dow iady-wa- ł się o niego Widziałem go wczoraj jaK w chodził z panem inżynierem Wi słonskim To bło cdzics koło szóstci Nawet słyszałem jak pan inżynier Wi slonski pytał czy mógłby go podwieźć taksówką Ale pan Sołtecki powiedział ze jeszcze musi gdzieś isc PoMał tu chwilę taki jakiś zmartwiony i poszedł sam A dzisiaj co jeszcze nic bjło Zaw-sze rano odbiera u mnie gazetę a dzi-siaj — nic — Później już go pan nic widział — Nic — A gdzie możemy złapać pana Śliw czaka? — On tu mieszka niedaleko Zaraz tylko sobie pi z pomnę Sam trafić — trafię ale adiesu nic pamiętam To tu niedaleko pierwsza ulica na prawo O juz mam! — Kowacki zanotował — To z zięcia powiada pan łobuz? — E panic lepiej nie wspominać śliw czak jeszcze spal Długo przecie-rał oczy Chwilę trzeba mu bjło tłuma-cz) ć o co chodzi — Nic nie widziałem go — odpo wiedział po chwili — łest pan tego pewny? — Głowy moi złoci za to nic dam ale zdaje mi się 7e go nie było Może-cie mi wici7ć albo nie wasza izecz — Wicizymy Pojechali do Solteckiej Kowacki za-li- i fajkę i spytał Skibę: — Nad czym lozmyślasz? — Jeszcze mam za mało matcilnlii do lozmyślania żona mnie o coś piosi-la tylko żebym ja wiedział u co Coś jej miałem kupić Soltecka zaprosiła icli do śiodka Weszli i usiedli Była to szczupła ko-bieta o legulainych lysach twarzy Ski-ba rozejrzał się szbko po pokoju do-strzegł na ścianie fotografię — To mą z-- pani? — Tak Z fologiafii patiala na niego twaiz człowieka z któiym zderz)! się popm-d-nieg- o wiccoia przy wchodzeniu do ka-wiarni — Pi7)slojny — powiedział Soltecka okazywała wyiane zaniepo-kojenie Paliła nciwowo papieiosa na uwagę Skiby odpowiedziała bladym wy-muszonym uśmiechem — Kiedy się pani t nim ostatnio wi-działa? — Dziś rano — O któicj pani mąż wyszedł do biuia? — Do usług Dzwony Engelbiekts odśpiewały swo-ją dzierinlą 111 oczyścić jak nigdy — Do Enskcdc panic Hjalmar Ale predtem zatrzymamy się na chwilę 111 Tu legat in dwadzieścia dziewięć Miękko dtgnęly icsory Bukszpany przy Jarlsgatan siedemdziesiąt tizy od-płynęły wstecz i 7araz zniknęły 7a 10-ic- m Rozwiało się wszystko jak nieby-łe — Ingrar Tina Birgittą Sztokholm Zostały tylko' skręt w Odengalan po-jiclat- y biedny koloryt jej pcispcklywy icice miotające się jak w malignie skięl v Tulegatan niecierpliwość chwytająca :pazmem za gaidlo dom numer dwa-Izicści- a dziewięć szaiym masywem wy "asfający w oczach ponad inne i za kil-kanaście sekund — dotyk jedynej na rwiecie lęki i jedyny na świecie blask oczu Juz zdaleka zobaczyła go jak stał na :hodniku przed "Pension Lindh" pa-'rzn- e w zupełnie innym kierunku Hjal mar dodał gazu — Wolniej panie Hjalmar — po indziała — To Widzi pan? — tu 5d7ic stoi ten pan w jasnym garniturze Limuzynę wymijała paia iowcrzys tów Hjalmar dał ostrożny sygnał klak-sonem i zahamował Hjalmar olworył drzwiczki limuzy-ny — "Bcrlku — zaw olała jiółgłosem Obejrzał się zdziwiony i uradowany — Dziendobry Ewuniu' Nic spo d7iewalcm się 7c pr7yjediesz od tej strony (Czy umyślnie zrobił tę małą pauzę między "dziendobry" a "Ewuniu"? Tak Ałaśnic z tą samą intonacją i tym sa-mym błyskiem w oczach wychodził z vwego pokoju i juz od progu- - — "Dzień lobry ciociu Policjo Dziendobry panno Ewuniu! Jaki fenomenalny dziś mamy Jzien") Wyciągnęła doń rękę Usiadł obok ijał jej ręce i ucałował jedną i drugą jzulc i grzecznie I znów 7 tą samą nie ichwytną intonacją — Jak Się spało? (Tyle razy błazała go — "Słuchaj 'y nie dręcz mnie 7 tym swoim "jak się ipało'"" przy ciotce Bo kiedś wścieknę ię i rąbnę przy mej: — "Wcale się nie ipało panie Eertku Pan sam dobr7r ie o tym I dobrze pan wie dlaczego?" Tzy ty sobe wyobrażasz toby wtedy było za trzęsienie ziemi? Nie dręcz mnie 'ym pytaniem bo przysięgam ci: albo roześmieję się kiedyś jak wariatka albo rozbeczę sie I jedno i drugie może 'am narobić bigosu ) — Jak się spało — powtórzył przy pominając raz jeszcze codzienna zuchwa-łą i słodką komedię wskrzeszając bez-litośnie t2mte poranki dalekie jak sen tamte zamarłe ptasie chóry tamto — jedyne 1 niepow rolne Starokrajowa Apteka p p Mcdwidikich "Saniias Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski 5-1- 6 Quccn St W Toronto (kolo Balhurst) EM 3-37- 46 14 ZAWIADAMIAMY NAS7YCH KLIENTÓW i- - obecnie oprócz WCGLA mamy n tpucdał i dostarczmy do domów olej do opalu "WHITC ROStl- - W scionie letnim erny na węgiel jcitaly iniżone Dzwon do POLSKIEJ SKŁADNICY OPALU MS RU 3-22- 00 406 SmiLj GillKMt Avemic £ Konopka Fucls Ud DENTYŚCI ti rt DR W W SYD0RUK DENTYSTA PlJimiJe pil iipirednlm t( li-fnn- lc ujm piiioriiinli nlii CO RoncesvallPł Avc Toionto Tel LE 5-36- 88 1 V DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundas St W — Toionlo Tcl EM 89030 I V V JINDRA 13DSC LtKARZ DLNTYSTA rawlulunla pi Jcnlnn iii WKikim-skl- i ku o pi!iilu piiikljkl na 310 Bloor SI W Tel WA I UBU WI)H 7 iipi7(ilnliu iMinininili nil iii tilefonleriiiin 4'M" Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA IiIiiikI il"in od limu eMiiIIeii) 1'ijjinuir- - i iiptiilnitii Irlcfo- - iiiC7nMii pni(iiimrnlciii Telclon LE 1-4- 750 129 Grenadier Rd H Lunsky WA 1-3- 924 SI fpr7y Si ) iiiiuimiiiiimiiimiiiiiiiiiiitiiiimimi się Siwego wlosu bfrliicst miodny o latał RETONE lianl74) znany środek nipdcxnv nid-- i Tun jemu włosowi kolor pierwotny i pickny Bci uiycia (arb i utleniania I)7jsiaj pr7ś1ii zamówienie 7 $250 na adres: ANCHOR DISTRIBUTORS PO Dox 1083 Statiort Toronto Ont Ohł-rni- e do nntnrta w "MIDTOWN DRUGS" iii Ouern St W (iók Palmrr-to- n Me) Toronto Ont — TM EM 8 7100 oi we utrwtMrh nptekrh ł1 iwoinlie ieinwldvrJlęt)knuanrazie n(lleuraadrnotunouleaniliay Pios?c 1'Knc o liejplalne Infoinueje u-- rnule "Hctone na Me wlosj" I B4 lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll OKULIŚCI OKULISTKI Br Bukowska Bejnar O D Wiktoria Bukowska OD Mini1n noMoresny ('ablnfl okiillstrrn pr? 274 Avntu ntiok Ceoffrey SI Tc I LE 2-54- 93 (inilrlii) itJvć iiifllennl)-- nd 10 iiiki dn II wlciłńr W snbuty od 10 rano ilo I po pol I S J T Szydłowska O D rn O A Oyplniiiowana w Anqlll I Kanadil Itiil nile ot 711 I dolilrninle Kzklrl — idieiinle oil IO runo do 7 wlerr ilu ! leeoi w lnncli RndlnKli 7n uprrednlin porou-iiiUnlei- n 1063 Bloor SI Woił LE 2-87- 93 II AC lliMloik) 17 P OKULISTA S BR0G0WSKI 0 D Padanie nem dolollycll I dllfcl Spmriilanle li irpl Iinpisuu junnlc okiilnou' 470 Roncesvallei Av (Misko llownid Pnlk) Tel OAbinct LE 1-42- 51 Micsik CL 9 8029 P DLA ZABEZPIECZENIA WASZYCH OCZU ZEISS hmWil sMi do okiilirów już do niliycli w Kini(l7lc rlnjcic o nic u Wasego S)CL'jllisly (lO OC71I I 5f470 College St Ocy liidiiny okulny tloslosow ujfiny do wsyslklcli defek-ló- w wioku ni ni boi ul owy oo polsku Liick Chiropractic Clinic DOKTORZY CHIROPRAKTYKI SpctjaliUi w li ti niu nilttljniti irumit}7mti liuliri liimlMjjo 'j'jilki iloi'Kliwnści muskiilów i Mdwuw oia isilinii i iioiinowinii całego oifianiinu — X Iliy ptr&uktlcnla 1848 BLOOR 51 W TOROłHO ONT — TUL RO 9-27- 5? 140 CHURCII rT 5T CATIIARINCS TCL MU 4-31- 61 i l' v H mim - okulista Okulista Rodanie o luj — Dopiłowywanit okulttów wypełniani rcpt gotldny lir7yjić 910—0 599 Hloor SI W Turonfn Tcl U: 5-15- 21 (lllisko 1'fllmcrston obok Hloor Mcilical Center) Wlatioiatnl prtymu po uprdnlm umówUnlu ! ST 8-6?- H hi BA PHARMACY LTD 4T raili?menl Cnrlton rOIRĄDi wraz "C" Ronccsvallcs OKULISTKA iilmly nciwowoć iMówimy BRACIA ŁUKOWSCY Tototilo VA 1-7- 475 WA 10432 l'r70'Jijjy a kanadyjka apt'ła 7jmujea się njsjlką ltkarstw do V rajów Kuropy wcliodniej Od 4— ij dni gwarantowana do-stawa — najniższe toni- - — iwjIi pira obsluca prre? specjalistów 1'onac] J3 0OO psc7rk vjlan}th do 1'ohki i Kuropy wscbodnicj Trosimy nas odwitdii — poda mv imc i porady SPU APTEKA GAR9IAN'A Właściciel Tadeusi Gardian Najstars7a polsa- - spteka w Toronto Wykonujemy recepty 7e ws7jstkich krajów Zamrnenia wjsyłamy natschmiast ris7do telefonujcie lub zgłaszajcie sie osobiście Popierajcie polska aotekc WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKI 1 INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO USSR 297 Roncesvalles AVe Tel LE 6-30- 03 TORONTO ONT 3-- P iii ! # t i'n 1 i ' r i ti:ł : ii M -- ' ! tf : H t u W V h ł h-- i IV 'i ttii i i 'iii 4-- f f I fi i (2I i i 'Ł r H !£ 1 ! i t 3 n u( ' s B |
Tags
Comments
Post a Comment for 000236b